Ann Fraistat - Dom masek - recenzja patronacka

by - 18:22:00

RECENZJA PATRONACKA dla czarującego, wciągającego oraz pełnego magii gotyckiego horroru YA! Musisz to przeczytać. 🦋 

 
Myślałaś, że będzie im lepiej bez Ciebie – Twojej kochanej mamie i nastoletniej siostrze, będącej jednocześnie najlepszą przyjaciółką. Spokojniej, pewniej, normalniej. Bez Twoich zaburzeń afektywnych dwubiegunowych i epizodów hipomanii. Ostatni z nich skreślił Cię zarówno w oczach znajomych ze szkoły, jak i kolegów z kółka teatralnego, przynoszącego Ci coraz więcej sukcesów. Szaleństwo. Zachowanie całkowicie nieprzystające do codziennego. Nachalność. Alkohol; morze alkoholu, które u maniakalnej szesnastolatki spowodowało całkowity upadek. Potem już tylko podążające za Tobą po licealnych korytarzach śmiechy, wytykanie palcami i filmiki krążące za plecami. Z gwiazdy – wyrzutek. Dość tego. Dość. Zamykasz się w sobie. Nie jesz. Ignorujesz otoczenie. Postanawiasz wszystko zakończyć. Garść tabletek, przełykanych szybko, szybciej; byleby nie dotarło do Ciebie, co właściwie robisz. Zanim zapadnie całkowita ciemność, Twój wzrok spoczywa na nakreślonym naprędce liście pożegnalnym. Mamo, ViviPrzepraszasz. Tak bardzo przepraszasz. Kurtyna. Budzisz się w szpitalu, bo ktoś tam na górze zadecydował, że to jeszcze nie Twój czas. Pora na zmiany – przed Tobą terapia i całkowicie nowe życie. Wasza trójka przeprowadza się do odziedziczonego przed laty przez mamę domu Twoich dziadków, który stał pusty i niszczał od chwili ich owianego tajemnicą zaginięcia. Zapuszczonego domiszcza, pełnego dźwięków, jakie wydawać potrafią tylko wiekowe budynki, pamiętające… zbrodnie z dawnych lat. Czy miejsce uważane za nawiedzone na pewno jest odpowiednim na świeży start? Dlaczego Twoja mama, która unikała tej posiadłości, odkąd była czterolatką, nagle zdecydowała się przenieść z Wami akurat tam – do „Domu masek”, który… stanie się idealną lokalizacją do rozegrania młodzieżowego horroru, stawiającego u każdego czytelnika wszystkie włoski na ciele?  

„Kłamstwa – urocze i inne – mogły być specjalnością tego domu.” 

Kiedy przybywacie na miejsce, marzysz tylko o jednym – aby jak najszybciej stąd uciec. Zaniedbany przez dziesięciolecia dom, straszy pod absolutnie każdym względem. Najbardziej szokuje Cię jednak fakt, że… każde z okien jest zabite deskami. Brak światła słonecznego nie sprzyja zaś zdecydowanie psychicznej rekonwalescencji. Może jednak jego odświeżenie zbliży Cię na powrót do mamy i siostry? Rozmowy podczas wspólnej odnowy pomieszczeń sprzyjają wszak rozmowom chyba że w ich trakcie uderzysz się młotkiem w mały paluszek, ale to już inna historia. 😉 Pierwsza noc w „Domu masek” okazuje się jedną z najbardziej przerażających w Twoim życiu. Trzeszczące deski podłogowe nad głową to najmniejszy problem. Przepełniony paniką krzyk matki, który rozlega się całkowicie niespodziewanie, mrozi krew w żyłach. Ponoć był to koszmarny sen, ale nie do końca dajesz temu wiarę. To tylko początek dantejskich scen. Biegające wszędzie owady, choć przecież dom przeszedł gruntowne wybijanie szkodników, powodują u Ciebie ciarki grozy. Podobnie jak prąd, który postanawia wyłączać się jedynie w Twoim pokoju w losowych momentach albo… kilkanaście postaci w maskach i opończach, widzianych przez Ciebie w środku nocy w ogrodzie; zasiadających przy stole, który dawno temu był używany w seansach spirytystycznych. Co tu się wyprawia? Czyżbyś miała kolejny epizod maniakalny lub całkowicie postradała zmysły w tym straszliwym domiszczu? Jutro będzie lepiej. Odsłonicie okna z desek i zalejecie budynek światłem, w którym wszystkie nocne mary wydają się nie tylko niegroźne, a nawet i śmieszne. Jutro… jutro będzie gorzej, ale jeszcze o tym nie wiesz. „Dom masek” jest zaś tego w pełni świadom.  

„(…) motyl wielkości ćmy księżycówki. Wielki jak dłoń mężczyzny. Motyl lśnił jedwabiście. Jego żyłki, delikatne jak pajęczyna, układały się w hipnotyczne koronkowe wzory.” 

