Anna Brańska - Imersja - recenzja
Wpatrujesz się w twarz widniejącą przed oczyma i próbujesz sobie rozpaczliwie przypomnieć, do kogo należy. Omiatasz wzrokiem otoczenie i ze zdumieniem konstatujesz, że nie masz najmniejszego pojęcia, skąd się wzięłaś w podróżnym powozie pędzącym z pełną prędkością, na jaką stać ciągnące go konie. Zaczynasz odczuwać coraz większy strach i z całych sił zmuszasz się do zachowania zimnej krwi - nadaremnie. Z osłupienia wyrywa Cię głos siedzącego naprzeciwko mężczyzny, który wyraźnie zainteresował się malującym się na Twoim obliczu uczuciem oszołomienia. Z wyraźną troską pyta, co się z Tobą dzieje, powtarzając raz po raz, że jesteś całkowicie bezpieczna. Wydobywasz z siebie głos, zapewniając, że zasnęłaś i straciłaś kontakt z rzeczywistością. Tylko Ty wiesz, że te słowa kryją w sobie o wiele głębsze znacznie, niż się to na pozór wydaje. Jegomość na razie daje Ci spokój, a w Twojej głowie dudni pytanie kim jesteś? Masz wrażenie, że Twój umysł to całkowicie niezapisana, biała karta - nie ma w nim żadnych wspomnień, które zawierałyby jakiekolwiek obrazy z przeszłych wydarzeń. Nie znasz nawet swojego imienia i nazwiska. Cicho pytasz, który jest rok a odpowiedź uderza Cię jak obuch. Dowiadujesz się bowiem, że jest rok 1876 i właśnie wyjechaliście z Rothbury - uroczego miasteczka na północy kraju. Widocznie wyglądasz na mocno zaskoczoną, gdyż siedząca obok młoda kobieta, najwyraźniej jego córka, zaczyna gwałtownie potwierdzać, że tak w istocie jest. Bierzesz głęboki oddech i zapewniasz, że oczywiście zdajesz sobie z tego sprawę, przepraszając za całe zamieszanie wywołane Twoim dziwnym zachowaniem. W powozie zapada cisza, a Ty możesz zastanowić się nad swoim położeniem.
„(...) niech się dzieje co chce. Jak się bawić, to się bawić. W końcu mi się należy. Nie miałam urlopu chyba z dwadzieścia lat. Tak sądzę. Chyba. W jakiś niezrozumiały dla mnie sposób nagle zaczęłam odczuwać spokój, tak jakby ktoś nakrył mnie kołderką przed snem i ucałował w czoło.”
Z błogostanu, w który tak nieopatrznie popadłaś, wyrywają Cię gwałtowne manewry, jakie nagle, przy wtórze pełnych przerażenia wrzasków woźnicy, zaczyna wykonywać pojazd. Zatrzymujecie się tak raptownie, że zostajesz wyrzucona z siedzenia wprost na swojego interlokutora, który się podrywa i zrzuca Cię na podłogę. Po chwili słyszysz głośny szloch, a gdy odwracasz w jego kierunku głowę, widzisz dziewczynę zastygłą w skrajnym przerażeniu. I nic w tym dziwnego, gdyż do jej smukłej szyi ktoś właśnie przystawia wielki nóż. Niewiele się zastanawiając, kopiesz z całej siły w drzwi i wydostajesz na zewnątrz. Próbujesz wczołgać się pod powóz, gdy nagle czujesz, że czyjeś ręce ciągną dół Twojej spódnicy. Wpijasz się dłońmi w szprychy koła. Chwilę później dobiega Cię odgłos przewracającego się powozu a Ty sama zapadasz w nicość. Gdy odzyskujesz przytomność, wokół panują nieprzenikniona ciemność oraz przeraźliwe zimno. Starasz się poruszyć, ale nie jesteś w stanie tego zrobić. Rozglądasz się nerwowo i Twój wzrok pada na ciało współpodróżnika, które leży nieopodal. Na jego twarzy maluje się zastygły wyraz strachu, a pod nosem widnieje strużka zaschniętej krwi. Wpadasz w panikę i zaczynasz głośno płakać, jednak szybko milkniesz pod wpływem rwącego bólu. Nogi masz przygniecione jakimś żelastwem, a stalowy pręt uciska klatkę piersiową. Zaczynasz cicho wołać o pomoc, jednak nikt Ci nie odpowiada. I wtedy, czego zupełnie nie potrafisz wyjaśnić, przez Twoją głowę przemyka jak błyskawica myśl: „Nazywam się Mary”. Uspokajasz się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, w końcu to jedyny fakt, którego jesteś świadoma o sobie. Nie jesteś w stanie długo się nim cieszyć, gdyż znowu tracisz przytomność. Odzyskujesz ją, po klapnięciu w policzek. Uchylasz powieki i widzisz kobietę w staromodnym, białym czepku na głowie, która usiłuje wybudzić Cię z letargu. Znajdujesz się w łóżku a Twoja pierś jest ciasno zabandażowana, co wskazuje, że masz połamane żebra. Gdy pada pytanie, czy wiesz, kto ich wszystkich zabił, przypominasz sobie niedawne straszne przeżycia. Dowiadujesz się, śpisz już od dwóch dni i zostałaś znaleziona w Bagiennym Lasku. Powóz, jakim podróżowałaś, padł ofiarą rabusi, którzy zamordowali wszystkich pasażerów poza Tobą. Napadu nie przeżył też woźnica, któremu bestialsko urżnięto głowę. Znajdujesz się w Whitefield Hall - posiadłości lorda Williama Shelby oraz jego brata Edwarda, którzy pomagają w prowadzonym śledztwie. Zdajesz sobie sprawę, że jesteś jedynym świadkiem w sprawie, więc z pewnością czeka Cię intensywne przesłuchanie. Wcale się go nie obawiasz. Większym przerażeniem napawa Cię świadomość, że nadal nie wiesz, kim jesteś ani jakim cudem znalazłaś się w XIX-wiecznych czasach...
