Magdalena Witkiewicz - Wiatr od morza - Sztil - recenzja

by - 00:51:00

Sekret, który nosisz skrzętnie ukryty na dnie serca, pali Cię, niczym znamię na skórze. Wiesz, że kiedyś najpewniej wyjdzie na jaw, a wtedy Twoje małżeństwo zawiśnie na włosku. Czasami myślisz, że może najlepszym wyjściem byłoby wyznanie win, ale na wyobrażenie wyrazu oczu żony w takiej chwili i jej późniejszych słów, jakie musiałyby paść, ogarnia Cię przerażenie. Żyjesz więc z brzemieniem, które przypomina o sobie każdego dnia. Może pewnego dnia będziesz w stanie się przemóc, ale jeszcze nie teraz... Patrzysz z miłością na swoją drugą połówkę, i dumasz, jak wielkim jesteś szczęściarzem, że wybrała właśnie Ciebie. Zastanawiasz się przy tym, czy gdyby znała prawdę, zdecydowałaby się na związek, w którym pozostajecie od czterdziestu lat? Chcesz wierzyć, że tak, ale w istocie nie jesteś tego całkowicie pewien. Przywołujesz w pamięci tamte dni, które zaważyły na całym Twoim życiu i ponownie analizujesz je minuta po minucie. Wraz z Anią, Markiem, Władkiem, Krzysztofem, Jarkiem oraz Bożeną stanowiliście „paczkę” bliskich znajomych z elitarnego liceum - gdańskiej Topolówki - szkoły o ogromnych tradycjach i wielkim uznaniu. Gdy w pierwszej klasie zobaczyłeś swoją przyszłą żonę Anię, zakochałeś się bez pamięci. Niestety, wybrała Władka, a Ciebie traktowała tylko jak przyjaciela. Odstawałeś nieco od reszty - Władek nienawidził czerwonej władzy i działał w opozycji, narażając się każdego dnia. Wtedy komuniści nie żartowali - niejeden z niepokornych stracił życie lub zdrowie, wielu złamano karierę. Ty zaś pochodziłeś z czerwonej burżuazji, a brat był funkcjonariuszem ZOMO, znienawidzonym przez ogromną część społeczeństwa. Byłeś wobec towarzyszy w pełni lojalny, a jednak wyczuwałeś z ich strony pewną nieufność. Znosiłeś to jednak bez skargi, obchodziło Cię przede wszystkim jedno: być blisko niej. Nikt nie wie, jakie katusze przeżywałeś, patrząc na Anię, tulącą się do swojego chłopaka. Marzyłeś o tym, aby go zastąpić, a jednocześnie czułeś silny związek z Władkiem jako przyjacielem. Aż w końcu przyszedł Twój czas, więc okazję, którą ofiarował Ci los wykorzystałeś bez skrupułów. I choć się tego w skrytości ducha wstydzisz, dziś postąpiłbyś tak samo. 

„Niemalże codziennie wracałem myślami do tamtego dnia, kiedy zrobiłem coś, czego się potem wstydziłem, ale nigdy tego nie żałowałem. (…) Nie żałowałem swoich decyzji wtedy, a po latach wręcz jestem szczęśliwy, że tak się stało. Czasem sobie myślę, że może jestem kanalią, ale potem patrzę na mój poukładany, dobry świat i wiem, że wszystko stało się tak, jak miało być.” 

