AS Sivar - Cena wolności - recenzja
Okraszone świetnym poczuciem humoru i elegancką warstwą językową całej narracji przekomarzanki między głównymi bohaterami są czymś, co absolutnie uwielbiam. Jeżeli w sukurs przychodzi im nieoczywista relacja romantyczna, a w tle jak najpiękniejsza muzyka wybrzmiewają przyzywające akordy mafijnych strzelanin i potyczek rodem z filmów akcji – jestem przeszczęśliwa. Właśnie tego spodziewałam się po “Cenie wolności”, będącej spin-offem serii “Konsorcjum” - na domiar dobrego z motywem tajnej organizacji oraz uwielbianą utratą pamięci. W istocie otrzymałam coś nieco innego... ale równie wciągającego. Nie sposób pominąć też faktu, że opakowanego w przepiękną okładkę, dzięki jakiej mogłam znowu przywdziać ukochane klimaty na wizualizacjach. Skrzydła - a że dymiące odcieniami szarości, to już kwestia na zupełnie odmienną i nieprzeznaczoną dla ogółu historię... 😉
“Próbowali posłać mnie do piekła, gdzie moje odwieczne miejsce, ale coś im nie wyszło (...).”
W pięknym śnie nad Twoim ciałem pochyla się przypominająca anioła kobieta. Prosi, abyś wytrzymała jeszcze chwilę albo nie odchodziła. Sama nie wiesz, jako że moment później budzisz się w całkowicie obcym miejscu, które okazuje się szpitalną salą. Próbujesz złapać resztki ulatującej mary i przypomnieć sobie, co tutaj robisz, ale... na próżno. Zaczynasz się szamotać i wpadasz w kompletną panikę - kiedy sięgasz wspomnieniami wstecz, przed oczami materializują Ci się... czasy oddalone o kilkanaście lat w przeszłość. Jak tu trafiłaś? Co działo się w ostatnim tygodniu, miesiącu, roku? Właśnie: która dzisiaj kartka z kalendarza? Kim jest ta nieznajoma w rogu pomieszczenia i dlaczego mówi, że cieszy się z Twojego przebudzenia? Masz ochotę wrzeszczeć oraz wrażenie, iż dla odmiany tkwisz w koszmarze. Jak z niego uciec? Choć brak Ci pojęcia, co było dawniej, natychmiast ustalasz jedno: chyba znalazłaś się w którymś kręgu piekła... pod ochroną samej królowej.
“Konsorcjum - ono nigdy nie śpi. Każdego dnia wplata w Twoje życie widmo nieuniknionego, czającego się na każdym kroku zła, adrenalinę i to, co najniebezpieczniejsze: poczucie bezgranicznej władzy. Korzyści, manipulacja, kontrola wydarzeń, walka do ostatniej kropli krwi.”
Medyk niewiele Ci wyjaśnia. Zostałaś tu przewieziona z Berlina tuż po tym, jak udało się odratować Cię po otrzymanym postrzale, a Twój stan się ustabilizował. Teraz jesteś w Anglii, przez wiele czasu pozostawałaś w śpiączce i do tego z powodu przebytej traumy cierpisz na zanik pamięci krótkotrwałej. Ponoć wróci - choć zanim uda Ci się poskładać kawałki siebie we względną całość... może być stanowczo za późno, bo ktoś na nowo roztrzaska je w drobny mak. Ma na imię Zander i jest bratem wystrojonej kobiety, która pilnuje Cię pod jego nieobecność - wówczas, gdy ten załatwia wszystkie swoje mroczne sprawy. Sandra próbuje streścić Ci najważniejsze informacje, lecz ich usłyszenie wcale nie sprawia, że czujesz się mądrzejsza. Jesteś podopieczną samej królowej organizacji zwanej Konsorcjum, jaka powierzyła Cię opiece swojego zaufanego człowieka. Dopóki mafijnej głowie nie uda się ustalić, kto próbował odebrać Ci życie, będziesz musiała pozostawać w ukryciu pod ochroną... teoretycznie jako martwa. Myśli szaleją: naprawdę jesteś kimś związanym ze światem przestępczym - i w dodatku bliskim osobie, która tkwi na jego szczycie? Może to ona była świetlistą postacią z Twojego snu? Widzisz jeden plus - gadatliwą, przekorną oraz cechującą się błyskotliwym poczuciem humoru i umiejętnością natychmiastowego ripostowania Sandrą, z jaką w przyszłości zdecydowanie mogłabyś się zaprzyjaźnić. Cóż - chwilowo, poza odzyskaniem wspomnień, niewiele więcej masz do zrobienia. Przynajmniej, dopóki nie przetransportują Cię do domu przymusowego prywatnego obrońcy w osobie Zandera... Niczego, co nastąpi z pewnością nie mogłaś się spodziewać. A już zdecydowanie nie tego, iż czasem cena za odzyskanie wolności jest zbyt wielka.
“Tylko idiota nie zauważyłby, że gdy jesteśmy zbyt blisko, coś się między nami dzieje. To wybucha, powoduje falę wzajemnej destrukcji (...). Będziesz tutaj wracała po więcej, dużo więcej, jak bardzo by Cię to nie niszczyło, jak srogie konsekwencje mogłoby to za sobą ponieść i jak wiele mogłabyś przez to stracić.”
