Adam Przechrzta - Mroczne drogi - recenzja

by - 21:49:00

Z pozoru jesteś zwykłym antykwariuszem. Prowadzisz przybytek „Pod Salamandrą” od wielu lat, oficjalnie zajmując się sprzedażą książek, bibelotów oraz przeprowadzaniem na zlecenie klientów ekspertyz dzieł sztuki. To konieczne, aby wykazywać jakieś dochody i w spokoju zajmować się tym, co stanowi prawdziwą istotę Twojej działalności. Tylko wtajemniczeni wiedzą, że jesteś potomkiem wielowiekowej magicznej rodziny. Twój ojciec zginął w zamachu, ratując Ci przedtem życie, a Ty odziedziczyłeś po nim wszystkie zdolności. Czasami zastanawiasz się, czy to dar, czy też przekleństwo, choć raczej opowiadasz się za tą drugą możliwością. Wszystkie dotychczasowe wydarzenia odbiły się na Twoim wyglądzie, o czym przypomina Ci każde lustro, w którym się przeglądasz. Często łapiesz się na mimowolnym dociekaniu, co u diabła tak zauroczyło Twoją drugą połówkę.  

„Wysoki, szczupły mężczyzna o wąskiej, ascetycznej twarzy ozdobionej trójkątną blizną i o skrzywionych w sardonicznym wyrazie ustach nie wzbudził mojego zachwytu. Nie wiem, co Venetia we mnie widziała...” 

Na zapleczu Twojego antykwariatu znajduje się portal do Głębokiego Świata, będącego magiczną krainą, rządzącą się własnymi prawami - bardzo odległymi od tych, jakie obowiązują w realnym uniwersum. Na głowie masz sporo kłopotów, a największym z nich jest sytuacja wokół Twojego małżeństwa. Zostałeś rozdzielony z żoną wbrew Waszej woli. Od dawna wielu osobom ze świecznika nie podobało się, że arystokratka z szacownego rodu Morsinich związała się z człowiekiem pochodzącym z prowincji. W końcu wpadli na pomysł, aby zgodnie ze starym, lecz wciąż obowiązującym prawem, zażądać wyrównania dorobków z powodu „drastycznej nierówności stron związku małżeńskiego”. Innymi słowy – warunkiem, abyście znowu mogli być razem jest odpowiednie zasłużenie się przez Ciebie dla magicznego państwa - Republiki. Oceniono, że musisz dokonać czynów wartych 1500 phalerae. Twoje dotychczasowe osiągnięcia są wyceniane na zaledwie dwieście, więc masz do zdobycia aż 1300, co wróży raczej bardzo długi upływ czasu i wiele niebezpiecznych misji. Właśnie dostałeś zlecenie na wykonanie jednej z nich. Masz udać się do pałacu księcia Ottavio Farnese w Parmie, by sprawować nadzór nad wyborem jego następcy jako kontrolera jednego z magicznych szlaków. Jego naturalnym sukcesorem powinna być młoda wnuczka – Margherita Farnese, jednak na przeszkodzie stanęły jej kłopoty ze zdrowiem. Była wyjątkowo słabowitym dzieckiem i spędziła pół życia w szpitalach, a więc nie mogła w odpowiednim stopniu opanować posługiwania się magicznymi mocami. Ma więc bardzo małe szanse na wybór, którego autorytarnie dokona przedstawiciel Republiki. To oznacza, że chętnych do objęcia tej ważnej funkcji będzie bardzo dużozaś sama walka mocno zacięta. Jesteś pewien, że każdy z nich rozłoży swój pawi ogon i spróbuje przekonać, że tylko on podoła tak trudnemu zadaniu, więc wskazanie zwycięzcy nie będzie łatwe. Ale na szczęście to nie Twoje zmartwienie; masz do wykonania tylko rolę asystenta tego wydarzenia. Zrobisz swoje, wyjedziesz i zapomnisz o sprawie – tyle. Bułka z masłem. Gdy wchodzisz do wielkiej sali jadalnej pałacu, wszyscy są już na miejscu. Twój wzrok pada na wytworne fraki, garnitury i suknie zebranych. Myślisz z przekąsem, że wyglądają jak piranie w eleganckich szatach. Bez wyjątku to ludzie groźni i podstępni; wielu z nich to prawdziwi mistrzowie zakulisowych intryg. Sam jesteś ubrany podobnie, choć z wielką chęcią przebrałbyś się w znacznie bardziej swobodny strój. Wszyscy jednak musicie odgrywać ten sam teatr. Kiedy siadasz przy stole, podchodzi do Ciebie dziewczyna i bezceremonialnie zajmuje miejsce obok.  

