Aleksandra Polańska - Sąsiadka - recenzja
Od dawna myślałaś o osiągnięciu niezależności i wyprowadzeniu się z domu. Dlatego gdy dostałaś propozycję od wujka Marka, zdecydowałaś się natychmiast ją przyjąć. Jest niezwykle hojna – masz zamieszkać w jego dawnym domu, z którego wyprowadził się po rozstaniu z żoną i sprawować nad nim opiekę. To oznacza, że będziesz miała lokum zupełnie za darmo i to w dodatku blisko Wrocławia, w jakim zaczynasz od października studia zaoczne. Trochę Ci smutno, gdyż zostawiasz mamę, która bardzo przeżyła śmierć Twojego ojca. Zginął przed rokiem w wypadku samochodowym. Ty również nie mogłaś się z tym pogodzić - tym bardziej, że stało się to w dużym stopniu z Twojej winy. Jednak to tajemnica, jakiej pilnie strzeżesz. Masz nadzieję, że nigdy nie wyjdzie na jaw, bo jesteś pewna, że Twoja rodzicielka nigdy by Ci tego nie wybaczyła. Nie zmienia to faktu, że towarzyszą Ci ogromne wyrzuty sumienia i nie ma nocy, aby nie nawiedzały Cię koszmary przypominające Ci tamte chwile. Zawsze budzisz się z nich cała zlana potem. Wskutek tego wszystkiego straciłaś całą radość życia i obecnie bardziej przypominasz bezwładny okręt kołyszący się na falach w oczekiwaniu na poryw wiatru, niż żywiołową dziewczynę, którą jeszcze do niedawna byłaś. Odsunęłaś się od znajomych i gdyby nie Twój chłopak Franek, zostałabyś zupełnym odludkiem.
„Przed jego wypadkiem byłam entuzjastycznie nastawioną do życia młodą dziewczyną, pełną planów na przyszłość. A potem moje serce rozpadło się na milion kawałków i bezpowrotnie utraciłam cząstkę swojej duszy.”
Szybko pakujesz rzeczy do samochodu i wyruszasz do Kamieńca Wrocławskiego. Pech chce, że ani wujek, ani Ty nie zwróciliście uwagi na najważniejszą rzecz – klucze do domu. Zupełnie o nich zapomnieliście. Gdy dojeżdżasz na miejsce, nie jesteś w stanie do niego wejść. Dzwonisz więc do właściciela i siadasz na progu, czekając na jego przyjazd. I właśnie wtedy podchodzi do Ciebie ona – Marcelina...
„(...) miała jasnoniebieskie oczy i pięknie zaróżowione usta. Jej długie blond włosy opadały na smukłe ramiona. Wydawała się na wskroś sympatyczna. Dziewczyna z grona tych, które od pierwszego spojrzenia sprawiają wrażenie idealnej kandydatki na najlepszą przyjaciółkę.”
Przedstawia się jako Twoja sąsiadka z naprzeciwka i zaczyna wypytywać o rozwód wujka. Jej wścibskość mocno Cię zniesmaczyła, jednak, gdy powiedziała, że przeprowadziła się spod Łodzi po śmierci rodziców w wypadku samochodowym, poczułaś z nią wspólnotę losów. Zwłaszcza, że również okazała się studentką.
„Jej oczy nieznacznie się zaszkliły, a ja poczułam wyrzuty sumienia, że początkowo oceniłam ją jako zbyt ciekawską. Tymczasem Marcelina mogła czuć się tutaj nadal zagubiona.”
