S.J.Bennett - Zbrodnia w Pałacu Buckingham - recenzja
„Jak bowiem wiadomo, malujący się na każdej twarzy stoicki spokój to tylko maska, za którą ukrywa się Anglik niemogący się doczekać, aż będzie mógł dać upust swojemu oburzeniu w cztery oczy.”
Każdy anglofil i miłośnik monarchii brytyjskiej ma szansę zauroczyć się „Zbrodnią
w Pałacu Buckingham”, będącą drugą częścią cyklu „Jej królewska mość prowadzi
śledztwo”, w którym królowa Elżbieta II, oprócz zarządzania całym krajem, rozwiązuje
zagadkę kryminalną; a będąc konkretnym - cały szereg łamigłówek. Szczerze
powiedziawszy, nie zetknęłam się jeszcze z powieścią, której głównym bohaterem
byłby panujący jeszcze chwilę temu władca. Pomysł bez mała innowacyjny, choć
równie ryzykowny – wszakże czyniąc z byłej nestorki rodziny królewskiej centralną
postać stylizowanego kryminału (a właściwie podgatunku cosy crime), niezwykle
łatwo o potknięcia informacyjne i banalny odcień śmieszności – bo skąd Autorka
miałaby wiedzieć, co w danej sytuacji myślałaby Elżbieta II, czy jak
zachowałaby się w konkretnym przypadku? Przypomina to nieco znienawidzone w
szkole średniej: „co Autor miał na myśli?”, będące nierozwiązywalną zagwozdką,
jako że ten postanowił bezczelnie wyzionąć ducha kilka stuleci temu. 😉 Czy fabuła stworzona przez Sophię Bennett powoduje
płynące z podobnych rozterek ciarki zażenowania, czy też przenosi czytelnika w
świat doskonałej zabawy, zasługującej na tytuł szlachecki? Sprawdźmy!
„Królowej na jej prywatne potrzeby w zupełności wystarczyło sześć pokoi (…). Problem był z pozostałymi siedmiuset sześćdziesięcioma dziewięcioma.”
Pałac Buckingham został wybudowany w XVIII stuleciu - w roku 1703, zgodnie z życzeniem księcia Buckingham - Johna Sheffielda. Pięćdziesiąt osiem lat później został odkupiony przez króla Jerzego III, będącego jedynym władcą Anglo-Korsyki w latach 1794–1796 oraz księciem Saksonii-Lauenburga. Od tej chwili rezydencja była co rusz rozbudowywana, aż osiągnęła aktualne rozmiary, których zwizualizowanie sobie może nastręczyć nie lada problemów osobom będących z matematyką na bakier – czyli, między innymi, mnie. 😉 Naczelna siedziba rodu Windsdorów, założonego przez króla Jerzego V w roku 1917, zajmuje powierzchnię – bagatela – 77 000 metrów kwadratowych, na którą składają się (uwaga, można zacząć omdlewać!): 775 pokoi (w tym 52 sypialnie przeznaczone dla monarchów oraz 78 łazienek; co zapewne sprawia, że poranna bitwa o zajęcie toalety jest czymś mitycznym). Największa ze znajdujących się w Pałacu Buckingham sal balowych mierzy 18 metrów szerokości i 36 długości. Gdyby pokuszono się o zorganizowanie w niej koncertu heavymetalowego, z pewnością nikt nie ucierpiałby, wyczyniając najdziksze harce, „idąc w tany” czy pogo. Zapewne już teraz Twoja szczęka z wrażenia lewituje gdzieś w pobliżu podłogi – a ja jeszcze nie zdradziłam Ci, jak prezentują się przypałacowe ogrody! Tereny te liczą sobie zaledwie… 39 akrów, a każdy ich skrawek jest wypielęgnowany bardziej niż twarz aktualnej miss świata. Rozległe jezioro, nad którym można podumać o zarządzaniu Anglią, kort tenisowy dla miłośników aktywności fizycznej (albo do wyżycia się, kiedy coś pójdzie zupełnie nie tak) czy lądowisko dla helikopterów – wszak to nic dziwnego, że takie miejsca znajdują się w królewskim „ogródku” 😉. Największym ryzkiem utraty przytomności postronnych obarczony jest jednak fakt, że w rezydencji pracuje – i mieszka na stałe – aż 800 (!) pracowników, co nasuwa wniosek, że nikt, ani nic, nie pozostaje tam niezaopiekowane. Tu pojawia się pewien zgrzyt, bowiem… w otoczeniu całego tego tłumu personelu, w powieści „Zbrodnia w Pałacu Buckingham”, pojawia się trup. Zważywszy na to, że zatrudnionych jest tam osiemset osób… zadziwia fakt, że tylko jeden. A może z czasem będzie ich więcej?
