Alexandra Benedict - Świąteczna mordercza układanka - recenzja
Starość wcale nie musi być nudna ani naznaczona piętnem bliskiego odejścia z tego padołu. Wiele osób, pomimo swojego dość sędziwego wieku, zachowuje pogodę ducha i umie się bawić życiem znacznie lepiej niż młodsi ludzie. A także umiejętnie eksponować własne ja w oryginalny sposób, za co należy się wielki szacunek. Przykłady?
Winston Churchill przeżył 90 lat i do końca swoich chwil palił po 10 cygar dziennie i wypijał znaczną ilość wszelkiego rodzaju trunków. U schyłku życia podsumował krótko: „Ja bardziej wyczerpałem alkohol niż on mnie.”. Pomimo tego cały czas imponował błyskotliwymi ripostami oraz przytomnością umysłu, nie zdradzając żadnych objawów upojenia i zachowując się jak młodzieniaszek. Ginem raczyła się też codziennie dziewięćdziesięciosześcioletnia królowa Elżbieta II, której pogodnego usposobienia, trzeźwości jaźni, a także wyjątkowości z całą pewnością nie można odmówić. Ma się wrażenie, że pomimo sędziwego wieku monarchini zachowała cała swoją energię i żywiołowość z młodych lat.
Te wzory ze świecznika dobitnie dowodzą, że można pozostać sobą nawet gdy życiowy licznik wybił już bardzo wysoką pozycję. Niektórzy są wręcz żywym przykładem słuszności powiedzenia, że „wiek to tylko liczba”. Wprawdzie poddani są oczywistym ograniczeniom wynikającym z ułomności ciała, jednak duch nie ulega żadnym zmianom. Wielu twierdzi, że najważniejsza jest nie ilość lat, a to, co skrywa się we wnętrzu i dochowanie wierności zasadom oraz przyjętemu sposobowi bycia. U części ludzi z całą pewnością zasada ta sprawdza się w stu procentach. Dla nich bezlitosny czas jakby się zatrzymał i w niemym zdumieniu patrzył na śmiałków, którzy rzucili mu skuteczne wyzwanie. I oby tak pozostało.
„Przedtem zawsze była znana jako chodząca encyklopedia, mądrala, sawantka. Teraz miała nowy przydomek”.
Ochrzczono Cię „Zagadkową Emerytką”. Choć z niesmakiem reagujesz na nowy przydomek, będziesz musiała się do niego przyzwyczaić. Nie ma sensu walczyć z określeniem, które padło na łamach tak poczytnego tygodnika jak słynny „Times”. Tym bardziej, że ma ono swoje uzasadnienie. Jesteś bowiem najbardziej cenionym twórcą krzyżówek w całym Zjednoczonym Królestwie Wielkiej Brytanii, które zamieszczane są w wielu krajowych i lokalnych gazetach oraz czasopismach. I wielbicielką szarad, gier słownych oraz układania puzzli, w czym jesteś prawdziwym mistrzem.
„Rozwiązywanie krzyżówki lub sudoku jest jak odmawianie wszystkich tajemnic różańca po kolei.”
Nazywasz się Edie O'Sullivan i Twój umysł jest cały czas bardzo żywy. Pracuje jak dobrze naoliwiona maszyna i to pomimo tego, że na swoim krzyżu dźwigasz już osiemdziesiąt lat. Jednak wiek nie zdołał Cię odrzeć z nieprawdopodobnej wprost, typowo angielskiej zgryźliwości oraz niezwykłej energiczności, jakimi wykazywałaś się przez całe dotychczasowe życie. A nie było ono łatwe – spotkało Cię wiele nieszczęść, które złamałyby każdego - tylko nie Ciebie. Myślisz gorzko, że jak jakieś fatum wiszą nad Tobą katastrofy życiowe, które dzieją się zawsze w Boże Narodzenie.
