Vincent Ralph - Sekrety nigdy nie umierają - recenzja patronacka

by - 17:48:00

RECENZJA PATRONACKA! 🔥 

Cóż mają w sobie Brytyjczycy, że wykreowane przez nich thrillery porywają w tak ogromnym stopniu? Nęcą niepokojącą atmosferą, okalają dusznym klimatem, potęgują napięcie i wywołują cały sztafaż emocji. Kuszą niemożliwymi do przewidzenia zwrotami akcji oraz porywają w świat, w jakim przyszłych wydarzeń nie da się przewidzieć, suspens goni suspens a w pewnym momencie trudno ocenić, co jest prawdą a co tylko iluzją roztoczoną przed czytającym przez pisarza. Wszystko, co w krainie thrillerów cenię najbardziej, najczęściej znajduję u autorów pochodzących z Wielkiej Brytanii. Co na to wpływa? Geny słynnej angielskiej arystokracji, zestawione z wyniosłą zmyślnością niczym nieograniczonej wyobraźni w połączeniu z dzikością mniej słynnych krajobrazów, jakie aż proszą się o to, by stać się scenerią dla idealnej mrocznej książki? Ciężko stwierdzić. Z całą mocą przyznać muszę jednak, że oto najlepiej napisany thriller młodzieżowy, jaki miałam okazję ostatnio przeczytać - i ogromny zaszczyt otoczyć opieką medialną. Patronowanie historii, w jakiej uczucie nieustającego zagrożenia w udanych proporcjach krzyżuje się z zagadką przeszłych zbrodni otoczoną wręcz poetycko zaserwowanymi relacjami rodzinnymi głównych bohaterów o niebanalnych sylwetkach to najwyższa przyjemność. A przy tym kolejny sukces na moim koncie, z którego jestem niewyobrażalnie dumna - dziękuję Ci, że mi w nim towarzyszysz! 👑 

W powieści “Sekrety nigdy nie umierają” znalazłam nowe motto: “(...) po co kopać dziurę, której nie ma czym wypełnić?”, jakie mogłabym dodać do innego posiadanego: “każdy problem da się rozwiązać, o ile ma się odpowiednio duży, czarny, plastikowy worek” - ale zaręczam, że akurat o zasadności tych słów nie chcesz się przekonywać. Gdyby było inaczej - służę pomocą. 😉  

Tymczasem zapraszam Cię na historię o historii, którą musisz przeczytać. Niewykonanie polecenia poskutkuje... Patrz wyżej!  

“Nie zawsze wystarczy odwrócić oczy, żeby uniknąć strasznych rzeczy. Czasem i tak Cię dopadną. (...) Może wszystko jest kłamstwem.” 

Tradycja jest rzeczą absolutnie świętą. W tym roku również zamierzasz jej dopełnić, udając się na organizowaną z rozmachem imprezę halloweenową wraz z dziewczyną oraz paczką najbliższych przyjaciół. Choć już od dawna wszyscy macie przygotowane wymyślne i nader przerażające stroje, a w położonym pośród lasów domu Nika zbiorą się dziesiątki, jeżeli nie setki osób, samo przyjęcie wcale nie jest najważniejszym celem. Nie stanowią go także raczenie się zaprawionym ponczem ani inne szaleństwa typowe dla większości siedemnastolatków. Kiedy zrobi się odpowiednio głośno a zgromadzeni przestaną zwracać na uwagę Waszą grupę, wymkniecie się do mieszczącej się na uboczu Chaty Cieni. Rozpadające się deski, zapalone świece; budynek pośrodku niczego, w którym przez każdy z pozostałych dni w roku hula tylko wiatr. Właśnie taka samotnia pełni w Waszym przypadku rolę niezbędnego do życia konfesjonału, w jakim corocznie kolejno, wyznajecie swoje największe sekrety. Tajemnice, których nie powinien poznać nikt inny. Największe grzechy, niecne uczynki, pogrążające przyszłość w ciemnych barwach czyny. To, czego nie wiecie nawet o sobie wzajemnie – bo jest zbyt straszne, aby się tym dzielić. Za drzwi swoistego spowiednika wchodzicie w ustalonym porządku, by w pojedynkę wyszeptać pokrytym pajęczynami kątom przerażające słowa i doznać pewnego rodzaju oczyszczenia na kolejne 365 dni. Tym razem nic nie przebiega jednak tak jak zawsze. Czekasz w okolicach domku na własny czas z rozświetlonym płomieniami mrokiem, kiedy słyszysz trwożący krzyk. Nie brzmi wcale, jak gdyby ktoś cierpiał. Raczej tak... jakby chciał wyrzucić z siebie cały ból. Czyż nie to miałeś za chwilę zrobić - choć najciszej jak potrafisz? Potem coś zaczyna uderzać w ściany chaty. Ktoś Was śledził, pomimo zachowanej ostrożności i próbuje zrobić stosowny do daty, makabryczny kawał? Coś naprawdę Wam grozi? Salwujecie się ucieczką. Kiedy wracacie dokończyć rytuał wyznawania tajnych prawd, okazuje się, że w zamkniętej Chacie Cieni nie pali się ani jedna świeca...  

