Karina Majsterek - Służąca diabła - recenzja

by - 09:30:00

Wydawać by się mogło, że w świecie romansów mafijnych próżno już szukać nietuzinkowych kreacji fabularnych - czegoś, co nie zostało rozrysowane słowami wcześniej, a więc będzie potrafiło zaszachować czytelnika w wyrazie nasączonego podziwem niedowierzania. W tym właśnie momencie na scenę polskiej literatury wchodzi głośno ze swoim debiutem Karina Majsterek, która z zawadiackim uśmiechem woła do odbiorców: “Tak? No to patrz!” i, jak zapewne stwierdziłaby młodzież, rozwala system. (Może zresztą tak się już nie mówi, wszak zaliczam się do pokolenia bliskiego dinozaurom.) Będąca pierwszym tomem serii Bracia Marchetti “Służąca diabła” jest bowiem absolutnie unikatową narracją, jaka przenosi rzeczywistość rodem z nieśmiertelnej opowieści o Romeo i Julii do współczesnego, zbrodniczo zapętlonego świata. Czyż nie potrzeba dużej dozy geniuszu, aby stworzyć książkę, w jakiej zderzą się dwie silne osobowości z wrogich klanów - w postaci dona Cosa Nostry oraz głowy Camorry, w dodatku płci żeńskiej? Zestawienie ze sobą naczelnych sylwetek już z samego założenia będących przeciwnikami w sposób, który wypadnie przekonująco i niesztampowo jest trudne. Znacznie cięższe jest otoczenie ich losów wciągającymi wydarzeniami, jakie faktycznie mogłyby zaistnieć. Wszystkiego tego dokonała początkująca Autorka, prezentując czytającemu wybuchowy duet, który przypadkiem się odnalazł, widowiskowo zderzył - nie mając świadomości o prawdziwych personaliach tej drugiej strony – a potem dosłownie i w przenośni podpalił połowę włoskich terenów, by spróbować się odnaleźć. Co więcej, w powieści nie brak również tego, za co mafijne historie o miłości cenię najbardziej - słownych gier i mrocznego poczucia humoru, przejawianego na domiar dobrego przez wielowymiarowych bohaterów z krwi i kości. Czy to jednak możliwe, by stworzyć debiut idealny i porwać mnie gawędą o szefowej Camorry w przysłowiowej spódnicy i diabelskim przywódcy Cosa Nostry z Palermo?  

“Czarny umysł Salvatore był pełen pomysłów, wzrok wciąż przepełniało szaleństwo. Marchetti wykonał krok w kierunku stołu, na którym leżały jego zabawki – ulubione noże, tasaki, a także siekiera, młotek, wiertarka i dłuto. Tyle możliwości, a tak mało czasu.” 

Nie możesz być donem Cosa Nostry, jeśli nie potrafisz dobrze się bawić w trakcie torturowania wrogów. Wszak wszyscy wiedzą, iż ryba psuje się od głowy, a Ty surowo karzesz nieposłuszeństwo, przy okazji dając stosowny przykład. Najbardziej na świecie nienawidzisz kłamstwa, choć mogłoby z nim stanąć w szranki psucie Waszych szemranych interesów. Zostałeś przywódcą Famigli z własnego wyboru, odpowiednio rozprawiając się z jej poprzednią, nomen omen, głową. W dodatku należącą do Twojego ojca. Zawsze obleczony w każdy z możliwych do wyobrażenia odcieni czerni, z twarzą ozdobioną maniakalnym uśmiechem, który w chwilach pełnienia obowiązków sięga nawet i Twoich oczu w kolorze węgla - diabeł z Palermo, Ty we własnej, budzącej postrach postaci. W przypływach kreatywności zadręczasz przysyłane do posiadanych komnat dziewczyny. Przecież to nie Twoja wina, że jeszcze żadna nie sprostała Twoim oczekiwaniom. A te są konkretne – żądasz wszystkiego, co najlepsze, najsilniejsze i najmroczniejsze. Tymczasem w źrenicach każdej kobiety dostrzegasz tylko strach. Nie szkodzi. Przecież nie zostałeś stworzony do miłości. Jesteś najważniejszym członkiem szeregów Cosa Nostry i to o jej dobro musisz dbać. Mafijnymi interesami wespół z Tobą zarządza dwójka braci, spośród których jeden może przejmie kiedyś Twoje obowiązki. Póki co planujesz porządki w biznesach i zniwelowanie czyhającego nie wiadomo gdzie zagrożenia. Być może to wroga, rosyjska Bratwa poczyna sobie zbyt śmiało, przypuszczając atak na Twój wyglądający jak gotycki pałac dom i mordując ukochaną gosposię? Aby się tym zająć, potrzebujesz czystej głowy, która nie musi martwić się chaosem w siedzibie, brakiem jej odpowiedniej prezencji i niewyprasowanymi czarnymi koszulami. Tak oto trafia do Ciebie Gina – młoda kobieta, która dotychczas zajmowała się gotowaniem w domu Twojego zaufanego człowieka. Nawet on nie wiedział jednak, kim jest naprawdę... i że od wielu lat żyje pod przykrywką. 

“Został zesłany na ziemię jako sam diabeł, by czynić zło. By szerzyć grzech, zabijać i torturować, wysysać z ludzi szczęście i mamić pięknymi słowami. Kusić, a następnie niszczyć.” 

