Michał Zgajewski - Ciemność żyje w nas - recenzja
Ciągle nawiedza Cię wspomnienie... Szybkie sięgnięcie po broń, strzał, upadające ciało. Jako początkujący funkcjonariusz policji spanikowałeś i pozbawiłeś człowieka życia. Potem krótkie śledztwo, które co prawda uwolniło Cię od zarzutów, jednak nie od wyrzutów sumienia i nocnych koszmarów. Pół roku bezczynnego gapienia się w ścianę i odtwarzania w pamięci raz za razem tamtego wydarzenia. Tego, które pozbawiło Cię ukochanej kobiety. Nie mogąc znieść Twojego milczenia i pustych oczu, wyjechała wraz z nienarodzonym jeszcze dzieckiem do odległej Wielkiej Brytanii. Nawet nie próbowałeś jej zatrzymać, choć do ostatniej chwili czekała na jakiś gest z Twojej strony.
„Nadal mam przed oczami spakowaną walizkę w kolorze zgniłej zieleni. Gdy Alina wychodziła, zatrzymała się w drzwiach. Długo na mnie patrzyła, zanim skierowała się do windy. Chyba czekała. Teraz jestem pewien, że czekała, aż ją zatrzymam. Nie miałem siły. Nie chciało mi się ruszyć z kanapy.”
Straciłeś wszystko, ale życie toczy się dalej. Odszedłeś więc ze służby i stałeś prywatnym detektywem. Zawód w sam raz dla Ciebie... Idealnie się do niego nadajesz. Twoje zgorzknienie i brak złudzeń co do otaczającej rzeczywistości uczyniły Cię odpornym na brud ludzkich uczynków.
„Nie
przyjmuję zleceń od znerwicowanych przestępców ani od tych, którzy mogą mieć
nierówno pod sufitem. Nie mam kwalifikacji psychiatrycznych, więc unikam tematu
jak ognia. Moją specjalnością są zdrady małżeńskie.”
Obskurne biuro, położone obok gabinetu znachora, wściekłe żony, załamani mężowie, wiecznie nieposprzątana klitka w której mieszkasz, krótkie, bezowocne romanse i co jakiś czas samotne pijaństwo - oto obecnie całe Twoje życie. Nuda, poczucie nicości oraz brak nadziei na odmianę losu wyznaczają jego nieśpieszny rytm. Zaklęty krąg... Przez chwilę byłeś nawet sławny, gdy odnalazłeś zaginione dziecko, jednak nawet to nie było w stanie zdjąć klątwy, jaka została rzucona na Twoją egzystencję. Trwasz więc z dnia na dzień, nie oczekując już niczego. Żaden impuls nie jest w stanie spowodować, abyś na powrót stał się dawnym Norbertem Krzyżem, idealistą z żarem w oczach, nieprzytomnie kochającym życie. I wierzącym w sprawiedliwość...
Otaczają Cię ludzie świetnie pasujący do jakości Twojego świata. Znerwicowana matka, wiecznie martwiąca się o Ciebie i udzielająca dobrych rad. Milczący ojciec, ze smutkiem patrzący na „upadek” swojego jedynego potomka. Mufin, Twój „podręczny” ekspert od nowych technologii, geniusz komputerowy, który od paru lat nawet na chwilę nie opuszcza swojego mieszkania.
„Chłopak ma za sobą amfetaminowy epizod. Wprawdzie wygrzebał się z tego gówna, ale nic jest dane raz na zawsze. Jeden nałóg musiał zamienić na inny, wybrał więc wirtualną rzeczywistość. Dobrowolnie stał się więźniem we własnym domu. Nie kontaktuje się z ludźmi, nie wychodzi.”
Pomimo swoich dziwactw, jest niezastąpiony w łamaniu kodów, hakowaniu zabezpieczonych kont w mediach społecznościowych i wynajdywaniu nawet najmniejszych śladów bytności interesujących Cię osób w Internecie.
Seweryn Marek „Rudy” podkomisarz policji, uważający Cię za nieudacznika i traktujący z pogardą, jaką na ogół odczuwają funkcjonariusze wobec „prywaciarzy”. Z racji wykonywanego zawodu, wiecznie wchodzisz mu w drogę, wywołując u niego napady furii, potok inwektyw i przekleństw oraz gróźb rychłego pozbawienia licencji. Nie może Ci zapomnieć, że jako pierwszy rozwiązałeś sprawę zaginionego dziecka, którą żyłą cała Polska, pozbawiając go niepowtarzalnej okazji do sławy, zaszczytów oraz awansu i jednocześnie obnażając wszystkie błędy jakie popełnił w prowadzonym śledztwie. Takich rzeczy się nie przebacza...
Jessika, Twoja córka, odległy byt z którym nie masz żadnego kontaktu. Myślisz o niej, jednak nie masz odwagi tego zmienić. Bo co mógłbyś jej powiedzieć? Czego ją nauczyć? Ty, który własnymi rękami zmarnowałeś swoje życie... Ojciec musi być żywy, a Ty tymczasem poruszasz się w świecie mar i ułudy, które nijak nie pasują do tego, w którym żyje czteroletnie dziecko. Z jej matką również nie zamieniłeś ani słowa. Po co? Czy mogłaby Ci wybaczyć to, jakim człowiekiem się stałeś, w jaki sposób doprowadziłeś do zagłady uczucia jakim Cię darzyła? Że kiedy przyszło o nie walczyć, okazałeś się tchórzem? Może kiedyś zdobędziesz się na odwagę, spróbujesz porozmawiać, ale teraz nie ma to najmniejszego sensu... Może kiedyś...
