Marta Kurzawa - Kiedy serce powie dość - recenzja
Twoje życie z pozoru wygląda wręcz idealnie. Masz dobrą pracę i chłopaka, który jako prawnik ma przed sobą świetlaną przyszłość. Gdy jednak przyjrzeć mu się z bliska, widać szereg poważnych rys, zaburzających ten sielankowy obraz. Zmartwień dostarcza Ci także miejsce zatrudnienia. Agencja reklamowa zawsze była Twoim marzeniem, toteż, gdy po skończeniu studiów otrzymałaś ofertę jednej z gdańskich firm z tej branży, Promotion SA, przyjęłaś ją bez namysłu. Zaczęłaś jako stażystka, aż w końcu po czterech latach zostałaś pełnoprawnym pracownikiem. Bardzo lubisz swoje zajęcie a tworzenie projektów i kreowanie kampanii reklamowych sprawia Ci wielką satysfakcję. Twój pech polega na tym, że trafiłaś na okropną przełożoną. Pani Iza ma sześćdziesiąt lat i jest chodzącą złośliwością. Despotyczna, o cholerycznym usposobieniu, bezpodstawnie pewna siebie - jest nieodmiennie skrajnie krytyczna wobec Twoich poczynań. Co gorsza, poddaje Cię wręcz skrajnemu mobbingowi. Głośno krytykuje wszystko, co robisz i posuwa się nawet do krzyku oraz notorycznego grożenia zwolnieniem. Do tego przypisuje sobie wszystkie sukcesy, które osiągnęłaś dzięki ciężkiej pracy, czym całkowicie lekceważy Twoje wysiłki. To przez nią jesteś coraz bardziej zniechęcona. Miewasz także bezsenne noce i nerwowe dni nawet wtedy, gdy masz wolne. Przed przestąpieniem progu firmy denerwujesz się do tego stopnia, że oblewają Cię zimne poty i czujesz ból żołądka. Iza niejednokrotnie doprowadziła Cię do płaczu i drżenia rąk. Na szczęście będziesz miała okazję zapomnieć o tym wszystkim na krótki czas. Właśnie pakujesz walizkę, gdyż czeka Cię długo planowany i kilka razy przekładany weekendowy wypad z partnerem. Jesteście razem od siedmiu lat. Wynajmujecie mieszkanie na Strzyży, która jest jedną z najbardziej uroczych dzielnic Gdańska. Na razie nie planujecie dalszej przyszłości, jest Wam dobrze w uroczej codzienności, jaką razem stworzyliście.
„Ciągła praca, spotkania, w weekendy też. (...) Tygodnie uciekały, a my potrzebowaliśmy wreszcie trochę wspólnego odpoczynku i wieczoru z wyłączonymi telefonami.”
Czekasz niecierpliwie, aż Michał się pojawi i wreszcie będziecie mogli wyruszyć. Zamiast tego rozlega się dzwonek telefonu, a gdy odbierasz, chłopak po raz kolejny ogromnie Cię rozczarowuje. Okazuje się, że musi zostać w pracy - znowu nici z wyjazdu. Najbardziej wścieka Cię, że jak zawsze obiecuje, że wszystko sobie wynagrodzicie. Z goryczą myślisz, iż zawsze powtarza takie zaklęcie i jeszcze ani razu nie dotrzymał złożonej przysięgi. Jego niesłowność i lekceważenie Twoich potrzeb to zresztą nie jedyne elementy, które powodują, że coraz częściej zastanawiasz się nad jakością swojego związku. To z pozoru drobne rzeczy - apodyktyczność, przejawiająca się puszczaniem mimo uszu wyrażanego przez Ciebie zdania i forsowaniem swojego za wszelką cenę czy ignorowanie Twoich kłopotów w pracy. Ale najgorszy jest brak czułości i zainteresowania Twoją osobą. Pocałunki, jakie składa na Twoich ustach, są zimne a przytulenia bezosobowe, jakby odruchowe. Zadajesz sobie pytanie, czy poza wspólnym życiem jeszcze cokolwiek Was łączy. Nie masz