Paola Barbato - Na złej drodze - recenzja
RECENZJA PATRONACKA
Przedstawiam Ci propozycję włoskiej mistrzyni thrillera, Paoli Barbato – drugą książkę, którą zdecydowałam się w tym roku otoczyć opieką medialną. Już samo to wyróżnienie wskazuje na fakt, że jest to powieść, od której nie można się oderwać. Cały wachlarz eskalujących z każdą stroną mrocznych emocji oraz nietuzinkowa narracja sprawią, że jeszcze długo po lekturze nie będziesz mógł o niej zapomnieć. Jak w utworze Eldo – noc, rap, samochód – tylko że w tym przypadku należałoby do tego zestawu dodać jeszcze bohatera niezdarę, nieustające śmiertelne zagrożenie oraz… odciętą rękę. Tak można by w telegraficznym skrócie opisać „Na złej drodze” – oryginalny thriller nasączony odrobiną kryminału, o akcji skoncentrowanej na niebezpiecznej przejażdżce po autostradzie; prawdziwym wyścigu życia ze śmiercią.
„Wszystko szło dobrze aż do czasu, gdy paczka zaczęła przeciekać. (…) Co
poszło nie tak?”
Czasem wystarczy tylko moment; podjęta w pospiechu decyzja, aby znaleźć się „Na złej drodze”, z której nie da się już zawrócić. To miało być zlecenie jak wszystkie inne – odbierasz przesyłkę, chowasz ją w swoim samochodzie wśród niebudzących podejrzeń przedmiotów i, o nic nie pytając, dostarczasz w określone miejsce. Po wszystkim otrzymujesz wynagrodzenie, które pozwala Ci przeżyć na względnie przyzwoitym poziomie aż do kolejnego transportu. Dorywcze zajęcie idealne dla kogoś takiego jak Ty – pod każdym względem przeciętnego, niepotrafiącego zagrzać miejsca na dłużej w jakiejkolwiek stałej pracy, cechującego się wręcz odstręczającym brakiem ambicji. Dobrze jest tak jak jest. Najważniejsze, aby nie wymagano od Ciebie zbyt wiele. Oto kolejny z szeregu zwyczajnych wieczorów; paczka odebrana i zakamuflowana, przed Tobą wiele kilometrów do przebycia i okolona mrokiem nocy autostrada, którą rozjaśniają jedynie światła innych aut. Postanawiasz zrobić postój na ulubionym autogrillu – tym, na którym pracuje Irene, obiekt Twoich westchnień. Realizując każde ze zleceń, zatrzymujesz się u niej na chwilę rozmowy. Kobieta jak ze snów, której i tym razem nie zaprosisz na kawę. Jeśli jakiekolwiek „więcej” i „lepiej” jest Ci straszne, dla niej mógłbyś nawet spróbować zmienić swoje podejście do życia. Znaleźć stałą i lepiej płatną pracę, która pozwoli na budowę domu i utrzymanie rodziny. Poszukać pasji czy… wykształcić bardziej męską osobowość oraz zjednać się z własną familią, która słusznie potraktowała Cię jak czarną owcę wiele lat temu, mając dość Twojego „nie chce mi się”. Irene, wspaniała Irene… można pomarzyć. Albo w chwili szaleństwa zabrać ją na najbardziej nietypową randkę w życiu, sprowadzając na kobietę śmiertelne niebezpieczeństwo. Do tego jednak jeszcze chwila. Póki co, niezobowiązująca pogawędka i tęskne spojrzenie rzucone na odchodne – po którym całe Twoje życie wywróci się do góry nogami, kiedy to na własnej skórze przekonasz się, że ciekawość to pierwszy stopień do piekła.
„To wszystko było w jego głowie, dałby już sobie spokój, z jednej strony były filmy akcji i fantazje, z drugiej – rzeczywisty świat.”
Paczka, którą masz dostarczyć. Prawdziwa puszka Pandory. Postanawiasz zajrzeć do niej, kiedy zauważasz, że coś się z niej sączy. Karton zdecydowanie nie powinien bowiem zabarwiać się na czerwono. Wino? Zbyt gęste. Czyżby była to krew? Podważasz taśmę, która i tak trzyma się na przesyłce coraz gorzej i masz ochotę natychmiast cofnąć podjętą decyzję, choć nawet taki średnio rozgarnięty melepeta jak Ty wie, że nigdy nie jest to możliwe. W środku znajduje się odcięta dłoń dorosłego mężczyzny. W co, u diabła, wpakowali Cię Twoi zleceniodawcy? Co zrobić? Jechać dalej do celu i udawać, że wcale nie spojrzałeś do wnętrza paczki? A jeśli zauważą, że ktoś manipulował przy jej zabezpieczeniu? Czy wyjdziesz z tego żywy? Zadzwonić na policję? Nie, jeszcze oskarżą Cię o współudział lub morderstwo. Co powinieneś począć? Nagle w niezbyt rozumnej głowie zaczyna Ci się jarzyć neon – całkiem podobny do tego, który widzisz przed sobą na stacji, z której wciąż nie odjechałeś, narażając się dodatkowo na gniew szefostwa za tworzone opóźnienie w dostawie: Tarik! Twój przyjaciel, będący baristą w pobliskiej, całodobowej kawiarni, zdecydowanie będzie wiedział, jak postąpić. A może nawet pomoże Ci wybrnąć z tarapatów, w które znowu, jakimś cudem, udało Ci się wpakować. To trzeci spośród złych, podjętych przez Ciebie tej nocy wyborów i druga, choć nie ostatnia, osoba narażona na śmierć…
„Prawda, panie Gambelli, jest taka, że jest pan małym człowieczkiem, który wmieszał się w coś ogromnego.”
