Alex Kava - Zło w ciemności - recenzja
Seryjni mordercy nie biorą się znikąd. To stwierdzenie banalne, jednak w pełni prawdziwe. Na ogół są produktami otoczenia, w którym się wychowywali. Połączenie toksycznych relacji z rodzicami, traumy związanej z jakimś dojmującym wydarzeniem z dzieciństwa oraz spaczonym z różnych względów umysłem, często daje mieszankę wybuchową, tworząc drapieżnika zabijającego bliźnich - wydawałoby się bez wyraźnego powodu. W większości przypadków umieją wtopić się w środowisko, w którym żyją, na zewnątrz przybierając pozę kochających i spokojnych mężów, sumiennych pracowników czy zblazowanych bogaczy. Tylko wprawne oko potrafi wytropić ich w tłumie zwykłych zjadaczy chleba, toteż zazwyczaj są oni w stanie uprawiać swój krwawy proceder bardzo długo, w zasadzie bez większych przeszkód ze strony organów ścigania. Często o ich wykryciu decyduje niewielki błąd, jaki popełnili dokonując swojej kolejnej zbrodni, rozzuchwaleni bezradnością policji oraz dotychczasowymi „sukcesami”, których nikt nie potrafił powiązać w całość. Z tej właśnie szansy często korzystają stróże prawa, tropiący ich bez skutku całymi latami.
“(...) sytuacje kryzysowe zmuszają ludzi do pokazania swojego prawdziwej wersji swojego ja. Odcedzają i odrzucają to, co błahe, potem wydobywają na powierzchnie wszystko to, co prawdziwe, co najważniejsze.”
Masz na imię Maggie i jesteś profilerem FBI. Właśnie wezwano Cię do kolejnego morderstwa, jakie zostało popełnione na bezdomnym w centrum Waszyngtonu. Jego ciało ukryto w miejskim kontenerze na śmieci. Parę dni wcześniej ofiarą padł inny członek tej specyficznej społeczności, a oba zabójstwa łączy modus operandi sprawcy – najpierw uderzenie w głowę młotkiem z kulistą główką, a potem śmiertelny cios dwunastocentymetrowym nożem z dwustronnym ostrzem. Od tej chwili skupiasz się tylko i wyłącznie na prowadzonej sprawie – wiesz, że napięcie z tym związane będziesz odczuwać, aż do chwili, gdy nie załapiesz tego zwyrodnialca.
Szybko ustalasz, że tym razem zabójca popełnił ogromny błąd. Wraz z ciałem do śmietnika wrzucił worek foliowy w którym znajdowały się buty, zakrwawiony kawałek materiału oraz lateksowe rękawiczki. Na jednej z nich pozostawił swoje odciski palców. Wreszcie masz konkretny trop, za którym będziesz mogła podążać. Zrobisz wszystko, by zapobiec kolejnym morderstwom i ująć tego, który, jak wszystko wskazuje, para się seryjnymi zabójstwami. Przede wszystkim musisz więc ustalić kim jest ów zbrodniarz.
“Te psy były jego rodziną. Niektóre przeżyły piekło, zanim tu trafiły. Kilka przeszło przez piekło razem z Creedem.”
Nazywasz się Ryder Creed i jesteś byłym żołnierzem Marines ze specjalnej „psiej jednostki”, której zadaniem było wykorzystywanie czworonogów w realizacji zadań bojowych podczas działań w Afganistanie. Po powrocie do Stanów Zjednoczonych zbudowałeś na Florydzie ośrodek szkoleniowy dla psów tropiących. Pomagasz policji w wykrywaniu sprawców przestępstw, znajdowaniu ciał oraz poszukiwaniu zaginionych. Właśnie uczestniczysz w akcji mającej na celu zlokalizowanie zaginionego chłopca. Jeden z Twoich psów natknął się w lesie na dwóch bezdomnych, którzy najwyraźniej mają coś do ukrycia. Znajdujesz przy nich kość, która bynajmniej nie jest zwierzęca - niewątpliwie jest częścią ciała człowieka... i to dorosłego.
Po wojennych doświadczeniach jesteś strzępkiem nerwów. Także Twoje życie osobiste nie należy do zbyt uporządkowanych. Pojawił się promyk nadziei, który ma na imię Maggie i jest agentką FBI. Jednak i tu nie brakuje kłopotów. I to dużych...
„Przez ostatnich kilka lat usiłował rozwikłać sens dręczących go wizji i pozbyć się ich, wyjaśniając sprawę. Zabijając ludzi podobnych do człowieka, który zamordował jego ojca, do pozbawionego domu przyjezdnego, który udawał, że jego stara furgonetka utknęła na poboczu drogi.”
Zwą Cię Peter Gregory i jesteś... seryjnym mordercą. Nie chciałeś nim zostać, to świat stworzył Cię takim, jakim jesteś. Gdyby nie matka ze swoim strasznym charakterem oraz pewne wydarzenie z dzieciństwa, byłbyś tylko jednym z wielu bogatych i rozwydrzonych trzydziestolatków, jakich wielu w USA.
Parasz się poważnym i dochodowym biznesem w Miami. W wolnych chwilach, zajmujesz się wyrównywaniem rachunków z ludźmi podobnymi temu, który zamordował Twojego ojca. Bardzo często dopadają Cię wspomnienia chwil, które zdecydowały o tym, kim teraz tak naprawdę jesteś.
