Ulf Ellervick - Herbata z Polonem - recenzja
Istnieję od zarania dziejów. Pojawiłem się w chwili, w której ludzie poznali smak władzy, bogactwa, nienawiści oraz zazdrości. Torowałem drogę do upadku nieutulonym w żalu żonom i dzieciom. Umożliwiałem ominięcie kolejki do dziedziczenia władzy i tytułu królewskiego. Wymierzałem karę zdradzieckim współmałżonkom, nieuczciwym kontrahentom i fałszywym przyjaciołom. Na ogół ginę w pomroce dziejów, gdyż ci, którzy mnie używali, nie uznali za stosowane przyznać, że korzystali z moich szerokich i unikalnych umiejętności. Ja, cień historii, dostrzegalny tylko przez tych, którzy albo dysponują odpowiednią intuicją i sokolim wzrokiem, albo są na tyle cierpliwi, aby w zwojach opisujących dzieje człowiecze zauważyć moją oniryczną postać skrywającą się za mrowiskiem ludzkich czynów. Jestem prawie nieuchwytny, choć zawsze znaczę swoją drogę trupami tych, którzy mieli nieszczęście się ze mną zetknąć... Wielu nie chce zaakceptować mojego istnienia, tkwiąc w przekonaniu, że ludzie są z natury dobrzy i zdolni tylko do dobrych i szlachetnych czynów... Cóż, złudzenia są często silniejsze niż otaczająca rzeczywistość. Kim jestem? Jestem przeznaczeniem, którego bardzo trudno uniknąć. Tym, którego imię wywołuje chłód w sercu. Jestem… trucicielem!
Moja profesja, choć budzi grozę, jest wielkim dziełem, wymagającym szerokiej wiedzy i dużych umiejętności. Pieszczę ją z całą miłością własnego jestestwa; w końcu stanowi sens mojego istnienia. Karmię się nią w cichości, obdarzając tych, którzy zdecydowali się jej użyć, całym opus magnum mojej sztuki, tak tajemnej dla maluczkich. Niezapomniany Machiavelli w „Księciu” zawarł wiele istotnych spostrzeżeń na temat sztuki rządzenia, której jestem nieodłączną częścią. Postępuję za nią krok w krok, jak cień - w moim przypadku widoczny nie tylko w słońcu chwały wielkich dokonań, ale nade wszystko w mroku brudnych zachowań i ohydnych namiętności.
„W pierwszym razie (państw z takim samym językiem i obyczajami), zwłaszcza jeśli te prowincje nie były przyzwyczajone do wolności, nader je łatwo owładnąć; by zaś takowe zatrzymać, dość jest wytępić poprzednią dynastię” albo „Bojaźń zaś polega na nieustannej obawie przed karą” - pyszne! Już rozumiecie, dlaczego istnieję? Jestem sprężyną władzy, nieustannie potrzebną i dlatego, w przeciwieństwie do Ciebie, jestem nieśmiertelny. Będę żył zawsze, dopóki, krew obraca w piersi ciemną gwiazdę człowieczej podłości...
Czym się posługuję? Moim narzędziom „milion na imię”. Na początku były to odpowiednie wywary z roślin czy zwierząt. Z pozoru prymitywne; zadziwiały jednak swą skutecznością. W miarę jak ludzkość, w oczach pięknoduchów, osiągała „jeszcze wyższy poziom rozwoju”, moje metody stawały się coraz bardziej wyrafinowane. Z pomocą przychodził mi bowiem cały sztafaż ludzkiej pomysłowości, zaprzęgniętej w służbę pędzącej „na łeb, na szyję” techniki. Można powiedzieć, że ewaluowałem wraz z postępem cywilizacji, towarzysząc jej bez ustanku w niepowstrzymanym pędzie naprzód.
„W zależności od tego, jakiego rodzaju napięcia oczekujemy, nasza ofiara będzie umierać albo spokojnie i niepostrzeżenie, albo w najbardziej przerażających katuszach.”
Obecnie mam w swojej dyspozycji środki, których użycie na pełną skalę spowodowałoby, że na Ziemi zapanowałaby cisza bez zgiełku, który nieodłącznie łączy się z istnieniem ludzi. Jakie?
Wymienię tylko kilka...
➡ Jad kiełbasiany, czyli toksyna botulinowa. Jego nazwa wzięła się od kaszanki, którą zatruli się mieszkańcy pewnego niemieckiego miasteczka w XVII wieku. Jest to obecnie najbardziej zabójcza substancja na świecie – do zgładzenia człowieka wystarczy około jeden nanogram na kilogram masy ciała, a więc jedna miliardowa grama (!) - „łyżka stołowa zawiera ze sporym zapasem dawkę potrzebną do zgładzenia całej ludności Szwecji”. CIA wykorzystała go do próby zabójstwa przywódcy komunistycznej Kuby - Fidela Castro. Próbowano je popełnić poprzez nasmarowanie jadem jego ulubionego gatunku cygar. Niestety, nic z tego nie wyszło, satrapa uniknął swojego losu... Co ciekawe, truciznę tę stosuje się, oczywiście w odpowiednio dobranych ilościach, w medycynie estetycznej pod uspokajającą nazwą „botoksu”. 😉
➡ Rycyna – uzyskiwana z rosnącej w tropikalnej Afryce rośliny o niewinnym mianie rącznika pospolitego. Jej podanie wprowadza organizm w stan wstrząsu wielonarządowego, który prowadzi do śmierci. Została wykorzystana przez służby specjalne socjalistycznej Bułgarii do zabójstwa chroniącego się w Wielkiej Brytanii dysydenta Georgija Markowa. 7 września 1978 roku substancja ta została mu wstrzyknięta w udo przy pomocy specjalnie spreparowanego... parasola! Skutecznie - zza grobu, nie mógł on już krytykować władz swojego kraju...
