Stephen King - Bastion - recenzja
RECENZJA
GOŚCINNA BRATA
Let
me please introduce myself
I'm a
man of wealth and taste (…)
(…)
Pleased to meet you
Hope
you guessed my name
Dzisiaj wieczorem w tajnej bazie wojskowej, położonej gdzieś pośrodku niczego w Stanach Zjednoczonych, osoba sprzątająca w jednym z biur rozlewa przypadkiem wodę z pojemnika na mopy, która to powoduje drobne zwarcie i kilkusekundowe przygaśnięcie świateł w całym obiekcie. Po chwili sytuacja wraca pozornie do normy, sprzątacz pcha swój wózek do innego gabinetu, jednak nie dokończy już nigdy swojej zmiany – po kilku minutach pada martwy na korytarzu. W ciągu kilkunastu minut umierają wszyscy naukowcy i inni zatrudnieni w ośrodku, pracujący dotychczas nad bronią biologiczną – tzw. supergrypą, której skuteczność na poziomie 99,4% ma ,,w razie potrzeby” pozwolić zwyciężyć kolejną wielką wojnę. Ochroniarz placówki, znajdujący się w tym czasie w stróżówce, zauważy na kamerach co się dzieje, więc ucieknie samochodem wraz z rodziną na drugi koniec kraju. Gdy skończy mu się paliwo i auto zatrzyma się w jakimś nieprzepisowym miejscu, postronni otworzą drzwi pojazdu i znajdą zniszczone chorobą ciała, a tym samym zarażą natychmiastowo siebie oraz praktycznie wszystkich, których spotkają. Oni zaś przeniosą skażenie na kolejnych… Przez to 99.4% populacji Ziemi w ciągu około miesiąca poniesie śmierć. Z 8 miliardów ludzi żyjących na naszej planecie, odpornych na wirusa znajdzie się 48 milionów osób. W Polsce zarazę przeżyje około 228 tysięcy osób. Z 2000 czytelników niniejszej recenzji, przy życiu do następnego miesiąca zostanie 12 osób. Władze krajów będą siać dezinformację, że nic wielkiego się nie dzieje, jednocześnie wyprowadzając na ulice wojsko w celu zagrodzenia wjazdów do wszystkich miast oraz zabicia wszystkich, którzy będą próbowali uciec. W ciągu kilku tygodni umrą wszyscy, których znasz, przestanie działać prąd, Internet, w samochodach i na chodnikach pozostaną niewyobrażalne liczby zwłok. Taką wizję świata zaserwował Stephen King w swoim dziele ,,Bastion”.
W takich niesprzyjających warunkach poznajemy bohaterów książki Mistrza Horrorów. Poznajemy ich historię, rodziny, obecną sytuację i jesteśmy świadkami jak niewidoczna broń zabiera wszystkich ich bliskich w ciągu około trzech dni od zarażenia. Stu Redman, pracownik fabryki kalkulatorów, głuchoniemy włóczęga Nick Andros, ciężarna Frannie Goldsmith oraz Larry Underwood, młody muzyk stojący u progu wielkiej kariery zostają zmuszeni do ,,pochowania” całego swojego dotychczasowego życia oraz dostosowania się do nowej sytuacji. Zarówno oni, jak i inni bohaterowie śnią wspólne, dwojakie sny, w których mają do czynienia z dwojgiem postaci – sędziwą, czarnoskórą kobietą, Matką Abigail, która wzywa ich do przyjścia do swojego domu w małej wiosce w Nebrasce oraz mrocznym człowiekiem/człowiekiem bez twarzy/demonem/Randalem Flaggiem. Mając tak wyraziste marzenia senne, spotykając w trakcie swojej wędrówki innych ludzi, uświadamiają sobie, że wszyscy pozostali przy życiu śnią o tym samym, co utwierdza ich w przekonaniu nadprzyrodzonej istoty tych snów. Łącząc się w coraz większe grupy, podążają do swoich własnych, wybranych celów, nie wiedząc jeszcze, że opowiedzą się ,,po stronie dobra lub zła”. Dookoła Matki Abigail rozwija się osada miejska, do której napływają coraz większe grupy ludzi, zaś mroczny człowiek zaczyna budować swoją armię w Las Vegas. Po pewnym czasie jasnym staje się, że obie strony sporu będą musiały stoczyć ostateczną walkę o to, który ,,bastion” zwycięży, o przyszłość gatunku ludzkiego – czy przy życiu pozostaną osoby prawe, czy też żądne mordu i dominacji.
