Elżbieta Barczyk - Przewodnik dusz - recenzja
Jeśli byłoby mi dane dzisiaj opuścić ten świat, miałabym trzy życzenia. Zapewne odtransportowałby mnie z niego najbardziej upadły z mrocznych, kierujący się wprost w sam środek piekielnych czeluści, więc o koncercie próśb nie byłoby mowy, ale przyjmijmy konwencję. 😉 Po pierwsze nakazałabym natychmiast zesłać Mężowi nową żonę - wszak Kitku trzeba odpowiednio nakarmić, a skarpetki do pary i ketchup, jakiego wcale nie ma z przodu środkowej półki lodówki, jakoś należy odnaleźć. Wieloletnia praktyka wskazuje zaś, iż do powodzenia tych misji niezbędny jest inteligentny czynnik żeński. Kota natomiast, póki co, nie opatentowała jeszcze takich magicznych sztuczek. Pozostaje przy materializowaniu się w najdziwniejszych miejscach, aportowaniu papieru toaletowego i przeznaczonej do tego celu gąbki, acz to opowieść dla innej narracji. 😉 Po wtóre, błagałabym o to, aby móc dokończyć aktualnie czytaną książkę. Przecież to się nie godzi, by odejść do ognistych kotłów i szatańskich pomiotów, nie dowiedziawszy się, jakie będzie zakończenie! A nie oszukujmy się, ZAWSZE jest jakaś rozpoczęta dłuższą lub krótszą chwilę temu powieść. Zazwyczaj kilka, lecz tutaj obawiam się, że nawet święty nie miałby cierpliwości - bo skończyłoby się na paruset. Oopsie, Daisie. Ostatnia mrzonka byłaby najbardziej urocza - i z pewnością wcale Cię nie zdziwi, jeżeli już trochę mnie znasz. Chciałabym, by mój Przeprowadzacz w Zaświaty Bardzo Mroczne i Płomienne sprawił, żeby każda osoba, jaka zawiniła mi w czymkolwiek za życia cierpiała niewybredne katusze. Prawnicy mawiają, że wnioseczek nigdy nie zaszkodzi, ja zaś skwituję krótko - mała zemsta też nie. Zatem należałoby wysnuć tezę, że większa, ogromnie krwawa i przywodząca na myśl słowo cierpiętnik też nie, prawda? Och, gdyby jeszcze dano mi okazję zadać każdą z nich samodzielnie, mrrr... Czy taką szansę umożliwia postaciom tytułowy bohater najnowszej powieści Elżbiety Barczyk?
“Zostanę z Tobą, dopóki nie pójdziesz w dalszą drogę. (...) To, że widział duchy, nie znaczyło, że im współczuł lub wzbudzały w nim litość. Nie pomagał im dlatego, że miał dobre serce i chciał zapewnić im spokojne przejście na drugą stronę. To była pokuta. (...) Urazy, chęć zemsty, niedokończone sprawy.”
Już od ponad stu lat wędrujesz po Ziemi, starając się uczynić zadość każdemu złu, jakie kiedykolwiek wyrządziłeś. Oto Twoja kara, prawdziwa tułaczka za ogromną zbrodnię. Coś, co wyczerpuje Cię coraz mocniej i wydaje się nigdy nie kończyć, zupełnie jak męki Tantala czy Syzyfowe prace. Pojawiasz się, niczym pochodzący znikąd upiór, co rusz w innym miejscu. Nierzadko w pobliżu lokalizacji przestępstw - a to zwróciło już nawet uwagę śledczych, którzy kojarzą Cię z podobnych, magicznych materializacji. To nie Twoja wina - nie jesteś odpowiedzialny za te czy inne kaźnie. Jako Uno Known masz inne zadanie. Odsyłasz dusze w zaświaty, uprzednio ustaliwszy, co trzyma je w obecnej rzeczywistości i nie daje im odejść. Jeżeli zachodzi taka konieczność, odgrywasz się lub mścisz okrutnie w imieniu ich niespokojnych, mglistych bezcielesności, choć z jednym zastrzeżeniem. Owszem, możesz nawet zadać śmierć za śmierć, ale uczynek ten nie obciąży Twojego, już i tak zbrukanego, sumienia. Każde podobne zlecenie zostanie przypisane do konta proszącego o jego realizację ducha. A ostatnie życzenia przed opuszczeniem tego ziemskiego padołu bywają różne. Pobicia, napędzenie strachu, wskazanie śledczym miejsca ukrycia zwłok, aby 21 gramów w końcu nie było do niego uwiązane. Rany kłute, cięte, psychiczne - albo stara, sprawdzona zemsta we wręcz widowiskowym stylu. Och, czegóż Ty już się nie podejmowałeś na przestrzeni tych wszystkich lat... Cyniczny grymas czasem wykrzywia jeszcze Twoje przystojne oblicze, przystające raczej do upadłego anioła niż Przewodnika Dusz, kiedy wspomnisz każde z tych przedstawień. Ktoś mądry zapytałby pewnie, dlaczego się tym parasz? Z jakiego powodu odprowadzasz nieszczęsne dusze w Zaświaty? Nie, nie jesteś białoskrzydłym altruistą. To Twoja pokuta - ale za co? Każdy chciałby wiedzieć, choć zapewne przestraszyłby się odpowiedzi. Jest też inna opcja... Być może i Ty, jak każdy, na coś czekasz. Albo na kogoś...
