Krzysztof Drozdowski - Polskie tajemnice II wojny światowej - recenzja

by - 16:32:00


II wojna światowa była globalnym konfliktem, który całkowicie zmienił oblicze planety i wywarł na niej niezatarte piętno. Nic dziwnego więc, że pochylają się nad nim całe tłumy historyków oraz ekspertów od wojskowości. Co chwilę ukazują się nowe publikacje analizujące jego przyczyny, przebieg oraz skutki, dołączając do ogromnej ilości już wcześniej opublikowanych materiałów. Wydawałoby się więc, że nie skrywa już żadnych tajemnic. Nic bardziej mylnego. Cały czas ujawniane są nieznane dotychczas okoliczności tego piekielnego starcia mocarstw, zmuszając znawców tematu do rewidowania poglądów i przyjętych założeń. Jest to proces stały, gdyż wiele tajemnic skrywanych jest w przepastnych archiwach państw, które brały w nim udział. A te odtajniane są stopniowo lub nawet wcale. Słudzy Klio cały czas próbują znaleźć odpowiedzi na nurtujące ich pytania i wątpliwości, często wydobywając na światło dzienne nowe sensacyjne informacje oraz reinterpretując ustalone „ponad wszelką wątpliwość” twierdzenia i fakty. Dotyczy to także badań nad udziałem w II WŚ Rzeczypospolitej Polskiej. A jest nad czym się pochylać.

Nasz kraj został przez to pandemonium dotknięty w wyjątkowy sposób. Do dziś toczą się zażarte dyskusje, czy tak właśnie musiało się stać. Niektóre środowiska twierdzą, że można było pójść drogą Czechosłowaków i się po prostu poddać bądź przyłączyć się do Hitlera, zawrzeć z nim sojusz i uczestniczyć w pochodzie na Moskwę. Tego rodzaju deliberacje dowodzą moim zdaniem tylko skrajnej abnegacji tych, którzy tak argumentują. Kapitulacja absolutnie nie wchodziła w grę - żadna władza nie jest w stanie działać w pustce społecznej, a w tej znalazłby się natychmiast każdy, który proponowałby coś takiego. Tak więc nawet, gdyby mocarstwa Zachodnie sprzedały nasze państwo, deklarując, że nie staną w jego obronie, Polska biłaby o swoją niezależność - bez względu na wszystko i bez oglądania się na cenę.   

Takie były realia i nic nie jest w stanie ich zmienić. Ewentualne przymierze z Hitlerem jest równie fantastycznym i odrealnionym pomysłem. O nastrojach społecznych już pisałam – one same absolutnie wykluczały taki krok. Waga innych czynników jest nawet większa. Po pierwsze – Hitler był „rozbójnikiem Europy” i nie dotrzymywał żądnych umów, czego ponad wszelką wątpliwość dowiódł po Monachium, naruszając dopiero co zawarty traktat i zajmując całe terytorium naszego południowego sąsiada. Każdy trzeźwo myślący musiał zdawać sobie sprawę, że tak samo będzie z postanowieniami ewentualnego układu z Polską. Wpuszczenie wojsk niemieckich skutkowałoby „kawałkowaniem” państwa i stopniowym odrywaniem coraz to nowych dzielnic, bez możliwości stawienia jakiegokolwiek oporu. Po drugie – Führer kierował się obłąkańczą ideologią, zgodnie z którą Słowianie, a wśród nich Polacy, byli przeznaczeni do całkowitej eksterminacji, zaraz po Ży*dach. Po trzecie wreszcie – nasz armia nie byłaby dla Niemców żadną pomocą na bezkresnych przestrzeniach ZSRR, ale istną kulą u nogi. Jej niewydolny, wręcz prymitywny system logistyczny zupełnie nie nadawał się do warunków nowoczesnej wojny. Niemiecka dywizja piechoty miała do dyspozycji ponad 1500 pojazdów mechanicznych, nasza – jedynie 76. A przecież taranem uderzeniowym Wehrmachtu były dywizje pancerne, lekkie (zmechanizowane) oraz zmotoryzowane, których Polska nie miała w ogóle. Niemcy przegrali bitwę pod Moskwą nie z powodu słabości swoich sił, ale właśnie poprzez to, że ich system zaopatrzenia walczących jednostek zupełnie się załamał. Strach pomyśleć, co byłoby, gdyby musieli jeszcze „opiekować” się całkowicie nieefektywnym pod tym względem wojskiem polskim. Wszystko to powoduje, że opowiadania fantastów o zdobywaniu sowieckiej stolicy ramię w ramię z germańskimi „nadludźmi” można włożyć między bajki. Niestety, Polska była skazana na swój los – zmiażdżenia jak niewielkie ziarno pomiędzy dwoma wielkimi kamieniami młyńskimi bezwzględnych, agresywnych totalitaryzmów – niemieckiego i rosyjskiego. Stawiliśmy opór i tylko dlatego istniejemy jeszcze na mapie Europy, pomimo że przyniosło to hekatombę ofiar. On sam trwał całe sześć lat i kryje w sobie wiele sekretów, które próbuje tropić i wyjaśniać młode pokolenie historyków i pasjonatów. Do nich należy także Autor recenzowanej książki, który pochyla się nad polskimi tajemnicami II Wojny Światowej. A jest ich naprawdę wiele, często niezwykle frapujących i malowniczych.  

