Marek Stelar - Czarna wdowa - recenzja
Jeśli sądzisz, że wiesz absolutnie wszystko o swojej rodzinie, pewnego dnia możesz się bardzo zdziwić... Blizny minionych lat da się przykryć, jednak zawsze, prędzej czy później, zostaną przypadkowo odsłonięte, ujawniając, że każde z Twoich twierdzeń było fałszywe... a może tylko nie prezentowało pełnego obrazu prawdy. Mawiają, że diabeł tkwi w szczegółach - a te najczęściej zakorzenione są w bardziej lub mniej odległej przeszłości, która jest kluczem do rozwiązania wielu zagadek: kim naprawdę jesteś? Jakie są Twoje korzenie? Czego matka nie zdradziła Ci przed śmiercią? Co takiego wydarzyło się w jej życiu, że była taka, a nie inna? Czy faktycznie znasz wszystkich swoich krewnych i, pomijając obecne w każdej familii czarne owce, rzeczywiście warto byłoby zawierzyć im w opiece własne życie lub położyć je za nich na szali? Ponowną próbę połączenia się ze swoim drzewem genealogicznym o niszczejących, splątanych i powykrzywianych gałęziach, podejmuje w “Czarnej wdowie” Heinrich Vogel – nieszablonowo wykreowany przez Marka Stelara bohater o przeszłości, w której pojawia się mnóstwo czarnych kart. Obserwacja jego poczynań wciąga czytelnika w zupełnie inną rzeczywistość: pełną niebezpieczeństw, zagadek kryminalnych i odcieni szarości zabarwionych krwią winnych oraz niewinnych. Staje się jednak także doskonałym punktem do osobistych rozważań powiązanych z kolokacjami rodzinnymi, a przy tym wielokrotnie udowadnia, iż Wisława Szymborska miała rację, pisząc, że tyle wiemy o sobie na ile nas sprawdzono. Być może piekło faktycznie jest puste, jako że wszystkie diabły są tu. Bliżej niż myślisz - bo wśród Twoich najbliższych.
“Co się dzieje, że ktoś, kto ma wszystko: kochających rodziców, normalny dom i dobrych ludzi wokół siebie, staje się nędzną gnidą?”
“Bo widzi pan, Kahlert przypomina, a precyzyjniej rzecz ujmując: przypominał kogoś z wyglądu. I to nawet bardzo. Powiedziałbym, że do złudzenia.
- Kogo? (...)
- Pana, Herr Vogel. Przypominał pana.”
Kiedy odzyskujesz świadomość, nie masz pojęcia, co takiego się stało. Słyszysz pikanie maszyn, nad Tobą pochyla się postać w białym fartuchu, a całe Twoje ciało się trzęsie. Na domiar złego, wyczuwasz w ustach metaliczny posmak i coś ostrego, o co zahacza Twój język. Co się stało, u diabła? Przecież dopiero co wróciłeś w rodzinne strony, aby przywrócić swoje życie na właściwe tory i odzyskać dawno utracony spokój. Myślałeś, że pobyt w Bautzen u siostry Twojej zmarłej matki, będącej jednocześnie jedną z ostatnich żyjących krewnych, pozwoli Ci uspokoić umysł i serce. Sądziłeś, że może przy okazji uda Ci się uzyskać odpowiedzi na niektóre z wciąż kołaczących się po głowie pytań: po co, dlaczego, jak. Okazuje się, że po raz kolejny tkwiłeś w samym środku błędu, a może nawet, “wracając na stare śmieci”, sam go spowodowałeś. Oto zmierzasz karetką do szpitala... ze strzałą w policzku. Czyn podążającego Twoim tropem szaleńca, znalezienie się w złym miejscu oraz nieodpowiednim czasie czy jednak zbłąkany grot, wystrzelony z kuszy w kierunku kogoś innego? Jeżeli choć przez chwilę łudziłeś się, że to nie o Ciebie chodziło, ponownie postawiłeś na pomyłkę. Już wkrótce komisarz Kurtz obwieści Ci, że w okolicy zamordowano ze szczególnym okrucieństwem kogoś, kto do złudzenia Cię przypominał. Mężczyznę pozbawiono życia przy użyciu młotka, niejako tworząc na jego twarzy trzecie oko. Czyżby kolejny zwolennik teorii, że zawsze ktoś patrzy, nawet jeżeli czyny teoretycznie pozostają w ukryciu? Wiele na to wskazuje, choć jeszcze więcej wiąże dopiero co popełnioną zbrodnię z zabójstwami sprzed lat - nierozwiązanymi sprawami osobnika, określanego mianem Sylwestrowego Mordercy od dni, w których popełniał on swoje występki. Czyżby powrót w rodzinne strony nie okazał się najlepszym pomysłem?