Po czym można poznać dobrze napisaną książkę ? Po tym, że zostawia czytelnika z pytaniami, zostawia w nich trwały ślad. Nie jest kolejną pozycją, którą odhaczysz w zeszycie i zapomnisz po dwóch dniach. Czytając o losach postaci w strasznym, tak mocno doświadczonym przez los, świecie zaczynasz zastanawiać się, jak byś się zachował w ich sytuacji – czy ukradłbyś jedzenie, żeby przeżyć ? Czy zabiłbyś kolejnego człowieka, żeby samemu nie umrzeć, mimo tego że taka ogromna liczba osób poniosła śmierć w wyniku choroby? Czy chciałbyś dołączyć do Matki Abigail, aby budować nową społeczność, ustanawiać prawa i porządek, czy też do mrocznego człowieka, aby spełniać swoje materialne zachcianki i rozpocząć wojnę z cywilizowanym światem?
Dawno
nie czytałem książki, która pozostawiła mnie z takimi rozterkami oraz pozwoliła
aż tak zżyć się z obecnymi w niej postaciami. Powieść jest obszerna – liczy
sobie aż 1168 stron, jednak można pochłonąć ją bardzo szybko, żałując, że nie
jest rozbudowana jeszcze bardziej… i bardziej. Czytając ją, sam zastanawiałem
się, czy w takiej sytuacji wegetowałbym do śmierci we własnym domu, wychodząc
tylko okazjonalnie zdobyć pożywienie i ukraść jakieś książki lub komiksy 😉, czy też brałbym
aktywny udział w zmianach, które rozpoczęły się na świecie, opowiadając się
najpewniej po stronie Matki Abigail; po stronie ,,tych dobrych”. Ta
quasi-Tolkienowska opowieść (sam Stephen King napisał, że chciał stworzyć
Władcę Pierścieni, tylko osadzonego we współczesnych Stanach Zjednoczonych) nie
pozwala znudzić się sobą ani na moment, wciągając czytelnika w poruszającą
historię ocalałych z pomoru. Narrację pełną śmierci, strachu i zdrad, ale także
chwil szczęścia oraz nadziei na zbudowanie lepszej przyszłości, wolnej od broni
i wojen. Historię ludzi, którzy stali się mimowolnymi uczestnikami ostatniej
potyczki ,,dobra ze złem” w ujęciu niemal biblijnym, opowiadając się po stronie
boskiej służki lub wysłannika szatana. Jedynym, drobnym minusem jest
przytłaczająca od pewnego momentu liczba postaci, nazwisk, profesji, w których
nieuważny czytelnik (na przykład piszący niniejszą recenzję 😉) może pogubić się w
nowoprzybyłych do miasta Boulder wędrowcach. Jednak ten nadmiar bogactwa nie
może wpłynąć negatywnie na ocenę całości, która nie może być inna niż 10/10.
,,Bastion” Stephena Kinga to poruszająca opowieść o ludziach, którzy stracili
wszystko, ale mimo przeciwnościom losu postanowili za wszelką cenę dalej
,,być”, a nie tylko ,,żyć”. To książka o tym, jak nierozsądne knowania potężnych
mogą wpłynąć na zagładę całej prawie całej ludzkości w imię wyimaginowanych
idei. To książka o tym, jak każdy z nas zachowałby się rozpoczynając od jutra
całkowicie nowe życie. To tak naprawdę książka o życiu w czystej postaci, o
cząstce życia wśród miliardów obumarłych komórek. Z jej treścią rezonuje refren
piosenki Larry’ego Underwooda, jednego z głównych bohaterów powieści - ,, A
więc powiedz mi, powiedz, proszę Cię. Mała, czy możesz polubić swojego faceta?
To porządny gość. Mała, czy możesz polubić swojego faceta?”
Czy w obliczu zagłady, ktoś mógłby polubić nowego Ciebie?
0 comments
Serdecznie dziękuję za wszystkie opinie, wiadomości oraz czas poświęcony na czytanie mojej strony- tworzę ją dla Was! :-)