Victoria Eugenia Henao - Pani Escobar - recenzja

by - 17:11:00

Małżeństwo może pociągać za sobą różne skutki. Jednym daje szczęście, innym przysparza goryczy. Wybierając towarzysza życia, kierujemy się różnymi pobudkami. Część szuka dozgonnej miłości, druga chce zapewnić sobie wygodne warunki egzystencji, czemu uczucie zakochania może towarzyszyć lub nie. Najlepszy w takim przypadku byłby książę z bajki, najlepiej przystojny, bogaty i wpływowy. 😉 Takie połączenie gwarantuje, wydawałoby się, stan ciągłej nirwany i nieprzerwanej radości bytu. Okazuje się, że nie zawsze musi tak właśnie być, a sen może okazać się koszmarem na jawie.  

Jest rok 1973. Jesteś dwunastoletnią pannicą, pochodzącej z zamożnej i szanowanej rodziny Henao Vallejo, która w 1961 roku osiadła na stałe w Antioquii w Kolumbii. Nazywasz się Maria Victoria Henao, choć zwą Cię „Tatika” lub „Tata”.  

Twoja uwagę zwraca przystojny młodzieniec – Pablo Emilio Escobar Gaviria, mający aż dwadzieścia cztery lata i pochodzący ze społecznych nizin. Nazywają go „chłopakiem od skutera”, którym rozbija się z dumą po całej dzielnicy, wożąc swoje zdobycze – dziewczyny, których tabuny proszą go o „przejażdżkę”. Robi do Ciebie słodkie oczy, zagaduje i proponuje zawarcie bliższej znajomości, Ty jednak zdecydowanie odrzucasz jego zaloty. Wiesz przecież, że dzieli was niedopuszczalna różnica wieku, a rodzice prędzej umrą niż zaakceptują Wasz ewentualny związek. On jednak się nie poddaje. Korzysta z pomocy Twojej przyjaciółki z sąsiedztwa – Yolandy, która organizuje Waszą pierwszą randkę niedługo po Twoich trzynastych urodzinach. Jak ją przekonał? Padły słowa: „Wiek nie ma znaczenia. Nie bylibyśmy pierwszą ani ostatnią taką parą. Ona będzie matką moich dzieci... Chcę by została moją żoną i urodziła mi piątkę.” Ujął Cię elokwencją i darem opowiadania zajmujących historii. Imponowało Ci, że zdobywca licznych niewieścich serc zwrócił na Ciebie uwagę i z żelazną konsekwencją dąży do tego, abyś wyszła za niego jak najprędzej. W końcu zostaliście oficjalnymi narzeczonymi. 

„W ciągu tych kilku miesięcy, kiedy się o mnie starał, odkryłam w nim mężczyznę romantycznego, z duszą poety, przyzwyczajonego do okazywania uczuć, niezapominającego o drobiazgach, który często wysyła mi kwiaty i prezenty.”  

Nie otrzeźwiło Cię nawet to, że trafił do więzienia, gdy złapano go w kradzionym samochodzie. Wyszedł szybko, gdyż dowody w sprawie uległy zaginięciu... W końcu osiągnął swój cel. Pomimo ogromnego sprzeciwu rodziny, zawierasz z nim związek małżeński, uprzednio dokonując spektakularnej ucieczki z domu. Pobieracie się 29 marca 1976 roku w Palmirze. Ślub był skromny, nie zjawił się nikt z Twojej ani jego rodziny. Byłaś szczęśliwa i wzorowo wypełniałaś obowiązki dobrej żony oraz… uczennicy liceum.  

„Moje małżeńskie życie toczyło się pomiędzy szkołą a domem – rano miałam lekcje, a później zajmowała się obowiązkami domowymi – gotowaniem, sprzątaniem, myciem naczyń i szykowaniem ubrań dla Pabla.” 