Przez kilkanaście lat nikt nie miał pojęcia o Twoim istnieniu. Chowana w zaciszu wielkiej posiadłości, byłaś przygotowywana przez ojca do tego, by pewnego dnia stać się idealnym bossem Camorry. Największa broń - bo całkowicie tajna. Przeszkolona pod względem taktycznym, logistycznym i bojowym. Władasz biegle kilkoma językami i każdym przedmiotem, jaki mógłby zadać śmierć, niezależnie od tego, czy jest na pociski, czy ma ostrze. Kiedy nadszedł wyczekiwany dzień i miałaś zostać przedstawiona włoskiemu światu oraz objąć dowodzenie nad żołnierzami mafii, nagle... postanowiłaś jeszcze trochę pożyć. Przekazałaś władzę swojej prawej ręce i uciekłaś pod przykrywką. Aby jej nie spalić, prezentując posiadane umiejętności, w końcu zostałaś gospodynią domową u pewnego biznesmana. Bezpieczne i zwyczajne życie, w jakim zdążyłaś się z nim nawet zaprzyjaźnić, w końcu musiało znaleźć swój kres. Zgodziłaś się na tymczasowe przeniesienie do domu jego przyjaciela. I pewnie wszystko biegłoby dalej utartym torem, gdyby nie okazało się, że jest on tym, kto od zawsze był przedstawiany jako Twój śmiertelny wróg. Diabeł z Palermo, don sycylijskiej Cosa Nostry, największy przeciwnik. Skrajnie nieokrzesany, szokująco niebezpieczny i... przyciągający naelektryzowaną nieprzystępnością. Nikt nie wie, kim jesteś, ani jak wyglądasz, więc to w sumie zabawne obserwować, jak ten postrach i szatańskie bożyszcze odnosi się do Ciebie jak każdej innej, zwykłej i delikatnej służącej. Kto by pomyślał, że oto znajdziesz się tu niejako pełniąc zaskakujące obowiązki pod przykrywką? Choć nie taki był Twój plan, jeżeli właściwe personalia Giny wyjdą na jaw, wiesz, iż możesz nie wyjść z tego żywa. Nie jesteś natomiast świadoma tego, że Salvatore już dawno postanowił, iż nie opuścisz jego posiadłości - wcale. A jeśli sam Lucyfer coś sobie założy, nie odwiedzie go od tego nikt. Nawet kosztem mafijnej wojny dwóch największych przeciwników... 

“Lecz to, co było później... tego żadne z nich nie potrafiłoby przewidzieć.” 

Nie przesadzę wcale, jeśli stwierdzę, że “Służąca diabła” to retelling znanej wszystkim historii Shakespeare’a w nader zaskakującym kształcie. Zamiast serenad fałszowanych pod balkonem, czytelnik otrzymuje co prawda obleczonego w czerń, włoskiego diabła o manierach jaskiniowca z morderczymi skłonnościami, a krucha Julia wie, jak pilotować samolot bojowy i obsługiwać granatnik, ale dzięki temu nowa wersja dawnej historii miłosnej jest jedynie o wiele barwniejsza. Zwaśnione odwiecznie frakcje stanowią zaś tylko tło opowieści, bo wybuchowe duo w postaci Giny i Salvatore iskrzy wystarczająco, by oczadzać czytelnika dymem przez lwią część fabuły. Jeśli ten doszedł do wniosku, że debiutująca Majsterek nie poradzi sobie z rzeczywistym, w pełni realistycznym wykreowaniem żeńskiej głowy Camorry i jednocześnie prawdopodobnym namalowaniem dona wrogiego obozu, Cosa Nostry - był w błędzie. Jestem urzeczona obiema sylwetkami, a także tymi należącymi do rozlicznych postaci pobocznych. Bohaterowie są niesamowicie silną stroną pierwszego tomu Braci Marchetti. Nie odstaje od nich również wielokolorowa kreacja fabularna, choć z przyjemnością dorzuciłabym do niej nieco widowiskowych strzelanin rodem z filmów akcji. Mafijne porachunki majaczą jednak w tle na tyle często, by sycić i zwariowanego odbiorcę podobnemu mnie. Zarzucić nie można niczego również warstwie językowej. Dotarłszy do niej, czuję się w obowiązku nadmienić, że Autorce oklaski należą się także za pozornie poważne, a w istocie mroczne poczucie humoru, które przejawia się przede wszystkim... w imionach. Nie mogę zdradzić, kim są Demone i Morte, bo byłby to spojler – ale tego definitywnie się nie spodziewałam. Podobnie jak pewnej sceny z przewijaniem w gotyckim domku nad jeziorem, bo kiedy sobie ją wyobraziłam, nie posiadałam się ze śmiechu. To jednak musisz odkryć już sam – i jestem pewna, że tego nie pożałujesz! Absolutnie kapitalny romans mafijny - czekam na więcej! 10/10, majstersztyk w swoim gatunku. 

PS Jeśli nowy książkowy mąż ma na imię Salvatore, a drugi posiadany wcześniej legitymuje się takim nazwiskiem - liczą się jako jeden? 😉  

-Co kupujesz? (...) 

-Zabaweczki. (...) Nowe noże do tortur. 

Salvatore pomyślał, że zdecydowanie jest jego ideałem. (...) 

-Kroiłeś kiedyś kogoś nożem do pizzy? (...) 

Salvatore siedział naprzeciwko Giny i wpatrywał się w nią jak urzeczony.” 

You May Also Like

0 comments

Serdecznie dziękuję za wszystkie opinie, wiadomości oraz czas poświęcony na czytanie mojej strony- tworzę ją dla Was! :-)