„(...) miała niewiele ponad dwadzieścia lat; jej owalna twarz o smagłej cerze sugerowała, że sporo czasu spędza na świeżym powietrzu, jako jedyna nie nosiła biżuterii, a zamiast wytwornej sukni założyła znoszone dżinsy i bawełnianą bluzeczkę z Myszką Miki.” 

Przedstawia się jako wnuczka właściciela i nawiązuje rozmowę. Pokrótce wyjaśnia Ci bieżącą sytuację, z goryczą konstatując, że w przeprowadzanych wyborach ma bardzo nikłe szanse. Podkreśla zwłaszcza fakt, że niedostatecznie włada magią, w przeciwieństwie do innych zgromadzonych. Szybko wyprowadzasz ją z błędu – to zwykli pozerzy, posiadający niewielkie umiejętności w tym zakresie. Znają się tylko na niewymagającym odwagi spiskowaniu. Wasz dialog przerywa zjawienie się księcia Farnese. Choć jest już starcem, nadal wygląda na krzepkiego i jest otoczony aurą dostojeństwa. Po protokolarnym przywitaniu, zaprasza do odbycia bankietu. Po jego zakończeniu zmierzasz do pokoju i pogrążasz się w zadumie. Wyrywa Cię z niej ciche pukanie do drzwi. Gdy je otwierasz, widzisz mężczyznę w liberii, który zaprasza Cię do samego pana domu. Gorączkowo myślisz, jaki ma być cel spotkania - w końcu jesteś jedynie nic nieznaczącym obserwatorem. Ku Twojemu zdumieniu, książę informuje, że senat Republiki wyznaczył Cię na swojego przedstawiciela i osobę mającą samodzielnie zdecydować o wyborze jego następcy. Gdy wychodzisz z komnaty, masz mętlik w głowie - zupełnie nie spodziewałeś się takiego obrotu spraw. Znacząco się zwiększa, kiedy następnego dnia Farnese informuje, że ktoś potężny chce jego śmierci oraz próbuje wymóc na Tobie przyrzeczenie,  zaopiekujesz się jego wnuczką aż ta osiągnie odpowiednią biegłość w używaniu magii. W zamian proponuje poparcie swego potężnego i wpływowego rodu oraz pięćset phalerae. Wskazuje, że masz podjąć decyzję do czasu wyjazdu z Parmy. Gorączkowo zastanawiasz się co robić. Z jednej strony zyskałbyś mocną opiekę i wielką sumę pieniędzy, z drugiej możesz uwikłać się w śmiertelną rozgrywkę klanów, w której łatwo stracić życie. Niestety nie udaje Ci się dogłębnie przemyśleć złożonej oferty, gdyż wydarzenia przybierają szaleńczy obrót. Otwierasz rano oczy i widzisz w pokoju nieznajomą kobietę, z uśmiechem podającą Ci kubek z czekoladą. Gdy podrywasz się z łóżka, wietrząc podstęp, sięga