KN Haner - Call girl - recenzja
„Mamy dla siebie cały świat wyobraźni. To bardzo dużo, proszę pana.”
Studiujesz prawo, doskonale łącząc naukę z wieczorną pracą. Życie w Nowym Jorku nie jest jednak tanie – a Ty, oprócz utrzymania się w mieście i na uczelni, pomagasz jeszcze finansowo rodzinie, która wraz z trójką Twojego młodszego rodzeństwa pozostała w Phoenix. Zarabiasz jako call girl – dziewczyna, która podczas każdego dyżuru rozmawia z klientami, poznając ich fantazje seksualne. Większość z nich oczekuje po prostu szybkiej, telefonicznej, płatnej rozrywki, jednak… istnieje również pewien wyjątek. Tajemniczy mężczyzna, który dzwoni do Ciebie tylko po to, aby porozmawiać – i to już od wielu miesięcy. Ktoś równie samotny jak Ty, z którym zaczyna Cię łączyć mocna, choć jedynie wirtualna więź. O ile odbierając połączenia od telefonicznych kochanków, jedynie wchodzisz w zaplanowaną rolę, wykonując jednocześnie domowe obowiązki, o tyle rozmawiając z tą jedną osobą, w pełni skupiasz się na wymienianych przez Was słowach. Przeniesienie tej znajomości do prawdziwego świata, byłoby jednak pogwałceniem zasad Twojej profesji. Pomimo tego, jesteś coraz bardziej zaintrygowana tym, kto znajduje się po drugiej stronie słuchawki… i już wkrótce będziesz się mogła o tym przekonać, na skutek zawirowania, którego nijak nie mogłaś się spodziewać.
„Ta historia mogła się skończyć na dwa sposoby: moją śmiercią lub… moją małą śmiercią.”
Tymczasem planująca ślub przyjaciółka pomaga Ci w zdobyciu stażu u znanego i cenionego prokuratora. Czeka Cię więc pierwsza rozprawa sądowa, w której będziesz mogła wziąć udział, zdobywając cenne praktyczne doświadczenie. Pech, traf lub przeznaczenie sprawiają jednak, że po drugiej stronie barykady znajdzie się Twój wykładowca – nieprzystępny profesor Cross, nauczający na Twojej uczelni prawa karnego i słynący z niezwykłej bezwzględności dla swoich studentów. Ten, którego miałaś jednak okazję poznać prywatnie w swobodnych okolicznościach i który był wówczas zupełnie inny… Miast wyniosłego i zawsze poważnego profesora Crossa, pojawił się inteligentny, błyskotliwy i ironiczny Hektor, z którym… z przyjemnością umówiłabyś się na randkę, która niekoniecznie skończyłaby się jedynie na kilku drinkach. To jednak absolutnie nie jest pora na to, aby położyć całą swoją uczelnianą i zawodową karierę na szali, ryzykując tak nierozważny romans. Jak to jednak bardzo często bywa, logika swoje… a uczucia swoje.
„Jak dopasować niedopasowane?”
Połączenie bycia perfekcyjną studentką, zawsze doskonale grającą call girl i stażystką w biurze prokuratora staje się coraz trudniejsze, kiedy do głosu dochodzą dawno uśpione w Tobie emocje. Na domiar złego, od pewnego czasu dostajesz anonimowe listy z pogróżkami. Czy uda Ci się odnaleźć prawdziwą siebie w mieście, które nigdy nie śpi i wciąż pełne jest nie tylko niespodzianek, ale i czających się w cieniu demonów?
„Nie jestem w stanie patrzeć w przyszłość, gdy wciąż tak mocno tkwię w przeszłości. Chcę, żebyś wiedziała, że z Ciebie nie zrezygnuję.”
Jak zapewne udało Ci się już zauważyć, mam kilka guilty pleasures, wśród
których prym wiodą dwa książkowe motywy: teacher/student love oraz wątki
prawnicze. „Call girl” o absolutnie pięknej, sensualnej okładce, łączy w sobie
oba z nich, co czyni ją dla mnie idealnym „comfort bookiem”. Liczącą niespełna
300 stron książkę przeczytałam w jeden wieczór – zafascynowana kreacją
bohaterów i wszystkimi zwichrowaniami losu, które stały się ich udziałem.
Ścieżki wyniosłego profesora z licznymi bliznami z przeszłości, krzyżowały się
w sposób absolutnie nieprzewidywalny z tymi, którymi kroczyła niezależna,
charakterna studentka Aurora, co wpłynęło na to, że od książki nie mogłam się
oderwać, nie poznawszy zakończenia. A skoro już o nim mowa – mam ogromną
nadzieję, że Haner niebawem sprawi nam prezent w postaci kolejnego tomu tej
historii, na co mogłaby zresztą wskazywać końcowa scena książki, którą
gatunkowo określiłabym jako obyczajówkę o cechach romansu i niewielkim dodatku
thrillera prawniczego. Połączenie bardzo udane – ciepłe, ciekawe i
pochłaniające bez reszty. Jeśli miałabym wskazać jakikolwiek minus,
napisałabym, że chwilami mam wrażenie, że akcja pędzi wręcz na skręcenie karku,
nie pozostawiając chwili na oddech. Jestem jednak fanką szybkich fabuł, więc
tego nie zrobię – wszakże uwielbiam jak cały czas się dzieje, a żadna z
kolejnych stron powieści nie przytłacza nudą. To dobra, przytulna i w pełni
komfortowa opowieść na jeden wieczór, przy której można z przyjemnością
odpocząć i się zrelaksować, zatracając się w historii rodem z bajek,
naznaczonej jednak realizmem mroku. 8/10
0 comments
Serdecznie dziękuję za wszystkie opinie, wiadomości oraz czas poświęcony na czytanie mojej strony- tworzę ją dla Was! :-)