„Świadomość, w jak beznadziejnym położeniu ten zanik pamięci mnie stawia, jeszcze bardziej mnie przybiła i teraz łzy zamieniły się w dwa potoki, spływające po policzkach wprost na pościel. Naprawdę nic nie pamiętam (...).”
Gwałtownie zrywasz się z łóżka, w pośpiechu doprowadzasz do porządku i wychodzisz z domu. Musisz jak najszybciej dostać się Instytutu Kwantowej Technologii Informacyjnej i Sztucznej Inteligencji samodzielnego państwa-miasta Atlantydy. Masz tam ważny odczyt, więc nie możesz się spóźnić. Wsiadasz do autonomicznego samochodu i wydajesz polecenie, aby zawiózł Cię na miejsce. Z ulgą myślisz, że życie stało się znacznie łatwiejsze, dzięki tego rodzaju wynalazkom. Ale nic w tym dziwnego, w końcu jest już 2128 rok. Gdy przemawiasz, wszyscy słuchają Twojego głosu z wielkim skupieniem. Zainteresowanie budzi szczególnie program opatrzony akronimem SR od Zwrotu „Symulowana Rzeczywistość”. Umożliwia on zanurzenie się w wykreowanym przez własny mózg świecie, którego wizje przetwarza komputer z użyciem systemu sztucznej inteligencji. Personalizuje scenariusze wydarzeń na podstawie indywidualnych preferencji, osobowości użytkownika, jego ukrytych marzeń oraz podszeptów podświadomości. Masz ogromny udział w jego powstaniu i znalazłaś się w grupie osób, które go wypróbują. Z podnieceniem myślisz, jak to będzie, gdy przeniesiesz się umysłem i w pewnym znaczeniu również ciałem do swojego ulubionego okresu historycznego -Anglii za panowania królowej Wiktorii. Zachwycające będzie ujrzenie wszystkiego na własne oczy w całkowicie bezpiecznych warunkach. Co bowiem mogłoby pójść nie tak w dobie, w jakiej ludzie są zdolni do tworzenia tak niezwykłych rzeczy?
„To, co tam zastaniesz, może Cię kompletnie zaskoczyć lub nawet zszokować. Pamiętaj, że AI zaprogramowała Twój SR tak, by dostarczyć Ci niezapomnianych przeżyć, i będzie na gorąco tworzyć oraz dostosowywać scenariusz, chociaż pozostali gracze też mogą i mają prawo na niego wpływać.”
„Imersja” Anny Brańskiej to jedna z najbardziej oryginalnych powieści science-fiction, z jakimi miałam do czynienia. Jej bohaterką jest June Newman - naukowiec parający się dziedziną neuronautyki i mieszkaniec stechnicyzowanego miasta-państwa Atlantydy. Kobieta bierze udział w pilotażowym programie „Symulowanej Rzeczywistości” - swoistej grze, której uczestnicy tworzą wirtualną rzeczywistość, jaka przenosi ich umysły w krainę imaginacji za pomocą komputera współpracującego z AI. Projekcja rodem z podświadomości, sennych marzeń oraz kształtu osobowości... Czyż nie piękne? 😉 Niestety, obiecujące przedsięwzięcie wymyka się spod kontroli i przynosi nieobliczalne skutki. Sytuację dodatkowo komplikuje morderstwo dokonane na Atlantydzie, którego rezultaty naznaczają przebieg gry i mogą zaważyć na losie wszystkich, jacy się na nią zdecydowali. Jakby tego było mało, „awatar” June zostaje wbrew woli wplątany w serię tajemniczych zabójstw, dokonywanych z bestialskim okrucieństwem na mieszkańcach XIX-wiecznej Anglii, a on sam... o mało nie pada ich ofiarą. Niewątpliwie pomysł Autorki na fabułę jest nader oryginalny! Czytelnik przenosi się z jednego wymiaru czasowego do drugiego a w każdym z nich wydarzenia pędzą jak szalone, zabierając odbiorcę w zwichrowaną wyprawę, w trakcie której nie ma szans na nudę. Prawdziwy rollercoaster wrażeń dla miłośników podróży w czasoprzestrzeni! Owszem, podczas lektury wymagane jest skupienie, ale warto je wykrzesać dla nagród: wartkiej akcji, zaskakujących suspensów oraz wyjątkowo starannego języka. Za plus poczytuję także kreację głównej bohaterki, która ma bogatą osobowość, rozbudowane życie wewnętrzne i podświadomość, jaka wydaje się nie znać granic. Polecam - 8/10: unikatowa przygoda literacka, którą można określić mianem... ponadczasowej. 😉
„Do moich uszu docierały miliony dźwięków, które z początku były tylko nic nie znaczącym szumem, lecz potem zaczęły układać się w harmonijną symfonię doskonale zgranych ze sobą nut, tworząc najczystszą i jednocześnie najpiękniejszą melodię świata.”
0 comments
Serdecznie dziękuję za wszystkie opinie, wiadomości oraz czas poświęcony na czytanie mojej strony- tworzę ją dla Was! :-)