Kit Frick - I killed Zoe Spanos - recenzja
Jestem Anna i zabiłam Zoe Spanos.
Już w chwili, w której te słowa opuszczają Twoje usta, wiesz, że... nie są prawdą - a może tylko nie do końca stanowią kłamstwo. Co pamiętasz? Co rzeczywiście pamiętasz, a co jest jedynie wytworem Twojego zwichrowanego umysłu? Noc. Balkon. Lot. Spadanie. Plaża. Łódka. Woda. Pełen tragizmu wiersz. Ciało; blada skóra jaśniejąca w świetle księżyca... Sen? Mara? Znowu zakrzywiłaś jaźń pod wpływem alkoholu, chociaż nienawidzisz tej siebie, którą się po nim stajesz? Czy mogłaś zabić kogoś, kto... wygląda niemalże tak samo jak Ty? Domysły. Niedopowiedzenia. Halucynacje. Zaniki pamięci. Odmęty szaleństwa...
W niewiedzącym już od dawna co iluzją, a co ułudą jest, umyśle błąkają się słowa poezji: “Na zamku dniami i nocami / Magiczną snuje tkań barwami / Zna wieść, że klątwa nad nią wisi / Gdy ośmieli się oczy sycić / Widokiem Camelot / Lecz jaka klątwa?”. Kto je deklamował - Ty czy... Twój martwy sobowtór? A może za rzeczoną klątwę rodem z koszmarów odpowiada zupełnie kto inny?
“Oddzielenie fantazji od rzeczywistości. Faktów od wymysłów.”
Tego rodzaju intro, sugerujące przede wszystkim pomieszanie zmysłów i poplątanie jaźni, stosownie wprowadzi czytelnika w świat wykreowany przez Kit Frick. Gatunkowo “I killed Zoe Spanos” jest przedstawicielem psychologicznego thrillera młodzieżowego, który... z tego powodu łatwo może zostać zlekceważony i uznany za zbyt mało wymagającego zawodnika dla dorosłego miłośnika mrocznych książek. Błąd - to jedna z najbardziej zwichrowanych, wciągających i zawiłych historii, jakie poznałam w tym roku. Całej lekturze towarzyszy zaś uczucie, które uwielbiam – w pewnym momencie czytelnik zastanawia się, co tak właściwie przeczytał, czy to nie on się myli i... traci zmysły. Umysłowa rozrywka na wysokim poziomie gwarantowana!
“Miasteczko może i jest małe, ale jeśli dzisiejsza wycieczka do wiatraka czegoś mnie nauczyła, to z pewnością tego, że Herron Mills skrywa tajemnice, których jeszcze nie odkryłam.”
Zanim znajdziesz się na posterunku policji, wypowiadając znamienne słowa o przyznaniu się do popełnienia morderstwa, przenieś się na chwilę w czasie... Jest lato, które postanowiłaś spędzić na opiece nad kilkulatką - odpowiedzialnym zajęciu, pozwalające zgromadzić fundusz na przeżycie podczas początku studiów. Właściwie jesteś zdziwiona, że znalezienie pracy poszło Ci tak sprawnie i szybko: wszak daleko Ci do wykwalifikowanej au pair, jakiej mogłaby poszukiwać para z bogatej dzielnicy. Uśmiech szczęścia czy też coś więcej? Aż trudno byłoby uwierzyć w to, że zostałaś zatrudniona tylko z tego powodu, że od razu załapałaś z rezolutną ośmiolatką doskonały kontakt. A jednak właśnie na to wszystko wskazuje... Stojąc przed wielką willą w Hamptons; budowli tak ociekającej bogactwem i imponującej, że aż wydaje się nierzeczywista – ostatnimi resztkami silnej woli wzbraniasz się przed tym, by nie szczypać się w policzki z niedowierzania. Kolejne niepewne kroki po pieczołowicie przystrzyżonym trawniku prowadzą Cię do Twojego letniego lokum - wolnostojącego domku przeznaczonego specjalnie dla opiekunki. Zgodnie z wcześniejszym postanowieniem, pora porzucić starą Annę Cicconi, którą już dawno przestałaś lubić. Od dzisiaj, nawet jeżeli tylko przez chwilę, jesteś zupełnie nową Ty. Odpowiedzialną au pair, wzorem dla ośmioletniej córki bogaczy, niespędzającą każdego wieczoru na szalonej imprezie, niedającą się namawiać na wygłupy przyjaciołom, będącym nimi jedynie z nazwy oraz stroniącą od alkoholu. Tamtej Anny już nie ma; na jej miejsce właśnie narodziła się nowa osoba, rozpoczynająca istotny etap w życiu. Tylko dlaczego... powstająca w Hamptons Anna ma nieodparte wrażenie, iż już tu kiedyś była - i że stało się tutaj coś strasznego?