Niczego nie żałujesz, gdyż w ten sposób jesteś z kobietą, którą sobie wyśniłeś. Jej osiemnaste urodziny zmieniły wszystko, a Ty zyskałeś nowe życie. Ona również, choć do teraz nie wie, w jaki sposób to się naprawdę stało. Fakty są takie, że upita do nieprzytomności alkoholem i rozpaczą, pomyliła Cię z Władkiem i spędziła w Twoich ramionach całą noc. Gdy o poranku zapytała, co się działo w minionych godzinach, okłamałeś ją i wszystkiego się wyparłeś. Powiedziałeś, że tylko pocieszałeś ją w nieszczęściu i do niczego nie doszło.  Jak wygrałeś swój szczęśliwy los na życiowej loterii? Gdy zebraliście się w mieszkaniu Ani, aby świętować tę datę, patrol ZOMO zgarnął Władka prosto z ulicy, wywiózł do pobliskiego lasku i pobił prawie na śmierć. Gdy Ania się o tym dowiedziała, zaczęła zachłannie pić, aby zagłuszyć lęk. Wkrótce całkowicie straciła panowanie nad własnym ciałem i jaźnią, a Ty akurat byłeś w pobliżu i dopuściłeś się czynu, który tak bardzo ciąży Ci do aż teraz. Czynu zarówno złego, jak i dobrego zarazem, zważywszy na przyszłe wydarzenia. Po tym co go spotkało, Władek stracił chęć życia, zerwał z Anią i całkowicie zamknął w sobie. Nikt nie wiedział, że nie uczynił tego ze strachu, lecz po rozmowie z ojcem dziewczyny, który zażądał, aby się od niej odsunął i jej nie narażał. Jak przystało na prawdziwego mężczyznę, bez słowa skargi zdobył się na to wyrzeczenie, które jednak całkowicie go złamało. To, czego nie byli w stanie osiągnąć komunistyczni siepacze, bez trudu osiągnęła prawdziwa miłość. Wkrótce potem chłopak popełnił samobójstwo, skacząc z wieżowca. Długo zastanawiałeś się, czy Twój cyniczny brat, wiedząc o uczuciu jakie żywisz do Ani, nie pomógł losowi i nie zorganizował skatowania Władka. W końcu to on krótko przed jej urodzinami wspomniał znacząco, że każdą konkurencję można łatwo wyeliminować, a bracia muszą sobie pomagać. Przyjdzie czas, gdy go o to zapytasz i otrzymasz odpowiedź, której nie do końca się spodziewałeś. Wkrótce po śmierci Władka, po smutnym balu maturalnym, spędziłeś z Anią cały wieczór na plaży w Sopocie nieopodal Grand Hotelu. Wyznała wtedy, cała zapłakana, że jest w trzecim miesiącu ciąży, a ojcem jest Władek. Policzyłeś, że tyle właśnie czasu minęło od przyjęcia urodzinowego, więc dobrze wiedziałeś, czyje to dziecko. Nie wahałeś się więc ani chwili i tuląc ją z całych sił, błyskawicznie zaproponowałeś, że zaopiekujesz się dzieckiem jak własnym, a Wy ogłosicie, że jest właśnie Twoje.  

„Chciałem powiedzieć jej tyle rzeczy jednocześnie. O wszystkim, co działo się w mojej głowie. Ale równie mocno bałem się, że jeśli się o wszystkim dowie - stracę ją na zawsze. A nie chciałem jej przecież stracić. Nie mogłem jej stracić! Czy życie w kłamstwie miało być ceną za wspólną przyszłość? Najwyraźniej tak. Byłem gotów zachować sekret tak długo, jak to będzie konieczne, być może na zawsze.” 

Po paru dniach zastanowienia Ania wyraziła zgodę na taki układ, dzięki któremu jesteście teraz małżeństwem. Doskonale zdawałeś sobie wówczas sprawę, że nie jesteś przez nią kochany. Liczyłeś jednak na to, że miłość przyjdzie z czasem, gdy zobaczy, jak wielkim uczuciem ją darzysz i jak wspaniale opiekujesz się jej córką. Z perspektywy czasu możesz stwierdzić, że zupełnie się nie myliłeś, a związek oparty na kłamstwie może przynieść również piękne i dobre owoce. To kolejna z zasad, którymi kieruje się los, niecierpiący kolorów biało-czarnych, lecz preferujący różnobarwność i różne odcienie szarości. Ta ostatnia przyszła dość szybko i odcisnęła się spokojnym, uczciwym życiem, płynącym leniwie bez porywistych wiatrów. Ogarnęła Was błogosławiona flauta - „sztil”, na który tak długo czekaliście. Na początku nie było łatwo, funkcjonowałeś przecież z mocno obciążonym sumieniem, a komunistyczne czasy również nikogo nie rozpieszczały, zwłaszcza młodych małżeństw na dorobku. Przetrwaliście to wszystko razem, a Ty w końcu, zaraz po urodzeniu się Karoliny, całkowicie zdobyłeś serce żony. Potem przyszło na świat drugie dziecko, a Wy płynęliście dalej z nurtem przeznaczenia aż do sześćdziesiątki. Przez cały ten czas z niepokojem myślałeś, czy będziesz musiał spłacić dług wobec martwego przyjaciela i stanąć w prawdzie przed jego duchem i swoją żoną. Stanie się to już wkrótce, za sprawą kasety magnetofonowej, na której Władek nagrał swoje ostatnie przesłanie do świata, a którą ukryłeś pośród szpargałów w garażu. To Twoja kolejna mała, ale konieczna zbrodnia, za jaką kiedyś będziesz musiał odpowiedzieć... 

