Javier Castillo - Śnieżna dziewczyna - recenzja
Zaginięcie dziecka to wydarzenie na myśl o którym każdemu rodzicowi jeży się włos na głowie a serce zaczyna bić z trwogi jak oszalałe. I wcale nie takie rzadkie. Każdego roku w Polsce ma miejsce około 2000 takich przypadków i - co ciekawe - najczęściej dotyczą one nastolatek w wieku 14–17 lat. To i tak stosunkowo niewiele – w całej Europie liczba ta oscyluje wokół 300 000, a w USA nawet 800 000. Za każdą z nich kryje się rodzinny dramat. Na szczęście w Polsce służby mogą pochwalić się prawie 100% skutecznością. W dużym stopniu to zasługa wdrożonego ostatnimi laty programu „Child Alert”. To specjalny elektroniczny system, wspomagający podjęte poszukiwania. Jest używany, gdy istnieje prawdopodobieństwo, że małoletni mógł paść ofiarą przestępstwa, a jego życie i zdrowie są w bezpośrednim niebezpieczeństwie. Dzięki niemu następuje błyskawiczne rozesłanie informacji obejmujących podstawowe dane zaginionego dziecka, jego rysopis, ubiór, najnowsze zdjęcia, okoliczności, w jakich nastąpiło zniknięcie a nawet wizerunek domniemanego sprawcy uprowadzenia. Podany jest również numer alarmowy 995, pod który należy zgłaszać posiadane wiadomości w sprawie, co oczywiście sprzyja zaangażowaniu całego społeczeństwa w odnalezienie zguby. Wszystko to jest rozpowszechniane przy użyciu istniejących mediów - telewizji, radio, Internetu, portali społecznościowych, telebimów oraz ekranów znajdujących się w pojazdach komunikacji miejskiej. Dzięki temu na ogół dziecko odnajduje się już po kilku godzinach. Nie zawsze jednak tak bywa – około 5% przypadków pozostaje niewyjaśnionych. Do najbardziej zagadkowych należy historia Anny Krupy i Marty Szczytowskiej, które zaginęły 6 sierpnia 2000 roku w wieku 17 lat. Nastolatki były przyjaciółkami z liceum na warszawskim Żoliborzu i wybierały się na odpust kościelny do Radzymina, skąd o 23:00 miał odebrać je ojciec jednej z nich. Tak naprawdę jednak skończyły na zakrapianej domówce – ich koledzy i koleżanki opuścili ją po tym jak doszło do kłótni. Obydwie dziewczyny zostały, po czym wkrótce wyszły z mieszkania. Świadkowie zeznali, że około 22:00 widziano je w towarzystwie trzech mężczyzn w pobliżu kościoła w Radzyminie, a ostatni ślad – logowanie telefonów - wykazał, że o 22:43 przebywały w Nieporęcie. Do dzisiaj nie ustalono, co się z nimi stało, a ja nawet nie chcę sobie wyobrażać co czują ich rodzice. Niewątpliwie to jedna z najgorszych rzeczy, jakie mogą się przytrafić opiekunowi. Taka, która pozostawia piętno na całym życiu.
„Stało się. Coś najtragiczniejszego, co dla osoby patrzącej z lotu ptaka nie oznaczałoby żadnego dramatu. Aaron ujrzał wypełniony helem biały balonik, który musiał wymknąć się z czyichś rąk. I to było najgorsze.”