“(...) Uno. On także zgłosił się do poszukiwań, ale w przeciwieństwie do reszty tu zgromadzonych nie miał w sercu nadziei. Dziewczynka tu była, ale już nigdy nie przytuli swojej matki. Nie dorośnie, nie skończy szkoły, nie założy rodziny. (...) Jak miał wytłumaczyć sześciolatce, czym jest śmierć?”
Cechuje Cię brak uczuć, bo już dawno Cię z nich wyprano - lecz wciąż, co zaskakujące, są sytuacje, które pozostawiłyby wyrwę w Twoim sercu, gdybyś wciąż je miał. Czym innym jest bowiem odprowadzanie dusz staruszków, którzy padli ofiarą napadów, żon zabitych przez mężów lub odwrotnie czy osób, jakie postanowiły samodzielnie pożegnać się z tym światem, a czymś o wiele trudniejszym odsyłanie cienistych postaci dzieci. Oto jeden z takich przypadków. Nawet nie wiesz, od czego zacząć proces przeniesienia ducha tej mającej zaledwie sześć lat dziewczynki. W okolicy zwołano poszukiwania, lecz wiesz doskonale, że nie uda się namierzyć tej iskierki żywej. Możesz tylko pomóc naprowadzić śledczych na trop jej ciała - tak, aby 21 gramów mogło ulecieć wprost w skrzące się feerią barw niebo. Zanim jednak wskażesz im drogę, postanawiasz się zmierzyć z tym, co w Twojej profesji najtrudniejsze. Jak bowiem powiedzieć dziecku, że nigdy już nie przytuli swojej mamy? Nie będzie wyrastać z kolejnych sukienek, puszczać kamiennych kaczek na wodzie, prosić o uczesanie warkoczy i tulić misia na dobranoc, gdy mama zaśpiewa ulubioną kołysankę..? Mała padła ofiarą ohydnego przestępstwa, więc mimo teoretycznego nieodczuwania emocji, poza odpowiednio łagodnym przeprowadzeniem jej na drugą stronę tęczowego mostu, sam wyznaczasz sobie zadanie: ukarać sprawcę. Żadne z przerwanych nagle żyć nie jest tak zasmucające, jak to, które tak naprawdę nie zdążyło się jeszcze nawet rozpocząć. A potem kolejna misja Przewodnika Dusz. I następna. I... chwila, aby odpocząć; zaczerpnąć oddechu, nim być może skończy się każdy świat. Lecz kto wówczas przeprowadzi Cię na drugą stronę, nareszcie uwalniając ostatnie, tak bardzo doświadczone bezcielesności?
“Kto Twoim zdaniem jest gorszy: owładnięty żądzą zemsty szaleniec, którego łatwo sprowokować, dzięki czemu odkryje swoje słabe strony czy zimna i pozbawiona uczuć maszyna, która nigdy nie popełnia błędów?”
Elżbieta Barczyk bez wątpienia jest mistrzem kreowania opowieści z pogranicza jawy i snu. “Przewodnik Dusz” to druga książka spod jej zwiewnego pióra, którą miałam okazję czytać i przyznaję szczerze, że już nie mogę się doczekać kolejnej. Próżno bowiem w polskiej literaturze szukać historii, w których świat realny tak udanie przenika się z tym utkanym ze zjaw. Autorce nie sposób odmówić talentu do tworzenia narracji na kanwie ważkiego “co by było, gdyby” - a to jeden z moich ulubionych powieściowych elementów. Do jej najnowszej propozycji czytelniczej mam właściwie tylko jedno zastrzeżenie - chciałabym, aby ta była o co najmniej połowę dłuższa. Niespełna dwieście stron pozostawiło na moim języku wciąż głodnym pięknie złożonych w zdania słów niedosyt - i to w momencie, kiedy na dobre rozsmakowałam się w tej unikatowej gawędzie. Motywy fantastyczne, oniryczne, kryminalne i skrawki dramatów... Wszystko to, złożone w lśniącą nieziemskością całość, sprawia, iż chce się tylko o wiele więcej. Pisarce udało się mnie nawet wzruszyć częścią tekstu, dotyczącą pewnej sześcioletniej, właśnie odprowadzanej w Zaświaty duszy - a to w przypadku mej definitywnie skrajnie szarej postaci coś rzadko spotykanego. Pozostaje mi dodać do życzeń z początku recenzji jeszcze jedno: aby Barczyk nie ustawała w szachowaniu i oczarowywaniu czytelników tak wyjątkowymi fabułami. W tej, oprócz mnie, zakocha się każdy miłośnik opowieści ulotnych jak spojrzenie Anioła, lekkich jak najdelikatniejszy obłok i magicznych niczym spadająca z nieba gwiazda. Może to czyjaś ostatnia prośba? 8/10 - piękna opowieść o odchodzeniu.
“Powracające wspomnienia omal nie rozsadziły mu głowy, ale chaos nie trwał długo. Chwilę później przypomniał sobie, kim był. Pamiętał wszystko, za wyjątkiem tego (...)...”

0 comments
Serdecznie dziękuję za wszystkie opinie, wiadomości oraz czas poświęcony na czytanie mojej strony- tworzę ją dla Was! :-)