Aleksandra Stupera - Zbuntowany, który chronił - recenzja
Nareszcie wyruszyłaś w tak długo wyczekiwaną podróż. Z niepokojem myślisz, jak wiele od niej zależy. Przede wszystkim losy wojny z Onyksem – Królem Nocy, który objął krwawe rządy w Zalanii, wcześniej podstępnie zabijając jej monarchę. Aby Twój brat Szaferi, będący prawowitym następcą tronu, mógł zbrojnie odebrać to co mu się należy, konieczne jest skoncentrowanie wszystkich dostępnych sił i pokonanie potężnych zastępów mrocznego władcy. Do tego nieodzowne są mądre i liczne sojusze. Takie, które zamienią jego nieliczne jeszcze hufce w potężną pięść, zdolną do zwyciężania, a nie tylko toczenia wieloletniego konfliktu, jaki jak na razie nie przynosi rozstrzygającego wyniku. Tłumaczyłaś to wielokrotnie bratu i królowi elfów Soratesowi, który od wieków szczęśliwie rządzi El'darum. Wprawdzie nie było to konieczne - zdawali sobie oni bowiem w pełni sprawę jak się rzeczy mają, jednak nie mogli się zdecydować, kogo wybrać na osoby będące godne zostać posłami do ludów, które należy skaptować do zawarcia przymierza. Początkowo nie byłaś brana pod uwagę, ale szybko przekonałaś niedowiarków, że warto Ci zaufać. Sam Sorates zaczął nalegać, abyś to była właśnie Ty. Im bardziej Cię poznawał, tym mocniej cenił Twoją odwagę, spryt oraz zapobiegliwość. Szczególne wrażenie zrobił na nim fakt, że ujarzmiłaś dzikiego Mrawa. Dotychczas jeszcze nikomu się to nie udało – jesteś pierwszym człowiekiem, który poważył się na coś takiego i odniósł sukces. Teraz Losinis jest Twoim nieodłącznym towarzyszem i wiernym obrońcą, przed którym drży każdy, kto posiada choć odrobinę rozsądku i wyobraźni. Największym przeciwnikiem powierzenia Ci misji wysłannika był Szaferi, który kategorycznie odmawiał wyrażenia na to zgody, nie chcąc Cię narażać na liczne i nieznane do końca niebezpieczeństwa. Jednak w końcu i on musiał ulec, nie znajdując nikogo, kto lepiej od Ciebie by się do tego nadawał... Jako towarzysza dobrano Ci wnuka elfiego króla – Rametiego. To znakomity wojownik, posługujący się mistrzowsko łukiem oraz mieczem, więc jest w stanie zapewnić Ci maksymalny poziom bezpieczeństwa. Dysponuje też wielką mądrością, doświadczeniem oraz znajomością nawet bardzo odległych krain, więc znakomicie uzupełni Cię w roli emisariusza. Traktujesz go jak opiekuna i obrońcę, choć Wasze stosunki nie należą do najbardziej wylewnych. Wyraźnie jednak czujesz, że nici przyjaźni z tym milczącym odludkiem zacieśniają się coraz bardziej z każdym wspólnie przeżytym dniem.
„Choć bywały chwile, że czułam się nieswojo przy wnuku Soratesa, to wspólna nauka w El'darum i podróż z posłannictwem nieco ociepliły naszą relację. Wciąż nie nazwałabym go przyjacielem, lecz umiałam już prowadzić z nim prawie tak swobodne rozmowy jak z Szaferim. Bywał jednak nieprzewidywalny. Czasami niespodziewanie się uśmiechał i żartował, a po chwili ciemne chmury powagi znów zasnuwały jego oblicze. (…) Ale to na Rametim polegałam każdego dnia.”
