Anna Wolf - Ostatnia przysługa - recenzja
Anna Wolf popełniła kilkadziesiąt powieści - a ja pewien cokolwiek odważny występek. Postanowiłam przestać przyglądać się im z rosnącym zaciekawieniem i wreszcie przekonać się osobiście, dlaczego są tak popularne a przy tym cieszą się bardzo dobrymi opiniami. Najczęściej bowiem, prawdopodobnie z nieuleczalnej przekory, chętnie wybierane propozycje literackie czytam znacznie później niż inni. Do tego, jeżeli większość uważa, że to świetna fabuła - ta nie do końca podbija moje powieściowe serce. “Ostatnia przysługa” na tyle przyciągnęła jednak moją uwagę epicką okładką i zachęcającym opisem, który miał sporą szansę wpasować się w mój wybredny gust, iż doszłam do wniosku, że to najwyższa pora, by poznać fenomen Autorki. Co interesujące, sięgając po najnowszą książkę Wydawnictwa Wolf, byłam przekonana, że oto przede mną romans mafijny - choć wcale nie twierdzi tak enigmatyczny tekst z tyłu obwoluty. Tymczasem historia Sary i Wiktora to zdecydowanie coś innego - skupiona na przekomarzankach między głównymi bohaterami opowieść, w której tle wybrzmiewają akordy szemranych interesów, dawnych zatargów oraz tak zwanych brudnych sprawek. Mogę ją więc określić przede wszystkim narracją miłośnie-rozrywkową, jaka doskonale sprawdzi się na wczesnojesienny wieczór. Taki z uśmiechem i lekką nutą niepokoju. Dużą liczbą słownych utarczek, lecz przy tym także zagadek, bo w książce znalazłam kilka ciekawych zwrotów akcji. Zanim przedstawię Ci swoją standardową, zwichrowaną wariację na temat losów Brzezińskiego i Jabłońskiej, mogę zdradzić, że dzięki ich poznaniu wiem już, dlaczego tak wiele kobiet sięga po powieści Pisarki. Myślę, że to dokładnie ten odcień literatury, jaki konstruowany w stylu “akurat” - dla emocji i odpoczynku od momentami zbyt ciężkiej codzienności. A gdybym mogła oddać komuś ostatnią przysługę... Nie, nie wiesz, na co bym się poważyła. I wolisz, aby tak zostało. 😉
Doskonale wiesz, czym zajmował się Twój ojciec, ale możesz spojrzeć w lustro i szczerze stwierdzić: nigdy nie zgodziłaś się na żadne apanaże z tego tytułu. Owszem, wielokrotnie mogłaś pójść na skróty i przyjąć cokolwiek, co należało Ci się z urodzenia w zajmującej się szemranymi interesami familii Jabłońskich, ale to nie byłoby w Twoim stylu. Do wszystkiego chciałaś dojść sama, niejako odcinając się od skażonego nielegalnymi biznesami nazwiska. Gdybyś tylko skinęła palcem, ojciec kupiłby Ci salon fryzjerski wraz z wyposażeniem i personelem zatrudnionym na lata, gotowym wykonywać rozkazy. Wiele mówi jednak o Twoim charakterze fakt, że choć miejsce doskonale dziś funkcjonuje - jest to przyczyną uczciwej i ciężkiej pracy oraz zwrotnej pożyczki na start, o jaką poprosiłaś matkę. Nie licząc pewnego jednorazowego incydentu pościelowego z nielubianym Wiktorem Brzezińskim, do którego samoistnie wracasz niekiedy myślami, mogłabyś właściwie stwierdzić, że całkiem niezależna i zdeterminowana na ustalony cel z Ciebie kobieta. W dodatku pomimo faktu, że Twój brat przejął schedę po ojcu, z czego niezmiennie pozostaje dumny. Prawdą jest, iż rodziny się nie wybiera, co prędzej czy później najczęściej o sobie przypomina w najmniej spodziewanych momentach. Planowałaś wrócić do mieszkania jak zawsze, ale dwójka zamaskowanych mężczyzn snuła raczej inną koncepcję na wieczór. Zamaskowani, zaatakowali Cię na tyle z zaskoczenia, że nawet nie wiedziałaś, co się z Tobą dzieje, zanim nie było za późno. Na szczęście, o ile o nim w tym wypadku można mówić, nie zrealizowali misji do końca, jako że ktoś ich spłoszył. Tak czy inaczej, obecnego stanu nie zatuszuje nawet najlepszy makijaż. Składasz się z siniaków, śladów po duszeniu i jednego wielkiego bólu absolutnie każdej części pobitego ciała. Pech lub przeznaczenie sprawia, że akurat dzisiaj postanawia odwiedzić Cię Twój brat. Zauważywszy, jak wyglądasz i ustaliwszy, co właściwie się stało, wzburzony wybiega z mieszkania, nawet nie próbując wysłuchać Twoich protestów, że przecież nic się nie stało - a cała sytuacja mogła być przypadkowym napadem. W związku z tym, że musi na chwilę zniknąć z miasta, zostajesz odesłana pod pieczę Wiktora, z którym przecież nie chciałaś mieć już do czynienia. Nie wiesz jednak, że przystojnego blondyna obowiązuje ostatnia przysługa względem Twojego ojca...
