Przemysław Piotrowski - Fetysz - recenzja
Nie jest Ci łatwo. Od kiedy rozstałeś się ze swoją dziewczyną Julią, przestało Ci na czymkolwiek zależeć - a już najmniej na życiu i zdrowiu. Cały czas balansujesz na linie. Zalewasz samotność litrami alkoholu, po którym często wdajesz się w bezsensowne bójki, snujesz bez celu po melinach i innych tego rodzaju mało przyjemnych przybytkach. Na ogół kończy się to potężnymi siniakami i takim obrzękiem twarzy, jaki nie pozwala poznać siebie w lustrzanym odbiciu. Do tego śmierdzi od Ciebie jak z gorzelni. O ile nie raziłoby to tak bardzo w przypadku szarego obywatela, to już dla policjanta jest niewątpliwą ujmą. Z racji niebywałej skuteczności i brawurowych akcji, stałeś się żywą legendą oraz wzorem dla młodych, początkujących funkcjonariuszy. Teraz jednak wszyscy widzą, w jakim jesteś stanie, więc otaczająca Cię aura ulatuje coraz szybciej - jak z przekłutego balonika. Na komendzie praktycznie każdy unika z Tobą kontaktu, nie wyłączając szefa. Tobie wszystko to obojętne - przecież nigdy nie przejmowałeś się opiniami innych ludzi. Nie zamierzasz więc niczego zmieniać w swoim zachowaniu. Tej nocy również idziesz „w tango” - do tego stopnia, że znowu nic nie pamiętasz... Gdy otwierasz oczy, orientujesz się, że znajdujesz się w obcym mieszkaniu. Jesteś cały obolały, a głowa pulsuje Ci, jakby za chwilę miała eksplodować. Co ciekawe, w Twoim polu widzenia skrzętnie uwijają się trzy identyczne brunetki, zalewające synchronicznie sześć filiżanek kawy. Dopiero gwałtowne mruganie powiekami przywraca Ci właściwą ostrość widzenia na tyle, że dostrzegasz wreszcie tylko jedną nieznajomą kobietę, zmierzającą w Twoim kierunku z parującym napojem i talerzem pachnącej jajecznicy.
„Że też zawsze musi wpakować się w jakiś gnój. Przez ostatnie miesiące zraził do siebie chyba wszystkich. Kolegów i koleżanek w pracy nie miał, ale teraz zastąpili ich sami wrogowie.”
Gdy zerkasz na zawieszone na ścianie lustro, w oczy rzuca Ci się widok gorszy niż zazwyczaj. Ewidentnie dostałeś w mordę i to bardzo solidnie. Dlaczego, pozostaje wielką zagadką, choć liczysz, że Twoja towarzyszka wkrótce Ci to wyjaśni. I wcale się nie mylisz. Okazuje się, że zachowałeś się jak przystało na rycerza i stanąłeś do obrony, gdy czterech facetów próbowało wciągnąć ją do samochodu. Taka przewaga liczebna po stronie agresorów musiała zaowocować łomotem, więc nie ma co się dziwić, że wyglądasz, jak wyglądasz. Mogło skończyć się gorzej, jednak napastnicy zauważyli odznakę i broń, więc odpuścili. Powstrzymując jęki, zwlekasz się z łóżka i pośpiesznie ubierasz, myśląc gorączkowo, czy w nocy do czegoś doszło. Z ulgą dostrzegasz, że kobieta jest w lekko zarysowanej ciąży, więc z całą pewnością jej nie dotknąłeś, przynajmniej tej zasady jeszcze nie naruszyłeś. Sprawdzasz pistolet i próbujesz się pożegnać, ale Zofia prosi, abyś dał jej numer telefonu, który bazgrzesz na kawałku kartki. Wychodzisz na świeże powietrze, z trudem powstrzymując wymioty i zmierzasz prosto do komendy. Ledwie przekraczasz jej próg, a już czeka na Ciebie niespodzianka. Twój kumpel Mściwój Kruszwica z wyraźną uciechą prezentuje Ci nagranie z monitoringu, na którym możesz podziwiać