Martyna Petas - My kontra świat - recenzja

by - 18:37:00

Cóż za pięknie podana powieść dla młodzieży! Myślę, że fabuła “My kontra świat” i jej sposób zaserwowania z powodzeniem mogłyby posłużyć za wzór autorom podobnych narracji. Jako szalony literat, często miewam wrażenie, że wartościowa, pełna ciepła i należnego uroku literatura młodzieżowa niestety odchodzi bowiem w zapomnienie. W cenie nie są już relacje rodzinne i przyjacielskie czy pierwsze uczuciowe. Więzi, które ponoć miały być na całe życie, zbyt szybko naznaczane przez bolączki współczesności. Ludzie, jacy dopiero zmierzają w stronę dorosłości, zdaniem większości pisarzy, jedynie nadużywają wysokoprocentowych trunków, krzywdzą i imprezują, za nic mając edukację na każdym jej etapie. Zapewne pamiętasz jedną z moich poprzednich recenzji, w której opowiadałam o propozycji literackiej, traktującej dzieci jak dorosłych. Przykro byłoby, gdyby faktycznie tylko w tę piorącą z cennych aspektów, zbyt często obecną stronę zmierzały propozycje czytelnicze dla młodzieży. DEBIUT Martyny Petas na szczęście pozostaje całkowitą kontrą. W zamyśle przypomina mi sentymentalną podróż, choć jej najważniejszym przystankiem jest... przyszłość. Na skutek różnych zbiegów okoliczności, czwórka prawie pełnoletnich bohaterów zostaje zmuszona do spędzenia wakacji u babci. Stary dom kryje w sobie mnóstwo wspomnień, z jakimi postaci prędzej czy później zdecydują się zmierzyć. Gdzie się podział ten beztroski czas, gdy dni upływały na podwórkowych zabawach czy leśnych wędrówkach? Czy uda się choć na chwilę odnaleźć dawną radość? Dziś Aleks ma po raz drugi złamane serce a Julka ukrywa przed siostrą okrutny sekret. Gdy przyjeżdżają na miejsce, okazuje się, że ich kuzyni - Oliwia i Kacper - także wiele przeszli od ostatniego spotkania. Siedemnastolatek dopiero co wyszedł ze szpitala i chyba nieco za bardzo lubi wieloletniego przyjaciela... a jego licząca sobie piętnaście lat siostra prowadzi podejrzaną korespondencję. Co zmienią te wakacje i jak wiele odkryją? Czy pozwolą Fantastycznej Czwórce zbliżyć się na nowo? 

“Nie wiem, co się dzieje z tym światem. Wszyscy dookoła mnie się rozstają, kłócą... (...) Czasami mam wrażenie, że na tym świecie nie ma miłości.” 

Jeszcze chwilę temu nie mogłaś się doczekać zakończenia apelu, wieńczącego ostatni rok szkoły przed klasą maturalną, by pobiec na spotkanie z Mateuszem. Dzięki niemu w końcu czułaś się bezpieczna, doceniana, szanowana i zauważana we właściwy sposób. Niekończące się rozmowy i spacery sugerowały relację na poważnie, która właśnie zaczyna się rozwijać. Przede wszystkim, nareszcie znalazłaś kogoś, dzięki komu zapominasz o koszmarze, noszącym imię Wiktor. Schodziliście się i rozchodziliście, choć chłopak wcale Cię nie szanował. Nie potrafiłaś się od niego uwolnić, przez co ulicami często odprowadzały Cię śmiechy. Trudno się dziwić gawiedzi - w końcu w szkole jesteś jedną z najlepszych uczennic. Najwyższe wyniki w nauce, szereg olimpiad, kół zainteresowań i konkursów. Poza nią... czujesz się jak nieudacznik, który przyciąga do siebie samych nieodpowiednich ludzi. Gdy tylko opuszczasz mury liceum, jest tak, jakbyś zrzucała maskę. Z pewnej własnej inteligencji, błyskotliwej dziewczyny, stajesz się szarą myszką, jaka najchętniej zapadłaby się pod ziemięJednak był Mateusz a Ty miałaś nadzieję, że tym razem dobrze ulokowałaś uczucia. Jeżeli nie, chyba miłość nie jest dla Ciebie. Doznawane w takim wieku tragedie zawsze wydają się o wiele bardziej krzywdzące niż są w rzeczywistości. Inna wrażliwość, odmienne postrzeganie świata. Ten stracił dla Ciebie każdą z dopiero co powracających barw, gdy znowu zostałaś zraniona... Jednonocna ucieczka w alkohol i eskapada, z której wracasz niezbyt trzeźwa i poszukiwana od wielu godzin przez rodziców powoduje, że ci wysyłają Julkę i Ciebie na dwutygodniowe wakacje u dawno niewidzianej Babci. Początkowo jawiło się to niczym groza. Teraz cieszysz się, że odpoczniesz od miasta, Wiktora, Mateusza i wszelkich niepowodzeń. Poza tym, zobaczysz też Oliwkę i Kacpra, z jakimi kiedyś tworzyliście nierozłączną paczkę. Ma już inny charakter, bo każde z Was dorasta, ano i widujecie się stanowczo zbyt rzadko. Może jednak, w tych krytycznych momentach życia, staniecie się dla siebie ponownym oparciem? Wszak łatwiej zwierzyć się komuś, z kim nie mieszka się na co dzień...  