Budzisz się jeszcze bardziej zmęczona niż byłaś przed położeniem się spać. Dość jednak rozczulania się nad sobą – młotki w dłoń, pora pozbyć się tego zasłaniającego wszystko drewna. Choć może jednak nie była to najlepsza decyzja - myślisz - kiedy okazuje się, że wszystkie szyby pokrywają niepokojące witraże. Komary, chrząszcze i inne robactwo patrzą na Was teraz z misternie zdobionych szkieł. Cóż to za poroniony pomysł? Przy każdej szybce jest także niepokojąco realistyczna maska. W Twoim pokoju na oknie tkwi wielki żuk. U siostry – piękny motyl. To jeszcze całkiem by uszło, gdyby nie fakt, że… nagle w pomieszczeniu zaczynają się pojawiać takie same owady. I tylko komnatę mamy zdobi piękna mozaika z błękitnych róż; takie samo urzeczywistnienie niemożliwego tkwi zresztą w Waszym ogrodzie – labirynt stworzony z trzymetrowych niebieskich kwiatów - rzekomo nie do przejścia. Miejsce to zdecydowanie ma swoją mroczną przeszłość, o czym przekonujesz się, kiedy postanawiasz poznać lepiej jego historię. Seanse spirytystyczne, niewyjaśnione zaginięcia… Okazuje się, że z woli przypadku lub przeznaczenia, właśnie znalazłyście się w epicentrum świata rodem z koszmarów. 

„Ten dom był piekłem, mój mózg był piekłem, a jedno z drugim nie do przezwyciężenia.” 

Dom masek. Dom z piasku i mgły. Dom mroku i zjaw. Dom grzechu. Dom duchów przeszłości. Witaj w miejscu, w którym nic nie jest takie, jakim się wydaje, a stare przewiny mają bardzo długie cienie. Lepiej nie oglądaj się za siebie, jeśli nie chcesz, by pochwyciły Cię w swoje szpony… 

„Pomyśl dwa razy, zanim powąchasz błękitne róże!” 

Dla „Domu masek” napisałam „polecajkę” na skrzydełko o treści: „Witaj w otoczonym labiryntem niebieskich róż „Domu masek”, w którym każda tajemnica mrocznieje. Jeśli skryjesz się za maską na zbyt długo, już zawsze pozostaniesz w niej uwięziony. Witaj w horrorze ułudy z płatków błękitnych kwiatów i cieni. Możesz go w każdej chwili opuścić - lecz czy on opuści Ciebie?”. Uważam, że jest to doskonałe podsumowanie tej stawiającej włoski na ciele historii. Choć jest ona klasyfikowana jako horror młodzieżowy, uważam, że będą nią urzeczone wszystkie mroczne dusze, kochające historie z dreszczykiem. Anna Fraistat skonstruowała opowieść z idealnie eskalującym napięciem, które w kulminacyjnym momencie otacza czytelnika dawką pięknie mrocznego chłodu. Choć przeczytałam już setki książek ze straszącym, starym domiszczem w tle, dawno nie poznałam żadnej aż tak wykwintnie podanej. Jest ciemno, niepokojąco, duszno, groźnie… a czasem z treści wyskakuje jump scare – ale taki z klasą. Chętnie opowiedziałabym fabułę stworzoną przez Autorkę podczas nocnego ogniska. Jestem pewna, że wzbudziłaby wiele dreszczy, a straszenie ludzi jest jednym z moich hobby (szczególnie w dni bez makijażu 😉). Umiejętne połączenie narracji o okolonym niespotykanymi, błękitnymi różami piekielnym domu, w którym definitywnie coś trwoży z motywem tracenia zmysłów gwarantuje rozrywkę najwyższych lotów. Po lekturze „Domu masek” z pewnością… zwątpisz w to, co naprawdę widziałeś. Sprawdzisz, czy w szafie lub pod łóżkiem na pewno nie kryją się potwory. Życzę Ci kolorowych koszmarów, w których na pewno coś Cię zaskoczy. 😉 9/10 

„Nie popełniłam wielu błędów, ale same spektakularne.” 

Skrojoną na miarę kropką nad i dla tego doskonale skonstruowanego i świetnie wzburzającego emocje horroru młodzieżowego są słowa Stachury: „Życie to jest teatr, mówisz ciągle, opowiadasz; / Maski coraz inne, coraz mylne się zakłada; / Wszystko to zabawa, wszystko to jest jedna gra / Przy otwartych i zamkniętych drzwiach. / To jest gra!”.

You May Also Like

0 comments

Serdecznie dziękuję za wszystkie opinie, wiadomości oraz czas poświęcony na czytanie mojej strony- tworzę ją dla Was! :-)