Rafał Jakub Pastwa - Nadchodzi nic - recenzja

by - 01:18:00

Co stałoby się, gdyby świat, który do tej pory znałeś, nagle przestał istnieć? Tego rodzaju rozważania często stają się punktem wyjścia do stworzenia unikatowych fabuł postapokaliptycznych powieści fantasy. Jedne z nich kreują rzeczywistości kompletnie odmienne od realiów będących naszą codziennością, podczas gdy inne prezentują środowiska podobne naszym, jednak naznaczone tą lub inną tragedią. Nie przesadzę, jeśli stwierdzę, że trzeba mieć nie lada wyobraźnię, aby stworzyć książkę z oryginalnym wszechświatem po przewrocie czy katastrofie, który wyróżni się spośród tak wielu bliźniaczych propozycji wydawniczych. Rafał Jakub Pastwa, poznany przeze mnie za sprawą „Nadchodzi nic”, zdecydowanie taką właśnie finezją połączoną z fantazją się cechuje. Nie jest to jednak jedyna zaleta Jego pisarskiego kunsztu. Oprócz nietypowej i dobrej językowo opowieści, zaprezentował on bowiem w swojej historii… cały wachlarz rozważań egzystencjalnych. Najnowsze dzieło Autora być może nie jest lekką wakacyjną lekturą, ani taką na jeden raz, lecz za to z  pewnością skłania do refleksji. Wiem, że czekasz na wiele – i do mnóstwa dążysz, a o jeszcze znaczniejszej liczbie ziszczonych pragnień skrycie śnisz, ale… cóż. Czasem, niekiedy, a właściwie to stosunkowo często – „Nadchodzi nic”.

„Nie ma znaczeń ukrytych, są tylko dosłowne znaczenia. Nad chaosem zapanuje anioł. Teraz wiemy, że życie jest w nas.”

Pociąg dalekobieżny. Te piekielne maszyny zawsze budziły Twój niepokój. Oto nagle znalazłeś się w zamkniętej i na domiar złego rozpędzonej przestrzeni z mnóstwem kompletnie obcych Ci osób. Milczysz – jak zawsze. Gdyby ktoś się do Ciebie odezwał, być może naznaczyłby Twoje życie jakimkolwiek śladem, wkruszył okruszek do przyszłych wspomnień. A tak te nieznajome twarze zlewają się w jedną, tak bardzo bezkształtną, w sumie też bezwolną, masę. Siedzenie obok zajmuje kobieta. A może tak naprawdę wcale jej tam nie ma? Z nerwów pocą Ci się dłonie, przeszłość miesza się z teraźniejszością, a Ty marzysz już tylko o tym, by wysiąść z tego cholernego przedziału. Łapczywie wypijasz butelkę wody, chwilę podziwiasz rozmywający się za oknami w szaleńczej prędkości krajobraz, takie małe prywatne, choć publiczne, show dla rozrywki, sięgasz po laptopa i… nagle nie wiesz, nad czym właściwie chciałeś popracować. Dokąd zmierzasz? Intensywnie przeszukujesz kieszenie, czując jak puls zbliża się do przekroczenia granicy. Co miałeś tam znaleźć? Pognieciony skrawek papieru; na nim wiersz. A może wskazówka dojazdu? Gdzie chciałeś się udać i czy nie jest na to za późno? Wbijasz wzrok w buty i dostrzegasz, że są ubłocone, choć przecież tak się przykładasz do tego, by zawsze prezentować się nienagannie. Co się stało?

„Nie każdego było stać na uporanie się z przeszłością i na radzenie z teraźniejszością.”

Stacje, drzewa, miasta; za szybą wszystko wciąż przewija się niczym w kalejdoskopie, w którym zabrakło możliwości regulacji ostrości obrazu. Szybciej, prędzej, goręcej. Do tego oszalałego już tempa przystosowują się Twoje myśli, które wydają się Ci coraz mniej poczytalne. Przystanek. To Twój końcowy, nareszcie! Powstrzymujesz się przed wybiegnięciem z pociągu; siedzisz dopóty, dopóki wszyscy nie wyjdą i zmierzasz na peron, na którym tradycyjnie nie czeka na Ciebie nikt. To Ty musisz kogoś odnaleźć, korzystając z nikłych posiadanych wskazówek. Jak?

