Beata Stefaniak - Intryga chodzi w szpilkach

by - 18:34:00

Zanim zakochałam się w thrillerach, najchętniej zanurzałam się w światach literatury pięknej, poezji oraz romansów. Wiem, z pewnością Twoje brwi zawędrowały gdzieś w okolicę linii włosów, wyrażając nieme niedowierzanie – ale to właśnie te ostatnie gościły tu najczęściej zaraz po gatunku przewodnim. Choć więc moje cieniste serce należy przede wszystkim do mrocznych książek, wciąż darzę sentymentem historie miłosne, jakie wybieram, kiedy potrzebuję chwili wytchnienia od zmyślnych morderstw i krwawych zabójstw. Poza tym uważam, że rolą opowiadacza historii o historiach z prawdziwego zdarzenia jest dobrze orientować się w wydawniczych nowościach i wiedzieć, co aktualnie “w trawie piszczy”. Stosunkowo niedawno moją uwagę przykuł debiut Beaty Stefaniak. Stało się tak z kilku powodów. Przede wszystkim uwielbiam wspierać debiutantów - wielokrotnie czytałam zresztą uśmiechającą wiadomość, iż na żadnym innym profilu nie ma tak wielu “pierwszych książek”. To prawda. Uwielbiam przeżywać literackie “dziewicze razy” wespół z Tobą - a ustaliłam, że wydając powieść “Intryga chodzi w szpilkach”, Autorka spełniła małe-wielkie marzenie, czemu zawsze będę kibicować. Beata już po chwili rozmowy dała się poznać jako osoba pełna empatii, ciepła i życzliwości, a taka postawa w pisarskim świecie jest godna podziwu. Jej propozycja literacka mami z kolei estetyczną okładką, tytułowym podstępem oraz świetnie skreślonym opisem. Jeśli zestawić powyższe czynniki razem, trzeba przyznać, iż po prostu nie mogłam przejść obok niej obojętnie. Połączenie romansu z wątkami thrillerowymi jawiło się jako jeszcze bardziej kuszące, kiedy dowiedziałam się, że w “Intrydze...” ogromną rolę odgrywa jeden z moich ulubionych motywów, czyli AGE GAP. Drogie Panie, różnica wieku między bohaterami to nie byle jaka, bowiem aż osiemnastoletnia! Czy jednak Debiutantka zdołała mnie nią oczarować? Nie do końca... 

“Kompletnie nie spodziewałam się tego, co szykowało dla mnie podstępne życie.” 

Dopiero co się rozwiodłaś i wróciłaś do Poznania, a już nieprzewidywalny Los szykuje dla Ciebie całkowity przewrót... O tym jednak przekonasz się dopiero za kilka chwil. Jeszcze na studiach okazało się, że jesteś w ciąży. Moment później zaszłaś w kolejną. Twoja będąca obecnie byłym mężem szczenięca miłość zdecydowanie nie wytrzymała presji dorosłego życia, pełnego najbardziej ważkich zobowiązań. Nie mając wielu opcji do wyboru, znów mieszkasz pod dachem kochających i troszczących się o Ciebie przez całe życie rodziców, próbując odbudować własne życie. Pracujesz jako laborantka, wieczory najczęściej spędzasz z przyjaciółką, a teraz możesz nawet pozwolić sobie na chwilę wytchnienia – wszak córki wyjechały na kolonie. Świat nieskomplikowany, ale wracający do stabilnej formy, co było Ci bardzo potrzebne po każdym z trudnych przejść. Żeby tak pozostało, w duchu powzięłaś jedno postanowienie: nigdy więcej się nie zakochasz. Nie dasz się narazić na zranienie, bo przeszłość udowodniła Ci najdotkliwiej jak można, iż miłość najwyraźniej nie jest dla Ciebie. Jak to jednak często się zdarza, łatwo założyć - gorzej zrealizować. Już niebawem zobaczysz, że patrzyłaś, ale w żadnym razie nie widziałaś. Tuż obok, w Twoim bliskim otoczeniu, znajduje się ktoś, kto darzy Cię gorącym uczuciem od ponad półtorej dekady. Mając na uwadze Twoje dobro oraz nietuzinkowość całej sytuacji, czekał w uśpieniu na to, aż dla Waszej dwójki znajdzie się szansa na wspólne życie. Zabrakło mu odwagi i wiele stracił czy postąpił słusznie, jak cień wypatrując możliwości zbliżenia się do Ciebie na dystans krótszy niż ten przyjacielski? Czy to wreszcie ten moment, w jakim wszystko się rozstrzygnie? Kto wie... Choć powinniście uważać, bo jest duże prawdopodobieństwo, iż podepcze go pewna uosobiona Intryga chodząca w szpilkach... 