Wasze zadanie jest wyjątkowo delikatne i wymagające rozsądku oraz wielkiej dozy wyczucia. Macie bowiem nie tylko doprowadzić do zawarcia zbrojnego przymierza, które nie rozleci się pod pierwszym uderzeniem Króla Nocy, ale także zadzierzgnąć węzły trwałego porozumienia na przyszłość. Takiego, które umożliwi wyplenienie raz na zawsze wszystkich niesnasek, jakie istnieją pomiędzy skłóconymi ludami i pozwoli na zbudowanie po wygranej wojnie sprawiedliwego świata, nieznającego przemocy i konfliktów. Aby do tego doszło, musicie pokonać długą i pełną zagrożeń drogę. Plan podróży z pozoru jest prosty i oczywisty.
„Wpierw mieliśmy się udać do drinów z Doliny Miecza – Sorates powiadomił ich o naszym przybyciu i towarzyszącym nam mrawie. Tutaj zamierzaliśmy uzupełnić zapasy, wypocząć i wypytać mieszkańców czego możemy oczekiwać w dalszej drodze. Stąd też prowadziła najprostsza trasa do kolejnych naszych sojuszników, ekidów z Zamironu (…) Później czekała nas podróż przez Las Palietan, a może nawet do Dżungli Siriasti.”
Co najgorsze, wielu z potencjalnych sprzymierzeńców nikt od wieków nie widział, ani też nie podróżował aż tak daleko. Większość mieszkańców Kontynentu traktuje opowieści o ich istnieniu jako zwykłe legendy, niemające nic wspólnego z rzeczywistością. Dotyczy to zwłaszcza odrzuconych oraz fatich. Ci pierwsi to osoby wypędzone przez starszyznę z powodu uszczerbków na ciele, jak nakazywało starodawne prawo. W końcu było ich tak wielu, że powstał odrębny lud, ginący jednak w pomrokach dziejów. Ci drudzy z kolei to ofiary Szkodników, którzy spowodowali, że ich ciało pokryło gęste, białe futro. Z powodu swojej odmienności musieli opuścić rodzinne strony i przyjęli miano fatich – białych znikaczy. Tak czy inaczej, nie do końca wiadomo, czy uda się ich napotkać, a cóż dopiero nakłonić do współpracy. Ale Ciebie to nie odstrasza, gdyż zdajesz sobie sprawę, że to jedyna nadzieja na wygranie ciągnącej się od tak wielu lat wojny i położenie kresu nieszczęściom, jakie nieodmiennie przynosi.
„A ja zamierzałam je odnaleźć i przekazać im wiadomość od Księcia z nadzieją, że pomogą nam pokonać Onyksa.”
Teraz znajdujecie się w drodze i nie masz czasu rozmyślać nad wszystkimi obawami, jaki kłębią się w Twojej głowie. Ledwo wyruszacie, a już lekkomyślny i jak zwykle popędliwy Losinis pakuje się w kłopoty. Goniąc za zającem, wpada na ziewacza i zostaje boleśnie ugodzony jego długimi kolcami, które utkwiły w łapie. I tak ma szczęście, że zwierzątko nie skorzystało ze swojej najgroźniejszej broni – ziewania, inaczej zapadłby w długi sen, który bardzo by Was opóźnił. Kończy się więc tylko na wyciągnięciu cierni i przemyciu ran. Wkrótce jednak zaczynają się prawdziwe kłopoty. W pewnym momencie Rameti nakazuje, aby się gwałtownie zatrzymać i zachować ciszę a sam pędzi przed siebie. Gdy wraca, jest wyraźnie roztrzęsiony, lecz nie chce zdradzić, co doprowadziło go do takiego stanu. Wreszcie, po długich namowach z Twojej strony, ulega i wskazuje, że natknął się na trupy dwunastu rycerzy. Wszyscy to Dorknesczycy, a więc członkowie ludu sprzymierzonego z El'darum. Co najbardziej wstrząsające, polegli od strzał, co oznacza, że w pobliżu znajduje się nieznany elf, który nie ma przyjaznych zamiarów i wyraźnie poluje na ludzi. Wkrótce znajdujecie potwierdzenie swoich najgorszych obaw. Gdy znajdujesz się na grzbiecie konia, obok Ciebie ze świstem przelatuje grot i z impetem wbija się w najbliższe drzewo. Po jego krótkich oględzinach, Rameti od razu odgaduje, że jest zatruty jadem węża drzewnego. Trochę Was uspokaja fakt, że strzelec najwyraźniej nie chciał zrobić Ci krzywdy i specjalnie nie trafił w cel. Oczywistym jest, że należy to potraktować jako ostrzeżenie przed dalszym odbywaniem podróży. Rozsądnie byłoby z niej zrezygnować, lecz nie macie wyjścia. Nie możecie się teraz poddać, gdy znajdujecie już tak blisko pierwszego celu. Kontynuujcie więc swoją wędrówkę, która zaprowadzi Was do odkrycia tajemniczych krain i ludów oraz będzie pełna przygód, które zahartują Wasze charaktery. Czy uda Ci się stworzyć sojusz zdolny oprzeć się potężnemu Onyksowi?