A co robił Twój mąż? Nie wiedziałaś... Bardzo często znikał, mówiąc, że idzie do pracy. Jakiej? Cóż, nie pytałaś. Dochodziły Cię plotki o jego coraz liczniejszych romansach. Cierpiałaś w milczeniu; w końcu tak robią odpowiedzialne połowice. Wracał nad ranem, a Ty akceptowałaś swój los bez skargi, choć często płakałaś z bezsilności. 

W czerwcu 1976 roku Pablo został aresztowany za przewożenie 26 kilogramów pasty z koki. Zapewniał, że jest niewinny, a Ty mu uwierzyłaś. Co zresztą miałaś zrobić? Okazało się, że jesteś w ciąży. Mąż został osadzony w więzieniu, z którego uciekł na parę dni, aby spotkać się z kochanką, po czym, jak gdyby nigdy nic, do niego powrócił. I zostało mu to wybaczone; w końcu zapewniał, że kocha tylko Ciebie, a romans nie ma dla niego żadnego znaczenia. 24 lutego 1977 roku urodziłaś pierwsze dziecko – Juana Pablo. Zamieszkaliście u Twoich rodziców, a Pablo stawał się coraz bogatszy. W 1978 roku kupiliście ogromny dom z basenem. Nie pytałaś skąd pochodzą pieniądze, w końcu to nie była Twoja sprawa jako nastolatki w roli żony.  

„Takie były reguły kultury macho, w której rola kobiety ogranicza się wyłącznie do zajmowania się domem i dziećmi, a żona nie ma prawa wyrażać własnych opinii na temat tego, co robi lub czego nie robi pan domu, by zapewnić byt rodzinie. Korzystałam z bogactwa, by się kształcić, odwiedzać różne miejsca w kraju i na świecie, uczestniczyć w najlepszych targach mody i projektowania wnętrz we Włoszech i we Francji.” 

W 1984 roku przyszła kolejna ciąża. Tym razem mąż obdarował Cię córką – Manuelą. Gdy nadszedł czas na wybranie chrzestnego, po raz pierwszy sprzeciwiłaś się Pablowi. W swojej bezczelności zaproponował on do tej roli Hectora Roldan, totumfackiego i rajfura, który organizował dla niego niezliczone orgie z młodymi kobietami w wynajmowanych pokojach hotelowych. Tym razem stanęło na Twoim. 

Na początku lat osiemdziesiątych Twój mąż stał się człowiekiem nieprzyzwoicie bogatym i potężnym. Przeprowadziliście się do jeszcze większego domu oraz kupiliście pierwszą wiejską posiadłość – słynną później Haciendę Napoles.  

„Od początku założył sobie, i oczywiście dopiął swego, że będzie wiódł tam podwójne życie – jedno z rodziną, a drugie z koleżankami i przygodnymi zdobyczami.” 

Nie wiedziałaś jeszcze, że pieniądze pochodzą z handlu narkotykami na ogromną skalę. Myślałaś, że Twój mąż jest jedynie przemytnikiem, czym zajmowało się wielu mieszkańców Kolumbii. W końcu postanowił zostać politykiem... i stał się nim w 1982 roku. Za główny cel działalności obrał walkę z ekstradycjami narkobossów do USA, czego Wasz kraj dokonywał wręcz taśmowo na podstawie traktatu zawartego pomiędzy Bogotą a Waszyngtonem. Tylko to zapewniało im sprawiedliwy wyrok oraz odpowiednie warunki „odsiadki”, które w przeżartej korupcją Kolumbii były wręcz komfortowe.  

„Trzydziestoczteroletni Pablo miał wtedy władzę, jaką dają pieniądze, immunitet zapewniony przez politykę oraz trzy piękne kobiety w łóżku jako źródło rozkoszy.”  

Później dowiedziałaś się, że jedna z jego wieloletnich kochanek zaszła w ciążę, którą usunął siłą, odurzając ją środkami nasennymi wstrzykniętymi przez swoich ochroniarzy i zawożąc nieprzytomną do dobrze opłaconego ginekologa. Po wszystkim chciała się zabić. Powstrzymano ją, jednak i tak nie uniknęła swojego losu – kilka lat później, kiedy sprzymierzyła się wrogami Pabla, ten kazał ją z zimną krwią zamordować. 

