Jennifer Lynn Barnes - Piramida strachu - recenzja

by - 17:10:00

Aby piramida stała jak najdłużej i miała szansę przetrwać w pamięci przyszłych pokoleń, musi posiadać solidne podstawy. Budowane latami, z należytą starannością o skrupulatnie wzmacnianych fundamentach – fragment po fragmencie, dopóki cała budowla nie zostanie ukończona, a finalny efekt nie zadowoli twórcy. W taki sposób powstaje „Piramida strachu”… którą każdy człowiek konstruuje we własnej głowie. To suma wszystkich obaw, spleciona w ciasnym, często śmiertelnym, uścisku z kawalkadą wszelkich możliwych do wyobrażenia lęków. Kiedy bryła osiągnie swój końcowy kształt, najczęściej nie będziesz już potrafił jednoznacznie odpowiedzieć sobie na pytanie: czego tak naprawdę się boisz? Niczego i zarazem wszystkiego? Nagłej i samotnej śmierci? Ciemności najczarniejszych nocy, ośmionogich stworzeń, duszących niewielkimi rozmiarami przestrzeni, człowieka w masce klauna? Wierz mi, to wszystko zblaknie; straci wszelkie kolory, jeżeli zostanie zestawione z drobiazgowym, zdeterminowanym, psychopatycznym mordercą, realizującym sobie tylko znany schemat zabójstw… okraszony w dodatku gronem skomplikowanych zagadek matematycznych. Choć te ostatnie dla mnie i większości humanistów sugerowałyby horror, trzecia część serii „The Naturals” Jennifer Lynn Barnes jest doskonałym dowodem na to, że da się stworzyć oryginalny thriller młodzieżowy, którego nie można odłożyć przed poznaniem zakończenia. „Piramida strachu” gwarantuje rozrywkę intelektualną na najwyższym poziomie, a przy tym serwuje dynamiczną i rozgrywającą się na wielu płaszczyznach historię, której próżno szukać w innych książkach kryminalnych. Czy to jednak rozsądne... dać się porwać niepokojącym emocjom? Cóż… normalność jest nudna. 😉

 

„Dobry wieczór. Witam w mojej Wyobraźni (…).”

Możesz rozkoszować się ostatnimi chwilami nastoletnich czasów w wymarzonej szkole średniej lub podczas codziennej obecności w liceum tworzyć w głowie barwne wizualizacje – chociażby że właśnie staje ono w płomieniach ze wszystkimi poza Tobą w środku (vide: Neron). Alternatywną opcją, która jako wybrańcowi przypadła Ci w udziale, jest uczestnictwo w tajnym projekcie, w związku z jakim wcale nie uczęszczasz do typowej placówki oświatowej a… doskonalisz się w zawodzie profilera. Nawet jeżeli kiedykolwiek miałabyś wybór, byłby on w tym przypadku w pełni oczywisty. Od dawna nie posiadając swojej, w grupie innych szczególnie uzdolnionych nastolatków, znalazłaś nową rodzinę – mieszankę wyjątkowych osób, która wspiera Cię niezależnie od okoliczności i całkowicie rozumie. Nie jesteś już tylko tą Cassie, której dawno temu uprowadzono i z dużą dozą prawdopodobieństwa zamordowano ze szczególnym okrucieństwem matkę. Jesteś szkolącą się u boku wyselekcjonowanych agentów FBI nastolatką potrafiącą… czytać ludzi. Myśli, skojarzenia, spojrzenia i ciągi logiczne… Wczuwasz się w nich, na chwilę zapominając o posiadaniu własnej skóry; wstępujesz w tę noszoną przez nich, choć bynajmniej nie jest to przyjemne. Odgrywając role, próbujesz ustalić, co kierowało złoczyńcami w chwilach popełniania przestępstw czy jakie będą ich kolejne posunięcia. Zastanawiasz się, na jaki modus operandi padło tym razem i… robisz wszystko, by współpracując z tajniakami z Federalnego Biura Śledczego zapobiec kolejnym zbrodniom. Wszystko idzie dobrze aż do chwili, kiedy nowa sprawa do rozwiązania okazuje się znajdować niebezpiecznie blisko Twojej prywatnej misji; vendetty… którą musisz wymierzyć osobie bez twarzy. Czy można ścigać się z cieniem?

