Nina Włodarczyk - Zawieszeni - Oli - recenzja
To mogłaby być komiczna opowieść o czwórce na wskroś ekscentrycznych nastolatków i ich szalonych wyczynach – ale chwilę po tym, jak postawili pierwsze kroki w dorosłości, zostało ich tylko troje. W uszczuplonym składzie paczki najlepszych przyjaciół już zawsze będą wybrzmiewały akordy straty, dźwięki “co by było, gdyby” oraz nuty okolonych nostalgią wspomnień. Bezpowrotne momenty przeszłej szczęśliwości naznaczają na wieczność. A ta największa ze strat - która przyszła zupełnie niespodziewanie, przez co nijak nie dało się jej zapobiec – nie przestanie pełzać pod skórą i próbować się wydostać w najmniej oczekiwanych momentach. Mikołaj, Jakub, Edward i Emilia – tworzący własną muzykę kwartet, który przymusowo przekształcił się w trio. Czy choć jeden z jego członków będzie jeszcze kiedyś tak naprawdę odczuwać radość, zamiast niepowetowanego braku?
“Idealnie byłoby być naprawdę szczęśliwym, ale czasem brało się to, co było. Może jak się wystarczająco długo udaje, to staje się to prawdą.”
Za chwilę nowy, ostatni rok edukacji. Później tylko egzamin dojrzałości i życie, za jakie trzeba wziąć pełnię odpowiedzialności. Studia lub praca a przy tym często wyzucie z marzeń, bo zabrakło na nie czasu, pieniędzy, odwagi. Mistyk, który dawno wystygł - czy też zimnym uczyniła go gorzka rzeczywistość. Troje przyjaciół, już nie czworo, przemierza korytarz liceum i obserwuje jak sprzątaczka zbiera pozostałe, opatrzone żałobną wstążką zdjęcia Mikołaja. Trzeba iść dalej; świat nie czeka na nikogo. Lecz dlaczego czują, jak gdyby ktoś próbował do reszty wymazać jego istnienie? Ile ma prawo trwać rozpacz po osobie, która zdecydowała się zmienić lokalizację na mistyczną? Nie wiedzą. Próbują zjednoczyć obraz tego, kim kiedyś byli i ten pokazujący teraźniejszy - kim musieli się stać. W dodatku do ich klasy dołącza Oli - chłopak od dziecka mieszkający w Wielkiej Brytanii, który teraz, z niewyjaśnialnej dla postronnych przyczyny, postanowił przenieść się na końcowy rok nauki do Wrocławia. Zanosi się na to, że wiele zaskakujących elementów wstrząśnie jeszcze życiem niekompletnego kwartetu...
“Nie chciał rozgaszczać się w tym nowym świecie. Nie znał go. On wyrósł bez niego. Jak mógł się z nim zaprzyjaźnić, skoro ten świat rozwijał się, nie mając pojęcia o istnieniu Oliwiera? Byli dla siebie zupełnie obcy. Co ten świat mógł mu dać, skoro go nie znał?”
Rodzice wychowali Cię na ciepłą, wartościową i mającą szacunek do innych ludzi osobę, ale nijak nie mogli Cię przygotować na szok, jaki poczujesz, gdy dowiesz się, iż musisz przenieść się do polskiej szkoły i zdać w niej licealną klasę. Od dziecka mieszkałeś w Anglii i to tam rozgrywała się Twoja rzeczywistość. Pierwsza przejażdżka rowerem, znajomości, przyjaźnie. Pokochanie świata literatury, w jakim z przyjemnością zanurzałeś się dzięki ojcu wykładowcy. Owszem, w Waszym domu mówiło się w dwóch językach, lecz gdybyś miał wskazać ten dla Ciebie natywny – definitywnie postawiłbyś na brytyjski. A nagle cały Twój świat runął niczym domek z kart, kiedy uzmysłowiłeś sobie, że w sytuacji, która niczym bomba spadła na rodzinę, przeprowadzka do Wrocławia jest jedynym rozwiązaniem. Pozornie niedbale zarzucasz długie włosy na plecy i usiłujesz robić dobrą minę do złej gry. Nie chcesz być dodatkowym ciężarem dla mamy i taty, bo przecież mają teraz na głowie o wiele poważniejsze tarapaty niż Twoja adaptacja w nowym środowisku. Poradzisz sobie, z Twoim pozytywnym nastawieniem zawsze tak było. Najważniejsze, że teraz będzie przy Was babcia – konieczna opoka w zaistniałej sytuacji. Rok szkolny za moment się zaczyna, zatem nie ma jeszcze co stresować się tym, jak być może, a jak powinno. Choć trzeba przyznać, że pierwszą znajomość z równolatkiem rozpoczynasz dość widowiskowo – bo przypadkowo wjeżdżając w tył jego samochodu na stacji benzynowej. Bez przekleństw, w dodatku rzucanych w dwóch językach, się nie obywa. Tym większe jest Twoje zdziwienie, kiedy okazuje się, że... to właśnie obok tego chłopaka masz usiąść w klasie, bo tylko tam pozostało wolne miejsce. Niegdyś było bardzo zajęte, ale o tym nie masz jeszcze pojęcia. Doskonale widzisz za to, że gdyby wzrok mógł zabijać - właśnie padłbyś trupem. Poznany wskutek stłuczki Jakub definitywnie nie jest do Ciebie dobrze nastawiony. I – chyba po raz pierwszy w życiu - nieco boisz się próbować to zmienić.
“Nikt nie podszedł i nie powiedział Oliwierowi niczego w twarz, bo to by wymagało odwagi. Szepty były gorsze. To tak, jakby ciągle Ci się wydawało, że coś słyszysz, ale nie jesteś pewny, więc nie reagujesz, ale samo bzyczenie zostaje.”
