Alicja Sinicka - Karnawał - recenzja

by - 15:54:00

„To takie trudne, kiedy człowiek zostaje sam na sam z potworami i nie może liczyć na pomoc.”

Dziesięć młodych osób, malownicza wyspa, pełna dzikiej i majestatycznej roślinności, okolona przez wody jeziora i wizja niezapomnianej zabawy karnawałowej. Kreacje rodem z bajek, morze alkoholu i ulubiona muzyka. Do tego nieodłączne weneckie maski dla wszystkich uczestników. Nutka tajemnicy, niepokoju i zaintrygowania. Zapowiada się impreza, którą będzie można wspominać przez wiele kolejnych lat. I faktycznie… tak właśnie się stanie, bowiem oprócz imprezowiczów na wyspie przebywa również żądny spełnienia swoich chorych fantazji morderca.

„Jeśli myślałaś, że Ci się upiecze, byłaś w dużym błędzie. Zabiłaś ludzi i wreszcie musisz za to zapłacić.”

Od tamtych budzących grozę wydarzeń minęło okrągłe dwadzieścia lat. Z dziesiątki przyjaciół ocalała dokładnie połowa. Wśród nich Ty – eteryczna Amelia, tworząca małe dzieła sztuki w branży biżuteryjnej. Choć nigdy nie zapomniałaś o tym, co stało się na wyspie Czarci Ostrów, nauczyłaś się jakoś żyć z mroczną przeszłością, spychając ją w najdalsze zakamarki umysłu. Wychowujesz córeczkę i wciąż poszukujesz kogoś, kto obdarzy Cię prawdziwą miłością, pomimo swojego introwertyzmu, skrywanych tajemnic oraz dawnych blizn. Dopiero co zresztą pojawiła się na to duża nadzieja. Przypadkowe spotkanie z tym, któremu wiele lat temu oddałaś serce, wbrew pozorom nie obudziło w Tobie dawnych demonów, a jedynie nadzieję na przyszłość z mniejszą ilością odcieni szarości. Niestety, wszystko wskazuje na to, że ktoś w związku ze zbliżającym się dwudziestoleciem tragedii, przypomniał sobie o tych, którzy cudem z niej ocaleli… i tym, że nie każdy z nich został należycie rozliczony za to, co zrobił. Choć bowiem mordercy nigdy nie ujęto, niektórzy z uczestników makabrycznej imprezy mają na koncie grzechy o bardzo długich cieniach…

„Do jakich rzeczy jest się w stanie posunąć, żeby ubarwić sobie życie, wypełnić je nowymi emocjami, zaspokoić ciekawość. Ludzie zrobią wszystko, żeby poczuć adrenalinę.”

Dwadzieścia lat temu wyspa, na której miała się odbyć impreza, została całkowicie odcięta od świata. Otaczała ją jedynie lodowata woda, a łódka, którą się na nią dostaliście, zniknęła w niewyjaśnionych okolicznościach. Generator prądu został uszkodzony. Potem zniknął zajmujący się terenem przyjaciel rodziny, a następnie ktoś zaczął po kolei mordować uczestników imprezy… W pewnym momencie wydawało się wręcz, że nikt nie przeżyje tej wyrafinowanej karnawałowej zabawy – a nawet, jeżeli mu się to uda, pewna jego część już na zawsze pozostanie martwa. Dzisiaj ktoś po kolei eliminuje tych, którzy wówczas cudem uszli z życiem. Choć prawdą jest, że zemsta smakuje najlepiej podana na zimno, czy ktokolwiek czekałby z jej realizacją aż przez dwie dekady? A może to wcale nie odwet… a jedynie realizacja kolejnej wynaturzonej gry mordercy w weneckiej masce, który grasował przed laty na mazurskiej wyspie?

„Nieśli w stronę domu coś, co zaraz przykryje ten wesoły nastrój, niczym mokry, szorstki koc. Nastanie niewygodna dla wszystkich ciemność, od której nie będzie już odwrotu.”