“A teraz mam dosyć czekania. Wiem, że lepiej smakuje, gdy się o coś walczy i nie tak łatwo to przychodzi, tylko jest jeden szkopuł. Kiedy króliczek ucieka cały czas, to i myśliwemu odechce się w końcu za nim gonić.”
Najchętniej znalazłabyś się wszędzie, byle nie w urokliwym dworku Brzezińskiego, ale równocześnie zdajesz sobie sprawę z tego, że tu będziesz najbardziej bezpieczna. Mafijne interesy, jakimi para się mężczyzna, wymagają odpowiedniej ochrony, zatem natychmiast zyskujesz prywatnego strażnika, który ma o Ciebie dbać pod nieobecność Wiktora. Z przekąsem myślisz, że przydałby się raczej taki chroniący przed nim... Diabelski błysk w oku, skrojone na miarę ubrania, figura modela, do tego stanowcza gentlemańskość i niepozbawiona uroku umiejętność natychmiastowego, figlarskiego ripostowania... Przeczuwasz, że ci, którzy zlecili na Ciebie napad, są najmniejszym z Twoich zmartwień. Cóż, przynajmniej nie aż tak naglącym i niebezpiecznym jak to, z którym mieszkasz pod jednym dachem. Jest duże prawdopodobieństwo graniczące z pewnością, że odpowiednio przygotowana poradziłabyś sobie z nimi łatwiej niż z przystojniakiem, który ma w planach zrobić wszystko, byś została jego żoną - jak sobie kiedyś założył. Nieświadoma tego ani wielu innych kwestii, znalazłaś się w definitywnie trudnej do opuszczenia pułapce. Choć właściwie mogło być gorzej. Czuwający nad Tobą ochroniarz to przyjazny gawędziarz. Kolacje w towarzystwie Wiktora najczęściej kończą się podejrzanie sympatycznie. Sam odrestaurowany dworek jest zaś miejscem, w jakim definitywnie mogłabyś zamieszkać. Stop! Nie możesz winić mózgu, że wędruje w miejsca zakazane, gdy pewien alfa tak Cię rozprasza, ale nie wolno Ci też przesadnie się dekoncentrować. Wszak najważniejszym zadaniem wszystkich obecnych pozostaje ustalenie, kto zagraża Twojemu życiu - i z jakiego powodu obrał sobie Ciebie za cel. Zemsta personalna albo dlatego, że jesteś córką Jabłońskiego? A może Twój brat, nomen omen, zbratał się nie z tymi ludźmi, z którymi powinien? Albo to ostatnia przysługa, jakich czasem nie należy składać - jako że okazują się nadto wiążące?
“Jednego, czego nigdy przenigdy bym nie wybaczył, to zdrady. (...) Chodzi mi o zdradę w każdym aspekcie życia, nie tylko związku. Są rzeczy, które można wybaczyć, iść dalej, ale akurat ta jedna nie należy do nich. Nie wybaczam. Nie jestem (...) świętym i nie zamierzam być.”
Wiktor Brzeziński jest bohaterem z rodzaju tych, których nie da się nie lubić. Można by właściwie pokusić się o stwierdzenie, że zalicza się do (niestety) ginącego gatunku. Oto bowiem mężczyzna słowny. Zawsze dotrzymujący przyrzeczeń gentleman, jaki jednocześnie będzie traktował kochaną kobietę niczym księżniczkę oraz szanował jej niezależność. Gardzi zdradą, a za swoimi ludźmi skoczyłby w ogień. Ma zasady - respektowane niezależnie od okoliczności, choć nie sposób odmówić mu impertynenckiej iskry oraz poczucia humoru. Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie! 😉 A tak serio (bo wiem!): sądzę, że Sara jest do niego idealnie dobrana, zarówno katalogiem wartości, jak i charakterem - choć momentami jej stupor nieco mnie irytował. Wiadomo jednak, że kto się czubi, ten się lubi - a przecież dla Brzezińskiego nie mogło być za prosto. Sądzę natomiast, że fabuła zyskałaby na dynamice oraz dostała dodatkowego pazura, gdyby nieco zmniejszyć ilość przepychanek słownych i równocześnie silniej zarysować świat brudnych interesów w tle - w tym przypadku niekiedy nadto się ono rozmywa. Chemię aż iskrzącą pomiędzy głównymi bohaterami podkreśliłby też w mojej ocenie elegantszy język, który w “Ostatniej przysłudze” bywa dosadny. To jednak moje prywatne spostrzeżenia - wszak ciężko, aby powieść rozrywkowa składała się z wierszy. Podsumowując, pierwsza i z pewnością nie ostatnia powieść Anny Wolf, jaką miałam przyjemność poznać, okazała się romansem idealnym na jeden raz i przyjazną lekturą, złożoną w dużej mierze z wyładowań elektrycznych! 😉 7/10
“(...) co byś nie zrobiła, legalnie czy nie, inni mają na Twój temat do powiedzenia więcej niż Ty sama. Wiesz, ile się trzeba napracować, żeby sobie zasłużyć na taką reputację?”
0 comments
Serdecznie dziękuję za wszystkie opinie, wiadomości oraz czas poświęcony na czytanie mojej strony- tworzę ją dla Was! :-)