Wojciech Wolnicki - Ktoś tak blisko - recenzja

by - 15:20:00

 „Przeanalizujmy mój sen sprzed kilku dni, czy nadaje się na powieść z wątkiem kryminalnym.”

Jak to często bywa w życiu, tak i w powieści – istnieją dwie drogi. W tradycyjnym, szkolnym ujęciu narrator może być pierwszoosobowy albo trzecioosobowy (tudzież abstrakcyjny lub wszechwiedzący) i niewiele może w tej materii zaskoczyć. Takie przynajmniej jest założenie, bowiem tutaj właśnie wchodzi Wojciech Wolnicki, cały na czarno i rzuca do czytelnika z zawadiackim uśmiechem: „Tak? No to patrz!”. Maniak mrocznych lektur oczywiście podejmuje rękawicę i nie może wyjść z podziwu, bo oto w końcu otrzymuje coś, czego jeszcze nie grali: historię opowiedzianą przez… głos w głowie głównego bohatera, będącego, notabene, bohaterem jednej z jego powieści. Voilà, chapeau bas i ave – można książkomaniaka zaskoczyć? Jeśli dawniej posługiwało się pseudonimem WW Gregory, to okazuje się, że a i owszem – a i jeszcze jak!


„Odnosi wrażenie, że jest bohaterem jednej ze swoich książek i właśnie atmosfera wokół niego się zagęszcza, jakby zbliżał się do pierwszego punktu zwrotnego.”

Jeszcze niedawno grupy kobiet pokrzykiwały, że nigdy nie będą same szły – ale Ty nie miałeś takich problemów - faktycznie nigdy nie byłeś sam. Najpierw skryty w cieniu starszego brata, obecnie z towarzyszem nieco innego kalibru. Rozterka była jednak inna: zawsze byłeś tym gorszym. Młodszym, a więc mniej istotnym. Bardziej introwertycznym, a więc mniej docenianym. Niepewnym swego, a więc bez literackich sukcesów na koncie. Mniej przystojnym, a więc nawet dziewczynę znalazł Ci brat. Nie tak konkretnym, a więc Twoje umiejętności znajdowały się gdzieś na pograniczu zajawek humanistycznych i ścisłych. Mariusz najzwyczajniej w świecie w każdej dziedzinie był bardziej. To również on, ten znany i kochany przez wszystkich autor kryminałów z rzeszami zakochanych w nim fanek, założył nieoficjalną grupę literacką, na członkostwo w której namówił i Ciebie. Ta zresztą spotyka się do dziś… ale już bez Mariusza. Twój brat, Twoje lepsze ja, dwa lata temu został bestialsko zamordowany, stając się epicentrum planu zbrodni… którego inspiracja dla psychopaty znajdowała się w jednej z jego książek. Sprawcy do dzisiaj nie schwytano, a co gorsza Ty sam zupełnie nie pamiętasz co robiłeś w czasie gdy Mariusz wydawał ostatnie tchnienie. Tego rodzaju zaniki pamięci przytrafiają Ci się zresztą coraz częściej. Choć można by to zrzucić na karb nadużywania wysokoprocentowych trunków, nie jest to jedyną zmorą Twojego umysłu. Brat już Ci nie towarzyszy; jest za to głos, który nie tylko prowadzi z Tobą codzienne konwersacje, ale i coraz częściej przejmuje kontrolę nad Twoimi poczynaniami. Schizofrenia? To chyba byłoby zbyt proste…

„Zabity pisarz i równo, co do dnia, dwa lata później umiera pracownica wydawnictwa, także w dziwnych okolicznościach, żeby nie powiedzieć – spektakularnych.”

