Antonio Lobo Antunes - Podręcznik dla inkwizytorów - recenzja
Nietypowa powieść o moralnie szarej bestii w ludzkiej skórze, odrzuconym synu i pewnym dyktatorze...
Niewątpliwie jedną z największych portugalskich traum narodowych spowodował okres określany przez historyków mianem „dyktatury Salazara”. Był niezwykle długi, gdyż trwał aż 36 lat. A także nietypowy - António de Oliveira Salazar nie był człowiekiem odzianym w mundur, jak to zwykle bywa, ale w elegancki garnitur profesora ekonomii. Gdy objął tekę premiera w 1932 roku, utracił ją dopiero w 1968. Wywodził się z ubogiej rodziny o tradycyjnych przekonaniach i w młodym wieku omal nie został księdzem. Wybrał jednak karierę naukową a w 1921 roku został wybrany do parlamentu. Siedem lat później stał się ministrem finansów, by wkrótce objąć stery rządów, które uchwycił żelazną ręką. Już w 1933 ogłosił nową konstytucję, będącą wypadkową stworzonej przez siebie ideologii „Nowego Państwa” (Estado Novo), opartej na wizji „oświeconej dyktatury” oraz doktrynie korporacjonizmu, postrzegającej naród oraz państwo jako swego rodzaju stowarzyszenia, ściśle współpracujące w celu uzdrowienia państwa. Zostały rozwiązane wszystkie istniejące partie polityczne a ich miejsce zajęła organizacja polityczna o charakterze globalnym - Unia Narodowa (União Nacional). Stała się ona monopartią, sprawującą pełną władzę. Tajna policja otrzymała szerokie uprawnienia i bezwzględnie zwalczała opozycję. Na wyspie Santiago, w archipelagu Wysp Zielonego Przylądka, został założony obóz koncentracyjny Tarrafal, zwany znacząco „obozem powolnej śmierci”, w którym przetrzymywano wszelkiej maści opozycjonistów. Trzeba jednak przyznać obiektywnie, że ilość ofiar dyktatury szacuje się jedynie na kilkaset osób, a więc stosunkowo niewiele - zwłaszcza w porównaniu do sąsiedniej Hiszpanii. W dodatku w zdecydowanej większości byli nimi kom*uniści oraz różnoracy lewicowcy, którzy sami chętnie objęliby władzę, nie stroniąc od znacznie bardziej krwawych jatek. Polityka Salazara odniosła wiele sukcesów - zwłaszcza w na początku drogi.
Dyktator uchronił kraj od udziału w II wojnie światowej, podczas której Portugalia zachowała status kraju neutralnego. Dzięki reformie administracji usprawniono system wdrażania decyzji rządu, przez co wzrosła skuteczność sprawowania władzy. W celu pobudzenia gospodarki, zastosowano szeroko zakrojony system robót publicznych, likwidując w znacznym stopniu bezrobocie. Jego efektem były także rozwój sieci drogowej i budowa licznych mostów. W ramach tak zwanego Planu Stulecia zwiększono liczbę szkół, ograniczając analfabetyzm. Po pewnym czasie system rządów Salazara przekształcił się jednak w pełny zastój. Obrósł koteriami oraz grupami interesu a do szczytów reżimu nie docierał żaden ożywczy powiew - nie mówiąc już o jakiejkolwiek wymianie krwi w kręgu elit. Portugalia, jej forma rządów oraz gospodarka zastygły jak owad w bursztynie. Wkrótce przyszły kryzys ekonomiczny oraz związany z wojnami kolonialnymi w afrykańskich dominiach - Angoli, Gwinei oraz Mozambiku, podczas których portugalska armia z okrucieństwem tłumiła wystąpienia miejscowej ludności. Sam Salazar był tak naprawdę teoretykiem, a nie praktykiem władzy - swoistym dyktatorem-intelektualistą. Odrzucał całkowicie liberalną demokrację parlamentarną, uznając ją za ustrój demoralizujący oraz osłabiający państwo i naród. Prywatnie charakteryzował się dewocyjną pobożnością, skromnością i pracowitością. Całkowicie poświęcił się służbie krajowi i nigdy nie założył rodziny. Poza polityką posiadał tylko jedną pasję – była nią fotografia. Niezwykle rzadko przemawiał publicznie i nienawidził tłumów. Był przekonany, że najważniejszy jest naród jako zbiorowość, zaś obywatel to tylko nielicząca się jednostka, zobowiązana do bezwzględnej pracy na rzecz ogółu. Najsłynniejszym hasłem jego reżimu było: „Nic przeciw Narodowi, wszystko za Naród”. Co paradoksalne, Salazar był przeciwnikiem totalitaryzmów a w wystąpieniach i pismach krytykował włoski faszyzm, niemiecki narodowy socjalizm oraz komunizm. Koniec władzy dyktatora przybrał wręcz operetkowy charakter. Latem 1968 roku już wiekowy, bo 79–letni premier spadł z leżaka, uderzając głową o betonową posadzkę. W wyniku tego powstał krwiak mózgu, którego trzeba było natychmiast operować. Choć 26 września chory Salazar został zastąpiony na stanowisku szefa rządu przez Marcello Caetano, on sam zupełnie nie był tego świadomy. Do śmierci w 1970 roku