Każdy ma swoje tajemnice. Bez wyjątku. Wiemy tylko to, co inni zechcą wyjawić. Widzimy tylko to, co nam pokazują.” 

Natychmiast przechodzi Wam wszelka ochota na zabawę, zatem wracacie do domów. Droga upływa w całkowitym milczeniu – każde z Was pogrąża się we własnych myślach, które... muszą brzmieć podobnie. Co to wszystko znaczy? Czy ktoś poznał mój najgorszy sekret, słysząc jak powierzam go Chacie Cieni? Przecież chciałem go tylko jak co roku pogrzebać w lepkiej ciemności...” Kolejnego poranka przekonasz się, że prawdziwy koszmar dopiero się rozpoczął. Przez cały weekend dostajesz niepokojące wiadomości od kogoś, kto definitywnie domaga się uwagi. Najpierw próbuje się z Tobą zaprzyjaźnić. Potem zadaje dziwne pytania. Kiedy i te pozostawiasz bez odpowiedzi, przechodzi do ataku... Treści jednostronnego czatu zmieniają się w groźby. Sądziłeś, że to pomyłka, bo jako była gwiazda serialu, w którym grałeś jako nastolatek, często zdarzały Ci się podobne sytuacje. Osoba przedstawiająca się jako Sasha wydaje się wiedzieć o Tobie zbyt dużo, aby był to mało zabawny żart czy wybór błędnego adresata. Konsultacja z dziewczyną i przyjaciółmi potwierdza najgorsze obawy. Pozostali także są nieustannie zarzucani dziwnymi wiadomościami... Wkrótce dołączają do nich coraz bardziej przerażające nagrania i szantaż. Przeprowadzone naprędce śledztwo wskazuje natomiast, że niejaka Sasha Craven... nigdy nie istniała. Choć to niemożliwe, by jedna z tajemnic powierzonych Chacie Cieni przybrała uosobioną postać, bijące od niej i wciąż eskalujące zagrożenie  nazbyt realne. Znajdujesz się w potrzasku. Wszystko wskazuje na to, że przez nieznajomego stalkera za chwilę cały Twój świat znowu runie w gruzach... Kiedyś już spalił się doszczętnie; dosłownie i w przenośni pogrążając życie Twojej rodziny w piekle. Kto chciałby spopielić je ponownie? Dlaczego teraz? I jaki posiadane tajemnice mają związek z Twoimi przyjaciółmi? Przecież... wszystkich Was łączy Chata Cieni. 

(...) plotki są jak ogień, który trawił nasz dom - rozprzestrzeniają się od człowieka do człowieka, aż z prawdy zostaje tylko popiół.” 