jednak czasu tego znowu roztrząsać, gdyż wobec klęski planowanej eskapady, umówiłaś się na kolejny wieczór z siostrą i przyjaciółką Zuzą. Musisz przygotować jedzenie i ogarnąć mieszkanie. Oczywiście Michał zjawia się, gdy już ze wszystkim udało Ci się uporać. Obydwie dziewczyny przychodzą z partnerami. Wypijacie trochę wina i rozmawiacie. Z zazdrością spoglądasz, jak może wyglądać prawdziwe partnerstwo i czerpanie przyjemności z wzajemnej bliskości. Twój chłopak znowu się nie popisuje - na pytanie, jak długo jesteście w związku, odpowiada, myląc się o całe dwa lata. To chyba o czymś to świadczy. Gdy goście wychodzą, wdajecie się w kłótnię. Michał zaczyna bez powodu złośliwie wypowiadać się o odwiedzających i wyprowadza Cię z równowagi. Z ciężkim sercem, zmęczona kładziesz się spać z nieodłączną myślą, że jutro znowu czeka Cię gehenna w pracy. I zupełnie się nie mylisz. Po weekendzie Twoja szefowa powróciła wypoczęta i z nową energią, którą w całości skierowała na wyznaczony przez siebie cel – jak najbardziej Cię pognębić. Ledwo pojawiasz się w siedzibie, a już dochodzi do awantury. Zupełnie bezpodstawnie żąda od Ciebie zreferowania sprawy, którą, jak wcześniej z nią ustaliłaś, prowadziła zupełnie inna osoba. Próbujesz właśnie to wytłumaczyć, jednak nic nie osiągasz. Dostajesz więc kolejną burę - i to przy wszystkich.
„Czułam, że pomału brakuje mi tchu. I coraz trudniej panowałam nad zdenerwowaniem. Jakbym rozmawiała ze ścianą. Choć wydaje się, że ze ścianą może byłoby lepiej, bo przynajmniej echo by odpowiedziało.”
Gdy skrajnie wyżęta wracasz do domu, Michał oświadcza, że wychodzicie do lokalu, w którym macie zarezerwowany stolik. Nie zważa na Twoje protesty, więc niechętnie wbijasz się w elegancką sukienkę i szpilki. Na miejscu ze zdumieniem spostrzegasz przyszłych teściów. Ojciec Michała to stateczny właściciel kancelarii prawnej, w której Twój chłopak zresztą pracuje. Z matką jest dużo gorzej - jest wścibska, dominująca i zaborcza a swojego piskliwego głosu używa do ciągłego gadania. Jest uosobieniem cringe'u – ubiera się tandetnie, świecąc z daleka natapirowaną platynową fryzurą. Jak zwykle na Twój widok zaczyna trajkotać, wypytując o zupełnie nieważne rzeczy. Chwilę później zjawiają się także Twoi rodzice. Zaczynasz pocić się ze zdenerwowania, czując pismo nosem i rozumieć, że Michał zaprosił wszystkich, aby się oświadczyć. Prawdę mówiąc, zupełnie przestałaś na to liczyć. Kiedyś tego pragnęłaś, ale Twój partner tak długo się do tego nie kwapił, że straciłaś nadzieję. I co gorsza zainteresowanie. Jesteś nieco zła, że postawił Cię w takiej sytuacji bez pytania Cię wcześniej o zdanie. Przeczucie Cię nie myliło – Twój chłopak wstaje, wygłasza „urzędową” formułkę o Waszym szczęśliwym, długoletnim pożyciu, otwiera czerwone puzderko i wręcza Ci pierścionek, pytając czy zostaniesz jego żoną. Potwierdzasz, ale nie czujesz żadnej radości. Po prostu poddajesz się wydarzeniom i zgadzasz na to, co nieuchronne. Łapiesz się na tym, że patrzysz na błyszczącą na Twoim palcu ozdobę i... nic. Po kolacji wracacie do mieszkania i znowu wpadacie w szarą codzienność – zaręczyny niewiele pod tym względem zmieniły. Następne dni poświęcasz