Politykiem przestał być już w październiku 1983 roku, kiedy pozbawiono go immunitetu i wkluczono z Kongresu. To był dla niego duży cios, wszak zamierzał w przyszłości zostać prezydentem. Jednak nawet w takim państwie jak Kolumbia, handlarz narkotyków nie mógł zrobić kariery politycznej. Od tego momentu zaczął się powolny, jednak nieuchronny, upadek Twojego męża, a wraz nim i Twój. 

Pablo został dotknięty istnym szaleństwem. Ponieważ jego największym wrogiem politycznym okazał się Minister sprawiedliwości Rodrigo Lara Bonilla, kazał wykonać na nim wyrok. Stało się to w kwietniu 1984 roku na północy Bogoty i spowodowało istne trzęsienie ziemi, a wszystkie służby państwowe powzięły sobie za punkt honoru ująć tego, który stał za morderstwem. Po raz pierwszy musiałaś wraz z mężem i dziećmi uciekać z kraju do Panamy, a potem do Nikaragui. Od tego czasu życie w ciągłym strachu oraz „na walizkach” stało się Twoim chlebem powszednim. W końcu, gdy wszystko trochę się uspokoiło, wróciłaś wraz z potomstwem do Kolumbii. Sąd USA wydał nakaz aresztowania Pabla za współudział w imporcie kokainy, więc zaczęła mu dodatkowo grozić ekstradycja. Wypowiedział wtedy znamienne słowa: „Jeśli będę musiał wymazać Kolumbię z mapy, zrobię to, ale nigdy nie dopuszczę do mojej ekstradycji.” 

Wszystko to spowodowało, że Twój mąż musiał ciągle się ukrywać, więc Wasze kontakty stały się sporadyczne. A najgorsze miało dopiero nadejść... 

Zaczęły się naloty policyjne na miejsca, w których przebywałaś, a funkcjonariusze wykazywali się w stosunku do Ciebie i Twoich dzieci brutalnością. Usiłowali wymusić na Tobie wyznanie, gdzie przebywa Twój mąż; milczałaś jednak jak zaklęta. On sam, niemal cudem, wielokrotnie unikał aresztowania. I wypowiedział totalną wojnę własnemu państwu... 

Morderstwa, które nakazywał popełnić, mnożyły się jak w kalejdoskopie. Pomiędzy rokiem 1986 a 1990, jego ofiarami padli sędziowie Sądu Najwyższego, gubernatorzy departamentów, wysocy oficerowie policji, a nawet kandydat na prezydenta. Do tego Pablo popadł w zbrojny konflikt z kartelem narkotykowym z Cali, dokonując licznych zamachów na jego kierownictwo. W całej Kolumbii wybuchały samochody–pułapki i rozlegały się serie z broni maszynowej. Kraj znalazł się praktycznie w stanie wojny domowej. 

Druga strona też nie próżnowała. Dokonano paru zamachów na mieszkania, w których przebywałaś i tylko niezwykłemu szczęściu zawdzięczasz, że Ty i dzieci uszliście z nich z życiem. Powołano specjalną jednostkę policji, której jedynym zadaniem było dopadnięcie Pablo Escobara. Zaczęły się ciągłe przeszukania i obławy, jednak Twój mąż wychodził z tego obronną ręką. W końcu w 1991 roku, na mocy porozumienia z rządem, oddał się w ręce wymiaru sprawiedliwości i trafił do więzienia. Okazało się ono miejscem, w którym sprawował de facto niepodzielną władzę. Jadł jak król, robił co chciał, urządzał liczne orgie ze sprowadzonymi kobietami. Gdy stało się to głośne, rząd postanowił przenieść go do więzienia wojskowego, lecz zanim do tego doszło, Pablo w 1992 roku po prostu... uciekł. Znowu musiał się ukrywać.  

