Dervla McTiernan - Co się stało z Niną? - recenzja

by - 16:46:00

Co rusz próbujesz poskładać siebie na nowo, ale za każdym razem czujesz, że nie jesteś w stanie. Fale przerażenia napływają jedna za drugą, zalewając Twój umysł i wyrywając się z ust stłumionym, rozpaczliwym szlochem. Wiesz, że musisz byś silna - to ważne dla pozostałej części rodziny. Moc jednak nie nadchodzi – zamiast niej ogarnia Cię zwątpienie. I zwierzęcy strach, że już nigdy jej nie zobaczysz... Nina, Twoje dziecko. Twoja córeczka. Ktoś, za kogo oddałabyś życie bez mrugnięcia okiem. I chętnie byś to zrobiła, gdyby tylko mogło w czymś pomóc. Zawsze była Twoim oczkiem w głowie, największą dumą i podporą. A teraz jej nie ma i nie wiadomo, czy jeszcze ją zobaczysz. Przebiegasz myślami ostatnie dni pełne męki. Żebyś tylko wiedziała, co może się zdarzyć, zrobiłabyś cokolwiek, by powstrzymać przed wyjazdem. Byłaś mu niechętna i nie zamierzałaś wyrażać zgody. Ale tym razem, wbrew ustalonym zwyczajom, nawet nie poprosiła Cię o aprobatę. Po prostu obwieściła, że wyskoczy na parę dni ze swoim chłopakiem Simonem do posiadłości jego rodziców niedaleko Stowe. Mieli spędzić ze sobą cały tydzień i połazić po górach. Zawsze uwielbiała skalne wspinaczki i była w nich naprawdę dobra. Jej sympatia zresztą też. Byłaś na nią wściekła, potrzebowałaś przecież pomocy w zajeździe. Masz w nim sporo gości, a ci są wymagający. Twój mąż Andy ma mnóstwo roboty w obejściu oraz prowadzeniu własnej firmy, więc nie może zajmować się obsługą pensjonariuszy. Piętnastoletnia Grace – druga z córek, niestety nie stanowi zbyt dużej wyręki. Jak ognia unika pracy w pensjonacie, nieco buja z głową w chmurach i sprawia wrażenie, że obchodzi ją jedynie szkoła i podarowany przez Was koń - Charlie, z jakim spędza całe dnie. Jedyne konkretne wsparcie daje Nina, która nigdy niczym się nie wykręcała. Aż do teraz. Po prostu oświadczyła, że ma dwadzieścia lat i prawo do kawałka osobistego życia a jej związek z Simonem wymaga tej eskapady. Rozgniewana nie odbierałaś od niej połączeń. Gdy jednak nie wróciła w sobotę o dziewiątej rano, jak zapowiadała, zaczęłaś się niepokoić. Przez cały dzień dzwoniłaś do niej rozpaczliwie - w końcu wysłałaś SMS-a. I nic, kompletna cisza. Doszłaś do wniosku, że może obraziła się za zbyt szorstkie potraktowanie, ale natychmiast odrzuciłaś tę myśl. Nina nigdy nie chowała do nikogo urazy. Potrafiła się gniewać, lecz tylko bardzo krótko - i szybko o tym zapominała. Była radosną, żywiołową dziewczyną. Na wspomnienie jej pełnych blasku oczu i szerokiego uśmiechu znowu łzy płyną Ci po twarzy. Powstrzymujesz ten odruch całym wysiłkiem woli. Nie możesz pozwolić, aby Andy i Grace zobaczyli Cię w takim stanie. Musicie przecież mieć nadzieję, nic się jej nie stało, że niedługo się znajdzie i Wasze życie wróci do normy... O tym, że Simon wrócił z wycieczki sam, dowiadujesz się od męża. Przyjechał do domu rodziców już w sobotę i przez dwa dni nie raczył Was powiadomić. Niewiele się namyślając, wskakujecie w samochód i ruszacie do posiadłości Jordanów. Stoicie chwilę przed ogrodzeniem, spoglądając na ogromną posiadłość. 

“To nowoczesny budynek, niski i rozległy (...). Od przodu przypominał fortecę. (…) Choć wielu zamożnych ludzi budowało w tej części stanu swoje drugie domy, niewiele z nich mogło się równać przepychem z posiadłością Jordanów.” 

Rodzice Simona to niezwykle bogaci ludzie. Firma jego ojca jest warta sześćdziesiąt milionów dolarów. Pieniądze dają mu nie tylko zamożność, ale także potęgę wpływów. Te sięgają bardzo daleko. Dziennikarze i władze stanowe jedzą im z ręki. A to zapewnia bezkarność. Masz jednak nadzieję, że w tym przypadku tak nie będzie.  