„Rzadko można przeżyć drugi raz sytuację ze świeżością pierwszego zetknięcia.”

Wymijając robota na usługach PKP, zmierzasz nerwowym truchtem w kierunku pary, którą widziałeś wcześniej w swoim pociągu. Może wskażą Ci drogę. Zanim jednak o nią zapytasz, chwilę przysłuchujesz się ich znacznie przeintelektualizowanej dyspucie. Czy normalna para rozmawiałaby ze sobą o tym, że ludzie to najgorsze ze zwierząt? Czy doprawdy rozprawialiby o podziałach w społeczeństwie z taką lekkością, jak tocząc pogawędkę o pogodzie? I… o czym oni mówią, do diaska? Nieistotne. Droga. Musisz odnaleźć ten budynek. Córkę, od której Cię oddzielono, starożytne księgi i… może przy okazji skrawki jakiegokolwiek z dawnych uczuć, choć przecież nie wolno już czuć. Tę jedyną. Ale jest za późno, o Boże, na wszystko jest już tak bardzo za późno… Mówiłeś za Simonowem: „Czekaj mnie, ja wrócę, tylko czekaj mnie…!”. Krzyczałeś. A może tylko Ci się to śniło. Czekała. Tylko ona wie, jak długo czekała. Poległa w tej nierównej walce, ona i wielu innych. Masz jednak jeszcze wiele do zrobienia. Córka. Syn. Uczucia. Bezpieczeństwo w niebezpiecznym. Wolność i uwięzienie. Niby nowy, a tak bardzo stary świat.

„W oddali. Plany. Zamiary. Karnawały. To niewyobrażalne. Niemożliwe. Ludzie umierają. Tak lub inaczej umierają. Przepadają bez wieści. Znikają. Myślę sobie. Nie da się. Czasu się nie cofnie.”

Z kart powieści Rafała Jakuba Pastwa spoziera na czytelnika tak wiele smutku. Tragedii, niezrozumienia i katastrof – zarówno dosłownych, jak i przenośnych. Pole do refleksji i rozważań egzystencjalnych jest wręcz ogromne, a uczucia przechylają szalę od bieli do czerni. Historia ta jest powieścią o świecie w zupełnie innych barwach, a może tylko rzeczywistości, która… czasem tkwi w tej czy innej głowie. Nie będę ukrywała, że „Nadchodzi nic” nie jest łatwą książką, którą można przeczytać bez żadnej przerwy. Choć liczy sobie niespełna dwieście stron, trzeba ją poznawać z dużą uważnością i pozwolić sobie na chwilę zadumy. Moim zdaniem narracji dobrze zrobiłaby większa liczba dialogów oraz odchudzenie z fragmentów pisanych tak zwanym strumieniem świadomości. Na plus wyszłoby jej także uproszczenie niektórych zdań, bo choć jestem fanką nietypowego, czasem wręcz poetyckiego języka, uważam, że w powieści rozrywkowej konstrukcje na połowę strony to czasem zbyt wiele. Dobrym pomysłem byłoby również zastąpienie części rozważań ocierających się o filozoficzne dynamicznymi wstawkami. Wówczas zyskałaby ona w moich oczach miano świetnej propozycji z pogranicza postapo/fantasy oraz sci-fi. Sam pomysł jest ciekawy, lecz wykonanie można by jeszcze dopracować. Nie zmienia to faktu, że bardzo podoba mi się, że „Nadchodzi nic” to nie jest książka taka jak wszystkie. To coś zupełnie innego, unikatowego i… wartego uwagi. Niesztampowość tej historii i wylewająca się z niej, unurzana w smutku inteligencja, zasługują na mocne 6/10.

„Wielki świat nie funkcjonuje jak opowieść.”

You May Also Like

0 comments

Serdecznie dziękuję za wszystkie opinie, wiadomości oraz czas poświęcony na czytanie mojej strony- tworzę ją dla Was! :-)