“(...) cokolwiek się wydarzy, będę walczyć. Nie wiem też jeszcze, co chciałabym robić w życiu, ale wiem jedno: chcę żyć pięknie. Chcę zapomnieć o piekle i polecieć do nieba. Chcę kochać i być kochaną. Chcę sprawić, żeby ten świat był lepszy. Chcę...”
Wybacz, ojcze Dietmarze, albowiem zgrzeszyłam: myślą, mową, uczynkiem i zaniedbaniem. Dłonią, która obejmowała Twoją szyję lub pod osłoną nocy splatała się z Twoją. Łączącym się z Twoim oddechem. Pocałunkami, szybkimi i grzesznymi lub powolnymi, choć nasączonymi nostalgią - kiedy trzeba było się rozłączyć. Oczami, pożądliwie chłonącymi widok Twojego ciała, choć jakiekolwiek męskie jest mi przecież zabronione. Wybacz mi ojcze, albowiem zgrzeszyłam: zakazaną miłością żywioną do Ciebie, choć przecież jestem oblubienicą Bożą, Jemu zaślubioną. Zgrzeszyłam, ojcze Dietmarze i zgrzeszę ponownie, żadnych postępków nie żałując, jeśli tylko na to pozwolisz. Czy bowiem nawet Najjaśniejszy stanąć może na drodze prawdziwego uczucia – nawet jeżeli kobieta jest zakonnicą, a jej wybranek duchownym? Innych przewin więcej nie pamiętam; z powodu popełnionych nie rozpaczam. Jezu, jeżeli mnie widzisz, wiesz przecież, że całe swoje życie poświęciłam Tobie i opiece nad bliźnimi. Za dnia protektorka niedomagających dzieci, w nocy... kochanka Twojego wysłannika. Czy ten jeden, teoretycznie absolutnie niedozwolony czyn, naprawdę przekreśla wszystkie misje czynione w Twoim imieniu? Bez Ciebie byłabym nikim. Bez ojca Dietmara najbardziej nieszczęśliwą istotą na tej planecie. Czy sprawiedliwy Ojciec nie pragnie przede wszystkim dobra dla swoich wiernych owieczek? Czy za niezmierzone ofiarowane serce nie należy się to samo? Cóż, jak już niedługo się okaże, nie wszystkie modły zostają wysłuchane lub spełnione - a może nawet usłyszane...
“Wrócić do miejsc i spotkać ludzi, którzy kojarzyli mu się z beztroską dzieciństwa, bezpieczeństwem i tym wszystkim, co stracił dwadzieścia lat wcześniej i czego nigdy potem nie miał?
Będąca kontynuacją “Ptasznika” Marka Stelara “Czarna wdowa” ponownie wrzuca czytelnika w sam środek zwichrowań historyczno-geograficznych, czyniąc go współbohaterem powieści. Autor zdecydował się na niezwykle niebanalną kreację postaci, występujących w tym cyklu, a skupienie ich szeregów na mniejszości Serbołużyczan jest czymś, czego nie widziałam jeszcze w twórczości żadnego polskiego autora kryminałów - pozostaje zatem w pełni unikatowe. Najnowsza powieść Pisarza porusza się po wielu wątkach - bezprawnych i najczęściej całkowicie nieetycznych działaniach Sta*si, poszukiwaniu własnych korzeni i prób odtworzenia ich po latach, identyfikacji narodowościowej i – last but not least - usiłowań ochronienia tych, którzy są najbardziej drodzy niezależnie od ceny, powziętych metod i konsekwencji działań. To powieść z oryginalnie skonstruowaną zagadką kryminalną, która jednak przede wszystkim udowadnia, że rodzina zawsze pozostaje wartością nadrzędną i, nieważne co by się działo, trzeba mieć ją zawsze na uwadze oraz chronić. I tę, z którą dobrze wychodzi się jedynie na zdjęciach i tę, która faktycznie jest tego warta – jako że tworzy nas cała , na wzór powiedzenia, iż co w rodzinie – to nie zginie. Część narracji snuta jest jak dla mnie zbyt sennie i powolnie, zupełnie jak pajęczyna pleciona przez (budzącą grozę) czarną wdowę, co stanowi jedyny minus tej zawiłej historii spod ciemnej gwiazdy dla wymagającego czytelnika... choć ten w końcu zdecydowanie da się złapać w pieczołowicie tkaną pajęczą sieć. W związku z tym solidne i stabilne 7/10.
Nie pozostaje mi nic innego, jak zakończyć tę recenzję słowami, które rapuje KaeN w swoim utworze o tytule zbieżnym z tym najnowszej książki Stelara: “Tylko noc, tylko chwila na sen... Czarna wdowa / Zaczynasz wić znowu sieć - złapany niejeden w nią / W oku błysk (...) To plan gry - słodki sen, hipnotyzujący ton / Chcę stąd iść, zabierz mnie.”
0 comments
Serdecznie dziękuję za wszystkie opinie, wiadomości oraz czas poświęcony na czytanie mojej strony- tworzę ją dla Was! :-)