Jakub Płoch - Po drugiej stronie kamery - recenzja

by - 22:03:00

Po drugiej stronie kamery staję zazwyczaj po to, aby nieco przestraszyć Cię w wizualizacjach - a Jakub Płoch właśnie tak zatytułował własny debiut, którego fabuła rozgrywa się w horrorowym klimacie. Przypadek? Jak doskonale wiesz, myślę, że te nie istnieją. Nie zdziwi Cię zatem wcale, że kiedy zobaczyłam nęcąco mroczną okładkę pierwszej powieści Pisarza i przeczytałam jeszcze bardziej przyzywający mą ciemną stronę (czyli całość, no dobrze!) opis, natychmiast pomyślałam, że oto potencjalne idealne dopasowanie. Autor zresztą z dużą dozą odwagi powierzył mojej recenzji napisaną treść. Nie ukrywam bowiem, że nie żadna historia, jaka w założeniu miała być straszna, jeszcze mnie nie przeraziła. Szkoda - wnikliwie wciąż takiej poszukuję! Do plejady poznanych nie wliczam tych, które właściwie na okrągło rozgrywają się w mojej głowie. To temat na inną opowieść - i dla egzorcystów. 😉 Z opowieściami z tak zwanym dreszczykiem mam zazwyczaj różnie, choć w żadnym wypadku nie tak, jak tego oczekiwałam. Albo bawią mnie one do rozpuku (co pewnie nie jest zwyczajową reakcją, ale cóż - winię za ten stan rzeczy nader plastyczny mózg), albo żenują głupotą, albo przyprawiają o obrzydzenie detalicznością w postaci iście rzeźniczej scenerii. Najczęściej, gdy oglądam lub czytam horror, kibicuję też złoczyńcom, tudzież do wtóru wesołej melodii typuję, kto zginie następny. Zaiste, świetny ze mnie towarzysz w podobnych rozrywkach, polecam! 😉 Jest jednak jeszcze inny typ narracji grozy - i, co stwierdzam ku uciesze, do tego właśnie zalicza się książka “Po drugiej stronie kamery”: powieści, które powodują u odbiorcy niepokój świetnie wykreowaną atmosferą. Eskalujące napięcie, nieprzewidywalne zwroty akcji, upiorni bohaterowie ze świata zjaw, cieniście mroczne otoczenie, niewyjaśnialne racjonalnie wydarzenia, pętla czasoprzestrzenna... Bez krwi i mięsa, a za to ze świetnie wykreowaną atmosferą. O tak, w to mi graj! Choć może do czasem do tego jumpscare’a daj. 😉  


Ku przestrodze tym, którzy wierzą, że o przeszłości można zapomnieć. Ona nigdy o nas nie zapomina.” 

Tego rodzaju piękna dedykacja otwiera narrację, w której nic nie jest tym, czym wydawało się być. Jako współautor amatorskiego programu o zjawiskach paranormalnych, wielokrotnie przekonałeś się zresztą o prawdziwości tych słów. Jesteś operatorem kamery, chociaż masz także wiele innych talentów. Z chęcią wyszukujesz nowe, nawiedzone lub straszne lokalizacje i podsuwasz pomysły na efekty specjalne, które zaprezentujecie widzom w kolejnych odcinkach. Nic, co dziwne, nie jest Ci obce! Choć czasem nie możesz zasnąć w nocy a za dnia przydarzają Ci się trudne do wytłumaczenia rzeczy, możesz szczerze przyznać, że kochasz to, czym się zajmujesz. Jeszcze bardziej cieszy Cię fakt, iż od wielu lat, właściwie od dzieciństwa, jest przy Tobie ktoś, kto dzieli z Tobą pasję. Postrzegasz Ashley jak siostrę i najlepszą przyjaciółkę - nieustraszoną, otwartą na kinematograficzne eksperymenty, barwną i charakterną. To także ta jedna osoba, która bez zastanowienia skoczyłaby za Tobą w ogień. Studiujecie na tej samej uczelni, chociaż wybraliście inne specjalizacje - zgodne z tym, co chcecie udoskonalić na potrzeby nagrywanego w odcinkach programu. Ty poznajesz niezbędne techniki operatorskie, zaś Ash pobiera lekcje aktorstwa. Już jest w tym świetna. Uwielbiasz to, jak niczym rasowa prezenterka opowiada Waszym widzom o miejscu, którego nadnaturalną stronę badacie. Jej pewność siebie, zabawa głosem i czarowanie mimiką to coś, co definitywnie przydaje Duchom Nocy oglądalności. Czasem myślisz nawet, że dziewczyna jest odważniejsza od Ciebie a przy tym cenisz fakt, iż aż rwie się do działania. Na razie Wasz program jest niszowy, więc może to właśnie ona przyniesie mu sukces. Teraz jednak masz ochotę ją zamordować. Wrobiła Cię bowiem w udział w studenckiej imprezie. Choć nienawidzisz takich rozrywek, postanowiłeś jej towarzyszyć, aby znowu nie władowała się w tarapaty. Z daleka zauważasz, że kierowana niewiadomym impulsem, postanowiła dziś za wszelką cenę się zabawić poznać kogoś nowego. Chwilę później przedstawia Ci Abigail, która składa Wam propozycję nie do odrzucenia...  

Jesteście w ogromnym niebezpieczeństwie (...). To, po co przyjechaliście, nie jest już tym samym. Prawda jest zupełnie inna.” 