26 listopada 1998 roku zapowiadał się na wyjątkowy dzień - pełen radości i szczęścia. Twoja trzyletnia córka Kiera po raz pierwszy miała zobaczyć nowojorską paradę z okazji Święta Dziękczynienia. Gdy nadszedł, z samego rana poszliście na miejsce uroczystości, tak by zająć jak najlepsze miejsca. Wkrótce przed Waszymi oczami przemykały bogato przystrojone platformy z wielkimi bajkowymi postaciami oraz orszaki duszków, elfów oraz pluszaków. Bawiliście się doskonale, dziewczynka reagowała żywiołowo, piszcząc z zachwytu oraz klaszcząc. Gdy dostrzegła stojącą nieopodal osobę, sprzedającą balony wypełnione helem i przebraną za ulubioną postać Mary Poppins, zaczęła prosić o kupienie jednego z nich. Choć niechętnie, z uwagi na konieczność przedzierania się przez tłum, to jednak się na to zgodziłeś, słysząc słowa, które topią jak wosk serce każdego rodzica: „Tatusiu, proszę”. Gdybyś tylko wiedział... Twoja żona Grace została na zajmowanej przez Was dotychczas przestrzeni, a Wy poszliście do stoiska. Wszędzie wokół panował rwetes, niosły się liczne głosy podnieconych ludzi oraz dźwięki głośnej muzyki. Zdjąłeś dziecko z ramion, tak by mogło samo poprosić o zabawkę. I wtedy stało się to, czego nie zapomnisz do końca życia.
Nagłe tłum zafalował, ktoś Cię mocno potrącił, cofnąłeś się i zahaczyłeś nogami o wysoki krawężnik. Upadając, zawołałeś do Kiery, aby pozostała na miejscu. Słyszałeś, jak krzyczy do Ciebie: „Tato”, ale gdy wstałeś po jakimś czasie, dostrzegłeś tylko unoszący się w powietrzu biały balonik, wypuszczony z czyichś rąk. Serce podeszło Ci do gardła. Nie mogłeś zebrać myśli, kręciłeś się jedynie w kółko, biegając jak oszalały i pytając, czy ktoś nie widział Twojej córki. Wkrótce dołączyła do Ciebie Grace, ale nic to nie dało. Nikt nie widział Waszej zguby i nie był w stanie pomóc. W desperacji zadzwoniliście na policję, więc wkrótce zjawiło się paru funkcjonariuszy i rozpoczęło poszukiwania. Co gorsza, Twoja żona, wskutek wielkich emocji, dostała ataku epilepsji, zatem zabrano ją do szpitala. Zostałeś sam z przerażeniem i bólem, które paraliżowały każdy ruch. I wtedy trafiono na pierwszy ślad - wyraźnie wskazujący, że Kierę uprowadzono. Na zapleczu pobliskiego sklepu z ubraniami dziecięcymi znaleziono obcięte kosmyki włosów oraz strój, jaki nosiła dziewczynka. Zrozumiałeś, że stało się najgorsze; coś, czego nigdy nie dopuszczałeś do myśli. Odtąd Twoje rozbite jak tafla lustra życie ograniczy się do pielęgnowania wspomnień i desperackich prób odnalezienia dziecka. Będziesz na nie czekał - jeśli trzeba, nawet do końca swoich dni...
„Czasem wydawało mi się, że mają rację, że przestałam nosić imię, jakbym mogła być już tylko duchem tamtej nocy. Gdy patrzyłam w lustro i zaglądałam sobie w oczy, zawsze zadawałam to pytanie: Jesteś tam jeszcze, Miren?”