swoje wczorajsze wyczyny. Z przekąsem dodaje, ze sprawców ujęto i znajdują się na dołku. Z mściwą radością myślisz, że świetnie się składa - będziesz mógł wywrzeć na nich małą zemstę. Dowiadujesz się, że jeden z nich jest byłym wychowankiem domu dziecka u Hieronimek - jak i Ty. Postanawiasz zacząć od niego. Gdy wchodzisz do pokoju przesłuchań, widzisz sporego faceta w typie misia. Jest zwalisty, zaniedbany i wygląda na niezbyt lotnego, co zresztą szybko potwierdza. Nie potrafi wyjaśnić swojego zachowania i usprawiedliwia je chwilowym zdenerwowaniem. Mieszka ze starą matką w niezbyt zadbanej kamienicy i oczywiście ani myśli iść do jakiejkolwiek pracy. Wystarczy mu zbieranie butelek i skromna renta rodzicielki. Wraz z trzema kumplami tworzy środowisko inceli, którzy nienawidzą kobiet - głównie za to, że nie chcą z nimi sypiać. Wiedzą, że z powodu charakteru i wyglądu nie mają szans na znalezienie drugiej połówki, więc z każdym dniem ich niechęć się zwiększa. Udzielają się na forach tematycznych i zamieszczają na nich straszne bluzgi wobec płci pięknej.
„Kiedyś kobiety przynajmniej potrafiły się odwdzięczyć. A dziś? Wszystko stanęło na głowie. Zamiast zajmować się domem i co wieczór zaspokajać swoich chlebodawców, robiły kariery, pokazywały (...) na Instagramie i w kółko skarżyły się, (…) jak to są zaniedbywane i dyskryminowane (…).”
Szczerze gardzisz takimi typami, więc szybko kończysz przesłuchanie, zawierając z nim układ. W zamian za odstąpienie od postawienia zarzutów, zgadza się na aktywność w Internecie, polegającą na prowokowaniu do zwierzeń tych, którzy mają złe zamiary wobec niewiast i chcą im zrobić fizyczną krzywdę. Masz nadzieję, że pomoże to w rozwiązaniu sprawy, którą prowadzisz. Wziąłeś sobie za punkt honoru, by ją rozwiązać. Wszystko wskazuje na to, że macie do czynienia ze zwyrodnialcem, będącym seryjnym mordercą. Niedawno znaleziono poćwiartowane ciało kobiety pomiędzy trzydziestym piątym a czterdziestym piątym rokiem życia. Co ciekawe, była w ciąży. Dowody wyraźnie wskazują, że więziono ją dłuższy czas, o czym świadczą wyraźne ślady po kajdankach na przedramionach. Poddawano ją też wymyślnym torturom. Z odrazą i przerażeniem myślisz, jakie piekło musiała przejść, zanim zeszła z tego świata. Przysięgasz sobie, że złapiesz bydlaka, choćbyś miał go wyrwać spod ziemi. Na razie jednak nie macie żadnych tropów, które mogłyby przybliżyć do tego celu. Postanawiasz na początek sprawdzić środowiska kibicowskie, w których aż roi się od mizoginów. Nie będzie to łatwe, ale na szczęście masz tam pewne znajomości. Nie odpuścisz, aż nie dopadniesz drania, najlepiej zanim skrzywdzi kolejną bezbronną dziewczynę. Musisz więc się śpieszyć, w czym niewątpliwie pomoże Ci charakter buldoga, który nigdy nie wypuszcza z kłów swojej ofiary. Masz jednak do czynienia z niełatwym przeciwnikiem...
„Nie przejmował się tym, co go otacza (…) wszystko miał gdzieś. Jeśli w coś wierzył, to w fundamentalną uczciwość (…) Broniła go (…) skuteczność i ta niespotykana brawura (…). Był uparty jak osioł, nie dbał o nic, nie szło przemówić mu do rozsądku, a gdy już obrał sobie jakiś cel, to nie oglądał się na nic, szedł jak taran, byle do tego celu.”
