Andrew Edwards & Suzanne Edwards - Palermo - epicka historia miasta - recenzja

by - 16:59:00

Jeśli istnieje miasto, o którym można powiedzieć, że widziało już wszystko, to z całą pewnością jest nim Palermo, będące niemalże rówieśnikiem wiecznej Romy. Stolica Sycylii powstała już w 734 r. p.n.e. jako założone przez Fenicjan Panormos. Od V w. p.n.e. rządy nad nim sprawowali Kartagińczycy, ale już w 254 r. p.n.e. zostało opanowane przez Rzymian i wkrótce włączone w skład Imperium. Później władali nim Goci, Wandalowie, a w 535 r. n.e. Bizantyjczycy. W 831 r. n.e. na długo zawitali w nim Arabowie, dodając do nowo utworzonego Emiratu Sycylii. Musieli się z niego wynosić pod naporem Normanów. Ci zdobyli je w 1072 roku, zakładając Królestwo Sycylii. Następnie miasto dostało się w ręce królów z niemieckiej dynastii Hohenstaufów, a potem francuskich Andegawenów. Karuzela trwała jednak dalej – od XIV do XIX stulecia panowali w nim Hiszpanie, Sabaudczycy, Austriacy, a w końcu odłam hiszpańskich Burbonów. Po upadku Napoleona na kongresie wiedeńskim utworzono Królestwo Obojga Sycylii, obejmujące wyspę oraz dotychczasowe kontynentalne Królestwo Neapolu. Wreszcie w 1860 roku stało się jednym z dumnych miast zjednoczonego Królestwa Włoch. W czasie drugiej wojny światowej stacjonowali tam także Niemcy, którzy wraz z żołnierzami włoskimi mieli bronić Sycylii przed nawałą aliantów. Ci ostatni wylądowali na niej w lipcu 1943 roku i szybko opanowali w ogniu ciężkich walk. Do Palermo wkroczyli 22 lipca. Było to pierwsze europejskie miasto wyzwolone przez wojska amerykańskie. Po zakończeniu globalnego konfliktu ponownie rządy nad miastem objęli Włosi i sprawują je do dzisiaj jako przedstawiciele Republiki. Na tym w wielkim skrócie kończy się przynajmniej dotychczasowa historia tego starożytnego miasta. A jak na jego dzieje zapatrują się Autorzy recenzowanej książki? 

Co ciekawe, wiążą je ściśle z Hotel The Palms, prawdziwym symbolem tego niezwykłego urbs. Ten ikoniczny luksusowy hotel powstał dopiero w XIX wieku, jednak od tego czasu był świadkiem wszystkich istotnych wydarzeń, jakie miały miejsce w Palermo, będąc mu wiernym towarzyszem pośród burzliwych dziejowych odmętów. Jego założycielami była rodzina Ingham-Whitaker, za której protoplastę uznaje się Benjamina Inghama. Ten pochodzący z Yorkshire w finansista trafił na Sycylię, poszukując okazji do robienia intratnych interesów. Wycelował w dobry moment, gdyż w owym czasie wyspa znajdowała się pod faktycznym protektoratem Wielkiej Brytanii. W 1812 roku założył własną winiarnię. Wykazał się przy tym wielkim sprytem, gdyż:  

„Wcześniej wysłał w tajną misję wywiadowczą do Hiszpanii, swojego brata Joshuę by ten podpatrzył najlepsze techniki stosowane przez producentów sherry.” 

Interes szybko zaczął przynosić wielkie dochody, a jego właściciel zamieszkał w Palermo, stając się jednym z jego najszacowniejszych obywateli. Linię Whitakerów reprezentowali jego siostrzeńcy, którzy także zadomowili się na wyspie. Na przestrzeni czasu, poprzez odpowiednie mariaże, powstało pełne dumy dwuczłonowe miano. W 1856 roku Benjamin zlecił budowę niezwykle okazałego budynku o wiele mówiącej nazwie Palazzo Inham. Po jego śmierci kupił go Enrico Ragusa, który dokonał rozbudowy i w 1882 roku uroczyście mianował „Grand Hotel et des Palmes”. Nazwa wzięła się od dorodnych palm, które licznie rosły w jego pobliżu. Jego najbardziej znanym gościem był Richard Wagner, który zainstalował się w nim wraz z całą rodziną. To tam ukończył swoją monumentalną operę - „Parsifala”. W tym samym czasie przebywał w nim również jeden z najsłynniejszych impresjonistycznych malarzy - Auguste Renoir, który miał okazję namalować portret kompozytora. Wkrótce potem w progi hotelu zawitał francuski pisarz Guy de Maupassant, który zanotował: 

„Sycylia powinna (…) przyciągać podróżników z dwóch szczególnych powodów: jej naturalne i artystyczne piękno jest tyle osobliwe, co wspaniałe.” 