Ludzie zawsze lubili dramy, do których każdy dodawał coś od siebie. (...) Dostaliśmy szansę, żeby żyć dalej i naprawdę nie chcę jej zmarnować, bać się i rezygnować z tego, co dla mnie ważne, bo komuś się to nie podoba. 

Niektórym niebo wali się na głowę - dokładnie tak, jak w jednym z animowanych filmów. Tobie zawalił się cały dach, w otoczeniu części niszczejącego budynku. Igor ucierpiał niestety o wiele bardziej, bo gdy usłyszeliście szczęk rozpadających się ruin, rzucił się na Ciebie i przykrył własnym ciałem, niczym średniowieczny rycerz. Jego krwawiąca głowa napawa Cię przerażeniem, podobnie jak mglisty wzrok, którym po Tobie błądzi. Dlaczego zabrałeś go akurat w to miejsce? Rodzice ostrzegali Cię, byś tutaj nie chodził, bo straszydło grozi zawaleniem. Nie posłuchałeś - wszak to właśnie tu wielokrotnie przychodziłeś pomyśleć i odpocząć od codzienności. To było takie ustronne, spokojne miejsce, w którym dało się nawet bez przeszkód pisać wiersze. Chciałeś pokazać je przyjacielowi, żeby odtąd było Wasze. I takie się stało, bo zupełnie spontanicznie, jeszcze chwilę wcześniej doszło tu do pierwszego pocałunku. A potem wszędzie dookoła unosiły się kurz, pył i odłamki budynku. Ostatkiem sił wzywasz karetkę pogotowia i modlisz się bezgłośnie do szarzejącego nieba, by Igorowi nie stało się nic poważniejszego niż uraz głowy. Wtedy ta lokalizacja, która była świadkiem czegoś wyjątkowego, stałaby się zaczątkiem drogi do trumny... Nigdy byś sobie tego nie wybaczył. W szpitalu krzyczysz jak opętany i szalejesz z obaw nad stanem zdrowia przyjaciela. Dopiero informacja, że z tego wyjdzie, pozwala Ci się uspokoić. Obiecujesz sobie, że odtąd będziesz tylko o niego dbał - oczywiście, o ile Wasza relacja przetrwa i się rozwinie. Te wakacje zaczęły się nie tak, jak powinny, ale to przecież dopiero początek. Za moment przyjadą do Was Olcia i Julka, z którymi spędziłeś mnóstwo pięknych chwil jeszcze w dzieciństwie. Mimo zawirowań, wszystko przed Wami - tak jak cały świat. A może jest odwrotnie - i to Wy kontra świat? 

Dla wszystkich, którzy choć raz w życiu chcieli cofnąć czas.” 

W “My kontra świat” Martyny Petas, tej pięknej powieści młodzieżowej, występuje wiele życiowych turbulencji, które na swój sposób naznaczają bohaterów. Wszystkie one przystają jednak w pełni do ich wieku. W poszukiwaniu rozwiązań, pomysłów na siebie, ukojenia oraz dalszej drogi, pomagają im rodzice, rodzeństwo oraz przyjaciele. Relacje postaci są złożone, lecz pomimo tego ciepłe, wartościowe i uśmiechające. Pozostają wsparciem - niezależnie od okoliczności. Niezwykle ujęła mnie na przykład postawa Kacpra, który w wojowniczym nastroju zmartwił się, gdy okazało, iż jego piętnastoletnia siostra koresponduje z dziewiętnastolatkiem. W innej książce poznałam, dla kontrastu, nastoletniego brata, który natrząsał się, że jego sis ma romans z o wiele starszym nauczycielem, gdy ten odwiózł ją pod dom. Czynił to w towarzystwie mamy. Rozumiesz już, o czym piszę? No właśnie. W świecie, w jakim chwali się anomalie, podłości i ignorancja wszelkich wartości, takie narracje jak u Autorki są niezwykle potrzebne. Pozostają dla młodych ludzi wskazówką, a przy tym niosą nadzieję. To nie rzeczywistość jest zła, tylko ludzie taką ją czynią. Co gorsza, często to taką chcą ją widzieć. Jest taki piękny cytat Różewicza: “Kaleczą się i dręczą milczeniem i słowami, jakby mieli przed sobą jeszcze jedno życie.” - a książka Petas doskonale oddaje ich charakter treścią. Uzmysławia, iż możesz czasem odpuścić, podzielić tajemnicą z zaufaną osobą, uwierzyć w lepsze jutro i nieść ciężar z kimś, bo wtedy jest łatwiej, a życie jest jedno. Właśnie takie przesłanie powinno płynąć z młodzieżowych książek. Takie chciałabym kiedyś przeczytać licealnej mnie. Pisarko, gratuluję debiutu! Mam nadzieję, iż pewnego dnia fortuna się odwróci i to tego rodzaju narracje będą bestsellerami, miast tych, które najczęściej wcale na to nie zasługują. 9/10 - czekam na więcej w tak samo cennej konwencji. 

“Grała w tym przedstawieniu, które było jej życiem i czasami czuła, że w ogóle do niej nie należało. (...) Sama dla siebie była najsurowszym sędzią.” 

You May Also Like

0 comments

Serdecznie dziękuję za wszystkie opinie, wiadomości oraz czas poświęcony na czytanie mojej strony- tworzę ją dla Was! :-)