Mateczko wszystkich niewytrwałych! Jak to możliwe, jak tego dokonałaś? Tyle razy w myślach zdążyłam go już przelecieć, że straciłam rachubę.” 

Jest przystojny, ma poczucie humoru, emanuje pewnością siebie, wiedzą, doświadczeniem i zawsze jest gdzieś w pobliżu, wręcz zaskakująco się o Ciebie troszcząc. (Ups, opisałam własnego Męża, ale do Igora też pasuje. 😉) Poza tym to przyjaciel rodziców, traktujący Twojego ojca jak brata (okej, to szczęśliwie się nie zgadza) i mający piętnaście lat więcej niż Ty. Zanim wyjechałaś z Poznania jako młoda kobieta, zdążyłaś doskonale go poznać. Kiedy miałaś 17 lat, a on 35, często spędzaliście razem czas na łowieniu ryb czy kolacjach z Twoimi rodzicami. Nie zauważyłaś wówczas, że darzył Cię czymś więcej niż sympatią, ale bał się wykonać pierwszy krok – wszak dzieliła Was duża różnica wieku, a Ty byłaś zapatrzona w kogoś innego. Powrót do matczyno-ojcowskiej przystani może jednak wiele zmienić. Jesteś rozwódką, obie dziewczynki za chwilę staną się nastolatkami, sama będziesz miała 33 urodziny – czy znajdzie się lepszy moment na to, aby spostrzec skrywane? Przeznaczenie w końcu zawsze powinno zasłużyć na szansę. Cóż... o ile faktycznie nim jest, a druga jego strona nie posiada kogoś, kto tytułuje się mianem żony. Igor zaś niestety nie czekał cierpliwie. Rezygnując z wówczas nieodwzajemnionej, skrzętnie tuszowanej miłości do Ciebie i próbując o niej zapomnieć, zawarł małżeństwo z Wiktorią. Związek pro forma, pierwszy, lecz nie lepszy, byleby przed postronnymi odgrywać normalność. Żadne z Was, stopniowo zbliżających się teraz do siebie, nie ma świadomości, jak bardzo niebezpieczna to kobieta. Choć może po prostu odbierająca to, co się jej należy; wet za wet – bo czy ktokolwiek chciałby zostać wykorzystywaną w zastępstwie przez wiele lat maskotką? Szara moralność; ta nieistniejąca - wszak do czytelnika należeć będzie werdykt, czy w pełnym knowań świecie któreś z Was zasługuje na szczęście. Budowane na tragedii - tworzy tylko dom z piasku i mgłyale może w tym przypadku będzie inaczej... 

W swoich opowieściach zawsze podkreślał, że był wrażliwcem oddziałującym na ludzkie zmysły, a poprzez kadr oddawał nastrój danego wydarzenia.” 

