Agata Kołakowska - Mój najlepszy Jin-Su - recenzja

by - 02:23:00

Dawno temu najstarsza z moich przyjaciółek twierdziła, że moje życie przypomina brazylijską telenowelę. Definitywnie się nie myliła! Kiedy prosiła, bym opowiedziała jej, co u mnie nowego - pytała o fabułę kolejnego odcinka. Ten tasiemiec definitywnie nigdy nie powinien ujrzeć światła dziennego. 😉 Przyznaję, że kiedyś byłam fanką seriali i oglądałam równocześnie wszystkie możliwe produkcje, jakie serwowała widzom telewizja, a do tego dodawałam mnóstwo tych dostępnych wówczas jedynie w Internecie. Jest pewien urok w obejrzeniu kilkunastu sezonów tasiemca po dziesięć odcinków każdy, aby w tym finalnym, oczywiście odpowiednio widowiskowym, zobaczyć jak ta jedna para, której na przeszkodzie po drodze stało to, co możliwe i niemożliwe, nareszcie jest razem. Wiem, że się ze mną zgadzasz. 😉 Choć w mojej kolekcji obejrzanych propozycji tytułów jest bez liku - nigdy nie zdecydowałam się na obejrzenie koreańskiej dramy. Jak mniemam, już wtedy uważałam, że wystarczająca ich ilość jest obecna w moim prawdziwym życiu, by jeszcze zaprzątać sobie zwichrowaną jaźń tymi spod reżyserskiej ręki. Nie zmienia to faktu, że jako tematyczny wyjadacz zdecydowanie wiem, skąd ich fenomen. Stąd też “Mój najlepszy Jin-Su” Agaty Kołakowskiej od razu zwrócił moją uwagę. Po nieco cukierkowej okładce, która doskonale pasuje do mających słodką otoczkę seriali z Korei, nieco obawiałam się treści - jak pamiętasz, nie czuję się najlepiej wśród tęczy i jednorożców. Na szczęście całkowicie niesłusznie, bowiem najnowsza powieść polskiej Pisarki bez dwóch zdań otula czytelnika i napawa optymizmem, ale pozostaje życiową historią, w której odnaleźć można także dozę goryczy. Przede wszystkim jednak to taka opowieść, jaka urzeka fabułą - pokręconą i na wskroś oryginalną. Kto bowiem nie chciałby choć na chwilę przenieść się do ulubionego serialu?

Bo życie różnie obchodzi się z marzeniami. I człowiek też różnie się z nimi obchodzi. Czasami lepiej o nich zapomnieć, choć nie zawsze jest to możliwe. Bo rzeczy, nawet ukryte, od czasu do czasu upominają się o siebie. Tak jak teraz.” 

Kto ma uwierzyć w Twój talent i moc sztuki, którą przekazujesz otaczającą Cię rzeczywistość w unikatowy sposób, jeżeli Ty sama nie dajesz im wiary? No właśnie... Chociaż to nie jest ten moment życia, w jakim pokładasz nadzieję w czymkolwiek. Tkwisz w pracy, która - choć jest ciekawa - nie jest spełnieniem Twoich marzeń, przez co staje się coraz przykrzejszym obowiązkiem. Tak się jednak potoczyło, że nie spędzasz już całych dni we własnej pracowni jako młoda obiecująca malarka, która myśli nad kolejnym dziełem. Chwalono Cię podczas zajęć, pisano o Tobie w gazetach, ale chyba zabrakło istotnych elementów: szczęścia, pewności siebie i kogoś, kto odkryłby, że warto pokazać Twoją twórczość światu. Poprawiając teksty do czasopisma, w jakim się zatrudniłaś, myślisz smutno, że może najzwyczajniej nie byłaś w tym życiu stworzona, aby stać się wielką artystką, jaką każdy chciałby zobaczyć z pędzlem dzierżonym w dłoni podczas barwienia kolejnego płótna. Dziś podnajmowane lokum pełne sztalug odwiedzasz tylko w weekendy, a i to coraz rzadziej. Najczęściej bowiem, gdy tylko przekraczasz jego próg, rzucasz się na podłogę i płaczesz, rozpaczając za każdą ze straconych szans. Nie można się temu dziwić. W końcu nawet Twój już były chłopak twierdził, że malarstwo nie jest prawdziwym fachem, zatem powinnaś skupić się nad czymś bardziej przyziemnym. Tak długo negował wartość Twoich obrazów, że aż sama zaczęłaś w nie wątpić. Pogaduszki z koleżankami w firmie, jazda tramwajem do domu, szybki telefon do wrocławskiej przyjaciółki, może wcześniej kolacja u zaprzyjaźnionego właściciela koreańskiej restauracji - tak teraz monotonnie wyglądałby Twój każdy dzień, gdyby nie... namiętnie oglądane k-dramy. To one dają Ci otuchę i wiarę, że i w Twoim życiu jeszcze będzie najpiękniej. Skoro w nich wszystko kończy się dobrze, dlaczego i u Ciebie nie miałoby kiedyś być tak samo? Świat się chwieje, gdy natrafiasz na tasiemiec o młodej malarce... 