„Czułam jednak, że jestem bezpieczna i ktoś przy mnie czuwa. Ból powoli odchodził w zapomnienie. Zanim całkiem zasnęłam, tajemnicza osoba delikatnie mnie podniosła i ruszyła w nieznanym mi kierunku.”
„Zbuntowany, który chronił” Aleksandry R. K. Stupery to trzeci tom cyklu fantasy „Bielijon”. Tym razem Autorka zabiera czytelnika w podróż, jaką podejmuje główna bohaterka w celu nakłonienia ludów Kontynentu do zawarcia przymierza ze swoim bratem Szaferim oraz władcą elfów Soratesem. Jego ostrze ma być skierowane przeciwko Królowi Nocy, krwawo rządzącym Zalanią. Dziewczyna jest pełna obaw co do możliwości zakończenia misji z sukcesem, choć z determinacją podejmuje ten trud - świadoma, że to jedyna droga do wygrania wojny z okrutnym tyranem. Towarzyszą jej nieodłączny Mraw Losinis oraz wnuk elfiego króla Rameti, niejednokrotnie ratujący jej skórę i wydatnie przyczyniający się do powodzenia wyprawy. Moim zdaniem kolejna odsłona przygód Ariadny jest skonstruowana z dużą zręcznością i bardzo dobrze przemyślana. Mam wrażenie, że z każdym kolejnym tomem postać ta dojrzewa i staje się bardziej rozwiniętą i bogatą osobowością - dorośleje z każdą przewróconą stroną powieści. To samo dotyczy samej narracji. Nabrała ona spokoju i uporządkowania, jak również zaczęła koncentrować się na szczegółach, często dotychczas pomijanych i traktowanych marginalnie. Akcja nieco zwolniła, pozwalając czytającemu na rozsmakowywanie się wątkami prowadzonymi z większą dozą harmonii i wzajemnego, logicznego splecenia. Nie oznacza to, że książka może nudzić czytelnika. W dalszym ciągu zdarzenia, w których uczestniczą powieściowe postacie są ciekawe, a nawet porywające - nie pozostawiają miejsca na znużenie. Po raz kolejny na uznanie zasługuje wyobraźnia Pisarki, która brawurowo kreuje nowych bohaterów oraz ludy, zaskakujące bogactwem form i znacząco urozmaicające historię. Konsekwentnie rozbudowuje Ona swoje uniwersum, które osiągnęło naprawdę imponujące rozmiary i silnie oddziałuje na wyobraźnię odbiorcy. Oby tak dalej! Plus także za ułatwiające odnalezienie się w cyklu nowe elementy w postaci spisu ras i ludów, postaci, stworzeń, miejsc, wierzeń oraz słowniczka czy mapy. Naprawdę udana część młodzieżowego fantasy, które urzeknie także starszego, lubiącego magiczne przygody czytelnika. 8/10
0 comments
Serdecznie dziękuję za wszystkie opinie, wiadomości oraz czas poświęcony na czytanie mojej strony- tworzę ją dla Was! :-)