Po kilku odbytych konwersacjach, zdążyłam obdarzyć Beatę Stefaniak sympatią. Stąd wiem, że każda udzielona przez recenzenta wskazówka okaże się dla niej na wagę złota - wszak kolejna powieść już niebawem zaszczyci czytelników swoją obecnością. “Intryga chodzi w szpilkach” to z założenia romans, jaki jednak dla mnie był głównie komedią. I choć zagwarantowało mi rozrywkę, niestety stanowi przywarę. Większość sytuacji, które w założeniu miały być urzekające pełnią słownych uniesień - bawi. Wszystko z powodu nierzeczywistej kreacji fabularno-osobowej. Kiedy narrację przejmuje obecnie pięćdziesięcioletni Igor, ma się wrażenie, że oto czyta się natchnione wynurzenia niespełnionego w miłości poety, mającego wiosen 15. Wzdychającemu mężczyźnie przede wszystkim brakuje odpowiedniego charakteru. W niektórych scenach przejawia ten ojcowski – bowiem bohaterką zajmuje się jak troskliwy tata, który równocześnie chciałby ją utulić do snu z maskotką i namiętnie całować. To jeszcze nie byłoby najgorsze. Najciekawszą kwestią pozostaje, dlaczego w ogóle obdarzył dziką miłością córkę swojego przyjaciela-brata, kiedy ta była siedemnastolatką, a u niego swój bieg zaczął 35 rok życia. Niestety nieszczególnie zostało to wyjaśnione - przyjąć należy zatem, że po prostu Amor wypuścił strzałę i cześć pieśni. Jako fanka postaci o względnej moralności, bynajmniej nie polubiłam Igora, który postanowił skrzywdzić pierwszą lepszą kobietę, żeniąc się z nią w zastępstwie za ukochaną. Ba, mężczyzna sam przyznaje, iż uczucia Wiktorii nie mają ani nie miały żadnego znaczenia (!). Liczą się tylko on i jego wielka miłość do Mileny. Kreacja dorosłej już bohaterki także pozostawia wiele do życzenia. Przez całą fabułę o wysłanych na wakacje córkach, bodajże lat 9 i 12, myśli dwu- lub trzykrotnie. Well. Największą przywarą kobiety okazuje się jednak skrajna niesamodzielność. Już pominąwszy fakt, że trzydziestodwulatka zwraca się do mamy: “mamuń”, rodzicielka nie tylko usługuje jej w kwestiach kuchennych, ale i podłącza telefon do ładowarki czy gasi nocną lampkę... To nie wymaga komentarza. Zestawienie Igora z Mileną obfituje natomiast w nieuzasadnione: “i chciałbym, i boję się” - bez większych emocji, okraszone dialogami, jakie mogę - z całą przykrością - określić jednym mianem: cringe. Podane dość kwadratowo, pełne wykrzykników i deklaracji, których od dawna nie widziałam nawet w mniej popularnych komediach romantycznych, niestety nie uśmiechają. A skoro już dotarłam do kwestii językowych, drugą zmorą “Intrygi...” są powtórzenia - dla przykładu na stronie 21 wyraz: “lat” występuje w różnych wariantach 8 razy... Sama fabuła w całokształcie prezentuje nierzeczywisty obraz, co piszę z pełną świadomością - jako fanka motywu różnicy wieku, czytająca niemalże każdą powieść na ów temat. Chciałabym stwierdzić, że ten romans uratował tytułowy spisek, ale z uwagi na fakt absurdalnej pomyłki, która zaszła podczas jego realizacji (i późniejszą, przewidywalną kontynuację), opuszczę na to zasłonę milczenia. Każda z wymienionych przywar nie stanowi jednak przytyku w stronę Autorki, a jest wskazówką względem kolejnych fabuł. Po lekkości kreacji i zapału do tworzenia, jako wytrawny czytacz, stwierdzam bowiem, że u Pisarki widać wiele pełnego pomysłów potencjału. Jeśli kreatywne wątki zostaną odpowiednio poprowadzone, być może już niedługo, na co w skrytości mrocznego serca liczę, będę miała okazję ocenić Jej kolejną książkę o wiele wyższą notą. Wymienione wady da się łatwo zlikwidować. Dla “Intrygi” z dozą ufności w przyszły progres: 5/10 - chwilami zabawna, niekiedy urocza, mało wymagająca rozrywka na jeden wieczór. Kto wie, może Tobie bardziej się spodoba? 

You May Also Like

0 comments

Serdecznie dziękuję za wszystkie opinie, wiadomości oraz czas poświęcony na czytanie mojej strony- tworzę ją dla Was! :-)