Iwona Kienzler - Harry - książę niepokorny - recenzja

by - 21:01:00

„Zamek był placem zabaw, domkiem myśliwskim, ale także sceną teatralną.”

Rodziny nigdy się nie wybiera – a czasem dobrze wychodzi się z nią jedynie na zdjęciach. Wówczas gdy mali chłopcy bawili się w chowanego, budowali zamki z piasku i organizowali wyścigi samochodów, kilka lat później odbierając już standardową edukację wraz ze wszystkimi jej wzlotami i upadkami oraz przeżywali swoje pierwsze miłości, pewien rudy młodzieniec wiódł zupełnie inny żywot. Zamiast eksplorowania pojęcia „rozrywka” na wszelkie możliwe sposoby, odkąd nauczył się pojmować świat, znane mu było zgoła inne: etykieta. Zasady, nakazy, przykazy, zakazy i… jeszcze więcej zasad. Trzeba było zachowywać się tak – i nigdy inaczej, być tam – i niekoniecznie tam, gdzie się chciało i mówić jedynie to, co w danej sytuacji jest właściwe; nie zaś to, co aktualnie podsuwał ustom mózg. Ciężko jednak narzekać na taki żywot, jeśli weźmie się pod uwagę, że kilkuletni książę miał absolutnie wszystko, wówczas gdy gdzieś w zupełnie innym miejscu, jakieś dziecko umierało z głodu lub było katowane. Przepych, zbytek i dostatek. Codzienność świata, połyskującego feerią barw. Choć może… tylko odbijającego sztuczne błyski?

 


„Następca i Zastępca – nie łączyło się to z żadnym osądem, ale też nie pozostawiało wątpliwości. Byłem cieniem, podpórką, planem B.”

Cudownie jest mieć starsze rodzeństwo – krew z własnej krwi, wzór do naśladowania, podporę i oczywistego przyjaciela, który w każdej sytuacji stanie się Twoim sprzymierzeńcem. Tego, który obroni, ale i skarci Cię, kiedy jest to konieczne, choć jednocześnie bez większego namysłu skoczyłby za Tobą w ogień. Wychowujący się wraz ze starszym bratem Harry, miał jednak zdecydowanie inną sytuację. Los czy przeznaczenie sprawiło, że od zawsze był tym drugim. Tym mniej znaczącym, niepredestynowanym na przyszłego króla. Zastępcą. Kimś, kto mógłby poczuć się, jak gdyby nie był sine qua non. Może i faktycznie tak by się stało, gdyby nie matka – piękna Diana, która starała się, aby chłopcy zawsze wiedzieli o tym, że są tak samo istotni. I to pomimo tego, że z ojcem chłopców przez cały czas toczyła mniej lub bardziej cichą wojnę podjazdową, której powstydzić mogliby się z pewnością „Pan i Pani Smith”. Rodzicielki jednak zabrakło, a Harry kontynuował swoją pełną wybojów drogę. Pałacowe dzieciństwo, w trakcie którego świat oglądał zawsze zza szklanej szyby. Edukacja w prestiżowym Eton, w którym radził sobie, oględnie mówiąc, mocno przeciętnie. Wojsko, w którym wreszcie się odnalazł… jedynie po to, by zostać od niego odsuniętym, w związku z obawą o książęce bezpieczeństwo. Działalność charytatywna, w której wciąż szukał śladów nieżyjącej od lat matki. Większe i mniejsze skandale, wynikające z… niewiedzy? A może jednak po prostu z czystej przekory, aby w końcu powiedzieć głośne NIE i zbuntować się na swój sposób. Pozbawiony klejnotów – ale w końcu własny. Związek ze znaną z genialnego serialu Suits aktorką, małżeństwo i w końcu całkowite wyparcie się rodziny. Słusznie? Niesłusznie? Czy aby na pewno osobom postronnym właściwe jest to oceniać?

„Czy można traktować kogoś jak normalnego faceta, jeśli portret jego matki jest na monetach, które wydajesz w szkolnym sklepiku i na znaczkach, które przyklejasz na listy do domu; jeśli gdziekolwiek on się poruszy, krok w krok za nim chodzi detektyw?”

Napisana przez Iwonę Kienzler biografia księcia Harry’ego z dużym powodzeniem mogłaby tak naprawdę stanowić przewodnik jego życia. Autorka nie ograniczyła się jedynie do szczegółowego przedstawienia sylwetki księcia i przytoczenia czytelnikom wszystkiego, co stało się jego udziałem, ale poza tym scharakteryzowała żywot całej jego rodziny. Zajętej obowiązkami królowej – babci. Jej dystyngowanego męża – dziadka. Oziębłego ojca, który uczucia przejawiał najczęściej… jedynie swojej kochance, która zresztą później została jego kolejną żoną. Nieszczęśliwej matki, która – choć nie zawsze postępowała słusznie – darzyła księcia ogromnym uczuciem. Również jednak wszystkich tych, którzy byli obecni w życiu Harry’ego na wcześniejszym czy późniejszym etapie. Sięgając do niezliczonej liczby źródeł, Autorka wykonała ogromną pracę, przy czym upewniałam się coraz bardziej z każdą przeczytaną stroną. Co istotne, Kienzler w żadnym wypadku nie ocenia, pozwalając, aby fakty przemówiły same za siebie. Zdementowana zostaje może co jedynie nieco obrazoburcza autobiografia księcia, która ukazała się nieco wcześniej – skądinąd całkowicie słusznie. „Harry – książę niepokorny” to dokonała opowieść o blaskach i cieniach królewskości, powszechnego szacunku, splendoru i przepychu oraz doniosłości, jak jednak również z góry narzuconej sławy. Określonej roli, w której można się tak samo dobrze odnaleźć, jak i do imentu zatracić. W tej książce odnajdą coś dla siebie nie tylko osoby, które są ciekawe pałacowych zwyczajów i prawdziwego życia koronowanych głów (choć przede wszystkim). W kartach recenzowanej przeze mnie historii bez problemu umieszczą się bowiem również wszyscy ci, którzy kiedykolwiek poczuli, że nie do końca pasują. Że coś zostało im z góry narzucone. Że muszą dostosować się do pewnych ram, choć ich pragnienia są zupełnie inne. Także jednak ci, którzy pomyśleli choć raz, że wciąż znajdują się pod ostrzałem spojrzeń i stają się celem niczym nieuzasadnionym, albo niecałkowicie zawinionym atakom. To pierwsza biografia, którą przeczytałam w życiu (!) – a pomimo tego wciągnęła mnie niczym niejedna doskonale napisana powieść. Ciekawiła, smuciła, momentami bawiła. Zamiast losów fikcyjnego bohatera, było mi znane przybliżyć sobie te, które stały się udziałem kogoś „znanego”. Choć czy na pewno możemy powiedzieć, że kogokolwiek kompletnie znamy? Możemy jedynie próbować. 8/10

„Z jakiegoś powodu wciąż nie mieli dość tego żartu. Może fakt, że życie młodego księcia było wystawione na pośmiewisko, sprawiał, że łatwiej było im znieść własne życie.”

You May Also Like

1 comments

Serdecznie dziękuję za wszystkie opinie, wiadomości oraz czas poświęcony na czytanie mojej strony- tworzę ją dla Was! :-)