W wigilijną noc 1946 roku przy porodzie zmarła Twoja matka. Tego samego dnia w 1988 brat Anthony zginął ulegając wypadkowi drogowemu na oblodzonej szosie. W 1990 dobę przed tą niezwykłą nocą to samo spotkało Twojego bratanka Duncana, jego żonę Melissę oraz ich kilkuletniego syna Williama. Adoptowałaś drugie z dzieci. Nie mogłaś postąpić inaczej, nie tracąc szacunku do samej siebie. Dziewięciomiesięczny Sean, który w trakcie tego tragicznego wydarzenia znajdował się pod Twoją opieką w dziecięcym wózku, obecnie jest londyńskim komisarzem policji w wydziale dochodzeniowym. Ma trzydzieści lat i łączą Cię z nim cały czas bardzo bliskie stosunki. Razem pasjonujecie się układankami, więc co roku pod choinkę dostajesz od niego nowe puzzle. Chociaż jest już dojrzałym mężczyzną dla Ciebie pozostaje, jak sama to określasz „przerośniętą zygotą”, więc cały czas roztaczasz nad nim opiekuńcze skrzydła. Wiesz o najdrobniejszych szczegółach jego życia i czynnie w nim uczestniczysz. Czasami się buntuje, ale w głębi serca wie, że bezgranicznie go kochasz i jesteś taką matką, jakiej zawsze potrzebował.
Od kiedy sięgasz pamięcią, zawsze byłaś oryginałem. Słuchałaś mocnej muzyki oraz ubierałaś się w sposób, który oburzał „strasznych mieszczan”. Nie zrezygnowałaś z tego nawet w dniu pogrzebu rodziny Seana.
„Ubrana w srebrny dres, z różowymi włosami i prostym kręgosłupem, wyglądała jak rycerz z punkowym pióropuszem, który staje na drodze śmierci.”
Do teraz nosisz się z nonszalancją, co niektórzy obserwują z niezmiennym zdziwieniem.
„Tym razem kobieta zlustrowała Edie od stóp do głów. Jak wszystkie młode kobiety zdziwiła się, że starsza pani nie chodzi tradycyjnie w beżach, w które ona same chętnie wskoczyłyby po pięćdziesiątce.”
Z oczywistych powodów nie cierpisz Bożego Narodzenia i demonstrujesz to, ku zgrozie swoich bliźnich, na każdym kroku.
„Gdyby to od niej zależało, całe Boże Narodzenie wylądowałoby na śmietniku, bez szansy na recycling. W pojemnikach, których nie opróżniają przez cały okres świąteczny.” (Znane? 😉)
Jesteś przekonana, że ciąży nad Tobą bożonarodzeniowa klątwa. Podobnie jak ja, nienawidzisz świątecznej krzątaniny, towarzyszącej jej wszechobecnej bieganiny, przesytu dźwięków i kolorów i całego tego sztucznego przedstawienia. Brrrr... Nie tolerujesz nawet zapachów, które wiążą się z wyczekiwaną przez wszystkich Gwiazdką.
„Corner Cafe (…) pachniała Bożym Narodzeniem, ale Edie wybaczyła jej te (…) grzechy z uwagi na bliskość miejsca zbrodni.”
Mieszkasz samotnie w domu, w jakim jedynymi towarzyszami są trzy koty. Uwielbiasz te tajemnicze stworzenia, które zawsze chadzają swoimi drogami.
„Koty, puzzle i herbata – pocieszycielski triumwirat Edie.”
Często spotykasz się z Rigą - dziewięćdziesięcioletnią przyjaciółką z naprzeciwka. Jest Twoją ucieczką od codziennej monotonii oraz pełni rolę życiowego doradcy. Jej cenne wskazówki można by drukować w satyrycznym periodyku. Przykładem może być najnowsza, która brzmi cokolwiek dziwnie jako skierowana do kobiety w wieku osiemdziesięciu lat:
„Jestem już właściwie duchem. Potraktuj to jako ostrzeżenie starej wiedźmy, której skórę można przejrzeć na wylot. Korzystaj z życia. Poznaj kogoś, zaznaj przygody, bądź szczęśliwa. (…) została ci masa czasu.”
Teraz jednak udajesz się do niej nie po to, by usłyszeć jak zacząć nowy rozdział w swojej egzystencji, ale w znacznie poważniejszej sprawie. Na ganku swojego domu znalazłaś tajemniczą paczkę. Wyglądała jak świąteczny prezent, więc budziła Twoją odrazę. 😉 Gdy ją otworzyłaś, znalazłaś sześć puzzli oraz liścik, który zawierał informację, że co najmniej cztery osoby stracą życie przed północą w Wigilię Bożego Narodzenia - chyba że uda Ci się połączyć wszystkie elementy i powstrzymać przyszłego mordercę. Po złożeniu układanki Twoim oczom ukazał się widok, który wywołał przenikliwy chłód w sercu:
„Jeden z kawałków wyglądał jak fragment czyjegoś podpisu. Pozostałe pięć pokrywała szachownica czarnych i białych kafelków zachlapanych krwią oraz fragment kredowego obrysu ciała. Scena zbrodni w pudełku. A rozwiązanie należało do niej.”