„Fetysz” Przemysława Piotrowskiego to ósmy tom serii “Igor Brudny” a przy tym dość brutalny kryminał, który nie stroni od dosłowności i dosadnego języka. Myślę, że fani Autora, podobnie jak ja, mieli się już okazję przekonać o tym, że jego styl pisania jest charakterystyczny. Tematem przewodnim tej części jest śledztwo w sprawie makabrycznych morderstw kobiet. Tropy wiodą do środowiska tak zwanych inceli, czyli mężczyzn, jacy z powodu indolencji w sprawach damsko–męskich, wylewają swoją frustrację na płeć piękną. Pisarz świetnie myli tropy, co trzeba uznać za dużą zaletę, choć u znanego i doświadczonego już “kryminalisty” bynajmniej to nie dziwi. Choć jestem fanem mrocznych lektur, przyznaję, że narracja jest dość drastyczna - zwłaszcza w warstwie językowej. Autor używa dosadnych i bardzo obrazowych określeń nawet wtedy, gdy nie ma takiej potrzeby i nie jest to uzasadnione rozwojem wydarzeń. Za zbędne uważam nader nieelegancko opisane sceny zbliżeń. Tak samo jak całostronicowe rozważania na temat niewielkiego przyrodzenia jednego z policjantów, co nie ma żadnego związku z fabułą. Tego rodzaju „kwiatków” krążących wokół wiadomych partii ciała jest zresztą. Tych, którzy mają serce po prawej stronie, w konfuzję wprawią oceny dotyczące ich stanu jaźni. Krzywdzące, jako że, co charakterystyczne, wszystkie negatywne postaci mają „prawicowe” skrzywienie. Przedstawiane w iście karykaturalny sposób, który nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. Na przykład: „Wielu umiejscowionych najniżej w hierarchii pseudokibiców (…) miało przekonania skrajnie prawicowe, szowinistyczne, rasistowskie i mizoginiczne. Często (…) pochodzili z rodzin patologicznych, gdzie kultywowano system patriarchalny, w których nie brakowało przemocy i alkoholu.” Albo: „Pomimo, że przedstawiali się jako obrońcy wiary katolickiej, życia poczętego i kultu rodziny, tak naprawdę gardzili wszystkimi, którzy się z nimi nie zgadzali, zwłaszcza zaś kobietami. W ich pojęciu baba miała siedzieć w garach, rodzić dzieci i co wieczór dawać dupy, co zwykle względem ojca kultywowała ich matka, a teraz wszystko stanęło na głowie, bo feministki, aborcja i tak dalej.” Czarne owce są w każdym środowisku, ale tego rodzaju generalizowanie i demonizowanie nigdy nie zdobędzie mojego uznania. Rozumiem koncepcję krzywego zwierciadła, przerysowanego obrazu czy pastiszu, ale może choć raz, dla odmiany, obarczymy tym inny odłam miast konserwatywnego? Albo normalnego, choć to pozostaje już kwestią percepcji... Uważam jednak, że wyglądu “typowego” według treści książki prawicowca nie powinno przedstawiać tak, jak onegdaj pisywało się w magazynach III Rzeszy o pewnej nacji: „Teraz skurczył się do rozmiarów karalucha. Jego wyraz twarzy też niespecjalnie różnił się od owadziego.” To także kwestia wartości, osobowości oraz przejawianych poglądów - choć pewne normy powinny pozostać nienaruszalne. Najważniejszą z nich niech będzie szacunek. Wróćmy jednak do oceny. “Fetysz” pozostawiam z notą 6/10 - z lekkim drgnięciem w kierunku 7. Gatunkowo to sztandarowy, rodzimy kryminał, który spodoba się fanom mocnych i mrocznych wrażeń w ich najbardziej surowej wersji. Gdyby odjąć mu mentalne wycieczki, zauroczyłby w pełni i mnie. A tak pozostaje mi poczekać na przyszłe perypetie Igora Brudnego. Czy to najwyższa już pora, by zacząć się bać? 😉
0 comments
Serdecznie dziękuję za wszystkie opinie, wiadomości oraz czas poświęcony na czytanie mojej strony- tworzę ją dla Was! :-)