Scarlett H Lovers - Fervency Love - recenzja
„Seria Fervency Love jest inspirowana prawdziwą historią. Wykreowana na podstawie wspomnień, wizji, pamiętnika i snów głównej bohaterki.”
Pierwsza miłość – czasami na całe życie, niekiedy tylko na chwilę. Coś, co będziesz wspominać przez kolejne lata. Nieśmiałe spojrzenia, skradzione pocałunki, bezbrzeżne zaufanie. Przekroczenie Rubikonu. Czysta, niewinna i wyjątkowa. Przynajmniej z założenia. A jak to jest w przypadku „Fervency Love”?
„Miłość, jaka połączyła tych dwoje, była gorliwa, spontaniczna, namiętna,
pełna szaleństwa, ale też młodzieńczego rozczarowania, naiwności i głupoty.”
Miłość od pierwszego wejrzenia. Byt mityczny, który jednak czasami faktycznie ma prawo zaistnieć – jedynie po to, aby potwierdzić, że jest wyjątkiem od reguły. Kiedy widzisz ją po raz pierwszy, jesteś stuprocentowo pewien, że to ta jedyna. Choć jesteś nastolatkiem, który w szkole pojawia się raczej jako gość, a Twoje życie daleko jest od idealnego, masz świadomość, że los właśnie zaproponował Ci coś wyjątkowego. Abigail – piękna dziewczyna, o której myślisz na początku, że wcale nie jest w Twoim „klasycznym” typie. Nie może jednak opuścić Twojej głowy… Kiedy Twoi przyjaciele proponują Ci zawarcie zakładu, w ramach którego masz przyprowadzić ją do Lochu – Waszej męskiej jaskini – długo się nie wahasz. Zupełnie jednak nie spodziewasz się, że wszystko potoczy się innym torem. Niemądra gra z kolegami odchodzi w niepamięć, kiedy spotykasz ją ponownie… Chcesz poznać ją bliżej tak bardzo, że niby przypadkiem zjawiasz się tam gdzie ona. Potem układa się już właściwie samo. Autobusowe przejażdżki ze szkoły zmieniają się w spacery, te ewoluują w randki, a już po chwili nie widzicie poza sobą świata na tyle, że spędzacie ze sobą każdą możliwą chwilę, dzieląc się myślami, wyznaniami miłości i całymi sobą. Pierwsze zauroczenie. Pierwsza miłość. Pierwszy raz. Pierwsza magia.
„Od zawsze kocham gapić się w gwiazdy. Wszystko, co migocze, jest mi niebywale bliskie. Muszę pochodzić z jakiejś krystalicznej planety, która się mieni, błyszczy i świeci.”
Mając niespełna dwadzieścia lat, układasz swoje „na zawsze” z Abigail. Dwa słowa, które postawione obok siebie niosą ogromny ciężar… choć może raczej są jedną z najważniejszych obietnic względem drugiej osoby. Szczery, intensywny i pełen pasji związek może jednak nie przetrwać prób, które Was czekają: Twojego zwichrowania, wybuchów złości i zazdrości oraz niestabilności. Problemów, które do tej pory ukrywałeś przed światem, bojąc się je zdradzić nawet tej, w Twoim mniemaniu, jedynej. Mędrcy mawiają jednak przecież, że miłość – jeżeli jest prawdziwa – przetrwa wszystko. Zwycięży zło i rozwieje cienie. Czy i tak będzie w tym przypadku? A może okaże się, że Wasza dwójka, tak zaślepiona pierwszą magią, nie zauważyła, że Los ma względem Was zupełnie inne plany? Nieistotne. Na razie pozwalasz chwili trwać – dopóty, dopóki jest piękna.
„Mimo ogromnych przeciwności i zrządzeń losu nieprzerwanie wierzyła, że ta historia będzie miała swoje szczęśliwe zakończenie.”
Fervency w języku angielskim oznacza żarliwość. Nie trzeba być więc geniuszem,
aby rozszyfrować tytuł książki Scarlett H. Lovers – opatrzonej piękną okładką i
opisem, który sugeruje młodzieżówkę; opowieść o porywającym uczuciu, łączącym
dwójkę młodych ludzi. Historia rozpoczyna się intro, z którego co wnikliwsi
wywnioskują, że fabuła „Fervency love” wydarzyła się naprawdę, a Autorka
traktuje ją jako coś osobiście ważnego. Początkowo wręcz poetycki język i cytowanie
moich ukochanych rapsów zachęcają do przewracania kolejnych kartek. I –
niestety (bowiem wcześniejsze konwersacje ze Scarlett sprawiły, że ją
polubiłam), wraz z każdą przeczytaną stroną, miałam coraz większą ochotę wyrwać
sobie wszystkie włosy z głowy (i później straszyć na zdjęciach). Przez pierwsze
35 stron bohater mniej więcej 20 razy stwierdza, że bohaterka jest „śliczna”.
