Catherine Doyle / Katherine Webber - Przeklęte korony - recenzja
Powieść fantasy wykreowana z ogromną ilością dobrego humoru, która będzie doskonałą rozrywką zarówno dla czternastolatka, jak i dorosłego odbiorcy? Voilà - przedstawiam Ci “Przeklęte korony”, będące kontynuacją przewrotnych losów dwóch bohaterek, różniących się od siebie jak ogień i woda. Catherine Doyle i Katherine Webber po raz wtóry stanęły na wysokości zadania, udowadniając, że tak zwana klątwa drugiego tomu wcale nie musi mieć miejsca - jeśli tylko rozwinie się opowieść z odpowiednio dużą dawką finezjo-fantazji, której im zdecydowanie nie brakuje. Fani akcji rozgrywającej się w krainach stanowiących swoje zupełne przeciwieństwo z pewnością również poczują się urzeczeni – Autorki udanie przenoszą bowiem do świata mrocznej i skutej lodem Gevry oraz okolonego gorącymi piaskami pustyni Królestwa Pocałunku Słońca. Wszędzie tam, gdzie pojawiają się młode, dopiero co koronowane królowe Eany, roi się od nieprzewidzianych zwrotów akcji oraz dynamicznych przygód, od śledzenia których nie można się oderwać.
PS Wielbiciele romantasy także się nie zawiodą - delikatna Rose i żywiołowa Wren wciąż są targane rozterkami pierwszych miłosnych uniesień. W tej części historii ich sytuacje uczuciowe gmatwają się jeszcze bardziej... jako że na horyzoncie pojawiają się nowe postaci. Stare nabierają zaś zupełnie innego charakteru, prezentując dotychczas nieznane i jakże nęcące rysy... Zapewniam – dzieje się; płonie królestwo.
“Rozkrusz lód, by uwolnić klątwę. Zabij jedną bliźniaczkę, by uwolnić drugą.”
Jak pokazują karty historii całego świata, żaden land mający więcej niż jednego władcę, nie zyskał szczęśliwego zakończenia. Toczony konfliktami w końcu spłynął krwią, stanął w ogniu wojennej pożogi albo zaniknął z mapy. Czy dla Eany, rządzonej rękami dwóch królowych, istnieje jakakolwiek nadzieja na przyszłość w jasnych barwach?
Wszystko, co przeżyłaś, ukształtowało Cię taką, jaką jesteś teraz. Nie tylko wydarzenia z przeszłości miały moc odciśnięcia na Tobie śladów nie do zatarcia – ważniejsze były osoby, które uczyniły Cię obecną Wren. Gdyby być bardziej precyzyjnym: jeden człowiek. Najlepszy, jakiego spotkałaś. Twoja Babcia Banba, budząca w Tobie siłę do walki o swoje, niepokorność i pójście pod prąd nawet wówczas, gdy wydaje się to niemożliwe lub niedorzecznie niebezpieczne. Ta, z którą u boku odważyłaś się walczyć o należne Ci miejsce na tronie obok siostry, od jakiej zwichrowania losu odsunęły Cię na wiele lat. Kiedy jednak w końcu zaczęłaś dzierżyć władzę i (tylko nieco uwierającą) koronę na głowie, zabrakło jej przy Tobie. Wszystko z powodu niefortunnie podjętych decyzji, sprawiających, że w akcie odwetu mający opinię przerażającego i bezdusznego król Alarik pojął Banbę jako jeńca i wywiózł do swojej mroźnej, odległej krainy - Gevry. W pogardzie mając tnące szpony mrozu, ruszyłabyś jej śladem w odważnej misji odbicia więźnia najlepiej natychmiast - gdybyś tylko nie miała własnych, niecierpiących zwłoki obowiązków w Eanie. Wszak dopiero co zostałaś jednym z jej władców, dopełniając przeznaczenia. Poddanym jest bardzo daleko do obdarzenia Cię zaufaniem. Jego zbudowanie wydaje się trudnym zadaniem - szczególnie zważywszy na fakt, że mające magiczne moce królowe nie rządziły od setek lat. Na respekt będziesz musiała sobie zasłużyć... a może i nigdy nie uda Ci się go uzyskać. Jesteś rozdarta pomiędzy tym, co słuszne dla kraju i tym, co podpowiada Ci własne serce. To odpłynęło z babcią... i pewnym poskramiającym lodowe bestie wojownikiem, który wybył do Gevry razem z własnym królem. Niezależnie od tego, co wybierzesz - każda z decyzji poniesie za sobą poważne i daleko idące konsekwencje. Przed Tobą wiele chwil próby. Najważniejszą z nich będzie jednak ostateczne opowiedzenie się podczas finalnego starcia po jednej ze stron: dobro czy zło... i rozstrzygnięcie, do kogo należy Twoja dusza. Oprócz wilczego wojownika tkwi w niej bowiem lodowy sopel w postaci pewnego zimnolubnego władcy...
“Są takie podróże, z których nigdy nie możemy wrócić.”