Okazuje się, iż Abi jest fanką Duchów Nocy. Cieszy się, że może poznać Was osobiście, a przy okazji opowiada o domu, który pamięta jeszcze z czasów dzieciństwa. Jest położony w opuszczonym miasteczku, w jakim dorastała i mimo upływu wielu lat od popełnionej tam zbrodni, wciąż owiany złą sławą. Ponoć okoliczni milczą, gdy tylko w rozmowie ktoś zająknie się na jego temat. Nic dziwnego. Na terenie niszczejącej dziś posesji, dokładnie 22 lata temu rozszalały mężczyzna rzekomo zamordował tam własną rodzinę - żonę oraz dwie córki. Ich ciał nigdy nie odnaleziono, mimo tego, że sprawca sam zgłosił się na posterunek policji, skąpany we krwi i z siekierą w roztrzęsionych dłoniach. Nie macie pojęcia, ile w tym prawdy, ale rozmowa z Abigail definitywnie rozbudziła Wasze dziennikarskie apetyty. Zmywacie się z imprezy, która i tak dogorywa i wykonujecie szybki research. Ustaliwszy, że o sprawie faktycznie rozpisywały się media, postanawiacie zbadać ją na własną rękę. Przygotowawszy siebie i sprzęt, we trójkę wyruszacie w drogę do upiornego domiszcza. Już w trakcie rozstawiania sprzętu zauważasz, że coś jest nie tak. Gdy spoglądasz w oko kamery, widzisz wyglądającą jak zjawa kobietę, której przed chwilą tu nie było. Skrzypiącymi deskami werandy dostajecie się do zakurzonego środka budynku. Ściany wydają się snuć smętną pieśń, co chwila Twoje uszy rejestrują zresztą całą kawalkadę dziwnych dźwięków. Pomimo tego dalej nagrywasz z Ashley urywki programu, choć być może już za moment pożałujecie tej nieustępliwości... Ktoś przebiega tuż przed obiektywem, pod łóżkiem coś chrobocze, z wnęki wyłaniają się cienie, które przybierają materialny kształt... Napięcie staje się nie do wytrzymania. W końcu cudem uwalniacie się z domu, który wydawał się Was więzić. Kiedy jednak wracacie do smętnego hotelu, a Ash otwiera drzwi do łazienki... za nimi znajduje się coś niespodziewanego. W głowie słyszysz uporczywe: “pomóżcie nam”, wypowiadane przez dziewczynki. Cóż... może niektóre przejścia należy pozostawiać zamknięte. Może nie każde miejsce da się opuścić... 

“Śpij już, mała, śpij. Cienie strzegą Cię wśród chwil. W ciszy nocy, w blasku gwiazd, zabiorą Cię tam, gdzie czas...” 

Okładka niczym stara klisza albo marniejący obraz - coś pięknego! Za nią debiut, którym Jakub Płoch udowadnia, że drzemie w nim ogromny talent do kreowania mrocznych historii, jakie od pierwszych zdań więżą czytelnika cienistym klimatem. “Po drugiej stronie kamery” to 160 stron wciągającej opowieści, w której strach ma pięknie wielkie oczy. Brak w niej cringe’u i tendencyjności większości horrorów. Jest za to warstwowo budowana atmosfera, umiejętnie przenoszona z kart powieści na odbiorcę. Zamiast widowiskowych efektów – gra na emocjach, którą cenię najbardziej. Świat duchów, tajemnic z przeszłości, zapętlonej rzeczywistości. Dźwięki, jakich nie chciałoby się słyszeć w nocy i obrazy, których wolałoby się nie widzieć w rzeczywistym świecie - w tym literackim czynią świetną, iście halloweenową narrację. Lękliwym podpowiem: pełną mentalnych ciarek, ale niekoniecznie przerażającą. Naprawdę dobrą! Niewielkie zastrzeżenia mam tylko do kwestii językowych. Dopatrzyłam się kilku powtórzeń, jednego błędu ortograficznego oraz kilku stylistycznych, przejawiających się dziwnymi sformułowaniami. Dodatkowo, pomyłka logiczna: w jednej z końcowych scen Ashley została pomylona z Abigail, by finalnie powrócić do właściwej postaci. Zabrakło mi także domknięcia paru ciekawie rozpoczętych wątków, a zmaterializowanie niektórych uważam za nie do końca “uziemnione” w fabule (na przykład pominięty przeskok czasowy i materializacja księdza czy akcja ze składaniem ofiar). Pragnę jednak zauważyć, że to debiut. A w gatunku horroru, którego poziom zepsucia przekroczył obecnie wszelkie dopuszczalne normy - zaskakująco udany. Jestem pod wrażeniem faktu, że (jak przypuszczam) młody Autor poważył się na umiejętne koncertowanie atmosferą grozy na emocjach czytelnika, zamiast jak niewarty uwagi ogół, ochlapać go wnętrznościami. Nie mogę się doczekać, czym Płoch spróbuje mnie przestraszyć kolejnym razem. Na krwistych szynach: 7/10. 

PS Mistrzowska kreacja przyuważonej uczty - aż szkoda, że bohaterowie do niej nie przystąpili. Od lat planuję w głowie podobną, dla ściśle zamkniętego grona. 😉  

To dlatego to miejsce pachniało różami... próbował zamaskować prawdę. Przykryć śmierć wspomnieniem czegoś pięknego.” 

You May Also Like

0 comments

Serdecznie dziękuję za wszystkie opinie, wiadomości oraz czas poświęcony na czytanie mojej strony- tworzę ją dla Was! :-)