Ostrzegawcza lampka, bo przecież mogła być także piękna, zjawiskowa, urocza,
powabna… Ale nie. Synonimów brak. Językowa gibkość zmieniła się w mnogość
przekleństw, którymi szastała między sobą z upodobaniem główna para, a także
ich przyjaciele. Przytoczę w tym miejscu dialog pomiędzy przyjaciółkami:
„ -Zawsze sobie wkręcam, że jest tu na pewno dużo węży i że któryś mnie
upierdoli.
- Weź! Po co mi to powiedziałaś? Teraz będę obsrana.”
Myślę, że nie wymaga to komentarza…
Connor określił swoje uczucie jako nie „do podjebania”, Abigail z upodobaniem miotała „kurwami”, na co Luby naturalnie odpowiadał „chujami”. Właściwie padają wszelkie przekleństwa, jakie zostały przez ludzkość odkryte. Uroczo, prawda? Dalej jest jedynie gorzej. „Qwa” (?!) i „OMFG”, które Abi wykrzykuje w trakcie stosunku spowodowały, że pewnie porzuciłabym dalsze czytanie, gdyby nie to, że bywam masochistką i zawsze daję Autorce szansę wybrnąć z patowej sytuacji kontynuacją historii. Tym razem żałuję. W tym momencie przed oczyma zaczął mi błyskać wielki, czerwony napis CRINGE, bo jedynie tak mogę podsumować tę historię, w której co drugi (lub więcej) rozdziałów kończy się pełnym patosu wyznaniem miłości. Nie to jest jednak najstraszniejsze…
Nie wiem czy większe zażenowanie wzbudziła we mnie scena, w której główna bohaterka postanawia zmierzyć swojemu wybrankowi przyrodzenie metrem krawieckim (oczywiście okazuje się, iż ten ma 20 centymetrów, no jakżeby inaczej), czy jednak ta, w której… Connor pyta ją jak się jej podobały… pieszczoty analne. Chciałabym żartować. Niestety – taki dialog między zakochaną w siebie dwójką naprawdę ma miejsce w „Fervency love”. Wiem, że w świetle faktów jestem już praktycznie dinozaurem, a i lwia część moich poglądów może na to wskazywać, ale – przepraszam ja bardzo, do jasnej Anielki, czy to jest normalne w odniesieniu do pierwszych uniesień, pierwszego seksualnego partnera, pierwszej miłości? Czy niszczący wpływ pornografii przeżarł wszystko już tak bardzo i wyprał z uczuć, że uprawiając z kimś seks, od razu trzeba myśleć o wynaturzeniach i dosłownym waleniu w…? Piękna historia miłosna, teoretycznie przecież w młodzieżówce i… Nie będę tego rozwijać. Tego się nie robi – a przynajmniej nie powinno.
Czy budzące niesmak sceny i zachowania, które powodują, że czytelnik wykrzywia twarz ratuje fabuła? Z przykrością stwierdzam, że owa zwyczajnie nie istnieje. Bohaterowie zakochują się w sobie, a potem naprzemiennie spotykają się we dwoje lub ze swoimi przyjaciółmi albo uprawiają seks. Na domiar złego, ze znaczną przewagą tego ostatniego – innej akcji nie ma. Gdyby wyciąć z książki sceny 18+ (bo wbrew opisowi i okładce jest to powieść przeznaczona dla dorosłych, a konkretniej typowy płytko podany EROTYK) z 544 stron zostałoby może… 150? A i na nich nie dzieje się nic wartościowego.
Na koniec należy sobie odpowiedzieć na pytanie czy ta powieść cokolwiek wnosi do kochanego przez nas, literackiego świata. Niestety – przecząco. Choć zdaję sobie świadomość z tego, że to pozycja ważna dla Autorki, taka nie okazuje się dla czytelnika. A wręcz przeciwnie – rzuca niekorzystne i niesmaczne światło na coś, co powinno być wyjątkowe i niezapomniane: pierwszą miłość. Choć ta bywa różna, podanie jej w taki sposób, szczególnie dla młodego czytelnika, jest po prostu… złe. Początkowo (z sympatii dla Autorki) miałam w planach ocenić tę książkę na 4/10, jednak w trakcie pisania recenzji uświadomiłabym sobie, że nie byłaby to sprawiedliwa ocena. Szczerość zaś nieodmiennie pozostaje moją domeną. 3/10 – z życzeniami powodzenia w poprowadzeniu kolejnej części historii w sposób nasączony mniejszą ilością emocji, a większą wartości. Opowieść ta miała bowiem potencjał, zupełnie jak chociażby „Gwiazd naszych wina”, ale został on bardzo szybko stracony.
„Pezet dobrze to ujął: Czuję to we krwi, ja i to miasto, żadne z nas nie
śpi/ I nie chodzi mi o to, czy się ze mną prześpisz/ Może też nie możesz
zasnąć, proszę Cię, uśmiechnij się/ Może też stajesz do walki, ale upadasz na
deski/ Może czujesz to, co ja, i za czymś tęsknisz/ Wszystkie myśli i uczucia,
których nie masz gdzie pomieścić/ I nie możesz znieść ich, masz dość
substytutów.”
0 comments
Serdecznie dziękuję za wszystkie opinie, wiadomości oraz czas poświęcony na czytanie mojej strony- tworzę ją dla Was! :-)