Riga radzi, abyś czym prędzej zajęła się sprawą, więc choć w głębi serca masz nadzieję, że to tylko głupi żart, postanawiasz czynnie włączyć się do śledztwa, które będzie prowadził Sean. Wkrótce dochodzi do zdarzeń, które rozwieją Twoje wątpliwości. Ma miejsce próba zabójstwa Carla Latimera - nauczyciela wychowania fizycznego z pobliskiej szkoły Saint Mary's. Zostaje on kilkakrotnie uderzony w tył głowy podczas biegania w lasku. Wszystko wskazuje na to, że niedoszły zabójca pozostawił go w spokoju, gdyż był przekonany o jego śmierci. Przy poszkodowanym znaleziono puzzel, a Ty ze zgrozą uświadamiasz sobie, że przed laty byłaś w tej placówce nauczycielką. Wkrótce otrzymujesz kolejną przesyłkę z elementami układanki oraz wiadomością od mordercy. Wiesz już, że on nie żartuje, więc szybko zabierasz się za jej rozwiązywanie. Niestety ponownie nie odczytujesz na czas danej przez niego wskazówki, zatem pojawia się kolejna, tym razem śmiertelna ofiara. To Veronica Princeton – Twoja była uczennica. Robi się poważnie... Wraz z Seanem, nieodłączną Rigą oraz Twoim przenikliwym umysłem próbujesz zapobiec następnym nieszczęściom...
Mająca przepiękną okładkę ze złoconymi literami „Świąteczna mordercza układanka” Alexandry Benedict jest ciekawie skonstruowanym bożonarodzeniowym kryminałem. Jako naczelny bookstagramowy Grinch, jeśli sięgam po gwiazdkową historię - musi być ona nasączona dozą czarnego humoru (obecny!), posiadać unikatowo stworzoną zagadkę zbrodni (zaliczone - pomysł z puzzlami świetny), i cechować się nieszablonową kreacją bohaterów, spośród których przynajmniej jeden nienawidzi zbliżającej się Wigilii. Za realizację ostatniego punktu odpowiedzialna jest naczelna postać - Edie, będąca... kimś, kim mogę się stać za jakieś 50 lat. Grinch, inteligentny złośliwiec, cięte riposty, szalone stylizacje (bez baczenia na to, czy się komuś podobają), tatuaże, miłość do rapu... i kotów oczywiście. Nie powiem, wzbudziło to moją sympatię - i to ogromną. Dzięki dopuszczalnej przyszłej identyfikacji ze Starszą Panią, książkę czytało mi się znacznie chętniej. Przyjemność tę psuło jedynie nieco sztywne tłumaczenie. Część zdań była kompletnie niezrozumiała - zupełnie, jak gdyby stworzył ją translator. Nie przypadła mi do gustu również przesadna poprawność polityczna (nie wiem, jak inaczej to ująć, a i nie mam pojęcia jaki cel ma ten zabieg) – praktycznie wszystkie postaci przewijające się przez fabułę są homoseksulane, co wpływa ujemnie na realizm opowieści. Związane z nimi wątki, niemające właściwie znaczenia dla głównej osi akcji, w nadmiarze bywają nużące (adopcja, uczucia, historia znajomości i tak dalej). Gdyby nie te wady, ocena z pewnością byłaby jeszcze wyższa - bo to naprawdę relaksująca powieść. Podczas lektury wielokrotnie się uśmiechnęłam, a nawet zaśmiałam. Myślę, że to dobry wybór dla wszystkich zielonych stworków, fanów świątecznych kryminałów i każdego, kto lubi czytać o Bożym Narodzeniu w oryginalnym ujęciu. Relax, take it easy... 7/10
♪ You’re a mean one, Mr Grinch!
0 comments
Serdecznie dziękuję za wszystkie opinie, wiadomości oraz czas poświęcony na czytanie mojej strony- tworzę ją dla Was! :-)