Adele Parks - Ostatnio widziane - recenzja
Cóż za zmyślnie inteligentny koncept dla nasączonego dramatami thrillera - podać przepięknym językiem porywającą historię z tak wielu perspektyw i w mnóstwie ram czasowych. Na domiar dobrego - uczynić to dygresyjnie, przemyśleniami naznaczonych trudnościami bohaterów. Toczone wewnętrznie monologi postaci okazują się esencją powieści - odmalowują zarówno same osoby, jak i całe tło fabularne. Oto sztuka dla sztuki, propozycja literacka dla czytelników ceniących rozrywkę umysłową na najwyższym poziomie oraz całkowicie realistyczne, choć mylące odbiorcę dywagacje sylwetek. Teraźniejsze, przeszłe, przyszłe. Z punktu widzenia jej, jego i wszystkich dookoła, a przy tym w żaden sposób niepowielające raz już przedstawionego. Z kapitalnym, niemożliwym do przewidzenia plot twistem i takim samym złoczyńcą, który... i tak okazuje się trudny do oceny pod kątem wyborów moralnych. Może bowiem, ale tylko może, z treści wyłoni się ktoś znacznie gorszy. Do niemalże końcowej sceny “Ostatnio widzianych” Autorka w sposób mistrzowski myli tropy, rzucając podejrzenia dokonania potencjalnej zbrodni na każdego po kolei. Oprócz tego, w najnowszej książce zaserwowała odbiorcom motyw, na który do tej pory ani razu (!) nie trafiłam w literaturze. Pozostaje skonstatować, że postawiona przeze mnie teza, jakoby Brytyjczycy byli odpowiedzialni za wykreowanie najlepszych, najmocniej wciągających i najbardziej zwichrowanych powieści dramatycznie-thrillerowych jest słuszna. Poproszę o więcej nieoczywistego malowania teł wydarzeń słowami, absorbujących zagadek intelektualnych i tego rodzaju zaskoczeń. Książek spod ciemnej gwiazdy, w jakich rolę równie ważną, a może nawet istotniejszą, co sprawa domniemanej zbrodni odgrywają przenoszone udanie na czytającego emocje bohaterów. To właśnie one, szczególnie te tragiczne, pozostają kwintesencją dobrych thrillerów. Bez przytłaczających śledztw, prostych dialogów i oczywistych trupów w szafie - to uwielbiam.
“Nie jestem taka, za jaką mnie biorą. Jestem tylko pewną wersją osoby, którą we mnie widzą. Każdy z nich nosi w sercu, w umyśle, jakąś część mnie. Problem nie ogranicza się do tego, gdzie jestem. Prawdziwy polega na tym, kim jestem.”
Leigh. Jesteś kameleonem. Doskonale dopasowujesz się do oczekiwań mężczyzny, z którym aktualnie się spotykasz. Na co dzień emergencyjnie zarządzasz firmowymi kryzysami, więc przystosowanie się do jakiegokolwiek toku obranej narracji oraz realizowanie planów krok po kroku, póki nie zdobędziesz założonego celu, nie jest dla Ciebie niczym trudnym. Jeżeli wybranek słucha rocka z lat osiemdziesiątych, na kolejnym spotkaniu okaże się, że znasz wszystkie zespoły, które pasują do kryterium. Ba, może nawet, oczywiście całkowicie przypadkowo, zanucisz od niechcenia konkretny utwór, pamiętając wszystkie jego słowa. Jeśli potencjalny towarzysz interesuje się piłką nożną, moment później będziesz sypać wynikami meczów jak z rękawa. Gdy ceni sobie eleganckie stylizacje, tak właśnie będziesz się nosiła. Przecież wchodzenie w związek to zawsze pewien sposób gry, prawda? Niby nie polujesz, dają się pojmać w sidła sami – a skoro już, to musisz przeprowadzić akcję na mistrzowskim poziomie. Inny nigdy Cię nie zadowalał, tak jak Ty nie stanowiłaś dumy dla matki, która zawsze przewidywała dla Ciebie najgorsze scenariusze. Cyniczna, zniszczona życiem i zdradzającym mężem - byłaś jedyną w zasięgu ręki ofiarą, na jaką mogła przez połowę tygodnia wylewać swoje żale. Umniejszała Twoim sukcesom, jakimś cudem przekuwając je w porażki. Prorokowała odwrót szczęścia. Naśmiewała się z oczekiwań i uważała, że ktoś taki jak Ty samodzielnie do niczego nie dojdzie. To jeden z powodów, przez który chwilami nie wiesz, kim tak naprawdę jesteś - po prostu dopasowujesz się do bieżącego otoczenia. Wyważona i spokojna; planujesz. Nigdy nie reagujesz instynktownie, bo wtedy nie mogłabyś przewidzieć ciągu zdarzeń na kilka kroków do przodu. A jednak tego dnia złamałaś cały wypracowany kodeks. Trudno Cię za to winić, pewnie każda kobieta zareagowałaby tak samo, widząc, że na pobliskim zajmowanej przez Ciebie ławce placu zabaw chłopiec popisywał się i runął ze zjeżdżalni, po czym padł na ziemię bez życia. Stojący nad nim nieruchomo ojciec zdecydowanie spanikował. Zauważywszy, że to ten boski mężczyzna, którego jeszcze chwilę temu podziwiałaś, pędzisz na ratunek. Tak poznajesz swojego przyszłego męża.
“Przypuszczam, że taką tajemnicę można mieć tylko przez jakiś czas. Tego rodzaju szczęśliwość nie może być wieczna. Trud i głupota na tę skalę muszą się wydać, prędzej czy później.”