Osiem setek wyselekcjonowanych person, wspólnie trudniących się zadbaniem o to, by najbardziej wzniosła, pokazowa, imponująca i zwyczajnie piękna, monarchiczna rezydencja była jak z obrazka. Wyobrażasz sobie pracować w tak ogromnym gronie? Całkowicie naturalne wydaje się to, że tworzą się w nim najróżniejsze kliki, powstają mniej lub bardziej zajadłe konflikty, a plotki o innych podawane są właściwie hobbystycznie. „A słyszałaś, co ona wczoraj zrobiła?” lub „Dlaczego to ona sprząta komnaty królowej, a nie ja?” czy „Obecny koniuszy jest taki przystojny!” są na porządku dziennym, a to tylko najlżejsze z pogłosek, którymi z doskonale, bo po angielsku, skrywaną pociechą, dzieli się miedzy sobą służba. I tak oto pewnego dnia, wzdłuż przyrezydencyjnego basenu, który swym majestatem mógłby stanąć w konkury z tym olimpijskim, przechadza się osobisty sekretarz Elżbiety II, który – pomimo mylącej tych co mniej obytych z królewskimi obyczajami, zwyczajami i dziwactwami nazwy swej funkcji – niewiele wspólnego ma z poczciwą sekretarką. Spieszy zapewne do monarszych komnat, aby przekazać kolejne ważne informacje, ale nagle z rytmu nader skutecznie wybijają go zwłoki. Nie dość, że psują widok na piękno ogrodów, to jeszcze plamią wciąż uciekającą z nich krwią jasne płytki. Agh! Kto śmiał tu tak nabałaganić? Służba, natychmiast do mnie! Chwileczkę… czy to nie jedna ze sprzątaczek? Och… i rozbita szklanka z rżniętego szkła obok niej! нет, не согла́сен! Czyżbym nie zauważył problemu z nadużywaniem alkoholu u jednego z członków personelu? To nie przystoi! Prawie zemdlawszy, jako że z człowiekiem definitywnie nieżywym zetknął się po raz pierwszy, biegnie po królową. A ta, jak na głowę państwa przystało, podejmuje dwie trafne decyzje. Po pierwsze, odsyła sir sekretarza do domu, zanim ten wyzionie ducha obok nieszczęsnej duszki z powodu targających nim emocji. U Anglika to wszak śmiertelnie niebezpieczne. Po drugie, sama postanawia rozwikłać zagadkę zagadkowej przybasenowej śmierci – no bo któż uczyniłby to lepiej od najważniejszej osoby w kraju? Poza tym… trochę rozrywki nigdy nie zawadzi, nawet najtęższej angielskiej głowie. 😉
Tak właśnie rozpoczyna się bogata w kryminalne łamigłówki fabuła „Zbrodni w
Pałacu Buckingham” – przypominającej niekiedy gry komputerowe typu locked/escape-room.
Opowieść stworzona przez Sophię Bennett wymaga uważności i koncentrowania się
na wychwytywaniu ukrywających się za woalką wskazówek, prowadzących do
rozwiązania najważniejszej zagadki. Przyznam, że zaskoczyła mnie ilość
informacji dotyczących monarchii angielskiej, które ją okalały – jako osoba,
która ma w prywatnej biblioteczce cały poświęcony jej dział, byłam ukontentowana.
😉 Po samym opisie spodziewałam się raczej komedii
kryminalnej, a otrzymałam całkiem pogodnie przedstawioną historię obyczajową z
elementami powieści historycznej i może odrobiną dobrego humoru. Szkoda, że nie
typowo angielskiego – rodem z Monthy Pythona, ale całkiem zjadliwego (w przeciwieństwie
do źle przyrządzonego fish’n’chips). Uważam, że Autorka chwilami zbytnio skupia
się na pałacowych plotkach i dygresjach z życia prywatnego pracowników, które
są w fabule całkowicie zbędne. Oprócz tego, zgrzytały mi też czasami nieco zbyt
infantylne domniemane przemyślenia królowej Elżbiety II oraz… ekologiczny „świrek”
księcia Filipa. Choć bowiem zażyczył on sobie, aby być pochowanym w eko-trumnie
z wełny (różne są odcienie zwichrowania na tym świecie…) oraz dał się poznać
jako miłośnik przyrody i ochrony zagrożonych gatunków zwierząt, nie sądzę, aby –
tak jak to zostało przedstawione w powieści – chodził codziennie rano doglądać
stworzonego samodzielnie eko-kompostownika. No chyba, że… o wielu królewskich
zwyczajach nie wiemy, co pozostaje prawdopodobne. Historia Bennet obfituje w
ważkie dla miłośnika angielskiej historii ciekawostki, mami także treścią osoby
rozkochane w malarstwie i sztuce. Fabularnie pozostaje zaś dystyngowaną, nieco
sztywną, acz jakże urokliwą, rozrywką na brytyjskim poziomie. Na koniec zagadka,
która frapuje mnie od kilku dłuższych momentów. Choć gardzę przymusowym
zastanawianiem się nad tym, co (u diabła) Autor sobie dumał, chętnie
dowiedziałabym się za to, co królowa Elżbieta druga pomyślałaby o „Zbrodni w
Pałacu Buckingham”. Punktowo - 7/10;
long live the queen!
0 comments
Serdecznie dziękuję za wszystkie opinie, wiadomości oraz czas poświęcony na czytanie mojej strony- tworzę ją dla Was! :-)