Masz kilka lat i jedziesz z rodzicami samochodem. Jak zwykle się kłócą, matka co chwilę wykrzykuje w stronę ojca, że nie zarabia na tyle dobrze, żeby zapewnić byt rodzinie. Twój młodszy brat bliski płaczu kuli się na siedzeniu. W tej chwili tak bardzo jej nienawidzisz... Swoimi ciągłymi awanturami, zatruwa wam życie, a przy tym dba tylko Mike’a, który jest jej oczkiem w głowie. Na Ciebie prawie nie zwraca uwagi, a jeśli już, to tylko po to, żeby nałożyć karę czy wrzeszczeć o byle co. Jak na przykład o pokrzywiony rower, kiedy się na nim wywróciłeś.
„Potrafisz tylko wszystko psuć (…) słowa bolały (...). Ile razy mogła go tak ranić słowami i wciąż spodziewać się, że nie załamie się pod ich ciężarem?”
Jest wieczór, a przed Wami na poboczu drogi wyrasta furgonetka. Ojciec zatrzymuje auto i idzie zapytać, czy nie można w czymś pomóc. Nagle matka przesiada się na stronę kierowcy i wprawiając silnik w okropny ryk z piskiem opon rusza, nie oglądając się za siebie oraz pozostawiając swojego męża samego. Kątem oka dostrzegłeś młotek z kulistą główką wznoszący się nad głową ojca i szybkie, potężne uderzenia... Ciała ojca nigdy nie odnaleziono. Ustalono jedynie, że zostało zabrane przez zabójcę, którym był jakiś człowiek bez domu, mieszkający w swoim samochodzie.
Wspomnienia z tym związane opadają Cię prawie co noc, odbierając sen i dręcząc umysł… Aby w jakiś sposób je ukoić, wziąłeś sobie za cel dokonanie zemsty na wszystkich tych, którzy prowadzą życie podobne do zabójcy ojca. W Twoich oczach to ludzkie śmieci, których śmiercią nikt nie będzie się przejmował, ani szczególnie drążył z jakich powodów nastąpiła. Najwyższy czas, abyś skierował swoje kroki do Waszyngtonu; w innych miejscach dokonałeś już tylu zabójstw, że w końcu zwróciły uwagę nawet zazwyczaj nieruchawych i mało domyślnych organów ścigania. Nie wiesz jeszcze, że tam właśnie popełnisz błąd, który skieruje na Twój trop agentkę FBI.
Alex Kava najciekawszą część fabuły swojego kryminału „Zło w ciemności” skupiła na postaci seryjnego mordercy. Ów produkt toksycznej matki i traumatycznej śmierci ojca, zajmuje się mordowaniem bezdomnych, mszcząc się na nich za doznaną krzywdę. Przewrotny los rzuca go do Waszyngtonu, gdzie popełnia dziecinny błąd, zostawiając na miejscu zbrodni odciski linii papilarnych na używanych w trakcie morderstwa rękawiczkach, które wraz z ciałem wrzuca do kontenera na śmieci. Dzielna agentka FBI nie omieszka tego wykorzystać. Zdziwienie budzi fakt, że ktoś tak doświadczony w zabójczym procederze, i przez długi czas nieuchwytny dla służb, mógł pozwolić sobie na tak lekkomyślne postępowanie. Autorka nie przedstawia żadnej przekonującej przyczyny takiego postępowania bohatera. Ponieważ spojlery nie są dopuszczalne, napiszę tylko, że potem zrobi się jeszcze dziwniej, a wydarzenia przybiorą obrót, który moim zdaniem jest zdecydowanie na bakier nie tylko z zasadami logicznego rozumowania, ale także zwykłym prawdopodobieństwem. Irytującym zabiegiem Pisarki jest wręcz nachalne dręczenie czytelnika wstawkami o działaniach psów znajdujących się pod opieką Creeda i ich życiu wewnętrznym. A także tych, które należą do każdego, dosłownie każdego bohatera książki. A piszę to jako osoba, która darzy sympatią te zwierzęta. Szczególnie szokuje opis tytanicznych wysiłków, jakich dokładają Creed i jego współpracownicy w sprowadzenie z Afganistanu psów wojskowych, porzuconych podczas ucieczki US Ar*my z tego kraju. Pamiętać trzeba, że na łasce Tali*bów pozostawiono dziesiątki tysięcy bezbronnych współpracowników amerykańskiej administracji wraz z rodzinami, którzy następnie byli tropieni i zabijani bez litości przez swoich oprawców. O tym jednak syci Amerykanie wcale nie myślą; nie próbują ich wydostać z piekła, jakie stworzyli, przejmując się jedynie losem czworonogów. Wiadomo, że zwierzęta nie są niczemu winne, a przy tym bardzo zasłużone, ale można by oczekiwać zachowania choć minimalnych proporcji... Jak dla mnie za mało kryminału w kryminale i nieco zbyt wiele scen pełnych niekoherencji - w związku z czym 5/10. Jako lekka opowieść na jeden wieczór - dlaczego by nie.
0 comments
Serdecznie dziękuję za wszystkie opinie, wiadomości oraz czas poświęcony na czytanie mojej strony- tworzę ją dla Was! :-)