„Wolisz dłuższe zabawy, misterne planowanie, układanie rządków z kostek domina. A potem jeden ruch i…”

Na szczęście nigdy już nie będziesz pozostawiona sama w walce. Oprócz nadzorujących Wasz tajny szkoleniowy projekt agentów, są przecież jeszcze Twoi przyjaciele. Michael – pierwszy człowiek, któremu zaufałaś; przyjaciel, jakiego nie miałaś nigdy wcześniej. Dean, do którego czujesz coraz więcej, choć czasem nie przyznajesz tego przed samą sobą. Wciąż nieprzekonana do Twoich intencji Lia, która potrafi ze stuprocentową pewnością stwierdzić czy jej rozmówca mówi prawdę czy ucieka się do fałszu. I, last but not least, Sloane, będąca najbardziej unikatową osobą, z jaką kiedykolwiek miałaś do czynienia. Choć nie do końca radzi sobie z kontaktami międzyludzkimi, jej fotograficzna pamięć oraz świat logiki i liczb, który nie ma przed nią tajemnic, muszą budzić uznanie. Gdyby skrzyżowanie wszystkich istniejących encyklopedii, kalkulatorów i najtęższych istniejących mózgów mogły przybrać kształt jednej głowy, zdecydowanie wyglądałaby właśnie tak jak ta Twojej przyjaciółki. Rodzina z niedosłownego wyboru – grupa prawie dorosłych nastolatków, którzy zostali wyrwani z naznaczonych tragediami środowisk z uwagi na swoje nietypowe, warte szlifowania umiejętności… Czy taka mieszanina charakterów jest w stanie rozwiązać szereg dynamicznych zabójstw, których plaga spadła właśnie na najpopularniejsze kasyna w Las Vegas? Zegar tyka, odmierzając czas gry – każdy kolejny dzień przynosi następne ciało… choć wcale nie taki jest prawidłowy i niezbędny do rozwiązania zagadki kryminalnej wzór.

„Kiedy Lia dawała życie alternatywnej wizji rzeczywistości, poświęcała się jej bez reszty.”

Na koniec BONUS: fragmenty jednego z moich prywatnych tekstów, które nader skojarzyły mi się z „Piramidą strachu”, czyli jednym z najlepszych thrillerów młodzieżowych, jakie przeczytałam… nie tylko w tym roku, ale i w ogóle. Próżno szukać w nim szczenięcej naiwności, charakterystycznej (niestety) dla znacznej części kryminalnych propozycji kierowanych zarówno do młodszych, jak i starszych czytelników. Kreacja fabuły jest stuprocentowo unikatowa, a dynamice czy poruszającym się do jej wtóru bohaterom nie można niczego zarzucić. Nie miałam przyjemności dać się wcześniej porwać sumie strachów namalowanej słowem przez Barnes… jednak po tym pierwszym uprowadzeniu nie mogę się już doczekać kolejnego. Typowe dla fanów darków i innych mrocznych książek. 😉 8/10

A teraz, ekhm, kurtyna.

Kostka toczyła się po biurku, wydając głuchy stukot. Wypadła jedynka. Więc minuta - więcej nie będzie. Pionki stały niewzruszenie na planszy, ignorując całkowicie podmuchy szalejącego wiatru. Sześćdziesiąt sekund wywracające całe życie do góry nogami. (…) Wyszłam, ostatecznie wypuszczając osiadły głęboko w płucach dym. Przez chwilę patrzyłam, jak miesza się z czernią nocy. W uszach nadal rozbrzmiewał dźwięk upadającej na talię kart plastikowej kostki. Dotknęłam z nostalgią kieszeni marynarki. Materiałowa przestrzeń była pusta - kostka była w Twoim posiadaniu, tylko Twoja, cała do Twojej dyspozycji. A może tak naprawdę nigdy jej nie było.

„Twoja gra – nawet nie wiedzą, że biorą w niej udział – wymaga prawdziwych umiejętności.”

You May Also Like

0 comments

Serdecznie dziękuję za wszystkie opinie, wiadomości oraz czas poświęcony na czytanie mojej strony- tworzę ją dla Was! :-)