Przyglądając się Markowi z daleka, byłaś święcie przekonana, że to kolejny żonaty tatuś, który raz na rok zabiera synów na plac zabaw, by pokazać zaangażowanie. Jakaś przekorna część Ciebie całkiem się ucieszyła - wszak z takimi masz spore doświadczenia. Aż obie cząstki umysłu przybiły sobie piątkę. 😉 Zaobrączkowani to najlepsze wyzwanie. Siedząc z nim i jego drugim synem w przyszpitalnej poczekalni już masz wysforować sławetne i obowiązkowe: “czy chcesz mi opowiedzieć o swojej żonie?”, kiedy okazuje się, jak bardzo się pomyliłaś. Chyba zepsuł Ci się detektor zaślubionych, ups. Zostajesz jego żoną i matką dla obu chłopców, prowadząc całkiem stateczny, typowo angielski żywot. Może tylko nieco zbyt często wyjeżdżasz w delegacje, ale praca to praca. Zmywasz, gotujesz, prasujesz, pierzesz, chodzisz na mecze, interesujesz się nauką przysposobionych, aktywnie spędzasz z nimi czas, a przy tym jesteś idealną połówką dla Marka, który na powrót odnalazł szczęście po tragedii. Tylko że pewnego dnia nie wysiadasz z pociągu wtedy, kiedy powinnaś. W ogóle Cię w nim nie było. Zaginęłaś i nikt nie ma pojęcia, co się z Tobą stało. No, może poza tą osobą, która najpewniej poznała Twój największy sekret. Bo z jakiego innego powodu miałaby Cię przykuć do kaloryfera bez jedzenia i wody w absolutnie nieznanym, pustym pomieszczeniu? Jak to możliwe, że ktoś odkrył prawdę, skoro Twoja kreacja rzeczywistości była idealna, a Ty stanowiłaś najlepszą, jakże rodzinną wersję siebie? Tylko że to wszystko kłamstwo.
“(...) w dobie kamer (...) ludzie nadal znikają. A może są znikani?”
W tym samym czasie i podobnej lokalizacji znika kobieta o imieniu Kai – i skrajnie odmiennym życiu. Wiedzionym u boku przystojnego, holenderskiego męża, wśród bogactwa, w elegancko urządzonym mieszkaniu typu penthouse. Ma z Tobą o wiele więcej wspólnego niż postronnie mogłoby się wydawać, ale dla Ciebie zegar tyka nieubłaganie. Czy komukolwiek uda się kiedykolwiek ustalić, co tak naprawdę stało się z tymi obecnie określanymi jako ostatnio widziane?
“Panuję nad swoim ciałem. Decyduję, ile ujawnić. Minę mam rozluźnioną, czoło gładkie. Brodę trzymam wysoko. Jestem nieprzenikniona.”
Jakże ogromnie w mrocznej literaturze brakuje tak poprowadzonych narracji - pięknym językiem (którego jakości przysłużył się również tłumacz), pełnych wspomnień i dywagacji bohaterów, malujących powieściowy świat. W “Ostatnio widzianych” nie znajdziesz krótkich, łopatologicznych dialogów, okraszonych przypominaniem co chwilę imion postaci. Nie będzie tu wylewającej się ze stron krwi ani ohydy. Adele Parks majstersztykowo zagra na Twoich emocjach i sprawi, że zwątpisz we wszystko, co sądzisz, że wiesz o snutej fabule. Tej tęsknej, dramatycznej, tragicznej, nasączonej niepokojem narracji o chciwości i tajemnicach złożonych z kłamstw dałabym maksymalną ocenę punktową. Pomyśl tylko, jak wielki trzeba mieć talent, by sensownie poprowadzić ją z perspektyw wielu osób w różnych płaszczyznach czasowych! 😲 Zdejmuję jednak oczko za jedną z nich – pani detektyw, uporczywie nazywana zresztą niepoważnie “detektywką” (co jest pojedynczą ujmą w nęcąco literackim, wręcz poetyckim przekładzie) nienawidzi bowiem mężczyzn do tego stopnia, że aż staje się męczącą karykaturą. Na szczęście nie zabiera w książce “głosu” często, bo jej zacietrzewienie w nieuzasadnionej nienawiści jest wręcz przytłaczająco niesmaczne. Krzywdziciele, przemocowcy, niezrównoważeni, psychopatyczni, na domiar złego... najczęściej faszyści. Generalnie zło wcielone. Ogromnie żałuję, że Parks zdecydowała się na wprowadzenie perspektywy tej niekobiecej persony, bo odebrało to część przyjemności z przewrotnej powieści. Nie zmienia to faktu, że “Ostatnio widziane” to jedna z najbardziej nieprzewidywalnych i otulających ciasno emocjami propozycji z pogranicza dramatu i thrillera, jakie miałam okazję przeczytać w tym roku. Coś podanego wręcz wykwintnie – dla miłośników dobrej literatury przez wielkie L. 9/10.
“Pozostałam więc przy rojeniach. Moja głowa pełna była sugestywnych, brudnych myśli. W zależności od nastroju stanowiła labirynt pożądania, strachu, nadziei, tęsknoty. Wyobrażałam sobie intensywne randki z aktualnym obiektem moich westchnień, pisałam wiersze, rozkładałam teksty piosenek miłosnych na czynniki pierwsze. (...) Mężczyźni preferują to, co proste. Tymczasem ja jestem szalenie złożona.”
0 comments
Serdecznie dziękuję za wszystkie opinie, wiadomości oraz czas poświęcony na czytanie mojej strony- tworzę ją dla Was! :-)