Katarzyna Hewa - Bestia i pani Róża - recenzja

by - 18:52:00

Niektóre propozycje literackie zwracają uwagę czytelników już dzięki oryginalnym tytułom. Bez wątpienia do takich właśnie zalicza się “Bestia i pani Róża” - unikatowa książka, której bohaterów powołała do życia Katarzyna Hewa. Kiedy pierwszy raz zobaczyłam tę powieść, od razu nasunęło mi się skojarzenie z ulubioną historią z dzieciństwa, jaką zresztą wciąż darzę ogromną estymą z uwagi na niepowtarzalnie uroczy, sennie tęskny tragizm. Już po przeczytaniu pierwszych rozdziałów narracji Autorki doszłam jednak do wniosku, że oto przede mną wcale nie baśń - a taniec, w którym za podkład muzyczny służą nuty lęków, emocji oraz skrywanych, ognistych pragnień. Pisarka wiedzie w świat z końca XIX stulecia, w jakim piękno nieoczywiście otula brutalność, a dobro od zła często trudno jest odróżnić na pierwszy rzut oka. W istocie niemalże wszystkie postacie, występujące w fabule, noszą w sobie nęcącą cienistość. Jak doskonale wiesz, moralne szarości to jedna z moich specjalności a na domiar dobrego, Hewa podaje je we wręcz wykwintny sposób. Każdorazowo z obawą sięgam po romanse osadzone w przeszłości. W tym przypadku było to niezasadne. Opowieść napisana jest bez znienawidzonych przeze mnie uwspółcześnień historycznych a do tego wręcz magicznie obrazowo. Rzadko kiedy zauważam tak dużą dbałość semantyczną i czysty urok w składaniu zdań, jakich nie powstydziłaby się literatura piękna. Złożenia słów wyglądają na tkane z ulotności i przystają do dziewiętnastowiecznych sylwetek, przewijających się przez karty tej eleganckiej prozy. Część treści czyta się niczym wyszukany zapis obsesji, tęsknot i żądz. Reszta materializuje się lekko jak niespodziewany szept ciekawości i zaniepokojenia. Styl Hewy można określić jako hipnotyzujący - gotycka aura, zdobiona licznymi ornamentami, oczarowuje. Co okazało się dla mnie największą zaletą, właściwie do ostatnich kart książki można roztrząsać ulubione: co by było, gdyby?, próbując ustalić, kto tak naprawdę jest tytułową Bestią. 

Czarny Lord zbliżał się nieubłaganie. Tętent kopyt ucichł nieopodal. Dopiero po chwili otworzyła oczy i spojrzała w górę na jego postać zdejmującą cylinder. Nie zszedł z konia, skinął jedynie lekko głową. Wyglądał, jakby całą moc światów posiadł w jednej zaciśniętej na cuglach dłoni. Właśnie wtedy zrozumiała, że jej życie zmieni się bezpowrotnie.” 

Duch niepokorny. Mózg wiecznie przenoszący się w inne rzeczywistości, spośród których większość kreujesz w wyobraźni, część zaś przenosisz na gęsto zapisane stronice. Fryzura wiecznie rozczochrana, kiedy gonisz za tym albo innym cieniem. Siedzisz na ławce, stojącej na obrzeżach rodzinnego majątku i bujasz w obłokach. Czy to już, czyżby Twoja książka była gotowa? Tylko kto zechce ją wydać, skoro jesteś nieznaną w środowisku literackim kobietą, której jedyną troską powinno być teraz spełnienie oczekiwań chorującego ojca i wyście za mąż za odpowiedniego kandydata? Podajesz szarpane wiatrem, najświeższe notatki Edwardowi, z jakim masz nadzieję ułożyć sobie życie, jeśli w końcu papa wyrazi na to zgodę. Panujesz nad mimiką i próbujesz udawać, że wcale zapalczywie nie śledzisz każdego najmniejszego drgnięcia na twarzy mężczyzny. Podoba mu się to, co napisałaś? A może znów stwierdzi, że Twoje pomysły są teatralnie paradne i niezbyt się nadajesz na pisarza? Wygląda cokolwiek dziwacznie, kiedy jego oczy przestają wędrować po tekście. Tak, jak gdyby nie rozumiał żadnego ze zdań, nad jakich złożeniem pracowałaś długi czas, dopasowując do siebie słowa i je wykreślając, by finalnie prezentowały idealną całość. Kiedy otwiera usta, by wydać werdykt, jesteś zszokowana. Mówi, że może, kiedy już osiądziecie razem, a on łaskawie zezwoli Ci studiować na uniwersytecie, na którym sam wykłada, powinniście wydać tekst, pracując nad nim wspólnie - oczywiście pod jego nazwiskiem. Cieszy się już pewną renomą a do tego przecież książki mężczyzn generują o wiele lepszą sprzedaż. Zaczynasz wątpić we wszystko, w co do tej pory wierzyłaś - lecz najgorsze jest to, iż zastanawiasz się, czy faktycznie masz talent do pisania. Czy to tylko mrzonka, jaką należy odsunąć w zapomnienie? Największy wstrząs jeszcze przed Tobą. Oto bowiem materializuje się opisywana przez Ciebie scena... 