współpracownicy nie poinformowali go o zaszłych zmianach, przez co był przekonany, że nadal sprawuje pełną władzę. Odgrywano przed nim teatr, udając, że tak jest w istocie. On sam stał się zaś praktycznie więźniem reżimu, którego był twórcą, spędzając ostatnie chwile w odseparowanym od świata premierskim pałacyku São Bento. Byli ministrowie przychodzili do niego w dalszym ciągu po szczegółowe instrukcje. Pielęgniarki czytające mu gazety, pomijały wszystkie fragmenty, w jakich była mowa o nowym rządzie. Jednocześnie odcięto go całkowicie od przekazu telewizyjnego oraz radiowego, wmawiając, iż wymaga tego proces leczenia. Już samo to wszystko świadczy dobitnie o całkowitym uwiądzie reżimu, który ostatecznie upadł w 1974 roku wskutek lewicowego przewrotu wojskowego, zwanego „Rewolucją Goździków”. Dzisiaj rządy Salazara ocenia się niejednoznacznie, dostrzegając wiele ich niewątpliwych plusów. Jedynie lewica niezmiennie uważa go za krwawego zbrodniarza i okrutnego dyktatora, jakby sama nie pamiętała, że z jej szeregów wywodzą się nieporównywalnie więksi ludobójcy i dewianci, przy jakich ich adwersarz jawi się jak stosunkowo niewinne stworzenie, którego największą zmazą było zbyt długie i kurczowe trzymanie się rządów.
„(...) anioł z kamienia podfrunął pod dach i nikt poza mną go nie widział (…) aby opieczętować kruki, wiatr, eukaliptusy, szepty i głosy z przeszłości”
Masz na imię Joazinho i jesteś synem wszechwładnego ministra z rządu Salazara, którego nazywano z nienależnym mu szacunkiem Doktorem. Dyktator bardzo go cenił, zasięgając często rad odnośnie rządzenia państwem i polityki zagranicznej. Niejednokrotnie był też Waszym gościem wraz z korowodem oficjeli, służby i ochroniarzy. Matki praktycznie nie pamiętasz – szybko odeszła z kochankiem. Wtedy pierwszy i ostatni raz widziałeś ojca prawdziwie zdruzgotanego i bezbronnego jak dziecko wobec tej jedynej kobiety. Wychowywała Cię służba, a zwłaszcza ochmistrzyni – Titino. Całymi dniami chodziłeś brudny, głodny i zasmarkany. Rodzicielka zajmowała się swoimi miłostkami a ojciec prawie całkowicie Cię odrzucił, będąc przekonanym, że to nie on Cię spłodził. Nielicznych chwil czułości zaznałeś tylko od obcych. Mieszkaliście w majątku Palmela – obejmującym szmat ziemi z wystawnym pałacem, który zawsze przerażał Cię w nocy swoim ogromem. Wyobrażałeś sobie wtedy, że okolica roi się od wilków i złodziei czyhających na majątek zgromadzony z rozmachem przez Twojego rodziciela. Gdy próbowałeś spać przy świetle, spotykały Cię z jego strony jedynie surowe reprymendy oraz potok drwin. W wasze życie wprowadził niemal wojskowy rygor, zmuszając Cię do uczestniczenia w przedsięwzięciach, jakich nienawidziłeś z całego serca – z uwagą na polowania.
„zbliżałem się i dotykałem czubkiem palca, i cofałem rękę, jakbym się oparzył, bojąc się, że znowu zaczną oddychać, że krew znowu zacznie wypływać z ich ran (…) i powiedziałem do mojego ojca, pochylając się nad kupką pomieszanych łapek i dziobów
Nie mogę (...)
Won”
Każdego dnia widziałeś w jego oczach wzgardę i wyraz zawodu. Dla niego byłeś tylko żałosnym mięczakiem i nieudacznikiem, który przyniósł mu ogromny życiowe rozczarowanie. Niejednokrotnie widziałeś, jak pastwił się nad służbą, bijąc ją bez opamiętania lub gwałcąc należące do niej kobiety na Twoich zmartwiałych z przerażenia oczach. A mimo tego go kochałeś, choć nigdy nie miałeś śmiałości ani okazji mu tego powiedzieć. Zresztą nawet gdyby Ci się to udało, odpowiedzią byłby tylko urągający śmiech a może nawet coś gorszego. Teraz, gdy po wylewie został umieszczony w Klinice w Alvalade, patrzysz na bezbronnego, bezzębnego staruszka, zamkniętego całkowicie w swoim świecie. Nieszkodliwego i budzącego litość. I niezdającego sobie sprawy ze zmian, jakie zaszły w jego życiu. W dalszym ciągu przekonanego, że jest wszechwładnym dygnitarzem, cały czas wykrzykującym słabym, ochrypłym głosem rozkazy i historię własnej potęgi. Jeszcze do niedawna był pazernym, bezwzględnym tyranem, bez litości dopuszczającym się zabójstw i kradzieży, odzierającym ludzi z godności; nie wyłączając Ciebie. Potworem i dewiantem bez serca oraz sumienia. Ty widzisz w nim jednak tylko słabą istotę, potrzebującą pomocy. Ojca, Tatę. Nigdy się od niego nie uwolnisz i wcale tego nie chcesz. On to Ty, a Ty to on – nawet, jeśli o tym nie wie i nie chce wiedzieć. I tak pozostanie do samego końca, kiedy ku Twojej rozpaczy nieuchronnie zniknie jego odbicie w popękanym lustrze Twojego życia.