Ukryj się, uciekaj lub walcz. Tak teraz, jak i dwadzieścia lat temu, masz do wyboru dokładnie trzy rozwiązania. Wówczas mogłaś skryć się w czeluściach wielkiego domu, który miał być świadkiem wspaniałej zabawy, a ujrzał jedynie makabreskę, i liczyć na to, że morderca Cię nie dopadnie. Mogłaś uciekać… choć nie do końca było gdzie, bowiem wejście do lodowatej wody, okalającej wyspę, oznaczało śmierć z wychłodzenia. Mogłaś też walczyć i liczyć na to, że uda Ci się pokonać napastnika, który eliminuje Was jedno po drugim. Dziś masz do wyboru identyczne opcje. Na szali jest jednak nie tylko życie Twoje i pozostałych ocalałych z dawnej tragedii, ale również Twojej pięcioletniej córki. Dysponujesz jednak pewną przewagą. Możesz odpowiednio się uzbroić i czekać na mordercę przygotowana, nie pozwalając mu na rozpoczęcie kolejnej makiawelicznej wyliczanki: „raz, dwa, trzy… giniesz Ty”. Możesz nawet spróbować go zaskoczyć. A raczej mogłabyś – gdybyś choć trochę podejrzewała, kim właściwie jest. A prawda jest gorsza od najstraszniejszych koszmarów i odbierze Ci dech skuteczniej, niż lodowata woda dookoła diabelskiej wyspy. Na kogo wypadnie…

„Ktoś z biało-czarną maską na twarzy zabił nadzieję, którą uosabiali, a potem zniknął. Ta nazwa szybko przylgnęła do tamtej zimnej karnawałowej nocy, pokryła ją wiecznym lodem, którego nie sposób rozkruszyć.”

Bardzo rzadko zdarza mi się, że podczas lektury czuję… dojmujące zimno. Takie, które rozchodzi się po całym ciele i powoduje ciarki. Wypływający z fabuły klimat tak mroczny, że aż mrozi czytelnika, poczytuję za coś mało spotykanego – i przez to tak bardzo docenianego. Zapoznając się z przedstawionymi w „Karnawale” wydarzeniami, miałam wrażenie, że znajduję się pod lodowatą taflą – i to od pierwszej aż do ostatniej strony. Historia sprzed dwudziestu lat, niezwykle płynnie, intrygująco i umiejętnie przeplatana z obecną, osiadała na mojej skórze pod postacią drobinek szronu i powodowała mrowienie. Nie oderwałam się od lektury ani na chwilę, chcąc wyjaśnić nietypową zagadkę – wykreowaną we wręcz majstersztykowy sposób. Prawie do samego końca nie mogłam rozgryźć tego, co tak naprawdę się stało, przez co zakończenie było dla mnie jeszcze bardziej widowiskowe. Na początku nieco obawiałam się, że część fabuły ulokowana na odciętej od świata wyspie okaże się dość przewidywalna – wszakże jest to stosunkowo często wykonywany motyw. Nic jednak bardziej mylnego. Alicja Sinicka po raz kolejny zaskakuje, niepodzielnie przykuwa uwagę i szokuje, udowadniając, że tytuł jednej z polskich królowych thrillerów, którym często się ją mianuje, jest w pełni zasłużony. Lektura „Karnawału” gwarantuje niepokojącą, mroczną i owiewającą chłodem zabawę, której nie zapomnisz na długo. Z pewnością na kolejnym balu maskowym zastanowisz się też, czyje oblicze kryje tak naprawdę misternie wykonana maska… i co ukrywa. 9/10

„Nie wiedział, dlaczego przywołał je właśnie on, zadając to jedno oczywiste pytanie. Może nie chodziło o to, kto je zadaje, ale w jakim momencie to robi.”

You May Also Like

0 comments

Serdecznie dziękuję za wszystkie opinie, wiadomości oraz czas poświęcony na czytanie mojej strony- tworzę ją dla Was! :-)