Pola Gaudy - Skwir - recenzja
To dla “Skwiru” napisałam pierwszą w życiu rekomendację na skrzydełko. Myślę, że jej treść, którą przedstawiam Ci poniżej, doskonale charakteryzuje książkę Poli Gaudy.
🦅Dziecięca parasolka wirująca nad kałużą krwi. Kraty więzienia rozsuwające się po ćwierćwieczu - odsłaniające jeżącą się od kryminalnych zagadek historię o tym, ile waży strata. Przedstawiam Ci “Skwir”... ptasią pieśń morza, smutku i zbrodni – mroczny debiut, o którym nie zapomnisz. 🦅
Wyzwanie zamknięcia powieści w pigułce o tak skąpej objętości zrealizowane – wykonano, odmeldować... i można przejść do opowiedzenia historii o jednym z najlepszych kryminałów, które miałam mroczną przyjemność w tym roku poznać.
“Czy to tak działa, że im dłużej przyglądamy się sobie, tym straszniejsi stajemy się w swoich oczach?”
Z poszarzałego nieba spadają pierwsze krople zimnego deszczu. Wiatr rozwiewa włosy i przenika nieosłonięte pory skóry. Ten rodzaj nadmorskiej aury nie tylko nie zachęca do spacerów, ale i motywuje do tego, by jak najszybciej schronić się w domowym zaciszu. Nie zwracasz większej uwagi na pogodę - wszak przed nieprzyjemnymi oznakami jej zepsucia chroni Cię ulubiona zielona parasolka w wesołe groszki. Przeskakujesz tworzące się kałuże, podśpiewując pod nosem melodię, do której dopiero co realizowałaś układ choreograficzny. Cóż mogłoby zrujnować humor zakochanej w tańcu dwunastolatce, która właśnie wraca w podskokach z ulubionych zajęć prosto do mamy, czekającej na nią ze szklanką ciepłego mleka? Z pewnością morderca i jego ostry, zadający śmiertelne ciosy nóż...
“Naprawdę zrobi wszystko, co w jego mocy, a kiedy czegoś się podejmuje, to nie ma odwrotu i nie ma zmiłuj.”
Kufel piwa, zastępowany kieliszkiem wódki. Przybrudzone ubranie, które nosi jeszcze ślady ziemi z cmentarza, na którym przed chwilą odbył się pogrzeb Twojego brata. Został pokonany po długiej walce o zdrowie i życie, choć wciąż nie możesz się z tym pogodzić. Alkohol, ocean coraz podlejszych wysokoprocentowych trunków... i może nad morze; w którymś z nich w końcu uda Ci się utopić zarówno wszystkie smutki, jak i samego siebie. Cóż Ci pozostało? Rodzice niezadowoleni z tego, co robisz ze swoją egzystencją... i że zniknął ich “lepszy” syn. Żadnej innej rodziny, żony czy dzieci... bo któż chciałby czekać na takiego nieudacznika z obiadem? Flaszka nie pyta, butelka zrozumie. Twoja kariera zawodowa już nawet nie wisi na ostatnim włosku - a została zatrzymana na ostrzu noża na skutek spowodowanego Twoim spektakularnym stoczeniem się zawieszenia w pełnieniu funkcji komisarza stołecznej policji. Bezsens i bezmiar bezcelowości absolutnie wszystkiego atakują Cię z każdej strony. I nagle ten jeden telefon, który - choć przekazuje informacje o potencjalnej zbrodni – okazuje się wybawieniem; zapalonym przez dawnego, będącego księdzem, przyjaciela światełkiem w bardzo długim i nader ciemnym tunelu. Nie mogąc realizować się w zawodzie, bez chwili wahania żegnasz stolicę i kierujesz się do Ustki. Kilkanaście tysięcy mieszkańców i jedna zaginiona; matka i żona - ale czy tylko? Choć oficjalnie nie zostałeś przydzielony do toczącego się śledztwa, poruszając się ścieżką koneksji i znajomości, postanawiasz wystarać się o to, aby móc w nim pomóc. Cóż lepszego masz zresztą do roboty... skoro i tak dopiero co rozważałeś wyprawę nad morze lub utopienie się w tym alkoholowym? W oddali echo skwiru minionych lat...
“Obserwowanie Twojej zabawy w detektywa coraz bardziej mi się podoba.”