“A co można zrobić z obrazem, powieścią, muzyką? Można je przeżyć. I za ich pośrednictwem spojrzeć we własną duszę.” 

Z zapartym tchem śledzisz losy kobiety na ekranie i dochodzisz do wniosku, że może właśnie tak potoczy się Twoje własne życie... Tym bardziej, iż w końcu zdecydowałaś się na radykalny krok i odcięłaś od Jacka. Mnóstwo myśli poświęcasz za to mężczyźnie, którego codziennie widujesz w tym samym miejscu i o tej samej porze wówczas, gdy zmierzasz do nielubianej pracy. Czyżbyś dostrzegła prywatnego amanta, prezentującego się równie tajemniczo, co ten z serialu? Czasem przyłapujesz się na tym, że piszesz w głowie jego scenariusz. Ach, gdyby tak móc wykrzyknąć w pełni radośnie: mój najlepszy... No właśnie, póki co nie znasz nawet imienia przystojniaka w niedbale zawiązanym szalu. Kto wie, co przyniesie przyszłość. Pewną nadzieję na dodanie jej kolorytu przynosi Ci całkiem spontaniczny udział w konkursie na hasło reklamowe dla nowej linii lotniczej, promującym loty do Seulu. Z właściwym sobie pesymizmem uważasz, że i tak nie zgarniesz głównej nagrody, ale natura szalonej artystki nie pozwala Ci chociaż nie spróbować. Tymczasem przyglądasz się, jak na ekranie główna bohaterka dramy decyduje się na drastyczny krok i trzyma płomień nad wszystkimi namalowanymi obrazami. Czy to tak w jednej chwili może przestać istnieć całe twórcze dziedzictwo? Nieco cynicznie zastanawiasz się nad tym, czy ustępując miejsca - rezygnując ze sztuki - i kreując się prozaicznymi potrzebami, nie zrobiłaś tego samego. Łatwo doradzać postaciom, które ogląda się tylko przez szybę z zacisza wygodnej, domowej kanapy. Potem otwierasz oczy i... okazuje się, że serial jest Twoją rzeczywistością. Jak to możliwe? Największa i niepowtarzalna szansa czy chwila, w której nareszcie zaczniesz dzierżyć pędzel i ster nad własnym życiem? 

Ci, którzy mają kompetencje w danej dziedzinie, zazwyczaj oceniają je niżej niż ci, którzy ich nie posiadają.” 

Historia Agaty Kołakowskiej “Mój najlepszy Jin-Su” to magiczna powieść obyczajowa z wątkiem romantycznym, w której jednak najważniejszą rolę odgrywa motyw poszukiwania siebie i wiary we własne umiejętności oraz ważkość talentów. Nie jest to wszystko, co Autorka prezentuje czytelnikowi, bowiem w książce zaskakuje nader zwichrowanie podany motyw zamiany żyć, za jakim wręcz przepadam! 😉 Pominę milczeniem, ile razy wyobrażałam sobie własną personę na miejscu serialowych pań, ale nadmienię, że z tak uroczo szalonym pomysłem w literaturze dawno się nie spotkałam. Jestem na tak! Podobnie zresztą jak co do kreacji głównej bohaterki, której po prostu nie da się nie lubić. To za jej sprawą cała narracja nabiera ogromnego kolorytu. Czytelnik zaś, poznając jej perypetie, z pewnością niejednokrotnie uśmiechnie się, zmartwi, szczerze rozbawi, a może i nieco wzruszy. I będzie jej kibicować, choć - jak to w telenoweli bywa - sam zadecyduje, jakie widziałby dla niej zakończenie. Osobiście czuję się ukontentowana. Językowo bezbłędnie, mimo tego, że preferuję narrację pierwszoosobową. Warto przy tym zauważyć, że Kołakowska niesamowicie plastycznie odmalowuje tak świat k-dram, jak i samej Korei, w której naczelna postać zagości. Podczas czytania miałam wrażenie, że sama zwiedzam ten orientalny świat czy próbuję opisywanych potraw. Magiczna materializacja kreowanej rzeczywistości - w to trzeba umieć! Sama historia przypomina mi życiowy słoik miodu z łyżką dziegciu, przez co sądzę, że spodoba się niemalże każdemu. Jest wyważona, a przy tym pozostaje niesamowicie przyjemna w odbiorze. Coś jak ten rozgrzewający, puszysty koc, który tak lubisz. Aż znów samemu chciałoby się przenieść do ukochanego serialu... 8/10 - idealna na jesień! 

Sztuka opowiada o duszy. (...) Tak bardzo kochała obcować ze sztuką! Tak bardzo kochała ją tworzyć. Ale od dawna czuła się wyłącznie widzem. Wcześniej jako artystka, teraz również jako człowiek. (...) Tego się nie wybiera. Artystą się jest. (...) Otóż sztuka to suma pracy, talentu, emocji i opowieści. Jeśli tego nie szanujemy, to co mamy szanować?” 

You May Also Like

0 comments

Serdecznie dziękuję za wszystkie opinie, wiadomości oraz czas poświęcony na czytanie mojej strony- tworzę ją dla Was! :-)