Na odchodne rzuca, że przyjdzie do Ciebie wieczorem, czym ponownie Cię zadziwia – przecież wcale jej nie zapraszałaś. Uznajesz, że będziesz miała bardzo kłopotliwą sąsiadkę, z czym jednak, chcąc nie chcąc, musisz się pogodzić. Na szczęście wujek szybko przywozi klucze i oprowadza Cię po domu. Ten robi na Tobie wielkie wrażenie. Znajdują się w nim obszerny salon z kominkiem, a na górnym piętrze parę pokoi, w tym gabinet, którego okna wychodzą wprost na sypialnię nowo poznanej, ekscentrycznej dziewczyny. Tak czy inaczej, po raz pierwszy od wielu miesięcy jesteś szczęśliwa i czujesz się jak pani na włościach. Wreszcie posiadasz niezależność i cały dom do swojej dyspozycji. Rozkładasz rzeczy i wpadasz na pomysł, aby pobiegać - w końcu nowe miejsce to nowe życie. Gdy pokonujesz w pocie czoła całe paręnaście metrów, słyszysz za plecami męski głos, pytający jaki dystans zdołałaś zaliczyć. Odwracasz się i zastygasz jak słup soli.
„Do tej pory takich facetów widywałam tylko w produkcjach filmowych. Próbowałam złapać oddech i nie dyszeć, chociaż moje tętno niebezpiecznie przyśpieszyło. W mózgu zamiast potencjalnych odpowiedzi miałam pustkę.”
Okazało się, że to Twój kolejny sąsiad – Tomasz, boski stomatolog. Ku Twojej uciesze proponuje, że jutro wpadnie do Ciebie przed kolejnym biegiem, który macie odbyć razem. Oczywiście natychmiast się zgadzasz, a w Twojej głowie samoczynnie zaczynają układać się plany szalonego romansu z przystojnym nieznajomym. Po raz kolejny przysięgasz sobie, że jak najszybciej zerwiesz z Frankiem. Jesteś mu wdzięczna, iż zaopiekował się Tobą po śmierci taty, jednak nic do niego nie czujesz. Zdajesz sobie sprawę, że oszukujesz chłopaka, który niepotrzebnie robi sobie nadzieje na Wasze wspólne życie. Nie możesz już dłużej go oszukiwać, ale chcesz znaleźć stosowny czas na takie wyznanie. Gdy wracasz do domu, bierzesz prysznic i wkrótce kładziesz się spać. Ponieważ sen nie przychodzi, idziesz do gabinetu, siadasz przy biurku i bezmyślnie wpatrujesz się w okno. Nagle zauważasz, że w sypialni Marceliny zapala się światło i Twoim oczom ukazuje się ona sama prowadząca ożywioną rozmowę z Tomaszem. Po chwili jednak zasuwa się zewnętrzna roleta i zostajesz odcięta od tak ciekawego widoku. Czujesz niewytłumaczalny smutek i chce Ci się płakać, choć rozumiesz, że oboje są dorosłymi ludźmi i nie muszą tłumaczyć się nikomu ze swojego romansu.
Następnego dnia, gdy dziewczyna do Ciebie przychodzi, delikatnie wypytujesz ją o wspólnego sąsiada, ale ta zdecydowanie zaprzecza, żeby cokolwiek ich łączyło. Ogarnia Cię gniew na to, że bezczelnie kłamie i zapada niezręczna cisza, którą przerywa przybycie Franka. Ten zostaje u Ciebie do rana, po czym wyjeżdża. Ze snu wyrywa Cię pukanie do drzwi. Kiedy otwierasz, za progiem stoi Tomasz w sportowym stroju. Z zachwytem konstatujesz, że prezentuje się jeszcze lepiej niż ostatnio. Gdy wychodzicie, próbujesz porozmawiać o Marcelinie, jednak szybko kończysz ten temat, gdyż Twój towarzysz twierdzi, że zna ją tylko jako sąsiadkę i wyraźnie denerwuje się z powodu Twoich dociekań. Rozstajecie się więc w ponurych nastrojach. Pobliska lokatorka pojawia się u Ciebie znowu, lecz traktujesz ją z zimną obojętnością. To wcale jej nie zniechęca - nachodzi Cię coraz częściej, narzucając