„O wszystkim miała się dowiedzieć wiele lat później. W momencie, gdy wydawało się, że życie mamy już poukładane i nic nas nie jest w stanie zaskoczyć. Dla obojga z nas miało się to okazać trudną lekcją życia.”  

„Sztil” Magdaleny Witkiewicz to druga część cyklu „Wiatr od morza” opowiadającego o życiu Anny - sześćdziesięcioletniej nauczycielki gdańskiego liceum. Tym razem fabuła obejmuje okres ponad czterdziestu lat, od dnia śmierci jej byłego chłopaka Władka aż momentu, w którym wychodzi na jaw tajemnica skrywana przez męża. Ten bowiem w dniu osiemnastych urodzin głównej bohaterki wykorzystuje fakt, że jest pijana i szuka czułości, więc spędza z nią noc, z której ona nic nie pamięta. Gdy kobieta zachodzi w ciążę, ofiarowuje jej pomoc i proponuje małżeństwo. Wkrótce w jego ręce trafiła kaseta magnetofonowa, na której Władek wyjawia, co w istocie popchnęło go do samobójstwa. Choć skrzętnie ją ukrywa, zostaje odnaleziona przez Annę, która dowiaduje się prawdy. Nad spokojne życie małżeństwa nadciąga sztorm, który łatwo może obrócić je w gruzy, wskutek procesu rozrachunku z przeszłością, jakiego nikt dla „świętego spokoju” tak naprawdę nie chce. Tym razem jednak będzie trzeba spojrzeć prawdzie w oczy i rozliczyć się z dawnymi uczynkami, które kładą się nieusuwalnym cieniem nad przyszłością... Zabiegiem, który zasługuje na uznanie, jest prowadzenie narracji nie tylko przez Annę, ale także przez jej męża, niejako synchronicznie, dzięki czemu czytający może dokładnie poznać spojrzenie i stan jaźni każdego z bohaterów, a także motywy, jakimi się kierowali przy podejmowaniu życiowych decyzji. Niewątpliwie wzbogaca to odbiór tej propozycji literackiej i czyni ją dużo ciekawszą. De facto, książka stanowi słodko-gorzką gawędę o losie każdego z nich, przedstawiającą wszystkie blaski i cienie wydarzeń, w których brali udział. Autorka nie stroni przy tym od zadawania trudnych pytań o granice odpowiedzialności za drugiego człowieka, ważkość dokonywanych wyborów oraz skutek, jaki mają dla przyszłości. Najważniejsze z nich - czy można budować swoje szczęście na kłamstwie, niosącym jednak za sobą dobro, pozostaje w swoistym zawieszeniu, a każdy czytelnik musi odpowiedzieć sobie na nie sam. Autorka nie narzuca więc nikomu swoich przekonań, czy oglądu świata, co jest niewątpliwym plusem. W dzisiejszych, zideologizowanych czasach, to dość rzadko spotykana postawa. Co także cenne, przeżycia postaci rzucone są na szeroką panoramę przemian społecznych, zachodzących w Polsce od lat 80. aż do współczesności z całą wielobarwną kolorystyką. 8/10 - kontynuacja na wysokim poziomie, idealna na jesienny wieczór.  

„Ot, proza życia. Bo życie nigdy nie jest czarno-białe. To raczej feeria barw - pełna półcieni, szarości, ale i jaskrawych kolorów emocji. Mieszanina działań i decyzji, które trudno jednoznacznie ocenić.” 

You May Also Like

0 comments

Serdecznie dziękuję za wszystkie opinie, wiadomości oraz czas poświęcony na czytanie mojej strony- tworzę ją dla Was! :-)