Andrzej Beleń - Panika - recenzja
Seattle. Miasto grzechu, kawy, zespołów rockowych. The Emerald City z wiecznie zielonymi lasami. Ogromny punkt na waszyngtońskiej mapie, który na zawsze odmieni bieg Twojego życia. 750 tysięcy ludzi; wśród nich Ty… i leżący koło Ciebie, skatowany, definitywnie martwy mężczyzna. Jak?
To miał być wieczór jak każdy inny. Napój w pobliskim barze, piwo, może coś
mocniejszego. Wizyta w toalecie, w trakcie której wciągniesz głęboko w płuca dym
i dostarczysz niezbędną dla cukrzyków substancję do krwiobiegu. Ekstaza płynąca
z dwóch prostych, lecz także koniecznych przyjemności. Błogi spokój. Już zaraz,
za chwilę. Rozchodzące się głucho po brudnym pomieszczeniu kliknięcie
zapalniczki. Żarzący się płomień, zbliżony do trzymanego w ustach papierosa
podłej jakości. A potem tylko ciemność – nie rejestrujesz nawet upadku na zimne,
zniszczone kafelki. Kiedy otwierasz oczy, wszędzie krew. Zbryzgane nią ściany, Twoje
ubranie i leżący nieopodal, zamordowany rosły mężczyzna. Nie trzeba być geniuszem,
aby stwierdzić, że nie żyje. W łazience nie ma nikogo oprócz Was, z czego wyciągasz
dość oczywisty wniosek: to Ty to zrobiłeś, choć całkowicie tego nie pamiętasz.
Czujesz w ustach posmak odpalanego papierosa, a po tym… nic. Jak to możliwe?
Przecież od zawsze brzydziłeś się przemocą, wiedziesz najzwyklejszy żywot, masz
kobietę, marzenia i plany na przyszłość… Co teraz? Panika. Przez Twoje żyły
przepływa panika w najczystszej postaci; miliony igiełek kłującego chłodu,
rozprowadzające je po całym ciele przyspieszone oddechy, grożące
hiperwentylacją. Panika. Pan… PANIKA. Ogromny, czerwony neon w głowie: uciekać,
jak najszybciej uciekać! Ktokolwiek znajdzie Cię tu z zamordowanym ze szczególnym
okrucieństwem człowiekiem, dojdzie do tych samych wniosków co Ty: musisz być
odpowiedzialny za jego śmierć. W pamięci czarna dziura. Kto uwierzy Ci, że nic
nie zrobiłeś, skoro stoisz tutaj z oszalałym wzrokiem w ubraniu skąpanym w obcej
krwi?
„Nikogo nie zabiłem, dopóki tego nie udowodniono. Wszystko inne to tylko fatalny, bezsensowny zbieg nieprawdopodobnych okoliczności.”
Jak wiele czasu Ci pozostało, zanim ktoś wejdzie do łazienki, znajdzie trupa i zawiadomi służby? Gdzie w tak wielkim mieście powinien skryć się przed obławą policyjną domniemany morderca? Ucieczka za granicę nie wchodzi w grę; nie jesteś wariatem, myślisz trzeźwo, więc wiesz, że to przejścia międzystanowe zostaną obstawione jako pierwsze. Czy od razu będą wiedzieli, kogo szukać? Prawdopodobnie… nie, na pewno, od razu skojarzą, że w chwili popełnienia morderstwa byłeś tu jedynym klientem. Barmani dobrze zresztą Cię znają, wszak jesteś tu jednym ze stałych bywalców. Gdzie się skryć? Dokąd pójść? Zgłoszenie się do służb nie wchodzi w grę, wszak nie masz żadnych dowodów na swoją niewinność. Wręcz przeciwnie… Bankomat. Potrzebujesz gotówki, aby przetrwać. Ile dolarów pozostało Ci na koncie? Na ile wystarczą? Co zrobisz później? Szaleńczy pęd po mieście. Zaciemnione zaułki. Mniej uczęszczane ulice. Ta chwila, w której słyszysz w oddali syrenę alarmową i na chwilę staje Ci serce. Telefon! Musisz natychmiast pozbyć się komórki, bo na pewno już niedługo ją namierzą. A może już to zrobili? Zanim jednak odetniesz tę ostatnią nić łączącą Cię z przeszłością, ostatnia wiadomość do niej. Czy jeszcze kiedykolwiek ją zobaczysz? Miała być żoną, miał być ślub, miała być… przyszłość inna od tej, w której się znalazłeś, zupełnie jak w jakimś śnie wariata. Czy Ci uwierzy? Kto uwierzyłby w taką historię? Pożegnanie. I jeszcze mail do rodziców, pełen rozpaczliwych słów. Czy oni dadzą wiarę w to, że ich syn zupełnie przypadkiem ocknął się koło skatowanych zwłok i nie jest nijak odpowiedzialny za stan, w jakim się znalazły? Oszaleć ze strachu. Nie oszaleć. Uciekać, ukryć się, wtopić w bezimienny tłum. Może… byłoby to wykonalne na chwilę w tak wielkim mieście, gdyby nie to, że w mijanych witrynach dostrzegasz na ekranie własną twarz. Poszukiwany listem gończym. Groźny przestępca. Niebezpieczny morderca. Czy to naprawdę Ty? PaNiKa.