Jednym z najbardziej oryginalnych pensjonariuszy był znany rzeźbiarz Ronald – Sutherland – LeversonGower, owiany aurą skandalu związanego z aresztowaniem go przez londyńską policję w domu publicznym dla homoseksualistów. Już 2 kwietnia 1900 roku dołączył do niego i jego kochanka Franka Hirda sam Oscar Wilde – pisarz o tej samej orientacji. Panowie przez wiele miesięcy romansowali i wojażowali po Sycylii, budząc uzasadnione zainteresowanie jej mieszkańców.  

Wkrótce jednak hotel zamknął swe podwoje, gdyż nadszedł czas jego gruntownego remontu. Właściciel w 1907 roku zlecił architektowi Ernesto Basile przekształcenie rezydencji w Grande Albergo delle Palme – jeszcze bardziej ekskluzywną placówkę, utrzymaną w nowym stylu architektonicznym Belle Époque. Przepych tego miejsca przekroczył wszelkie wyobrażenia autochtonów, którzy z podziwem pielgrzymowali, aby na własne oczy zobaczyć najbardziej imponujące miejsce na wyspie. W tym stanie pensjonat przetrwał do czasu objęcia władzy we Włoszech przez Benito Mussoliniego. Obserwował ten proces z jego okien Anglik Aleister Crowley – niezwykły ekscentryk posądzany nie bez powodu o cały szereg szokujących występków:  

„od uzależnienia od narkotyków, poprzez biseksualizm i satanizm, po stręczycielstwo, sadomasochizm i składanie krwawych ofiar ze zwierząt.” 

Był także założycielem okultystycznej organizacji, której członkowie rytualnie spożywali pejotl, będący silnym narkotykiem halucynogennym. W Cefalu na Sycylii w budynku po dawnym opactwie ustanowił siedzibę swojej sekty i przeniósł się do niego wraz z amerykańską nałożnicą, do której wkrótce dołączyła kolejna kochanka. Ciągłe kłótnie kobiet spowodowały, że Brytyjczyk nie wytrzymał i przeniósł się do The Palmas.  

„Włóczył się po ulicach Palermo w poszukiwaniu żeńskich i męskich prostytutek, które byłyby skłonne do uczestniczyć za pieniądze w jego magii seksualnej.” 

Jednocześnie na bieżąco uczestniczył w życiu stowarzyszenia Thelemitów. Nazwa wzięła od biblii ruchu, którą napisał własnoręcznie i jakiej nadał wiele mówiący tytuł: „Święte księgi Thelemy”.  W miarę jak się rozrastała, jej rytuały stawały się coraz bardziej dziwaczne. 

„Ściany willi „opactwa” zdobiły obrazy przedstawiające orgiastyczne uciechy kozłów i półnagich kobiet, które miały za zadanie kusić uczestników ceremonii. Crowley podpisywał swoje freski układającą się na kształt penisa literą „A”. W centrum głównego pomieszczenia, zamienionego w świątynię, ustawił stół, który nazwał „tronem Wielkiej bestii”. Uczestnicy w pełnych rytualnych szatach, urządzali procesje wokół wynajętej posiadłości.” 

Oczywiście wszystkie te korowody budziły grozę mieszkańców wyspy i generowały głośne protesty, tym bardziej, że: 

„(...) grupa schodziła (…) aby popływać nago w morzu. (…) na terenie willi składano ofiary z psów i kotów, a uczestnicy ceremonii byli (…) zmuszani do picia krwi zaszlachtowanych zwierząt.” 

Na porządku dziennym był demonstrowany w każdym pomieszczeniu panseksualizm i zażywanie różnego rodzaju substancji psychotropowych. Szalę przeważyła śmierć jednego z wyznawców, więc sekta została z Sycylii szybko usunięta na rozkaz ministra spraw wewnętrznych Włoch.         

W 1933 roku w The Palmas zameldował się francuski skandalizujący pisarz i poeta Raymont Roussel. Jednak nie na długo... 