Końcowe odliczanie zaczęło się w 1993 roku. Do policji oraz kartelu z Cali dołączyła trzecia grupa - „Prześladowani przez Pabla Escobara” - słynne Los Pepes. Okazali się śmiertelnym zagrożeniem. Bez litości zaczęli zabijać współpracowników Twojego męża oraz członków jego rodziny. Zaczęło się też polowanie na Ciebie i Twoje dzieci. W krótkim czasie Pablo pozostał praktycznie sam, otoczony jedynie garstką najwierniejszych współpracowników. Wreszcie 2 grudnia 1993 roku nadszedł dzień, kiedy Twój mąż został zastrzelony w obławie policyjnej.  

Skończyło się Twoje małżeństwo, ale musiałaś funkcjonować dalej dla córki i syna. Rozpoczęłaś negocjację z wrogami, spłacając ich pretensje majątkiem, jaki pozostawił Pablo – starczyło go akurat na ten cel. Dzięki temu w końcu darowano Wam życie. Wyjechałaś najpierw do Mozambiku, a potem do Argentyny. Zaczęłaś nowy etap, bez strachu i ciągłej przemocy. Cień nieżyjącego męża kładzie się na Twoim życiu jednak aż do tej chwili. Ty i Twoje dzieci jesteście nadal związani z jego nazwiskiem, choć przecież je zmieniliście. Nigdy się od tego nie uwolnicie... 

Książka „Pani Escobar. Moje życie z królem mafii” to przejmujące wspomnienia kobiety, która miała nieszczęście zakochać się w bardzo młodym wieku w mężczyźnie będącym zwyrodniałym przestępcą, nieznającym litości mordercą oraz nieuleczalnym kobieciarzem. Dość napisać, że liczbę jego ofiar szacuje się na około dziesięć tysięcy (!), często pozbawionych życia w makabryczny sposób - w tym noworodków ćwiartowanych żywcem tylko z tego powodu, że były dziećmi wrogów. Pomimo niebywałego bogactwa, nie zapewnił żonie życia „jak w bajce”, a stworzył egzystencję pełną przerażenia, ciągłych ucieczek, ukrywania się oraz bólu i wstydu. Oczywiście ponosi ona, wbrew zapewnieniom płynącym z kart książki, znaczącą odpowiedzialność za swój los. Przez wiele lat pełnymi garściami czerpała z brudnych i lepkich od krwi pieniędzy, zapewniając sobie i potomstwu warunki życia, o jakich nie śniło się nawet naftowym potentatom. Przymykała oczy na to, w jaki sposób zostały zdobyte; na tysiące trupów, którymi swoją drogę znaczył jej mąż, tłumacząc się niewiedzą i tkwieniem w kulturze macho... Jakoś mnie to nie przekonuje. Chociaż członkowie rodzin ofiar Pablo Escobara w większości udzieli jego żonie przebaczenia, nie sądzę, aby w piekle zlikwidowano z tego powodu miejsce przeznaczone specjalnie dla Pani Escobar. Myślę, również, że celną puentą tej książki jest jej ostatni, chyba mimowolny, akapit: „Na sam koniec tej bolesnej historii, którą dzielę się z czytelnikami, czuję, że dane mi było przeżyć na nowo okrucieństwo Pabla i oddać się refleksji, czy to, co naprawdę mnie z nim połączyło, było strachem, czy miłością.” Pozostaje dodać, że ci, którzy zostali przez obiekt jej uczucia zgładzeni i o jakich nie chciała wiedzieć, nie mają już szansy na żadne przemyślenia... Pod względem językowym wspomnienia żony Escobara zostały podane w sposób godny uznania. 8/10 

You May Also Like

0 comments

Serdecznie dziękuję za wszystkie opinie, wiadomości oraz czas poświęcony na czytanie mojej strony- tworzę ją dla Was! :-)