Twój osobisty rycerz jest zdeterminowany, aby nareszcie zerwać wszelkie więzi z dawnych lat, które wciąż splatają go z Konsorcjum. Aby tego dokonać, musi wypełnić ostatnią misję - przez nieokreślony czas zadbać o Twoje bezpieczeństwo i przy tym... nie stracić dla Ciebie głowy. Rzecz w założeniu prosta, choć temu mężczyźnie raczej trudno utrzymać ręce przy sobie w pobliżu pięknej kobiety, do jakich zdecydowanie się zaliczasz. Teoria jednak swoje, a praktyka jak zawsze czyni co innego. Kiedy tylko znajdujecie się w pomieszczeniu, aż materializują się między Wami przysłowiowe iskry. Każda próba rozmowy kończy się podobnie – od ostrych przepychanek słownych, przez pełne droczenia się sprzeczki, po nasączone flirciarskimi rozgrywkami kłótnie. I jak tu wytrzymać pod jednym dachem, zachowując stosowny dystans? A przecież mieliście być sobie obcy... Ty zaś powinnaś się skoncentrować na tym, by jak najszybciej wrócić do pełnej sprawności wspomnieniowej. Tylko że cóż - ktoś ciągle skutecznie Cię rozprasza... Na przykład przyprowadzając do swojej posiadłości parające się wiadomym zawodem panienki. Czyżby próbował wzbudzić w Tobie zazdrość? Wolnego. W końcu miarka się przebiera, nie z Tobą takie numery – odgrywasz komiczną scenę, jaka zasługuje na co najmniej kilka Oscarów. Kiedy następnym razem Zander podjeżdża pod dom z wątpliwej jakości zdobyczą, czekasz już odpowiednio przygotowana. W najbardziej psychopatycznej wersji, którą tylko można sobie wyobrazić. Lateksowe rękawiczki, nóż, uśmiech szaleńca... (nie, to nie o mnie i nie – nie będę spojlerować, ale to było komediowo kapitalne! 😂) Żarty żartami i próba pokonania magnetyzującego przyciągania na bok – bo przecież ktoś w dalszym ciągu może chcieć dokończyć dzieła i dokończyć to, co prawie mu się udało... A Twój obrońca - jaki wybór podejmie w chwili próby, bo to, iż będzie musiał, to tylko kwestia czasu? Czy za wolność warto ponieść każdą cenę?
“Moje motyle w brzuchu w nanosekundach umarły. Dupek powyrywał im na odległość wszystkie skrzydełka! Morderca!”
Zważywszy na bajeczną dla mojej mrocznej jaźni okładkę oraz tematykę serii “Konsorcjum”, po “Cenie wolności” spodziewałam się pełnego niebezpieczeństw romansu mafijnego, nasączonego dużą dozą czarnego humoru. Otrzymałam wielokrotnie uśmiechającą oraz bawiącą do łez powieść o rodzącym się uczuciu - z mnóstwem bohaterów, których nie można uwielbiać oraz organizacją przestępczą majaczącą gdzieś na obrzeżach. Czy jestem z tego wyniku zadowolona? Owszem - choć nie ukrywam, że liczę na więcej trwożących akcji w kontynuacji, jaka nastąpi - a ja z pewnością po nią sięgnę. Choć przystaje to do zaniku pamięci głównej postaci, małym minusem okazało się dla mnie to, iż Autorka dopiero w drugiej części książki zarysowuje działalność samego Konsorcjum – w swojej niecierpliwości poznałam ją wcześniej, sięgając po główną serię (nie była mi znana wcześniej) i odnajdując informację w połowie drugiego tomu. Byłam też ciekawa odmalowania kobiety jako “głowy” mafii, ale ta pojawia się tu tylko epizodycznie - więc trudno mi jeszcze ocenić, czy wypada przekonująco. Niekiedy odnosiłam też wrażenie, iż relacja między Igą i Zanderem jest za mało wielowymiarowa. Elektryzują się wzajemnie, choć właściwie nie wiadomo, dlaczego - wszystko toczy się odrobinę za szybko. Brak szerszego podłoża rozkwitu znajomości w pełni zrekompensowały mi za to przekomarzanki między nimi – te docinki to po prostu płynne złoto! Podoba mi się również język historii Sivar – ostry, gdy wymaga tego sytuacja i elegancko poetycki w chwilach, w jakich jest to zasadne. Na uwagę zasługuje też relacja między kobietą a Sandrą, bo tak wybuchowego duetu przyjaciółek dawno nie spotkałam w powieści. Jeśli dorzuci się do tego przekornego Bastiena czy wzruszającą postać Olafa, wyłania się naprawdę barwna plejada sylwetek. Pozwolę sobie wystosować pewien apel: więcej mafii! Przepraszam, takie zboczenie zawodowe. 😉 Dobry kawałek rozrywki – nie mogę się doczekać dalszego ciągu. 7/10
“Tak jak sobie wczoraj założyłam, dziś realizuję zrodzony w mojej mściwej głowie plan.”
0 comments
Serdecznie dziękuję za wszystkie opinie, wiadomości oraz czas poświęcony na czytanie mojej strony- tworzę ją dla Was! :-)