Gdy dzwonicie interkomem, brama majestatycznie rozsuwa się na boki. Drzwi domu otwiera Wam Jamie – matka nastolatka. Nigdy jej nie lubiłaś, zresztą wzajemnie. Jest zimna jak głaz i zadziera nosa, uważając innych ludzi za gorszych od siebie. Pyszni się fortuną, tak jakby sama na nią zapracowała. Krótko i z wyraźną satysfakcją oświadcza, że jej syn powrócił samotnie, gdyż młodzi zerwali ze sobą w dzień wcześniej. Na koniec rzuca, że pewnie Nina jest ze swoim nowym chłopakiem, po czym bez ogródek zatrzaskuje drzwi. Po usłyszeniu tych słów zamierasz. Nina z innym adoratorem – kompletny absurd! To absolutnie niemożliwe. Kocha Simona, tego jesteś całkowicie pewna. Gdyby zadawała się z innym młodzieńcem, niewątpliwie byś o tym wiedziała. Jesteś pewna, że Simon kłamie, więc wkrótce potem zgłaszacie sprawę policji. Ta jednak nie ustala nic nowego, więc jedziesz do górskiej posiadłości Jordanów. Zastajesz ją zamkniętą. Aby dostać się do środka, musisz wybić okno kamieniem. We wnętrzu domu nie znajdujesz wprawdzie swojego dziecka, ale jego rzeczy... owszem. Krople do oczu w lodówce, kosmetyki, kurtka, a przede wszystkim drogi sprzęt do wspinaczki. Wiesz, że Nina ciężko pracowała w wakacje, aby go sobie kupić, więc nie porzuciłaby go ot tak. Musiało się stać coś gwałtownego... Straszne przeczucie mrozi Ci serce, ale wciąż nie masz żadnych dowodów, które mogłyby je przyoblec w ciało.  

Zatrzymałam się i ukryłam twarz w dłoniach. Niemal bezwiednie zaczęłam łkać. Prowadząca mnie do tej pory determinacja zaczęła się ulatniać, z czym nie mogłam się pogodzić. (…) Chciałam być w świecie, w którym znajduję swoją dziewczynkę (…). Tymczasem dom był pusty i zimny. Jak głaz o ostrych krawędziach.” 

Na prośbę śledczego organizujecie konferencję prasową. Apelujesz, by każdy, kto może mieć jakikolwiek informacje o losie Niny, natychmiast się zgłosił. Informujesz też, że Simon wie coś, co koniecznie chce ukryć, a także ogłaszasz zamierzenie zorganizowania obywatelskiego przeszukania posiadłości Jordanów. Zakładacie stronę internetową z hashtagiem „Co się stało z Niną”, aby na bieżąco odbierać wiadomości, które mogą się wiązać ze sprawą. Nie wiesz, że Jordanowie, aby za wszelką cenę chronić syna, wynajęli w tym czasie poufną agencję PR, która zaczęła tajną, brutalną kampanię w Sieci, wymierzoną w wiarygodność Twoją i Andy’ego. Wkrótce zalewa Was fala hejtu, w której podważa się Wasze kompetencje rodzicielskie, sugeruje niejasną i brudną przeszłość oraz oskarża Andyego o haniebne czyny. Na Twoich przerażonych oczach zaczynają się mnożyć komentarze odsądzające Was od czci i wiary. Na efekty nie trzeba długo czekać. Ludzie z miasteczka zaczynają Was unikać i rzucać niechętne spojrzenia, a nawet niewybredne teksty. Jednocześnie klienci Twojego męża masowo rezygnują z jego usług, zaś zajazd traci Wszystkich klientów. Stoicie na skraju bankructwa, a kampania medialna zaczyna rozkręcać się coraz szybciej. Pomimo tego nie przestajesz szukać prawdy. Wiesz, że Ninie stało się coś złego i jesteś pewna, że odpowiada za to jej chłopak. Nie spoczniesz, póki tego nie wyjaśnisz. W końcu atomowe serce matki” bije dla swojego dziecka bez ustanku.   

“Pomyślałam o Ninie. O jej twarzy, włosach, dłoniach. O małym pieprzyku na palcu wskazującym (…) O znamieniu na małym kolanie. O jej piwnych oczach. Była gdzieś tam zupełnie sama, a ja powinnam być przy niej. Przytulić ją i zapewnić, że jest kochana – że kochamy ją nadal, nawet jeśli naprawdę nie żyje.”     