Coś pękło. Coś było uszkodzone i to definitywnie. (...) Uświadomiła sobie, że kolejny dzień jej pustej egzystencji dobiegał końca. Kolejny dwudziestoczterogodzinny etap przetrwania zakończył się i niedługo, tuż po niewielkich kolacyjnych torturach, będzie mogła zapomnieć się we śnie, który jako jedyny obiecywał chwilowe ukojenie.” 

Owiany cieniami, mroczny mężczyzna w cylindrze nagle pojawia się na terenie posesji Twojego ojca, niczym zjawa... a identyczną scenę przecież przed dosłownie sekundą wykreowałaś w swojej książce! Nic sobie nie robi z Twoich pokrzykiwań i próśb o przedstawienie się. Po chwili znika, więc zastanawiasz się, czy przypadkiem po raz wtóry czegoś sobie nie wyobraziłaś. Z włosem jak zawsze rozwianym i suknią w średnim ładzie, udajesz się do komnat taty. Od tej chwili nic już nie będzie takie jak wcześniej... Okazuje się bowiem, że papa z uwagi na pogarszające się samopoczucie i troskę o Twój dalszy los, a także to, iż nie poradzisz sobie ze wszystkim samodzielnie, powierzył cały swój majątek pewnemu jegomościowi. Zgodnie z umową, do ustalonego momentu, także Ty znajdujesz się teraz pod jego opieką. Czujesz się jak przedmiot, cenny, choć przekazany całkowicie bezwolnie... I choć masz świadomość tego, że ojciec zrobił to z wyłącznie krystalicznych pobudek, wstrząsa Tobą poczucie niesprawiedliwości, zbuntowanie i urażona duma. Masz mieszkać pod jednym dachem z obcym człowiekiem a przy tym stosować się do jego poleceń? Niedoczekanie jego i wszystkich innych! Obiecujesz sobie, że jeszcze im wszystkim pokażesz i dasz do wiwatu tak, jak na to zasługują. A przy tym nareszcie udowodnisz własną wartość, która jest ogromna - i to dlatego, a nie pomimo tego, że jesteś kobietą. Niczym bohaterka Twojej powieści, Róża - posiadasz kolce, które tylko czekają na możliwość zranienia osoby, jaka nieopatrznie Cię dotknie. Niczym zimny strateg, zawodowy planista i finezyjny literat, rozpoczynasz konstrukcję pełnego intryg planu, którego nie powstydziłby się żaden taktyk... Czy jednak kwiat może wygrać krucjatę przeciwko bestii? Co, jeżeli role się odwrócą i zmienią zasady pojedynku? 

“Już nie potrafię się przed tym bronić. Jestem wręcz chory od wszystkiego, co we mnie siedzi i co tak nieudolnie ukrywałem. Te uczucia rozrywają mnie od wewnątrz. Przegrałem w naszej grze... poddaję się.” 

W “Bestii i pani Róży” Katarzyny Hewy próżno szukać powtarzalnych schematów, a powieść przyporządkować jednoznacznie do tej czy innej kategorii gatunkowej. Kto jest którą z tytułowych postaci? Zapomnij o niezwichrowanym wskazaniu, iż bohater męski jest potworem, a żeński - ofiarą. Z każdą kolejną przewróconą stroną książki będziesz coraz bardziej wątpić we wcześniejsze przekonania. Bestia bywa oprawcą, ale równocześnie kimś zranionym, komu potrzebne są łaska i ocalenie. Róża nie cechuje się biernością ani trzpiotkowością - ma świadomość własnej siły, choć i ona gubi się w życiowym labiryncie, postawionym ze skrajnych emocji. Sama opowieść znajduje się zaś poza wszelkimi ramami. To romans z wiernie oddanym, dziewiętnastowiecznym tłem, ale podszyty mrokiem. Dramat psychologiczny, lecz niepozbawiony blasku baśniowych refleksów. Narracja o człowieku, jednocześnie zbuntowanym w swej dzikości i kruchym niczym najdroższa porcelana. Historia o małych kłamstwach, wielkich sekretach, pozorach, wzajemnych prowokacjach, dużych spiskach, pragnieniach, mrzonkach, żądzach oraz kulisach manipulacji. Eskalujące pomiędzy głównymi postaciami napięcie, wespół z ciemnością pełnych metafor i przemyśleń opisów, oddziałuje zaś na czytelnika silniej niż fabularne eksplozje. Pozostaję pod ogromnym wrażeniem biegłości językowej Pisarki - pewna doza kunsztownej teatralności sprawia, iż poznając jej tekst, ma się wrażenie uczestniczenia w niesamowitej rzeczywistości, w której granica między miłością a obsesją jest niesłychanie cienka. Owa powieść to swoiste zaproszenie do innego świata: niepokojącego i namacalnie intensywnego, acz pełnego znaczeń, przenośni i paraboli. Najmocniejsze 8/10, jakim można się posłużyć. Kim jest Twoja Bestia, a kim chciałbyś, aby była?  

(...) przyszedł czas, aby na jej łodygach odrosły nie tylko kolce, ale również kwiaty. Niestety, w tym momencie znowu była zamknięta w niewielkiej donicy. (...) W zamku pojawiła się jakaś nowa, nieopisana siła. I Róża, drżąc każdą najmniejszą, najlżejszą łodygą, z wielkim przejęciem czekała, aż poczuje jej obecność.” 

You May Also Like

0 comments

Serdecznie dziękuję za wszystkie opinie, wiadomości oraz czas poświęcony na czytanie mojej strony- tworzę ją dla Was! :-)