„(...) przemieniony w bierki piszczeli, w parę rozszerzonych nozdrzy, w bezużyteczną marionetkę, a pomimo to ja czekam na jedno słowo, nie wiem jakie, a ono i tak się nie pojawia, nigdy się nie pojawi (...)”
„Podręcznik dla inkwizytorów”, jaki napisał António Lobo Antunes to przejmująca powieść obyczajowa, będąca de facto rozliczeniem z okresem dyktatury Antónia de Oliveira Salazara. Jej głównym bohaterem jest „Doktor” - minister rządu despoty. To wszechwładny, całkowicie zdemoralizowany dygnitarz, dopuszczający się przerażających czynów wobec wszystkich, którzy go otaczają, nie wyłączając rodzonego syna. Pisarz kreśli jego sylwetkę za pomocą sugestywnych i obrazowych wspomnień, przybierających często postać zeznań. Ich autorami są: syn, ochmistrzyni, służąca, córka oraz synowa. Z tak zebranych w całość strzępów spostrzegania wyłania się wręcz karykaturalny obraz sadystycznego okrutnika, pozbawionego jakichkolwiek ludzkich uczuć; człowieka, który narodził się do czynienia zła i takim umarł. Zepsutym do szpiku kości i bez krzty sumienia czy refleksji nad własnymi czynami. Odrzucającego, a jednocześnie fascynującego w swoim bezmiarze bezeceństwa. Poza czysto moralnym wymiarem, sylwetka Doktora rzuca także snop światła na istotę sprawowania władzy w okresie dyktatury Salazara, który otaczał się tego rodzaju kreaturami, pozwalając im na bezkarne czynienie okrucieństw oraz rozkradanie kraju. Wiwisekcja duszy domowego tyrana jest jednocześnie dojmującą analizą natury samego satrapy, stanowiącego jego lustrzane odbicie. Taką jest też paralela, jaką snuje pisarz pomiędzy losami ich obu na mecie życia. Obydwaj kończą jako schorowani starcy, niezdający sobie sprawy, że ich czas nieuchronnie przeminął, wciąż przekonani, iż nadal sprawują nieograniczoną władzę. Powieść Antunesa to również wstrząsająca historia odrzucanej, deptanej synowskiej miłości, traktowanej ze wzgardą przez samego ojca. Niezauważanej i niepragnionej. Przeklętej. A pomimo to niewzruszonej oraz nieprzemijającej. Ludzkiej w świecie składającym się z człowieczych zwierząt. Ostrzegam jednak, język tej propozycji literackiej jest niezwykle trudny - utrzymany w manierze „strumienia świadomości” - bez większości znaków interpunkcyjnych, ze zdaniami ciągnącymi się bez ustanku całymi stronami. Narracja jest rwana, twarda, pozbawiona akcji oraz dialogów. Często bezosobowa i przeskakująca w czasie, co bardzo zaciemnia czytelnikowi odbiór. Ten wymaga ogromnego skupienia i wręcz drakońskiej dyscypliny umysłowej. Przyznam, że to była jedna z najtrudniejszych pod tym względem książek, z jakimi kiedykolwiek się zetknęłam. 7/10
Ku przestrodze wszystkim dyktatorom; nawet tym, którzy chcieli czynić dobro, słowa utworu zespołu Van Der Graaf Generator: “Bawisz się bronią, / Po spisaniu listy skazanych na śmierć. (...) / Od twych rąk zawsze czuć trupi odór śmierci. (...) / Zaciskając dłoń w pięść zgniatasz wszelkie życie, / A twoje serce jest naznaczone pocałunkiem śmierci. / Lecz duchy znają prawdę (...) Rządziłeś przy pomocy miecza i miecz zakończy twój żywot / Cała twa potęga obróci się w nicość. / Każde życie, które odebrałeś będzie twym wyrokiem /(...) Musisz zapłacić cenę za swą nienawiść / A ceną tą jest twoje życie."
Amen!
0 comments
Serdecznie dziękuję za wszystkie opinie, wiadomości oraz czas poświęcony na czytanie mojej strony- tworzę ją dla Was! :-)