Szybko ustalasz, że policja w niewielkiej Ustce nie działa tak prężnie jak ta stołeczna. Sprawa kobiety, która postanowiła się zdematerializować, właściwie stoi w miejscu; kompletnie martwym punkcie w związku z brakiem dowodów czy nawet poszlak. Tym bardziej przyda im się Twoja tęga, choć nieco jeszcze skacowana głowa. Porwanie? Zaginięcie? Ucieczka od prowadzonego aktualnie życia... czy morderstwo? Ten dylemat będziesz musiał rozstrzygnąć już niedługo - odświeżając przy okazji pamięć o zbrodni dokonanej na pewnej dwunastolatce wiele, wiele chwil temu. Odsiadujący za jego popełnienie karę dwudziestopięcioletniego więzienia mężczyzna znowu jest na wolności - czyżby postanowił zaatakować ponownie, całkowicie zmieniając modus operandi? A jeśli to nie on – jak wiele psychopatów może kryć się w nadmorskiej mieścinie?
“Sytuacja, której wkrótce będzie świadkiem, absolutnie nie powinna się wydarzyć, tymczasem stała się nieunikniona niczym fatum w greckiej tragedii.”
Pod Twoimi stopami przesypują się ziarenka piasku - zupełnie jak te odmierzające czas w klepsydrze. Część z nich przyczepia się do skóry, powodując uczucie dyskomfortu. Zmoczone skraplającą się mgłą, nie chcą pozostać tylko jedną z milionów bezimiennych drobinek. Skażone przelaną krwią, pragną opowiedzieć własną historię; pozwolić wybrzmieć zbrodni, niesionej dalej, niczym żałobną pieśń, przez szybujące nad morską wodą ptaki i ich skwir. Jest chwila na znikanie i ta na rozpacz... a i tak finalnie okazuje się, że najcięższe zbrodnie popełniamy z miłości.
“Szyja może i kieruje głową, ale zakulisowo, i jest niedoceniona. Dopiero zaginięcie głowy pozwala szyi wyjść z cienia i zająć należyte miejsce na szczycie.”
Napisanie tendencyjnego polskiego kryminału jawi się jako stosunkowo proste. Wystarczy przytłoczyć fabułę ciągnącym się jak przysłowiowe flaki z olejem śledztwem, w którym obowiązkowo będzie brał udział co najmniej jeden nadużywający “mózgopsujów” lub denaturatopodobnych produktów policjant o tragicznych losach, posługujący się słownictwem, które skonfundowałoby nawet najbardziej zatwardziałego kryminalistę - i to nie tego, któremu podczas ostatnich zakupów do kieszeni magicznie przykleiły się owocowe cukierki. Pola Gaudy swoim debiutem postanowiła jednak iść zupełnie inną, ambitniejszą oraz o wiele bardziej godną podziwu drogą i stworzyć kryminał, który udowadnia, że ten gatunek może być reprezentowany przez przedstawiciela napisanego wręcz poetyckim językiem, pełnym mroku, duszącego powabu i nęcącej ciemności... nasączonej w dodatku rzewnym smutkiem. Występujący w “Skwirze” śledczy - wbrew obiegowej opinii – nie jest sztampowy jak reszta książkowych “moczymord” z blaszkami w powykręcanych przez procenty dłoniach. Próżno szukać w jego ustach wiązanek przekleństw, niebudzącego wiarygodności rozwiązywania śledztw w minutę, pomimo spływającej na mózg alkoholowej mgły, zmieniania kobiet częściej niż bokserek, ani okrutnej przyszłości, będącej najczęściej zdradziecką kobietą czy maltretującym ojcem. Adam Szulski jest postacią szorstką... ale w rzeczywistości wrażliwą, a przy tym wykreowaną w niesamowicie przekonujący sposób. Śmiem twierdzić, że najpopularniejsi pisarze kryminałów, na przykład tacy z zimowymi zjawiskami w nazwisku, mogliby się od Gaudy wiele nauczyć: jak wzbudzić kawalkadę emocji, nie tłamsząc; jak owiać językowym (nomen omen) mrozem, urzekając; jak hipnotyzująco przekazać niebanalną opowieść kryminalną z wzorcowo i nieprzewidywalnie skonstruowaną intrygą o mistrzowskim domknięciu każdego z wątków. Gdybym nie miała pewnych informacji, nie dałabym wiary temu, iż “Skwir” to debiut Autorki. Napisanie pierwszej w życiu “polecajki” na skrzydełko dla tej właśnie mrocznie lirycznej książki, było zaszczytem. Kiedy “nocą budzą się demony, wirują w agonii” - właśnie w takiej ciemności chcę się nurzać. 9/10
“A ona sama przypominała robaczka o wielkich oczach, z których niezmiennie biła nostalgia wymieszana z falującym niespokojnie płomykiem nadziei.”
0 comments
Serdecznie dziękuję za wszystkie opinie, wiadomości oraz czas poświęcony na czytanie mojej strony- tworzę ją dla Was! :-)