Co się stało z Niną?” Dervli McTiernan to świetnie skonstruowany, przejmujący thriller. Opisuje śledztwo prowadzone po zaginięciu dwudziestoletniej Niny Fraser. Dziewczyna wyjechała na tydzień ze swoim chłopakiem do górskiej posiadłości jego rodziców, po czym przepadła bez śladu. Chłopak, który powrócił do miasteczka, nie potrafi logicznie wyjaśnić, co się z nią stało. Twierdzi, że po kłótni zostawił ją samą, lecz jego wersja wydarzeń okazuje się pełna sprzeczności. Sprawą zajmuje się policja stanowa, która zaczyna dochodzić do strasznej prawdy. Jednocześnie rodzice Niny próbują na własną rękę wyjaśnić jej los, za co spotyka ich fala potępienia i internetowej nienawiści. Przebieg wydarzeń ukazany jest z kilku perspektyw – matki, ojca, siostry, małżeństwa Jordanów oraz detektywa Matthew Wrighta. Ich narracja prowadzona jest synchronicznie, ale zarazem naprzemiennie, przez co nie powiela już przedstawionych wydarzeń. Każda z tych odmiennych optyk zbiega się finalnie w jeden efektowny ciąg, wiodąc nieuchronnie do tragicznego finału. Ten niełatwy zabieg Autorka wykonała z wielką zręcznością, wykazując się niewątpliwie pisarskim kunsztem na najwyższym poziomie. Choć czytelnik od samego początku wie, co tak naprawdę stało się z nastolatką (pierwszy rozdział jest pisany z jej perspektywy), całość wydarzeń przedstawiona jest w tak porywający i ciekawy sposób, że nie traci zainteresowania historią aż do ostatniej strony. Panie i Panowie, to naprawdę trzeba umieć! Powieść McTiernan to jednak nie tylko opis czynności, podejmowanych w celu wyjaśnienia losu zaginionej i wymierzenia sprawiedliwości winnemu, chociaż i te przedstawione są w znakomitym stylu. To przede wszystkim przejmujący obraz rozpaczy rodziców i wiwisekcja ich jaźni. Swoiste studium rozpadającego się familijnego świata, który musi równocześnie mierzyć się z utratą dziecka oraz falą nienawiści, jaka rozpętała się w Sieci. Liczni zwolennicy teorii spiskowych i samozwańczy śledczy zalewają Internet fantastycznymi i często ohydnymi domysłami, nie bacząc na ból tych, których w ten sposób dotykają. Wiele osób reklamuje swoje usługi, wykorzystując rodzinną tragedię do partykularnych celów. Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, życzliwi dotychczas i przejęci mieszkańcy miasta zaczynają się odwracać od Fraserów, którzy w końcu obawiają się nawet o własne zdrowie, zwłaszcza młodszej córki. Tabuny dziennikarzy przeprowadzają relacje na żywo”, śledząc każdy ich krok i nie mając żadnego uszanowania dla żałoby. Zaiste straszny obraz dzisiejszych czasów, w których fałszywe współczucie i pozorna chęć pomocy maskują oziębłość serca i całkowitą znieczulicę, pozbawioną jakiejkolwiek ludzkiej” w swoim wyrazie refleksji. W tym wszystkim tkwią Leanne oraz Andy, próbujący nie pokazać przed sobą własnych słabości. Zarówno matka, jak i ojciec, czynią rozrachunek z przeszłością, zastanawiając się rozpaczliwie, czy na pewno dobrze sprostali obowiązkom i analizując swoją życiową drogę. W tym kontekście ukazane są liczne, obrazowe reminiscencje, świetnie wplecione w główny tok fabuły.   

Paradoksalnie podobny proces zachodzi u Jordanów. Rodzice instynktownie bronią syna za wszelką cenę, nie przebierając w środkach. Autorka pochyla się również nad ich pełnym oziębłości małżeństwem, które w zasadzie jest pozbawionym nawet iskierki szczęścia i miłości układem o transakcyjnym wydźwięku. Ich postaci, choć obrzydliwe z czysto moralnego punktu widzenia, budzą jednak w czytelniku mimowolną litość czy współczucie. W końcu walczą oni o zaoszczędzenie swojemu dziecku konsekwencji czegoś, do czego według ich mniemania absolutnie nie jest zdolne. Ich rozpacz oraz strach, zwłaszcza matki, przedstawione w niemal dotykalny sposób. Jak na dłoni widać też wszelkie zaniedbania, jakich dopuścili się w procesie wychowywania latorośli, choć sami absolutnie tego nie dostrzegają. Simon jest produktem decyzji, które podjęli wcześniej i przyjętej przez nich postawy. Takich, jakie czynią z niego bezduszną skorupę i osobę przekonaną, że wszystko musi być podporządkowane jej zachciankom. To kolejne dziecko, będące zaledwie wypadkową życia prowadzonego przez rodziców.  

Pod względem literackim bez najmniejszego zarzutu - język jest wartki i bardzo obrazowy, a jednocześnie zamyka odbiorcę w klaustrofobicznym świecie jaźni narratorów - zwłaszcza matki i ojca Niny. Dzięki temu czytelnik może w plastyczny sposób zanurzać się w jej meandrach, poznając myśli i obawy, które są wypadkową rozpaczy, trwogi i traconej z upływem czasu nadziei. A także narastającego gniewu na bezkarność sprawcy nieszczęścia i indolencję policji oraz wymiaru sprawiedliwości, jaki eskaluje iście tragicznie. Sylwetki psychologiczne postaci znakomite - tak samo jak nieschematyczna, żywa fabuła z umiejętnie stopniowanym napięciem. Takie thrillery się ceni! 9/10  

You May Also Like

0 comments

Serdecznie dziękuję za wszystkie opinie, wiadomości oraz czas poświęcony na czytanie mojej strony- tworzę ją dla Was! :-)