na przygotowania do babskiego wypadu na Kaszuby. Koleżanka, z którą znasz się od dzieciństwa, organizuje wieczór panieński, a Zuza ofiarowała jej możliwość odbycia go w uroczym domku na wsi, należącym do jej rodziny. Gdy przyjeżdżacie na miejsce, zastajecie tam jej brata z przyjacielem Pawłem. Jak się okazuje, doszło do nieporozumienia, a oni nic nie wiedzieli o Waszych planach. Nie macie wyjścia, więc niewieścia z założenia impreza odbywa się w obecności mężczyzn. Paweł nie tylko od razu zwraca Twoją uwagę, ale też roztacza taką aurę, że rozmawiasz z nim, jakbyś znała go od zawsze. Do tego masz wrażenie, że jego wzrok prześwietla Cię niczym promienie rentgena, docierając na dno duszy. Jakby tego było mało, jest bardzo przystojny i elokwentny. Choć wspólny pobyt szybko się kończy i wracasz do codzienności, nie możesz zapomnieć o nowo nawiązanej wiadomości. Wkrótce los zetknie Was znowu, a Ty staniesz przed wyborem, który zaważy na całym Twoim przyszłym życiu...
„Spojrzał tak przenikliwie, że miałam wrażenie, że zagląda w głąb mojej głowy. Naprawdę wydawało mi się, że jego wzrok pozbawia mnie wszelkiej intymności, jakby nic nie było dla niego tajemnicą. Jakby wiedział o mnie wszystko.”
Debiut Marty Kurzawy, zatytułowany „Kiedy serce powie dość” to coś pomiędzy komedią romantyczną, romansem a powieścią obyczajową. Tematem przewodnim propozycji literackiej okazują się rozterki uczuciowe głównej bohaterki, czyli Anki. Trzydziestoletnia kobieta prowadzi uładzone życie u boku Michała aż do momentu, gdy pojawia się w nim Paweł - ucieleśnienie wszystkich jej utajonych tęsknot oraz pragnień. Rozczarowana bieżącym związkiem kobieta łapie się na tym, że zaczyna darzyć nowego znajomego coraz intensywniejszym uczuciem - pomimo formalnego stanu narzeczeństwa a nawet wyznaczenia daty ślubu. Ania staje więc przed nie lada dylematem, to jest wyborem dalszej życiowej drogi. Niepewny los niespodziewanych emocji czy bezpieczeństwo tych znanych? Tego dowiesz się już z lektury. Muszę przyznać, że Pisarka stworzyła bardzo poprawną powieść, choć momentami odbierałam ją jako zbyt tendencyjną. Czytelnik od razu wie, jak rozwinie się fabuła, więc pod tym względem brak jest większych zaskoczeń. Nie zmienia to jednak faktu, iż właśnie takie “bezpieczne” opowieści to przyjazny, gwarantujący dobrą rozrywkę wybór - szczególnie, gdy odbiorca treści poszukuje przyjemności i narracyjnego ukojenia. Sądzę, że ta historia ma szansę wzruszyć oraz uśmiechnąć, mimo oczywistego zakończenia. W kwestiach językowych nie mam żadnych zastrzeżeń, jako że pasuje on do tego typu literatury. Podsumowując krótko: oto urocza kreacja, najeżona “czy warto” i “co by było, gdyby?”, która idealnie sprawdzi się na deszczowy jesienny wieczór. Pozostawiam ją z notą 7/10, opatrzoną minusami.
„Spojrzał wreszcie na mnie. Prosto w oczy. Tak jak zwykle, gdy widział więcej niż chciałam mu pokazać. Nie potrafiłam ukryć przed nim duszy. (…) Serce biło jak oszalałe (…). Przytuliłam się najmocniej, jak potrafiłam. W tych ramionach był mój happy end.”
0 comments
Serdecznie dziękuję za wszystkie opinie, wiadomości oraz czas poświęcony na czytanie mojej strony- tworzę ją dla Was! :-)