“Prawie pamiętam. Całkiem jakbym próbowała dostrzec coś tuż poza moim polem widzenia, poza kadrem...”
“To miejsce jest nawiedzone. Nie przez zmarłych, ale przez sekrety żywych.”
Ten nieco niepokojący i stosunkowo zaniedbany jak na tę dzielnicę dom, który mijasz po drodze na spacer z małą... Przecież już tam byłaś. Znajdujący się z boku balkon... Miałaś okazję na nim stać i podziwiać okolicę z tamtej perspektywy. I oranżeria, która znajduje się... Skąd właściwie wiesz, gdzie – skoro jesteś tu po raz pierwszy? Czy aby na pewno? Gdziekolwiek nie pójdziesz, wracają do Ciebie reminiscencje, których nie masz przecież prawa posiadać. Oryginalny smak gałek w miejscowej, malutkiej lodziarni, czujesz na czubku języka już w chwili przekroczenia jej progu. I ten widziany za żywopłotem, mroczny i milczący chłopak... Tak, znasz go - jesteś tego całkowicie pewna. Na domiar złego reakcje mieszkańców na Twój widok potęgują uczucie stopniowego popadania w szaleństwo. Wszyscy zamierają przerażeni lub wpatrują się w Ciebie z szokiem; uczuciem, które ogarnia Cię, kiedy dowiadujesz się, że wyglądasz jak siostra bliźniaczka... będącej zaginioną od kilku miesięcy dziewczyny, której ślad urywa się właśnie w Herron Mills. Wystarczająco zaskakujący byłby fakt, że gdzieś tutaj, w tej bogatej okolicy, żył sobie Twój sobowtór - a Ty nie miałaś o tym pojęcia. Prawda o tym, że może został porwany albo zamordowany, jest jednak o wiele bardziej przytłaczająca. Kim była Zoe Spanos i co się z nią stało? Postanawiasz odkryć to za wszelką cenę, nie przewidując jeszcze, że właśnie ta decyzja sprowadzi Cię do zwrotnego punktu w życiu - tego, w którym już prawie całkowicie niepoczytalna zmierzasz na posterunek policji, aby przyznać się do popełnienia morderstwa. A Herron Mills... cóż, jak wszystkie hermetyczne miasteczka, ma swoje straszne tajemnice.
“Próbowała połączyć kropki, których po prostu... nie było.”
“To była mrzonka, ale chciałam w nią wierzyć. Wersja, którą sobie wmówiłam, żeby całkowicie się nie rozsypać.”
Przeczytawszy w życiu kilka żenująco słabych thrillerów YA, po kolejne propozycje z tego gatunku sięgam z dużym dystansem, obawiając się kolejnych rozczarowań. W przypadku powieści Kit Frick nie tylko się nie zawiodłam, ale i zostałam bardzo pozytywnie zaskoczona. To pełnowymiarowy thriller psychologiczny, rasowy wręcz zawodnik, którego lektura będzie doskonałą rozrywką dla lubiącego łamigłówki mózgu zarówno nastoletniego, jak i starszego miłośnika książek spod ciemnej gwiazdy. Mistrzowskie mylenie tropów, wątpienie we własne zmysły i zyskaną oraz posiadaną wiedzę, łączenie poszlak w kompletnie błędne strony... i na dodatek zagadka, której rozwiązanie przed zakończeniem okazuje się praktycznie niemożliwe - pięknie! Gratka w postaci transkrypcji podcastu kryminalnego tylko dodaje całości nowoczesnego pazura. Ta błyskotliwie wykreowana thrillerowa fabuła jeszcze na długo pozostanie w mojej pamięci. Mało znana i całkowicie niespodziewana perełka na mrocznej arenie – z miłą chęcią przytulę większą liczbę takich powieściowych prezentów. Jeśli przepadasz za odziewaniem się w odcienie szaleństwa, a kąpiele w toni zwichrowań to również Twoje hobby, przepadniesz w “I killed Zoe Spanos” tak jak ja. Pamiętaj jednak, że nie ze wszystkich wód łatwo jest się uwolnić, o czym przekonała się z pewnością cytowana wcześniej Pani z Shalott... Bardzo mocne 8/10.
“-To trochę dziwne zestawienie.
-Witaj w moim mózgu.” 😉
0 comments
Serdecznie dziękuję za wszystkie opinie, wiadomości oraz czas poświęcony na czytanie mojej strony- tworzę ją dla Was! :-)