„Rankiem 14 lipca Rousella znaleziono martwego w jego pokoju, leżącego na materacu, który ściągnął z łóżka.” 

Sekcja zwłok wykazała w jego organizmie ogromne stężenie birbituranów, którymi zresztą raczył się już od wielu lat.  

W The Palmas ginęli jednak nie tylko dekadenci, gdyż Sycylia byłą także areną walk wywiadów. W 1937 w hotelu zainstalował się tajemniczy Anglik, którego prawdziwa tożsamość do dziś pozostaje sekretem. Uznany za szpiega, natychmiast został objęty inwigilacją tajnej policji, co okazało się dla niego nad wyraz zgubne.  

„Jego ciało znaleziono w kałuży krwi na podłodze sypialni, ze sztyletem wbitym w plecy. Władze rozmyślnie zatuszowały sprawę, gdy oto Europa nieuchronnie zmierzała ku wojnie.” 

Ta przewaliła się przez wyspę w 1943 roku i przyniosła wolność, jednak z bardzo gorzkim posmakiem. Na Sycylii rozpleniła się Cosa Nostra – szczególnie niebezpieczna mafia, która, co paradoksalne, współpracowała z amerykańskimi wojskami w wyzwoleńczym dziele. Przy ich poparciu opanowała wiele samorządów, bezwstydnie łupiąc środki publiczne, zwłaszcza te, które były przeznaczone na powojenną odbudowę. W efekcie w 1957 roku w The Palmas doszło do: 

„(...) pamiętnego spotkania przedstawicieli zorganizowanej przestępczości. Tłem tej niesławnej narady był przeżywający wówczas gwałtowny rozkwit handel narkotykami i powojenna żywiołowa rozbudowa Palermo.”   

Mafijny „kongres” miał międzynarodowy charakter – obok włoskich autochtonów uczestniczyli w nim także amerykańscy goście, z których najważniejszymi byli: Giuseppe Bonnano, zwany przez prasę „Joe Bananas” oraz słynny Lucky Luciano. 

„Przebieg spotkań w hotelu owiany jest tajemnicą. Spory budzi nawet to, w którym pokoju toczyły się najważniejsze rozmowy (…) przedstawia się tę „konferencję” jako wszechogarniające porozumienie między organizacjami przestępczymi z obu stron Atlantyku.” 

Wszystkie ciekawostki i o wiele więcej znajdziesz w recenzowanej pozycji. 

„Palermo. Epicka historia miasta”, napisane przez współautorów – Andrew oraz Suzanne Edwards - to intrygujący reportaż i przewodnik po burzliwych dziejach tego niezwykłego, sycylijskiego miasta. Co ciekawe, są one przedstawione w ścisłym powiązaniu z losami Hotel The Palms. Ten luksusowy przybytek stał się symbolem city i stanowi źródło jego dumy. Jego odrzwia przekraczały największe światowe sławy, poczynając od Richarda Wagnera, Augusta Renoira, Oscara Wildea i Raymonta Roussela a kończąc na Arthurze Millerze, Sophii Loren i Marii Callas. Poza tuzami kultury i sztuki, przebywali w nim także mocno kontrowersyjni goście, będący okul*tystami, sekciarzami, szpiegami oraz krwawymi mafiozami. Wszyscy oni ożywają na kartach książki, zaludniając wyobraźnię czytelnika, który może zapoznać się z meandrami ich często bardzo bujnego i skandalizującego życia - także tego, jakie prowadzili poza Sycylią. Autorzy nie tylko opisują jego koleje, ale również często streszczają najważniejsze stworzone przez nich dzieła. Szczegółowo podane są t życiorysy założycieli hotelu i wszystkich osób blisko z nim powiązanych. Wszystkie one rzucone na szeroką panoramę wydarzeń światowych - tak, aby odbiorca mógł osadzić je w odpowiednim kontekście historycznym. Pisarze nie stronią także od skrupulatnych opisów najważniejszych zabytków śródziemnomorskiej wyspy. Recepcję tej propozycji literackiej znacząco ułatwia przystępny, obrazowy język używany przez Twórców, nadający ich narracji nieco gawędziarski styl. Bez wątpienia ciekawa lektura w wakacyjnej okładce. 7/10 - coś innego, po co warto sięgnąć.  

You May Also Like

0 comments

Serdecznie dziękuję za wszystkie opinie, wiadomości oraz czas poświęcony na czytanie mojej strony- tworzę ją dla Was! :-)