W drugą rocznicę śmierci Twojego brata ginie kolejna osoba związana z założonym przez niego klubem literackim. Zapewne można by to uznać za nieszczęśliwy splot okoliczności, gdyby nie fakt, że i jej zwłoki stają się elementem upiornej pośmiertnej charakteryzacji, rodem jednej z kryminalnych powieści. Fun fact: nie pamiętasz, co robiłeś w chwili zniknięcia kobiety… Następna znikająca z Waszej paczki persona zaczyna tworzyć już nader niepokojącą tendencję. Czyżby ktoś eliminował z niej jedno po drugim wszystkich pozostałych przy życiu? A może… może to Ty sam jesteś odpowiedzialny za tę makabreskę? Jest jeszcze inna, wciąż prawdopodobna (choć w nieznacznym stopniu) opcja. Być może to detektyw Kortz, niepokojąco rzeczywisty głos jednego z bohaterów książki w Twojej głowie, jest mózgiem całej tej krwawej operacji. Wszakże tam, gdzie zaciera się granica pomiędzy jawą a zwiewnym, lecz nasączonym czerwienią snem, wszystko jest możliwe… albo i jeszcze więcej.

„Czyżby jednak potrafił kogoś skrzywdzić? A może ma bardzo wybujałą wyobraźnię i zwyczajnie wczuwa się w swoich bohaterów?”

Książki „Uznanie” oraz „Pętla” Wojciecha Wolnickiego (który – ku mojej uciesze – zdecydował się na dumne publikowanie książek już nie pod pseudonimem, a własnym nazwiskiem) wzbudziły moje… uznanie (na szczęście nie chęć sięgnięcia po pętlę) 😉 w tak dużym stopniu, że powzięłam sobie za cel czytanie jego każdej kolejnej powieści. Dobra decyzja – choć dawniej byłam maniaczką notorycznego powielania tych złych z godnym szaleńca oddaniem (i zapewne nieco obłąkańczym uśmiechem, który towarzyszy mi do dziś; happens). „Ktoś tak blisko”, czyli pierwszy pełnokrwisty kryminał Autora, już w pierwszych rozdziałach ujął mnie i kilkukrotnie rozbawił do łez – wszystko to z powodu niebanalnego poczucia humoru i inteligentnie zaserwowanych przed daniem głównym smaczków. Sam pomysł na oddanie sterów narracyjnych głosowi w głowie jest tyleż innowacyjny, co absolutnie niespotykany… choć znany mi prywatnie w stopniu wręcz mistrzowskim, bo prowadzenie dialogów ze samą sobą (a może i personą, która jest wyobrażana lub naprawdę gdzieś tam bytuje, nieprzesądzone!) to mój chleb powszedni. Obok typowo kryminalnych motywów (w końcu realistyczne śledztwo i żadnych antykobiecych policjantek, klaszczę!) radośnie pląsają oniryzm, rozdwojenie jaźni, szaleństwo i… inteligentni mordercy. Uroczo nietuzinkowe to danse macabre. Luźne skojarzenie; czytając „Kogoś”, momentami czułam się jak podczas seansu „O północy w Paryżu” – właściwie z nie do końca sprecyzowanego powodu, ale wiedzieć trzeba, że bardzo lubię ten film.

Autor uprawia niesamowicie (!) zręczną żonglerkę słowną, w każdym kolejnym rozdziale dodając do niej kolejną piłeczkę - i nie tylko nie traci nad żadną z nich panowania, ale i z szerokim uśmiechem prezentuje ogromną radość z kuglarskiego, niesztampowego pokazu, pełnego swady i godnych podziwu językowych umiejętności. Bardzo mocne 8/10.

PS Wojtku, nie wiem czy pamiętasz dedykację, w której zapytałeś nieśmiało: a może kryminał? Odpowiadam: TAK. I czekam na kolejny.

„Nie musi się spieszyć. Do późnego wieczora w domu nie będzie nikogo oprócz nich.”

You May Also Like

0 comments

Serdecznie dziękuję za wszystkie opinie, wiadomości oraz czas poświęcony na czytanie mojej strony- tworzę ją dla Was! :-)