przyjaźń. Niepokoisz się tą sytuacją i nie wiesz jak z niej wybrnąć. Wyraźnie widzisz, że kobieta ma problemy psychicznie i zachowuje się dziwnie. Dlatego, gdy proponuje Ci wyjście do klubu, zdecydowanie odmawiasz. Wieczorem zauważasz, że pijana wraca z jakimś obcym mężczyzną. Przez okno gabinetu spostrzegasz wyraźnie, iż dochodzi do kłótni. Zanim udaje Ci się powiadomić policję, facet wychodzi głośno przeklinając, więc oddychasz z ulgą. Kiedy mija noc, dzwonisz do Marceliny kilka razy, jednak ta nie odbiera. Zaniepokojona idziesz do Tomasza prosząc, że by poszedł z Tobą do sąsiadki. Ten niechętnie wyraża zgodę. Pukacie do drzwi, ale nikt Wam nie otwiera. Dostajecie się do środka i na tarasie natykacie na zwłoki dziewczyny, leżące obok rattanowego stołu. Na ciele nie ma żadnych śladów przemocy - poza delikatnymi siniakami na szyi. Z osłupieniem stwierdzasz, że Tomasz zaczyna patrzeć na Ciebie z podejrzliwością i pyta, czy wiedziałaś co tu znajdziesz. Oczywiście zaprzeczasz, ale zdajesz sobie sprawę, że wszystko to dziwnie wygląda. Wzywacie policję, a Ty postanawiasz za wszelką cenę dowiedzieć się, kto dokonał zabójstwa. Prawda może być znacznie bardziej straszna niż się na pozór wydaje.
„Moja sąsiadka była intrygująca, uparta i humorzasta, pociągała mężczyzn, była uzależniona od ludzi i tego, by ją doceniali. A teraz była także martwa.”
„Sąsiadka” Aleksandry Polańskiej to niebanalny thriller, charakteryzujący się mnóstwem zwrotów akcji. Pierwsze skrzypce odgrywa w nim prowadzone przez główną bohaterkę śledztwo, dzięki jakiemu ta stara się dociec, kto uśmiercił nowo poznaną sąsiadkę. Temperaturę podkręca jednak także tajemnica zgonu ojca dziewczyny, za który jest ona w znacznym stopniu odpowiedzialna. Wspomnienia o tym traumatycznym wydarzeniu wracają do niej retrospektywicznie coraz częściej, czym przyczyniają się do budowania mrocznego nastroju całej historii. Autorka umiejętnie stopniuje napięcie i krok po kroku odkrywa przed czytelnikiem istotę obydwu sekretów, jakich rozwiązanie wcale nie jest oczywiste. Pewien niedosyt pozostawiają nieracjonalności, które zaburzają tok narracji. Wystarczy wspomnieć, że główna bohaterka udaje się do pubu, co czyni nader rzadko i akurat napotyka w nim prywatnego detektywa. Podsłuchuje jego rozmowę i wpada na istotny trop w prowadzonym śledztwie. Zbyt duża zbieżność, by mogła się zdarzyć. Nie potrafię sobie także wyobrazić sytuacji, w której zdradzana żona i jej mąż wpadają wspólnie na pomysł udostępnienia swojego drugiego domu jego byłej kochance, aby ta mogła “zacząć wszystko od początku”. Jakoś takie pokłady miłosierdzia wymykają się mojemu pojmowaniu. Niesnaski te nie zmieniają faktu, że opowieści Polańskiej spod ciemnej gwiazdy wciąż zaskakują i wpasowują się w moje czytelnicze gusta. W mającej urzekająco niepokojącą okładkę “Sąsiadce” od początku wyraźnie wyczuwalny jest nasączony niebezpieczeństwami klimat, gęstniejący z każdą przewróconą stroną. Dzięki temu czytający ma wrażenie, że wydarzenia zmierzają nieuchronnie do tragicznego zakończenia, co też faktycznie ma miejsce. A takie wszakże tygrysy lubią najbardziej. 😉 6/10.
0 comments
Serdecznie dziękuję za wszystkie opinie, wiadomości oraz czas poświęcony na czytanie mojej strony- tworzę ją dla Was! :-)