Krzysztof Bochus - Wirtuoz - recenzja
Personalne i zwyczajowo w pełni subiektywne halucynacje semantyczne dla “Wirtuoza” rozpoczynam w towarzystwie muzyki, której dźwięki docierają do moich uszu quasi niente. Kiedy będę kończyć to autorskie ujęcie historii o historii, zapewne w słuchawkach doskonale separujących mnie od świata zewnętrznego wybrzmi pozostawiające po sobie rażącą ciszę crescendo, akcentujące jeden z utworów mistrza klasyki, Chopina. To właśnie do wtóru skomponowanych przez niego dzieł zawsze piszę literackie opowieści. Czyniąc tę postać punktem wyjścia dla swojej powieści, Krzysztof Bochus po raz kolejny wpasował się w moje preferencje – nie tylko te czytelnicze, ale również muzyczne, historyczne i geograficzne, zabierając mnie w wyprawę, z której, zamknąwszy przed chwilą lekturę, nie do końca zdążyłam jeszcze powrócić. Sopot, Sangaste, Niemcy, Majorka... Następną, najeżoną kryminalno-śledczymi zagadkami wyprawę można by rozpocząć słowami Onara, niejako przewidując, co stanie się dalej z uważnym czytelnikiem: “Przecież zawsze wracam, nawet z najdalszych podróży / Ale ta niespodziewanie mogłaby się przedłużyć / Mogłaby, przecież nie chciałbym / My nie mamy wpływu na życie, życie na nas ma wpływ” - zaznaczając jednak, że wpływ ten ma na niego tym razem nie życie, a wtóra, choć w żadnym razie nie wtórna, kreacja jego innych, jeszcze nieodkrytych odcieni, przez Bochusa.
♪ Waltz No.19 in A Minor
Swoją narrację snuć zacznę tym razem nietypowo, bo posługując się cytatem z... posłowia - niesamowicie celnym i potwierdzającym fakt, iż Autor pisze dla wymagającego czytelnika, stroniącego od płytkich książek. Takiego, który w literaturze wciąż poszukuje tego nieuchwytnego “więcej”, podąża za “ciekawiej” i nie ustaje w pogoni za niebanalnością oraz rozrywką intelektualną najwyższych lotów. Z uwagi na fakt, iż jeden z moich tatuaży szepcze: “sassy”, pozwalam sobie odebrać go personalnie.
“Wiem, do kogo jest zaadresowana: do ludzi w jakiejś mierze podobnych do mnie. Zainteresowanych zagadkami historii, dziełami sztuki, zaginionymi skarbami, szyframi i kulturowymi kodami.”
Serdecznie przepraszam wrogów impertynencji: Panie Bochus, tworzy Pan dla mnie. Osoby, która wie, że Pisarz nie powinien być jak rosół czy pomidorowa – wszak nie każdy musi lubić jego twórczość, bo jeśli ktoś jest dla wszystkich i do wszystkiego... to zwyczajnie jest do niczego. 😉 Kogoś, kto ma świadomość tego, że to orientalne, niekoniecznie oczywiste smaki, nadają życiu pożądanych wariacji kolorystycznych wśród wszechobecnej szarzyzny. Nie zmienia to jednak faktu, iż mam nadzieję, że fanów tej wysublimowanej prozy odkrywczo-sensacyjno-łamigłówkowo-kryminalnej będzie coraz więcej, w czym udział stał się już po otwierającej cykl “Klątwie Lucyfera” jedną z moich osobistych misji. Teraz jednak kilka trafnych dźwięków dla “Wirtuoza”.
♪ Nocturne Op.20 in C Sharp Minor
“Zrządzenie losu, zabawny zbieg okoliczności? Zrządzenie losu, zabawna zbieżność? A może jedno z ogniw całego łańcucha przypadków (...)?”
Pamiętaj o historii, skoro lubi się powtarzać - mówią i mają rację. Co jednak z tą jej częścią, której nigdy nie było lub... jaka nie została odkryta? Powtarzałeś sobie nader stanowczo, że to koniec z przygodami, bo przecież przed wzięciem Miłki za żonę to już najwyższa pora, by oddać się tej spokojniejszej części dziennikarstwa; nieburzącej krwi w żyłach, niestawiającej w sytuacjach zagrożenia i... skrajnie nudnych. Na szczęście, nim zaśniedziałeś do imentu, pojawiła się tajemnicza Judyta ze scedowaną na Ciebie przez jej matkę misją; wyzwaniem, którego na tak wielką skalę nie otrzymałeś nigdy wcześniej. Jeśli podejmiesz rzuconą rękawicę, dokonasz tak przełomowych odkryć, że... szkolny program nauczania może ulec zmianie! Амброзия... Tak oto znalazłeś się tutaj, na rozdrożu. Po lewo spokojne życie prawie już rodzinne i napisanie kolejnego, niewymagającego większego wysiłku intelektualnego, artykułu do czasopisma. Po prawo przygoda, której nie przeżył nikt. Jak usilnie byś się nie oszukiwał, wybór zawsze był oczywisty, bo dokonało go przeznaczenie - a może nigdy nie istniał. To zawsze miałeś być Ty. Przed oczami wizualizują Ci się stop-klatki historii; echo minionych lat. A działo to się tak...