„(…) zrobię jeszcze jedną kreskę na wyimaginowanej kolbie moich bohaterskich czynów. Okradziony bezdomny, który ledwo się porusza, będzie dość integralnie prezentować się w jednym rzędzie ze starą babą ze szlauchem, tłustą Afroamerykanką ze szlauchem i tamtym martwym mężczyzną.” [Tak, mroczne poczucie humoru to w tej książce złoto! 😉]
Determinizm. Przeznaczenie. Wystarczy jedna sekunda, aby wywrócić całe życie do góry nogami. Jedna sekunda, aby je komuś odebrać. Jedna, by znaleźć się w oku cyklonu i epicentrum tragedii. Jedna nieodwracalna decyzja… Możesz próbować przed nią uciec, choć podjęta – wszędzie Cię dogoni. Raz wprawione w ruch skrzydła motyla już zawsze będą trzepotać; prędzej zniszczeją niż się zatrzymają. Co takiego uczynił Ci wszechświat lub… co zrobiłeś sobie sam? Krew. Brak tlenu w płucach. Ostrze. Igła. Obezwładniająca PANIKA. A może przejmująca kontrolę?
„Trzeba powiedzieć, że do tej operacji podszedłem dość sumiennie, uprzednio zbadawszy kilka przecznic wokół ośrodka medycznego pod kątem optymalnie niezauważalnych miejsc, w których mógłbym swobodnie przeprowadzić konwersację z przyszłą ofiarą.” 😉
Ciężko uwierzyć, że „Panika” jest debiutem literackim – jako że to jedna z najbardziej dynamicznych historii, które poznałam w tym roku. Z pewnością ma na to wpływ niewielka objętość (270 stron), jednak nie tylko. Andrzej Beleń dał się poznać jako Autor, dla którego najważniejszym punktem opowieści jest dynamiczne przedstawienie wydarzeń, okraszone szaleńczą ilością myśli bohatera, które wspólnie tworzą niepokojący i niepowtarzalny obraz, porywający czytelnika w swój wir. Choć tytułowa panika ogarnia mnie właściwie tylko kiedy ktoś proponuje mi różowy strój lub jak widzę, że kończą mi się papierosy, tudzież jak jestem nazywana uroczą (ten nasączony radością strach, że za chwilę dopuszczę się krwawego mordu, ach! 😉), podczas lektury propozycji Pisarza czułam niezwykle pożądaną mieszankę uczuć: zaciekawienie, niepokój, a także towarzyszące głównemu bohaterowi szaleństwo, coraz głębszy przestrach i determinację. Zwariowane tempo jego ucieczki dodało całej opowieści doskonałego tempa i pikanterii. Dodatkowym smaczkiem okazały się także jego przemyślenia, które… z każdą chwilą wątpienia w swą jaźń stawały się bardziej ironiczne. Cenię tak czarne poczucie humoru (vide: cytaty)! Poza wyżej wskazanymi plusami, Beleń zdecydował się na kochany przeze mnie zabieg – zapętlenie fabuły i odwrócenie jej w pewnym momencie o sto osiemdziesiąt stopni – tak, że zyskała ona zupełnie inny, niespodziewany wcześniej kształt. „Panika” jest doskonałą mieszanką thrillera, kryminału i akcji, od której nie można się oderwać ani na chwilę. Jeżeli to jest debiut, pozostaje mi jedynie życzyć więcej takich naszej rodzimej literaturze. Jak pisał Grant… „Więc bójcie się, a potem bójcie się jeszcze bardziej, aż wreszcie dosięgną was panika i zniszczenie.” Bo tak, tego rodzaju panikę można pomylić z przyjemnością. A może nawet pragnąć jej o wiele bardziej. 8/10
„Czy ja zabiłem jeszcze jednego człowieka? Dobra, stop. Nie jestem pewien, czy zabiłem też tego pierwszego.” 😉
1 comments
zaintrygowała mnie ta książka, chętnie po nią sięgnę
OdpowiedzUsuńSerdecznie dziękuję za wszystkie opinie, wiadomości oraz czas poświęcony na czytanie mojej strony- tworzę ją dla Was! :-)