Jesteś studentką dziennikarstwa na Uniwersytecie Columbia w Nowym Jorku. I to bardzo obiecującą. Zwracasz uwagę wykładowców dociekliwością oraz niestandardowym podejściem do stawianych zagadnień. Nigdy nie umiałaś płynąć z prądem i raczej stronisz od ludzi. Zwłaszcza po tamtej nocy. Nie chciałaś iść na tę przeklętą domówkę, jednak Twoja znajoma ze studiów tak bardzo nalegała a nawet nałożyła Ci pierwszy w życiu makijaż. Siedziałaś tam w kuchni, z dala od podchmielonych imprezowiczów, gdy przysiadł się do Ciebie sympatyczny chłopak. Nawiązaliście rozmowę i po raz pierwszy dałaś się namówić na wypicie alkoholu. Następnym wspomnieniem były ławka w parku i jego ręce błądzące po całym Twoim ciele. Odepchnęłaś go z całych sił, gdy nagle podszedł nieznajomy… Uderzył Twojego towarzysza w twarz, sprawiając, że uciekł z twarzą zalaną krwią, a potem podszedł do Ciebie, rzucił na ziemię i zrobił to, co budzi w Tobie do teraz skowyt bólu i odrazę. Od tego czasu przysięgłaś sobie, że kiedyś go odnajdziesz i wymierzysz sprawiedliwą karę, jeśli będzie trzeba, nawet własnymi rękami. Na razie starasz się zapomnieć o tym, co Cię spotkało, więc poświęcasz się nauce. Masz przygotować pracę na zaliczenie, a właśnie pojawił się świeży temat, który „grzeją” wszystkie bulwarówki w nadziei na zwiększenie swojej sprzedaży. Na paradzie z okazji Święta Dziękczynienia porwano Kierę – zaledwie trzyletnie dziecko. Postanawiasz zająć się tym przypadkiem i prześledzić wszystkie dotyczące go doniesienia prasowe, aby wyrobić własne zdanie albo nawet pomóc w poszukiwaniach. Nie mieści Ci się w głowie, że ktokolwiek byłby zdolny zrobić coś takiego. Przychodzi Ci na myśl, że być może sprawa nie jest wcale taka oczywista, a rodzice mają coś do ukrycia. Nawet się nie domyślasz, że dziewczynka stanie się stałym elementem Twojego życia, a rozwiązanie tajemnicy, jaka się z nią wiąże, zmieni nie tylko Twój los, ale także postrzeganie świata.
„Śnieżna dziewczyna” Javiera Castillo to trzymający w napięciu i całkiem zaskakujący kryminał z elementami thrillera. Osią narracji są wydarzenia związane z poszukiwaniem uprowadzonej dziewczynki. Zaangażowani są w nie rodzice, FBI oraz młoda studentka dziennikarstwa, której dociekliwość oraz niestandardowe metody postępowania pozwolą na rozwikłanie zagadki po wielu latach. Jednocześnie Miren prowadzi własną krucjatę, za wszelką ceną chcąc znaleźć swojego gwałciciela i ukarać go za krzywdę, jaką jej wyrządził. Czytelnik wespół z bohaterami z zainteresowaniem uczestniczy w prowadzonym śledztwie, które krok po kroku przybliża do poznania sekretu porwania Kiery. Będący jednym z najpopularniejszych hiszpańskich pisarzy Autor umiejętnie gubi tropy, a samo dochodzenie co rusz na pozór zbliża się do finału, by za chwilę podjąć nowy, nieoczekiwany wątek. Wszystko to powoduje, że powieść nie nuży i pozwala w pełni wczuć się w rozgrywające wydarzenia. Castillo pokusił się o otwarte zakończenie, słusznie sugerujące dalszy ciąg przygód bohaterki. Nakładem Wydawnictwa Literackiego ukazała się bowiem kontynuacja, nosząca tytuł “Gra o duszę”, w jakiej dziennikarka zajmie się sprawą innego zaginięcia sprzed lat... Jestem bardzo ciekawa, jak wypadnie. Tym bardziej, że część pierwsza nie posiada wielu wad - może tylko takie, że niektóre wydarzenia są mało prawdopodobne, a wybrane motywy występowały już w podobnej formie w wielu literackich propozycjach kryminalnych. Nie odbiera to jednak przyjemności z lektury. Kwestie językowe również oceniam pozytywnie - narracja jest płynna i poprowadzona w dynamiczny sposób. Portrety psychologiczne postaci zarysowane są przekonywująco i z dużym wyczuciem, co dotyczy zwłaszcza rodziców dziewczynki i przeżywanego przez nich bólu po utracie dziecka. PS Powieść została również zekranizowana przez Netflix, plasując się w czołówce najpopularniejszych nieanglojęzycznych produkcji. 7/10
0 comments
Serdecznie dziękuję za wszystkie opinie, wiadomości oraz czas poświęcony na czytanie mojej strony- tworzę ją dla Was! :-)