♪ Nocturne Op. 9 No. 1 in B Flat Minor
“Obraz roztrzaskanego na bruku fortepianu Chopina to część naszej zbiorowej tożsamości. To mit, a mity mają długie życie.”
Polska pod zaborem rosyjskim – ach, jakiż uroczy to obrazek. Jest 19 września 1863 roku, a ulice miasta powoli spowija ciemność, całkiem przystająca do tego chłodnego dnia. Wolnego! Taka temperatura w naszym imperium uznana zostałaby za wręcz upalną. Ech... W jakim dziwnym przyszło mi żyć kraju. Brukowaną uliczką przejeżdża powóz, słychać tętent końskich kopyt. Nagle spokój dźwięków podróży zakłóca prawdziwa kakofonia – z góry spada na nas bomba. Ogarnięty paniką, spoglądam na towarzyszącego mi adiutanta. Na Boga! Jego pierś cała skąpana we krwi, płaszcz podziurawiony kulami... Czyżby ktoś poważył się dokonać zamachu na Fiodora Berga, carskiego namiestnika Królestwa Polskiego?! Łotry! Dranie! Polska swołocz! Natychmiast przyprowadzić mi tutaj winnych i zesłać ich do łagrów! Nie ma sprawców? Zatem dobrze, niech Polaczki zobaczą jak rosyjski pan potrafi się bawić. Odwet. Wet za wet. Собаки! Skoro atak przyszedł z pałacu Zamoyskich, splądrować go. Nie oszczędzać niczego; do teatru pięknej, choć zaimprowizowanej tragedii, aż rosyjska dusza się rwie... Przez okna wypadają srebra i odzież, dookoła rozpryskują się kawałki najdelikatniejszej porcelany. Ludzie uciekają w panice, dobrze im tak! Wyrzucane z impetem, roztrzaskujące się obrazy i fortepiany, których w pałacu tak wiele - pod pomnik Kopernika i spalić! Cóż za malowniczy obrazek... może kiedyś o tym akcie zemsty jakiś polski łajdak stworzy wiersz... Nagle rozlega się pytanie: “Co z fortepianem Chopina, towarzyszu namiestniku?”
♪ Waltz Op. 64 No. 2 in C Sharp Minor
“Ta muzyka nie tylko uskrzydla, ona także zabija.”
No właśnie - co z nim? Jak tak naprawdę potoczyły się losy słynnego fortepianu Bucholtza, o którym Norwid deklamował: “(...) rzutu-moc z pieśnią przesila, / I rozmawiają z sobą struny cztéry, / Trącając się, / Po dwie — po dwie — / I szemrząc z cicha: / Zacząłże on / Uderzać w ton?… /Czy taki Mistrz!… że gra… choć odpycha…?”? Co stało się z tym cennym instrumentem, darzonym przez Chopina sumą tęsknot i największą estymą? Czyżby historia... kłamała lub utkwiła w martwym, nasączonym mitami punkcie niewiedzy? Czy to możliwe, że przetrwał, ukryty doskonale w zawierusze czasu? To już Twoja historia do odkrycia, podobnie jak zaginione portrety klawiszowego Mistrza, przyuważone przypadkiem w starym, enerdowskim serialu...
♪ Waltz Op. 70 No. 2 in F Minor
“Potrafią zmieniać rzeczywistość, tworzyć nowe światy i otwierać sezam ludzkiej wyobraźni.”
Potrafię sobie wyobrazić, że każda osoba w najbliższym otoczeniu Chopina, która doświadczyła jego kunsztu, namawiała Fryderyka, aby nie ustawał w tworzeniu swoich dzieł. Szkaradnie ograniczona przez IG ilością przysługujących znaków, chciałabym dodać więc jeszcze tylko jedno: Panie Krzysztofie, proszę pisać dalej. Zabierać czytelników w literackie miraże, ułudne podróże i majaczące w oddali wyprawy. Zmuszać mózg do intelektualnych fikołków, a myśli do ucieczek w najróżniejsze miejsca na planecie. Przenosić barwy na inne palety, by stały się zaczątkiem czegoś unikalnego. Ubierać doskonale przemyślane wyrazy w halucynacje semantyczne, pozwalające recenzentom czynić własne. To tu, wciąż na tak samo mistrzowskim poziomie, finezja splata się w uścisku z fantazją, tworząc kolaps światów, z którego powstaje ten nowy: dla miłośników najwyższych lotów przeżyć kryminalnych, sensacyjnych, historycznych, obyczajowych, umysłowych... unikatowych i zwyczajnie wartych każdej uwagi. Na wzór: long live the King; niech Fryderyk swe nokturny i walce projektuje. 9/10
“Miała swoją ideę, cel i wiarę w słuszność własnych poczynań, jakby rozumiejąc, że tylko ta triada nadaje życiu sens.”
0 comments
Serdecznie dziękuję za wszystkie opinie, wiadomości oraz czas poświęcony na czytanie mojej strony- tworzę ją dla Was! :-)