Vincent Ralph nie bez powodu określany jest mianem mistrza thrillerów młodzieżowych - już nasze pierwsze literackie spotkanie udowodniło, że jest go w pełni godzien. Wydawać by się mogło, że to już było: grupa przyjaciół, opuszczona chata w lesie, zmieniająca wszystko impreza i powrót koszmarnych sekretów z przeszłości. Okazuje się jednak, iż z motywów tych wciąż można złożyć niedokładalną, porywającą historię, jaka będzie inna niż pozostałe i porwie czytelnika w objęcia aż do zaprezentowania zaskakującego zakończenia. Idealne tempo narracji i powolne odsłanianie często mylących kart w krótkich rozdziałach sprawiają, że opowieść Ralpha czyta się jednym tchem. Otrzymawszy propozycję objęcia jego książki patronatem medialnym przez chwilę się wahałam - finalnie z pełnym przekonaniem podjęłam decyzję pozytywną, uznawszy, że otoczenie opieką tak świetnie wykreowanej historii będzie czystą przyjemnością. Widzę natomiast pewien minus – tylko dla tłumaczenia. W oryginalnej wersji, z jaką przed wyrażeniem zgody się zapoznałam, występuje poboczna postać, określająca się mianem “they” - czyli “oni”. Rzecz dla mnie niezrozumiała, choć nie mnie to oceniać. Angielskie czasowniki to więc: “thought” czy “said” - i znaczą “myślał/a” albo “powiedział/a”, jako że nie posiadają rozgraniczenia na płeć. W wersji polskiej tłumacz pokusił się o pewne szaleństwo - zamiast brytyjskiego “their” (ich) mamy... “jejgo”. Gorsze okazuje się “jejmu” i całkowicie zbędne złożenia zdań w stylu: “nie chciałom...”. To nie istnieje w języku angielskim, kaleczy polski i jest daleko posuniętą ingerencją w tekst. Nie zmienia to jednak faktu, że “Sekrety nigdy nie umierają”, które poznałam w dwóch wersjach, to propozycja literacka całkowicie przystająca do moich mrocznych oczekiwań i upodobań. Patronat pasujący do Thrillerly każdą sceną. Dokładnie takiej narracji wciąż strudzenie poszukuję w powieściach spod ciemnej gwiazdy. Emocjonującej, złożonej w przybierającą co rusz inny kształt mozaikę i gwarantującej niezapomniane wrażenia. Za niezwykłą uznaję także opowieść rodzinną, jaką Autor otoczył głównego bohatera – z uwagą na kreację jego dziadka. Co bardzo mi bliskie: “Mieszkanie z dziadkiem uzdrawiało nas wszystkich. Zniszczony dom dało się odbudować. Ale gdy zabrakło jego, już nic nie mogło tego zmienić. (...) Tylko on naprawdę mnie rozumiał. (...) Na jego ustach pojawiał się szelmowski uśmiech (...) dziadek najbardziej uwielbiał się śmiać. I to właśnie najmocniej wryło mi się w pamięć - wszystko było szczęśliwe, jak nie tak, to inaczej.” - tak pięknie podana historia familijna niejednokrotnie wzrusza, co w thrillerach nieczęste. Mój na wskroś dumny, dzierżący koronę patronat jest zwyczajnie gwarantem doskonałej rozrywki. Jestem pewna, że stwierdzisz to samo już po przeczytaniu pierwszych rozdziałów. Znajdując się w treści o kilka później... zaczniesz się zastanawiać nad tym, czy aby na pewno każdy z Twoich sekretów jest odpowiednio pochowany. Co byłoby, gdyby nagle zmartwychwstał?  

10/10 - patronat Thrillerly, gwarant najwyższej jakości.  

“(...) tatuaże na rękach, które moim zdaniem opowiadały historię ciekawszą od bajek.” 

You May Also Like

0 comments

Serdecznie dziękuję za wszystkie opinie, wiadomości oraz czas poświęcony na czytanie mojej strony- tworzę ją dla Was! :-)