Puszka Pandory została otwarta. Przesyłka, której miałeś nigdy nie odpakować, a jedynie milcząco dostarczyć na miejsce przeznaczenia, uwolniła stos nieszczęść. Wprawiła w ruch i śmiertelnie niebezpieczne drgania spiralną karuzelę strachu oraz zbrodni, będącą nie do zatrzymania. Gdybyś tylko… Gdybyś. Gdybyś tylko nie był sobą, nic z tego by się nie wydarzyło. Tak jak jedna jaskółka wiosny nie czyni, tak jedna odcięta ręka wcale nie musiała stać się zaczątkiem horroru rodem z koszmarów.
„Jeśli okaleczysz człowieka, jeśli go zabijesz lub wyślesz do szpitala, jeśli użyjesz jego odciętej ręki, by wysłać komuś wiadomość lub ostrzeżenie, komu powierzysz to zadanie? Najbardziej lojalnemu z Twoich ludzi, Twojej prawej, nomen omen, ręce. Albo. Albo kompletnemu melepecie.”
Wystarczy sobie przypomnieć nazwisko Carrisi, aby utwierdzić się w tym, iż Włosi są absolutnymi mistrzami kreowania unikatowych thrillerów - z nieszablonowo budowanym napięciem, nieustającym poczuciem zagrożenia i wynurzającym się zewsząd, niepokojącym mrokiem. Od chwili, w której przeczytałam „Na złej drodze” uważam, że do listy najlepszych pisarzy ze słonecznej Italii należy dodać jeszcze jedną osobę: Paolę Barbato. Ta pięćdziesięciotrzylatka wykreowała… jedną z najbardziej oryginalnych historii „spod ciemnej gwiazdy”, jaką miałam okazję poznać. Choć nie przepadam za narracją „strumieniem świadomości”, w tej książce przeplata się ona z klasycznym podaniem fabuły, tworząc coś niepowtarzalnego. Jeśli doda się do tego podzielone na etapy wstawki śledcze, otrzymamy nieprzedstawiony wcześniej występ – a już zdecydowanie niezagrany w tak dynamicznej formie. Wynikające z paniki głównego bohatera urojenia, jego błądzenie i szaleńcza wręcz podróż po autostradzie są równie urzekające – podobnie jak tragizm konsekwencji decyzji, irracjonalizm reakcji i doskonałe zobrazowanie „efektu skrzydeł motyla”. Trwająca kilka godzin nocnych akcja, rozgrywająca się głównie podczas podróży samochodem dostawczym, centralizuje emocje czytelnika w jednym punkcie, przez co chwilami ich natężenie znajduje się na mistrzowsko wysokim poziomie. Główna postać książki Barbato może budzić swoją życiową nieporadnością niechęć, politowanie lub złość. Na uwagę zdecydowanie zasługuje za to jej przemiana w sytuacji kryzysowej. Może nie jest to zwyczajowe „od zera do bohatera”, ani studium szaleństwa a’la Joker, a jednak na swój sposób trzyma czytającego w szachu. 9/10.
Wsiadaj. Giosciua i ja czekamy już w samochodzie. Tylko zapnij pasy i weź głęboki oddech. Uchwyć się mocno – siedzenia lub nadziei. Czeka Cię najbardziej przerażająca przejażdżka po włoskich autostradach, jaką da się wyobrazić. Być może nie wszyscy wyjdziemy z niej żywi. Już mamy ogon. Ale to nic – zlecenie to zlecenie, trzeba je zrealizować. Potworów raz uwolnionych i tak nie da się już z powrotem zamknąć. Za wyżej wspomnianym Eldo: „W automacie Mercedes 300, CL / Mknie po asfalcie, a gdzie jedziemy nie wiem (…) Wsiadaliśmy w auto słuchając rapu / Słuchając rapu pędziliśmy przez miasto / Teraz świat jest inny, miasto inne, ty i ja”.
„Pana historia jest jedną z najbardziej nieprawdopodobnych, jakie
kiedykolwiek słyszałem.”
0 comments
Serdecznie dziękuję za wszystkie opinie, wiadomości oraz czas poświęcony na czytanie mojej strony- tworzę ją dla Was! :-)