Od zawsze przygotowywana do tego, aby rządzić Rose. Zwiewna księżniczka, obecnie eteryczna królowa, jaka dopiero chwilę temu dowiedziała się, że ma siostrę bliźniaczkę, której przeznaczeniem jest wspólne panowanie nad Eaną. W końcu czujesz się jak ryba w wodzie, przygotowując pierwsze tournée po rozsianych na całej mapie krainach, znajdujących się teraz pod Waszą pieczą. Nie jesteś jednak jeszcze świadoma tego, że Twój lud wcale nie jest zadowolony z faktu, iż rządzą nimi królowe czarownice. Magia wciąż sprawia, że czuje się nieswojo, ogarnia go zagrożenie lub... wrogi wstręt; niechęć wynikająca z zupełnej nieznajomości czegoś ponadprzeciętnego. Zamierzasz to zmienić, rysując przed oczyma wizję żyjącego błogo społeczeństwa w kraju, który od teraz zawsze będzie już tylko pełen spokoju i pokoju; świecie bez zła i rozlewu krwi. Och, jakże płonne są Twoje nadzieje... Niestety, w Twoich najbliższych szeregach tkwi zdrajca, który tka własną sieć, podburzając coraz większą liczbę osób do przewrotu. Miejmy nadzieję, że dowiesz się o tym, zanim będzie za późno i zdołasz temu zaradzić. Może się jednak również okazać, że Twoje przeznaczenie jest zupełnie inne niż myślałaś. Czy uda Ci się rozwikłać każdą z zagadek, nim na zamek spadnie pierwsza ognista strzała? Nie możesz zapomnieć również o tym, że wciąż pozostała Ci do rozstrzygnięcia istotna kwestia: zawrzeć małżeństwo z rozsądku, inicjując przy okazji nowy sojusz czy... poślubić tego, którego kochasz - stawiając fakt, iż jesteś królową, na drugim planie? Przed Tobą cała skrzynia nie złotych skarbów, a wyzwań. Największe z nich po wielu latach nieobecności w kartograficznych pracach dosłownie wynurzy się z gorących piasków pustyni, ujawniając, że na świecie jest jeszcze jeden władca... który nie ma pojęcia, że jego królestwo nie przestało istnieć, a jedynie ukryło się dla bezpieczeństwa jego mieszkańców. Kolejna kraina do zaopiekowania czy land, który jeszcze bardziej namiesza w Twoich szykach? Pewnego dnia przyszłość odsłoni swoje karty...
“Bo nigdy nie wiesz, jak bardzo będziesz tęsknić za daną chwilą, dopóki ona nie minie.”
Dobrą książkę fantasy rozpoznaję między innymi po tym, czy pamiętam przebieg jej fabuły w chwili, kiedy kilka miesięcy po dacie jej wydania, sięgam po kontynuację. Mające piękną, zjawiskową wręcz okładkę bogatą w złocenia “Przeklęte korony” mogę więc zdecydowanie uznać za świetną powieść, nietracącą niczego na jakości w kolejnym tomie i pozostawiającą ochotę na poznanie kolejnej części przygód dwóch skrajnie odmiennych sióstr jak najszybciej. Słowne przekomarzanki pomiędzy bohaterami, słuszna ilość dobrego humoru, królewskie spiski oraz mnogość dynamicznej akcji sprawiają, że tę liczącą sobie ponad 560 stron propozycję literacką pochłania się w kilka chwil. Jako jej wadę wskazać mogę jedynie dwie kwestie - mnogość sztucznych feminazizmów, będącą jednak tylko minusem tłumaczenia oraz fakt, że początkowe rozdziały przystawały mi raczej do opowieści drogi, a nie fantasy. Stosunkowo szybko fabuła na szczęście skręciła w stronę tak lubianego przeze mnie, zabawnego – a przez to uroczego – właściwego gatunku. Podoba mi się fakt, że w tej części Autorki skupiły się na bliższym przedstawieniu czytelnikowi postaci, na których wcześniej nie skupiło się pisarskie oczko kamery. Całości sympatii dodało wplecenie odpowiednio dużej, absolutnie nieprzysłaniającej głównych akcji, ilości wątków romantycznych. Mam nadzieję, że w kolejnym tomie... spotka nas literacko jeszcze więcej nieco nieokrzesanego, mroźnego, mrocznego króla Alarika, którego riposty niejednokrotnie mnie uśmiechały. Na deser mój ulubiony z zabiegów w “Przeklętych koronach” - część wydarzeń rozwijająca się w lodowatej Gevrze (mój oczywisty faworyt) i reszta całkowicie przeciwstawnie: na piaskach gorącej pustyni. Wszystko to sprawia, że najnowszą pozycję czytelniczą Doyle i Webber mogę z czystym sumieniem polecić. 8/10
Wypadałoby zakończyć: “Możesz królem być jak chcesz, ale musisz królową mieć. (...) My, nowe królowe, mamy wysoko głowę”... ale nie lubię tego utworu, choć jego słowa zdecydowanie pasują do recenzowanej powieści. 😉
“Wydaje mi się, że byłbyś w tym dobry. (...) Jest zimne. Stanowi wyzwanie. Jest niebezpieczne.”
0 comments
Serdecznie dziękuję za wszystkie opinie, wiadomości oraz czas poświęcony na czytanie mojej strony- tworzę ją dla Was! :-)