Pewnego dnia w Twoim biurze w Żywcu zjawił się niepozorny chłopak o dźwięcznym pseudonimie „Elf”, bełkoczący bez ładu i składu o odległym domu w górach, w którym popełniane są morderstwa i proszący, abyś zajął się tą sprawą. Choć twierdził, że grozi mu niebezpieczeństwo, zlekceważyłeś jego słowa. W końcu był dilerem narkotykowym, pracującym dla niejakiego „Pedra”; poza tym nie zajmujesz się sprawami morderstw.
„Zdrady małżeńskie, zaginięcia, wymuszanie ubezpieczeń i w końcu sprawdzanie wiarygodności partnerów biznesowych. To jest zakres moich usług. Ściganiem przestępców zajmuje się policja. I to do nich powinieneś się zgłosić.”
Kilka dni później krótki, chaotyczny telefon z błagalną prośbą o natychmiastowy przyjazd do jego domu. Ponieważ właśnie miałeś „robotę” polegającą na śledzeniu niewiernego męża, mogłeś tam się udać dopiero po jakimś czasie.
„Gdybym uwierzył, że naprawdę coś mu grozi, przerwałbym obserwację i pognałbym do chłopaka na łeb, na szyję. Albo od razu wybrałbym 997. Ale podświadomie najwyraźniej się do niego nie śpieszyłem.”
To, co zobaczyłeś, przeszło Twoje najśmielsze fantazje - nawet te wyjęte prosto z piekielnego uniwersum Dante Alighieri. Elf został rozcięty od podbrzusza aż do serca, które zostało wyrwane z ciała. Jego twarz zastygła w obłędnym wyrazie przerażenia i ogromnego bólu, wnętrzności walały się po podłodze, a ściany zostały umazane krwią, z wyraźnie wypisaną na nich tajemniczą literą A. Tropy prowadzą do stowarzyszenia satanistów, będących wyznawcami Azazela, upadłego anioła i demona będącego na usługach Lucyfera. Ale czy na pewno? Niedługo sprawa się skomplikuje i pojawi się kolejne, jeszcze straszniej okaleczone ciało jakiegoś nieszczęśnika...
Wszystko to sprawiło, że zostałeś porwany w wir wydarzeń, które zmieniły Twoje życie. Choć tego nie pragnąłeś, stałeś się mimowolnym uczestnikiem wypadków, które zawiodły Cię do swoistego katharsis, umożliwiającego poukładanie Twojego świata na nowo. I nadania mu sensu, który już dawno gdzieś zagubiłeś w odmętach swojego losu. Błogosławieństwo to czy przekleństwo, a może oba naraz? Czas pokaże...
Michał Zagajewski w swojej powieści „Ciemność żyje w nas”, będącej drugą częścią kryminalnego cyklu, snuje opowieść o prywatnym detektywie Norbercie Krzyżu. Autor bardzo zręcznie i z dużą dozą autentyzmu opisuje perypetie swojego bohatera, kreśląc jego rys psychologiczny i sposób bycia, jako żywo przypominające te, którymi charakteryzował się archetyp wszystkich prywatnych detektywów - Philip Marlowe z kart niezapomnianych dzieł Raymonda Chandlera. Nie można mu jednak zarzucić wtórności w tym względzie. Obraz głównej postaci jest bowiem wymalowany świeżo i interesująco, a przy tym ściśle dopasowany do polskich realiów. Jego cynizm i czarne poczucie humoru stanowią cechy, które mimowolnie zyskują mu ogromną sympatię czytelnika. Próbka? „Pierwsze zabójstwo go stworzyło. (…) Wydobyło na wierzch wszystkie niegodziwe uczucia, które w sobie tłumił. Jedynie w ten sposób mogłem wytłumaczyć to, że zeżarł mi wszystkie frytki.” 😉 Choć wydaje się, że kreacja typowego prywatnego detektywa wyeksploatowana jest już do granic możliwości, Michał Zagajewski zdołał w nią tchnąć nowego ducha. Dzięki temu powieść nie nuży, a czytający zyskuje sporą dawkę emocji, śledząc z wzrastającą uwagą wydarzenia rozgrywające się na kartach książki. Wielka w tym zasługa bardzo sprawnego pióra Autora, które charakteryzuje się swoistą lekkością i zdolnością do wysnuwania często zaskakujących i paradoksalnych refleksji. Dzięki temu odbiorca otrzymuje rasowy kryminał, z licznymi zwrotami akcji i nieprzewidywalnym zakończeniem. Wszystko to wzbogacone jest soczystymi dialogami i oryginalnymi przemyśleniami bohatera, które nadają lekturze niezapomnianego kolorytu i umożliwiają śledzenie jego dość pokręconej jaźni. Mocne 8/10.
1 comments
Kryminał to coś dla mnie :) A jeśli dobry to tym bardziej
OdpowiedzUsuńSerdecznie dziękuję za wszystkie opinie, wiadomości oraz czas poświęcony na czytanie mojej strony- tworzę ją dla Was! :-)