po gaz łzawiący. Nie daje rady go użyć, gdyż jednym kopnięciem w nogę powalasz ją na podłogę. Chwilę później nad Twoją głową świszczą pociski. Kątem oka dostrzegasz czterech zamachowców i posyłasz w ich stronę błyskawicznie wygenerowaną w dłoniach ognistą kulę. Kiedy ta nie odnosi skutku, używasz zaklęcia z tygrysem. Tym razem patrzysz tylko na fruwające we wszystkie strony kawałki ciał. Szybko ubierasz buty i wypadasz na korytarz,jakiego dobiegają odgłosy strzałów. Biegniesz na piętro i eliminujesz kolejnym zaklęciem następnych czterech napastników. Na półpiętrze natykasz się na zakrwawioną Margheritę i kolejnych zabójców. Ponieważ dziewczyna chce biec do pokoju dziadka, ogłuszasz ją i zarzucasz sobie na ramię. Wiesz, że została Ci tylko ucieczka – wrogów jest zbyt wielu. Wydostajesz się z pałacu i wkraczasz do pobliskiego lasu. Wypowiadasz zaklęcie i przed Wami rozpościera się magiczny trakt. Na szczęście napotykasz nam centurię, stanowiącą tylną straż jednego z legionów Republiki. Przedstawiasz się jako obywatel i uzyskujesz przyrzeczenie pomocy. Chwilę potem za Twoimi plecami pojawia się pościg złożony z magów w czarnych pancerzach, za którymi podążają komandosi z bronią maszynową. Legioniści natychmiast przyjmują szyk bojowy, a ich tarcze odbijają rzucane zaklęcia. Wkrótce w ruch idą pila, przebijające zbroje i ciała napastników jak papier. Po dobiciu rannych, wraz z oddziałem wydostajecie się ze strefy iluzji i ruszacie w stronę rezydencji. Znajdujecie w niej mnóstwo trupów, w tym samego księcia oraz bierzecie sześciu jeńców. Są szczególnie cenni – wiedzą, kto wydał rozkaz wyeliminowania klanu Farnese i dlatego muszą pozostać cali oraz zdrowi do czasu przybycia śledczego wyznaczonego przez senat. Wszystkie klany, które maczały w tym palce, zostaną wytępione do ostatniego człowieka – to surowa, ale sprawiedliwa kara. I konieczna, jeśli Republika ma przetrwać. Zdajesz sobie sprawę, że dostałeś się w samo oko cyklonu – wielkiej wojny rodów. Musisz zniknąć, aby ocalić życie, a do tego wiedzie tylko jedna droga – wprost do Głębokiego Świata. Przy okazji będziesz miał możliwość jego szczegółowego poznania oraz podjęcia kroków ratujących zagrożoną wojną domową i licznymi intrygami Republikę. Wcześniej jednak będziesz musiał zostać legionistą.  