Dziełem przypadku, losu lub przeznaczenia jakoś tak się jednak składa, że dziewicze polskie, potencjalnie koleżeńskie relacje nawiązujesz z przyjaciółmi Kuby. A trzeba przyznać, że barwniejszej paczki nie potrafiłbyś sobie wyobrazić. Wysoki i postawny, rudowłosy Edward mógłby z powodzeniem dostać angaż w nagraniach do filmu Flinstonowie - choć mimo słusznych gabarytów ma usposobienie pluszowego misia. W życiu byś nie stwierdził, że można być aż tak otwartym i dobrodusznym, choć sam prezentujesz podobny charakter. I co tu dużo mówić, jego gust co do szalonych stylizacji to złoto. Bo kto z dumą nosiłby czerwone spodnie w kratę i koszulę w różowe cekiny - równocześnie? Emilia jest wulkanem energii i towarzyską iskierką, mimo tego, że niekiedy przeszkadza jej w tym niezbyt wyparzony język. Jakub dalej pozostaje dla Ciebie zagadką. Zauważyłeś, iż robi wszystko, aby nie dać się lubić i jakby zacietrzewił się we własnej mrukliwości oraz podchodzeniu do wszystkiego na nie. Z rzadka widzisz przebłyski tego, kim był kiedyś. I z niewyjaśnionych powodów coraz częściej zastanawiasz się nad tym, dlaczego jest cieniem człowieka. Krążące szepty o Mikołaju, który w tym trio najwyraźniej jest tematem tabu, uzmysławiają Ci, że mogłeś zająć miejsce kogoś, kto zdecydował się z niego ustąpić. I na stałe wypisać się z życia. To wyjaśniałoby, dlaczego Kuba wciąż traktuje Cię z mniej lub bardziej otwartą wrogością. Ale przecież to nie Twoja wina, że kiedyś to hermetyczne i zwichrowane, acz cudowne grono osób dotknęła tragedia. Może niebawem karta się odwróci i cała paczka polubi Cię za to, kim jesteś - miast negować za to, kim nie jesteś? Wiele na to wskazuje. Szczególnie, że odkrywasz, iż już niedługo barwna trójka będzie prowadzić przesłuchania na wokalistę swojego, póki co, garażowego zespołu. A tak się składa, że muzyka – zaraz obok książek - jest drugą najważniejszą rzeczą w Twoim życiu. Czego nie uda Ci się wypowiedzieć, być może dośpiewasz. I cóż... ten ostatni, przymusowo polski rok może wcale nie okaże się tragiczny, samotny ani bezwartościowy. Wbrew wszystkiemu, warto się o tym przekonać. Nadpisać nowe wspomnienia nad te niezmazywalne.
“(...) to coś nie odeszło do końca, co najwyżej przyczaiło się w cieniu, gotowe do skoku. Było cierpliwe. Widział to coś, tę rzecz bez imienia, gdzieś z tyłu, ukrytą za błękitnymi tęczówkami przyjaciela.”
Doskonale sprawdza się powiedzenie, aby nie oceniać książki po okładce - bo projekt dla debiutanckiej powieści Niny Włodarczyk zdecydowanie nie zwrócił mojej uwagi. Straciłabym mnóstwo, gdybym przekornie nie skusiła się na jej przeczytanie, bo oto mam wrażenie, że po wielu latach poszukiwań trafiłam na nową Małgorzatę Musierowicz, ale w wersji dla nastolatków i dorosłych. Autorkę kreującą pełne ciepła, wartości i niebanalności opowieści prosto z życia, w których zabawne momenty zawsze są równoważone przez te gorzkie. Piszącą o kwestiach najważniejszych, jak mniemam, bez najmniejszego wysiłku. Włodarczyk uśmiecha po to, aby chwilę później zasmucić i zadumać. I nie przesadzę wcale, jeżeli stwierdzę, że otwierająca cykl “Zawieszeni” pierwsza część pod tytułem “Oli” powinna dołączyć do kanonu lektur w szkołach średnich. To bowiem poruszająca historia o najróżniejszych odcieniach radzenia sobie z utratą kogoś bliskiego, ale także o wadze relacji rodzinnych, które zawsze oddziałują na wszystkich nimi związanych. O szacunku dla ludzi bliższych i dalszych, dramatach, szczęściach, trudach, wytrwałościach i poświęceniach. Elementach składowych życia. Mistrzostwo dla Autorki za wykreowanie zarówno głównych, jak i pobocznych bohaterów - bo o kawalkadę tak barwnych postaci w literaturze obecnie trudno. Nie wiem, czy bardziej urzekł mnie pluszowy Edward, czy jednak żywe srebro, uosobione zadziorną, małą siostrą Jakuba. Wszystkich osób występujących w narracji nie da się zresztą nie lubić - lub nawet nie kochać. A dzięki problemom, z jakimi borykają się one zarówno personalnie jak i rodzinnie, szybko stają się bliskie czytelnikom. Ci towarzyszą im w blaskach i cieniach, rozterkach i dylematach – po prostu drodze przez rzeczywistość. Czasem mrocznej, ale częściej jednak opromienionej. Nie mogę się doczekać, aby sprawdzić, co kryje się za jej kolejnym zakrętem. Także za zabawę słowem i niewymuszone żarty w tym pięknym, wartościowym kawałku prozy – 10/10.
“Ale marzenie pozostaje, przynajmniej dla mnie.”
0 comments
Serdecznie dziękuję za wszystkie opinie, wiadomości oraz czas poświęcony na czytanie mojej strony- tworzę ją dla Was! :-)