Paulina Wysoczańska, Jerzy Jan Ćwiertka - Dziewczyna ze stripa

by - 15:16:00

„Sumienie? Rozejrzyj się, gdzie jesteś i z kim masz do czynienia. Przychodzą do stripa zaspokoić swoje ego za pieniądze.”

Kiedy miałam 20 lat i dopiero co przeprowadziłam się do większego miasta, w którym przyszło mi spędzić kolejną dekadę, zastanawiałam się nad tym, co chcę robić zawodowo. Będąc na studiach, które konsekwentnie zabijały moją miłość do angielskiego, nie miałam dużych perspektyw. Pewnego dnia natrafiłam na intrygujące ogłoszenie o pracę, którego tytuł brzmiał ni mniej, ni więcej: „zostań hostessą w klubie – zarobki od 6 tysięcy w górę”. Nie zastanawiając się wiele, natychmiast odpowiedziałam i umówiłam się na rozmowę. Klub mieścił się w piwnicy jednego z pubów na Rynku. Jakież było moje zdziwienie, kiedy zeszłam schodami na dół i ujrzałam niekończący się bar, szklane stoliki i kilka podestów z rurami – wszystko to okolone przyćmionymi, migającymi, czerwonymi światłami! Nigdy dotychczas nie widziałam takiego miejsca. Bardziej skonsternowała mnie jednak grupka dziewczyn, która – nic nie robiąc sobie z obecności obcej osoby – biegała po terenie klubu w samej bieliźnie lub bez niej na niebotycznie wysokich szpilkach i przygotowywała się do występu. Do wyboru miałam dwie opcje – zostać promotorką, która chadzając z różową parasolką po terenie Rynku, namawia klientów na odwiedzenie klubu lub być hostessą. Zadaniem tej drugiej okazało się krążenie po klubowej sali, dotrzymywanie towarzystwa obecnym tam panom i namawianie ich na zakup drinków w niebotycznej cenie. Zapewne spróbowałabym swoich sił, skuszona szybkim i wysokim zarobkiem, gdyby nie interwencja mojego przyszłego męża, który nie pozwolił mi utopić się w tym fascynującym mroku. Gdybym przyjęła ofertę, nie miałabym żadnych wyrzutów sumienia, czyszcząc klientom konto – wszakże o tych, którzy odwiedzają takie przybytki, najczęściej mając rodziny czy właśnie je zakładając, mam jak najgorsze zdanie. Jednak nie o tym. Przytoczyłam Ci tę historię, aby wyjaśnić, dlaczego lektura „Dziewczyny ze stripa” była dla mnie tak wciągająca.

„Znam takie jak Ty (…). Frajerzy, którzy zostawiają tu tysiące, budzą się z pustym kontem i z płaczem zeznają, że niczego nie pamiętają.”

Mieszkasz w małym mieście i pracujesz w restauracji, której kierownictwo można by bez przesady przyrównać do esesmanów. Kiepskie zarobki i coraz większe znużenie wykonywanym zajęciem powodują, że zaczynasz się rozglądać za czymś lepszym – czymkolwiek, co ma perspektywy. Podczas poszukiwań natrafiasz na ofertę podjęcia profesji tancerki w Krakowie. Widząc proponowaną stawkę, wiele się nie zastanawiasz – aplikujesz i ani się obejrzysz, zmierzasz do miasta na rozmowę rekrutacyjną, po której akceptujesz propozycję. Postanawiasz spróbować swoich sił. Zadanie nie jawi się jako trudne – nie musisz wykonywać profesjonalnych, skomplikowanych układów pole dance. Wystarczy, że będziesz poruszała się zmysłowo przy rurce w rytm muzyki, kusząc wdziękami obecnych na sali klientów. Przywdziewając szklanki, czyli buty na niebotycznie wysokich platformach i seksowne bieliźnianie fatałaszki, masz zachęcać do tego, aby wpatrzeni w Ciebie panowie postawili Ci jak największą liczbę jak najdroższych drinków. Po tym jak wyczujesz odpowiedni moment, musisz zaprosić ich na pokaz prywatny, podczas którego odciągniesz ich uwagę na tyle, aby nie widzieli, jak wielkie sumy tak naprawdę płacą za napoje alkoholowe i obecność w VIP roomie. Nie targają Tobą rozterki sumienia – wszakże ci, którzy znaleźli się w klubie, pomimo tego, że upici przez Ciebie, zdecydowanie zasłużyli na karę, żeby nie powiedzieć: sami tego chcieli. Oszukańczego fachu uczysz się szybko, nawiązując nawet przy okazji bliższą znajomość z kilkoma działającymi wespół z Tobą tancerkami, z którymi współdzielisz służbowe mieszkanie. Konfudują Cię może tylko: niepokojąca kraina snów, wizja czarnowłosej dziewczyny z tatuażem oraz demony z przeszłości, które… w końcu Cię do gonią, za nic mając fakt, że znajdujesz się w innym mieście. Choć odważyłaś się zajrzeć za mroczną kurtynę, może się okazać, że nie zdążysz na czas jej zasunąć…

„To idealny świat, a ja jestem idealną dziewczyną. Ty jesteś koszmarem.”

Przeczytanie powieści Pauliny Wysoczańskiej i Jerzego Jana Ćwiertki bez wątpienia można określić mianem przejścia na ciemną stronę mocy. Historia, która powstała na bazie przeżyć Autorki, opisanych zresztą w dzienniku, będącym kanwą dla powstania „Dziewczyny ze stripa”, pociąga i fascynuje pewnym rodzajem nasiąkniętego seksownością mroku – tyleż niebezpiecznego, co jednocześnie kuszącego. Przyznam szczerze, że pierwsze strony nieco zmierziły mnie ostrym językiem, w którym niemało było przekleństw. Przypomniawszy sobie opisaną na początku tej recenzji sytuację z własnej przeszłości, szybko doszłam jednak do wniosku, że takie słowa są naturalne w pewnych środowiskach – i w pełni uzasadnione w odpowiednich momentach fabuły. Historia oparta na prawdziwych wydarzeniach jawi się jako na wskroś prawdziwa, przez co próżno szukać w niej jakichkolwiek niedociągnięć. Czy recenzent książkowy ma prawo do oceniania czegoś, co napisało samo życie? Nie sądzę. Może jedynie wyrazić opinię na temat sposobu podania samej historii, co niniejszym czynię. „Dziewczynę ze stripa” określiłabym jako powieść obyczajową z bardzo tajemniczymi i intrygującymi elementami thrillera. Pojawiły się w niej mroczne wątki, które – mam nadzieję – rozwinie kolejna część historii (chętnie ją poznam!). W książce tej znajduje się również coś wyjątkowego: rozpoczynające niektóre rozdziały ilustracje, stworzone pięknie mroczną kreską. Tego rodzaju bonus dodaje tej zdecydowanie nie niewinnej, acz nieodparcie pociągającej historii, dodatkowego smaczku. Powieść przeczytałam w jeden dzień, zwyczajnie nie potrafiąc się od niej oderwać. Cóż, z pewnością dlatego, że uwielbiam, kiedy tańczy dla mnie sam mrok. 8/10

„Ty śnisz i knujesz mroczne intrygi, robisz to. Jesteś trucizną.”

You May Also Like

0 comments

Serdecznie dziękuję za wszystkie opinie, wiadomości oraz czas poświęcony na czytanie mojej strony- tworzę ją dla Was! :-)