➡ Fentanyl – środek narkotyczny, kilkaset razy silniejszy od morfiny, wykorzystywany w medycynie do znieczulania pacjentów. Podany w większej ilości prowadzi w szybkim tempie do zaniku odruchu oddychania. Wykorzystany do nieudanego zamachu na jednego z przywódców palestyńskiego ruchu terrorystycznego Hamas w Ammanie (Jordania), dokonanego w 1997 roku przez służby specjalne Izraela. Choć został wstrzyknięty w jego ucho przez wysłanego w tym celu agenta, z różnych przyczyn nie do końca spełnił swoje zadanie. Tak czy inaczej, ofiara ledwo się z tego wylizała.
➡ Siarczan talu – niezwykle silna trucizna. Stosowana w niewielkich dawkach przez dłuższy czas, powoduje zgon, którego powód jest trudny do wykrycia – objawy przypominają grypę żołądkową, prowadząc do skrajnego wycieńczenia organizmu. Jego najgłośniejszym „użytkownikiem” był Brytyjczyk Graham Young. Dla czystej rozkoszy patrzenia na cierpienie ofiar, truł on w wieku 12 lat swoją macochę (skutecznie), a następnie ojca i siostrę, co prawda bez spodziewanego końcowego rezultatu, ale za to z wywołaniem u nich poważnych kłopotów zdrowotnych. Zamknięty w zakładzie psychiatrycznym, dość szybko został zwolniony „za dobre sprawowanie”. Zatrudniony w jednej z fabryk w 1971 roku, jako osobnik całkowicie wyleczony z mrocznych pragnień, natychmiast zaczął truć na potęgę jej załogę. Osiągnął wynik zaiste imponujący – pozbawił w ten sposób życia aż osiem osób. Gdy wszystko wyszło na jaw, policja znalazła u niego starannie prowadzony kajecik, w którym zapisywał z pieczołowitą dokładnością, kiedy, jak i gdzie stosował swój specyfik wobec kolegów z pracy. Naprawdę uroczy koleś... 😉
➡ Polon (i tytułowa „Herbat[k]a z Polonem) – środek radioaktywny, przyprawiający o śmierć z powodu silnego napromieniowania. Jego najgłośniejszą ofiarą był Aleksandr Litwinienko, były agent rosyjskiej służby bezpieczeństwa FSB, który, ujawniwszy powiązania swojego ówczesnego szefa – pułkownika Władimira Putina - ze strukturami zorganizowanej przestępczości, musiał uciekać do Wielkiej Brytanii. Trucizna ta została mu podana w herbacie, którą wypił za namową swojego partnera biznesowego – Andrieja Ługowoja, który, de facto, był putinowskim tajnym agentem. Agonia trwała od 1 do 23 listopada 2006 roku. Stan pacjenta, jaki został ujawniony podczas sekcji zwłok, był wprost straszny – wiele narządów wewnętrznych jego organizmu się po prostu... rozpuściło. Cała sprawa zakończyła się skandalem dyplomatycznym i wydaleniem rosyjskich ambasadorów z Wielkiej Brytanii. Oczywiście obecny przywódca Rosji wyparł się jakichkolwiek związków z tymi wydarzeniami, choć wykonawca wyroku otrzymał wysokie odznaczenie państwowe za „wybitne zasługi dla Ojczyzny”... Cóż, kto jak kto, ale Rosjanie charakteryzują się naprawdę specyficznym poczuciem humoru... Warto dodać, że nazwa opisywanego środka została nadana przez jego odkrywcę – Marię Skłodowską–Curie - na cześć zagrabionej przez Rosyjskie Cesarstwo Ojczyzny. Istny rechot historii...
O tym wszystkim przeczytasz w książce szwedzkiego profesora chemii bioorganicznej – Ulfa Ellervika - „Herbata z Polonem”. Jak już się zorientowałeś, Autor opisuje w niej nie tylko skład i sposób działania „nowoczesnych” trucizn, ale także ich praktyczne zastosowanie. Na szczęście język jaki stosuje jest zrozumiały nawet dla laika, a anegdotyczne przykłady wykorzystania tych „piekielnych” specyfików dodają lekturze swoistego polotu (polonu?). Każdy, kto interesuje się sztuką trucicielstwa musi tę książkę poznać – zapewne, zupełnie jak ja - wyciągnie z niej wiele przydatnych wniosków...😉 Mocne 7/10, a dla wielbicieli tego rodzaju klimatów nawet więcej.
0 comments
Serdecznie dziękuję za wszystkie opinie, wiadomości oraz czas poświęcony na czytanie mojej strony- tworzę ją dla Was! :-)