„Mroczne drogi” Adama Przechrzty to druga część cyklu fantasyMons Viridis Magicus, opowiadającego o przygodach Janusza Magnuszewskiego. Z pozoru zwykły antykwariusz, tak naprawdę jest obywatelem magicznej Republiki oraz wysoce wykwalifikowanym magiem, dziedziczącym swoje umiejętności po ojcu i dalszych przodkach. Zakulisowe intrygi, skutkujące przymusowym rozdzieleniem z żoną, zmuszają głównego bohatera do mimowolnego wzięcia udziału w wojnie klanów. Wskutek dalszych wydarzeń staje się on żołnierzem Republiki oraz przedostaje poprzez specjalny portal do Głębokiego Świata, gdzie rozgrywa się największa część fabuły książki. Przyznać trzeba, że Autor stworzył pod tym względem kompletne magiczne uniwersum, rządzące się specyficznymi prawami oraz skonstruowane społecznie na wzór imperium Kwirytów. Taki też charakter ma magiczna Republika, funkcjonująca w sferze iluzji obok realnego świata. Owe wątki kupiły mnie całkowicie - zwłaszcza te, które są związane ze służbą Janusza w legionie. Każdemu wielbicielowi starożytnego Rzymu w czasie ich czytania zabije mocniej serce. Tym bardziej, że będzie mógł zanucić przytoczoną przez pisarza żołnierską pieśń marszową z nieśmiertelnym refrenem: „Roma! Aeterna! Vitrix!”. Fabuła powieści pędzi niczym Orient Express do Stambułu - niestety niezatrzymujący się na stacjach, aby dać choć krótkotrwałą szansę pasażerom na odpoczynek, refleksję i nabranie oddechu. Krajobrazy wydarzeń przemykają za oknami, zlewając się w jeden nieprzerwany ciąg walk wręcz i przy użyciu różnorakich mieczy oraz magii, z mnożącymi się w iście szaleńczym tempie przeciwnikami, przybierającymi coraz to bardziej dziwaczną postać. Same opisy tych zmagań są dość płaskie, a wręcz schematyczne i pozbawione soczystości. Ot po prostu, kolejny przeciwnik do wyeliminowania i nieuchronnie następny trup do niezwykle bogatej i stale rosnącej kolekcji. Z trudem można nadążyć za tempem narracji, a czytający ma nieodparte wrażenie uczestniczenia w grze komputerowej, w której nieustannie jest zmuszony do pokonywania kolejnych stopni trudności. Efektem jest chaos, dający poczucie uprawiania przez Autora sztuki dla sztuki, bez dbałości, by wszystko łączyło się w logiczną, spójną całość. Także postępowanie maga często znajduje się dość daleko od zasad rządzących zdrowym rozsądkiem i rachunkiem prawdopodobieństwa. Do tego Pisarz mnoży co rusz nowe wątki i drugorzędne postacie, przewijające się jak w kalejdoskopie i niewnoszące nic istotnego do głównego zamysłu i przebiegu akcji. Dające natomiast pretekst do wykonywania kolejnych machnięć gibkimi kończynami oraz japońskim lub rzymskim ostrzem, a także opisywania odciętych, fruwających kończyn, rozprutych brzuchów oraz zdekapitowanych korpusów. Co gorsza, wiele z rozpoczętych fragmentów fabuły traktowanych jest zupełnie marginalnie – brak im odpowiedniego wyjaśnienia i dalszego prowadzenia, co świadczy o ich faktycznej zbędności. Sytuacji nie pomaga wymieszanie przez Autora w jednym kotle elementów charakterystycznych dla wszystkich epok historycznych. Od starożytności, przez sferę łacińską. orientalną (japońską), aż po czasy współczesne. Niekiedy miałam wrażenie, jakby Przechrzta wpadał na pomysł w stylu: w tym rozdziale pojawią się... ekhm, ekhm... zmutowany mechaniczny pająk, teraźniejszy mag, przedwieczny duch, osoba upuszczona przez UFO, starożytny centurion, zagubiony członek stada Mongołów i... No właśnie. Jednorożec, wbrew oczekiwaniom, niestety na tęczy nie wjechał - a Autor, jak na mężczyznę przystało, zapomniał o wampirze. Panowie, nie przestanę do Was apelować: where wampir?! Konkludując, choć z przyjemnością kontynuowałabym tę fantastycznie-finezyjną narrację. W oczywisty sposób takie nagromadzenie wszystkich możliwych (i niemożliwych) do wyobrażenia bytów nie sprzyja spoistości narracji, jaka w moim odbiorze ulega poważnemu zachwianiu i wręcz zaczyna nużyć czytającego, który po prostu gubi się w bezproduktywnie coraz bardziej wijących się ścieżkach narracji. Nie zmienia to jednak faktu, że Przechrzta po raz kolejny udowodnił nieskończoną pomysłowość, co u Pisarza poczytuję za ogromny plus. Bez dwóch zdań ma też niespotykaną wiedzę o tajnikach historii i militariach. Z przyjemnością przekonam się, w jakież zwichrowane rewiry zawiedzie mnie kolejną powieścią. Była to nietuzinkowa przygoda – w dodatku w pięknym wydaniu. Fabryko Słów, graficzne wstawki rozpoczynające rozdziały i połyskujące elementy na okładce to coś, za co wręcz Was uwielbiam! 6/10 - szalony rollercoaster zdarzeń, gwarantujący niespotykane nigdzie indziej zawroty głowy.  

You May Also Like

0 comments

Serdecznie dziękuję za wszystkie opinie, wiadomości oraz czas poświęcony na czytanie mojej strony- tworzę ją dla Was! :-)