Kate Scelsa - Luminarium - recenzja

by - 18:36:00

 „Zaklęcia stanowią ukierunkowanie intencji – jasne stwierdzenie kierowane do wszechświata i poparte działaniem.”

W większości przypadków określenie „wiedźma” ma pejoratywny wydźwięk. Kiedy nazywasz kogoś tym słowem, najczęściej masz na myśli kobietę, która jest w pewien sposób zła i mogłaby przysłowiowe dzieci straszyć. Co jednak, gdybym napisała Ci, że możesz być „dobrą wiedźmą”? Kobietą, która niczym dobra wróżka, wysyła swoje marzenia w kierunku wszechświata i otwiera się na niego na tyle, aby pozwolić mu pomóc w ich spełnieniu? Tym bardziej, że magia istnieje. Wystarczy tylko w nią uwierzyć. I nie trzeba mieć koniecznie na myśli takiej z powieści fantasy, dzięki której smoki latają, a zaczarowani rycerze pojawiają się na dostojnych, koniecznie białych rumakach i ratują księżniczkę z wieży, by zabrać ją do bajkowego zamku. Magia może się objawić na milion sposobów, także tych najmniejszych. I cały szkopuł tkwi, aby nie tylko nauczyć się ją dostrzegać, ale i… kreować ją samodzielnie.

„Dlaczego nie pozwolić, by zabawa, radość i kreatywność stały się nieodzownymi elementami opiekowania się sobą?”

Negatywne myśli pojawiają się w głowie każdego człowieka niejako naturalnie. Kiedy tylko cokolwiek nie idzie tak, jak tego chcemy, szukamy winy w sobie – a czasem na dodatek również we wszystkich innych. Uwielbiamy nurzać się w smutku, negować własne ja na milion sposobów i podkreślać wady. Tracić czas i energię oraz psuć nastawienie na to, co złe… zamiast pracować nad tym, co dobre. Nad tym, nad czym warto. Manifestować wszem i wobec swoje pragnienia z właściwą im dumą i robić wszystko, aby pomóc im się spełnić. I wierzyć – przede wszystkim wierzyć.

„Nie ma jednego, uniwersalnego sposobu na współdziałanie z energią, który sprawdzi się u każdego, a część zabawy polega na tym, aby samemu dojść do tego, które narzędzia będą Ci odpowiadać i które wzbudzą Twoje zainteresowanie.”

Do świata tak zwanej magii, będącej tak naprawdę niezwykle użytecznym narzędziem codziennej manifestacji, prowadzi milion ścieżek. Którą z nich obierzesz? Którą zdecydujesz się jedynie sprawdzić, by po chwili skierować się na zupełnie inną? Którą pokochasz – bo wniesie do Twojego życia coś wartościowego? To zależy już jedynie od Ciebie. Poszukuj. Odkrywaj. Baw się. Eksperymentuj. I uwierz. Nie w ducha, a w siebie.

„Niniejsza książka stanowi Księgę Cieni opracowaną specjalnie dla Ciebie – księgę wiedzy magicznej i poradnik zawierający mistyczne i praktyczne narzędzia, które pomogą lepiej poruszać się w obszarze zdrowia umysłowego, fizycznego, a nawet metafizycznego.”




Każda osoba, która zna mnie choć odrobinę, zapewne posiada pewną cenną informację: nienawidzę poradników. Mam objawiającą się dość widowiskowo alergię na wszystkie mądrości w stylu Coelho – oczywiste prawdy, przedstawiane z emfazą niczym nowe odkrycia, budzą we mnie jedynie niesmak i zażenowanie. W zeszłym roku moja najlepsza przyjaciółka podzieliła się jednak ze mną pewnym istotnym terminem, czyli pięknie brzmiącym słowem manifestacja. Choć sceptycznie podchodzę do różnego rodzaju duchowych zaklęć, jestem otwarta na poznawanie nowości i wychodzenie z własnej strefy komfortu, wiążące się z poszerzaniem horyzontów. Spróbowałam kilkukrotnie popracować nad własną energią i… udało się, co wprawiło mnie w niemałe osłupienie. Manifestowałam swoje małe cele, ukierunkowując na nie całą siebie i osiągnęłam sukces. Od tamtego czasu tematyka związana z magią i manifestacją stała mi się o wiele bliższa. I tak właśnie trafiło do mnie „Luminarium” o pięknej okładce, którego bynajmniej nie nazwałabym poradnikiem – a raczej magiczną księgą, pełną opowieści o magii i… narzędzi doskonałych do tego, aby poznać ją lepiej. Świat horoskopów i wróżenia z kart jest mi dość dobrze znany od dawna – kiedyś bardzo się nim pasjonowałam, nawet nieśmiało raczkując w tej kwestii. Pochłanianie nowych informacji i uzupełnianie aktualnych na temat, który mnie interesuje, to moje małe guilty pleasure. Lektura „Luminarium” pochłania bez reszty – nakłaniając delikatnie do odkrywania innych światów i sztuczek magicznych, poprawiających jakość codzienności, na własną rękę. To taka książka, która uczy poprzez zabawę i pokazuje, że niekiedy niemożliwe znajduje się tak naprawdę w zasięgu ręki. Świetny prezent na zbliżające się Walentynki czy Dzień Kobiet – bo pozwalający odkryć swoje bogatsze ja i… spełniać marzenia. A przynajmniej zrobić wszystko, aby te miały szansę się ziścić. Nie będę wystawiała oceny punktowej, gdyż uważam, że tego rodzaju publikacje każdy oceni zupełnie inaczej. Nadmienię jednak, że ta magiczna księga jest wykonana przystępnie, ciekawie, momentami zabawnie, jednak przede wszystkim bardzo rzetelnie i intrygująco. Mały kawałek tajemnicy jej zawartości niech zdradzi wieńczący recenzję cytat. A Ty… spróbuj zaczarować swój świat. 😉

„W dalszych rozdziałach poświęcimy uwagę takim zagadnieniom, jak tarot, astrologia, czary, praca z energią, mindfulness, twórcze praktyki, współpraca z przewodnikami duchowymi, a także relacjom z ciałem i analizie bardziej tradycyjnych nauk terapeutycznych.”

You May Also Like

0 comments

Serdecznie dziękuję za wszystkie opinie, wiadomości oraz czas poświęcony na czytanie mojej strony- tworzę ją dla Was! :-)