Któż wie, że już na samym początku wojny o mały włos nie zmieniliśmy jej losów w radykalny sposób? 5 października 1939 roku wódz Rzeszy odbierał w Warszawie defiladę swych zwycięskich wojsk. I cudem ją przeżył. Na trasie przejazdu jego limuzyny polscy saperzy 25 września rozmieścili starannie zamaskowany ładunek 500 kilogramów trotylu. Oczywiście uczynili to „na wyczucie”, domyślając się jedynie, gdzie ten najpiękniejszy z możliwych okaz nordyka będzie się przemieszczał. I jak się okazało trafili w przysłowiowy punkt! Eksplozja tak ogromnej ilości materiałów wybuchowych zmiotłaby całe ulice, a cóż dopiero kawalkadę niewielkich przecież pojazdów. Efekt był murowany. Co więc poszło nie tak? 

„(...) oficer, który miał dać sygnał do detonacji nie był pewien, czy wśród pasażerów samochodu dostrzega Hitlera. Nie mając absolutnej pewności, nie chciał podjąć ryzyka.” 

Wielka szkoda! Ale też ukłony dla opanowania żołnierza, który nie chciał narażać rodaków na bezsensowną śmierć i cierpienie, gdyby okazało się, że wodza III Rzeszy w kondukcie nie było. Jakże koliduje to z wypowiadanymi tak często bezrozumnymi twierdzeniami o polskiej porywczości i skłonności do bezsensownego ryzyka... 

Nie należy również do powszechnej świadomości, w jak dużym stopniu osiągnięcia polskiej myśli technicznej i kryptologicznej zaważyły na losach światowego konfliktu.  

Na pierwszym miejscu pod tym względem trzeba postawić Mariana Rejewskiego, który dokonał złamania kodu Enigmy - maszyny szyfrującej, używanej przez wszystkie niemiecką armię oraz służby państwowe, także te na najwyższym szczeblu, do przesyłania tajnych wiadomości. W 1932 roku genialny naukowiec przy zastosowaniu niezwykle skomplikowanych procedur matematycznych zdołał odczytać pierwszy dokument sporządzony przy jej użyciu. Pracował na rzecz Biura Szyfrów Oddziału II Sztabu Generalnego Wojska Polskiego.  

„To, nad czym głowili się kryptolodzy z Francji i Anglii, udało się jedynie Marianowi Rejewskiemu. Ten niebywały sukces trzeba było jednak powtarzać każdego dnia na nowo, bowiem Niemcy zmieniali klucze rozpoczynające każdą wiadomość. Dopiero po ich rozszyfrowaniu można było rozczytać całość przechwyconej wiadomości.”  

15 lipca 1939 roku w Pyrach zaznajomiono przedstawicieli zachodnich wywiadów z polskim odkryciem, wprawiając ich w niebywałe zdumienie. Ogromnie ułatwiło to ich własne prace, przyczyniając się w decydujący sposób do ostatecznego złamania kodu urządzenia, dające możliwość odczytywania coraz bardziej złożonych germańskich depesz. Nie trzeba tłumaczyć, jak wielkie to miało znaczenie dla wyniku wojny, skoro Sprzymierzeni mieli w zasadzie pełen dostęp do przechwytywanych rozkazów i planów operacji przeciwnika. Niektórzy twierdzą, że przyśpieszyło to jej rozstrzygnięcie nawet o 2-3 lata, przyczyniając się do ocalenia milionów istnień ludzkich. W charakterze ciekawostki dodam, że oczywiście cała rzecz była głęboko utajniona, a sami Niemcy jeszcze wiele lat po wojnie twierdzili, że Enigma jest najlepszą maszyną szyfrującą na świecie, zaś wiadomości sporządzonych przy jej użyciu po prostu nie da się odcyfrować (sic!).  

W pomrokach ludzkiej pamięci giną także tacy ludzie, jak inż. Rudolf Gundlach, Józef Kosacki oraz Henryk Magnuski. Pierwszy z nich był twórcą niezwykle pomysłowego, odwracalnego peryskopu czołgowego, skonstruowanego w 1934 roku. Dzięki systemowi specjalnych luster, umożliwiał swobodną obserwację przestrzeni w zakresie 360 stopni, co dawało załodze pełną świadomość sytuacyjną, zdecydowanie większą niż w przypadku stosowanych powszechnie, wąskich wizjerów, dających pole widzenia przypominające to, które można uzyskać przy patrzeniu przez dziurkę od klucza. Jego wynalazek stosowany był we wszystkich alianckich wozach bojowych i jest używany w zasadzie aż do czasów współczesnych. Drugi ze wskazanych był twórcą pierwszego na świecie wykrywacza min.  

„Prototyp wykrywacza (…) składał się ze słuchawek, plecakowego aparatu pomiarowego oraz kija bambusowego, na którego końcu zawieszony był elipsowaty talerz.” 

Urządzenia zostały wdrożone do błyskawicznej produkcji w Wielkiej Brytanii i trafiły do jej armii w 1942 roku, umożliwiając swobodne forsowanie niemieckich pól minowych. 

„Dzięki ich zastosowaniu zdołano stworzyć korytarze, którymi poruszały się alianckie oddziały. Przyczyniło się to (…) ostatecznie do zwycięstwa nad wojskami Osi w Afryce Północnej.” 

Ostatni z wymienionej trójki był konstruktorem radia krótkofalowego, nazywanego obecnie powszechnie „walkie-talkie”, które dzięki swoim niewielkim masie i rozmiarom umożliwiało wojskom alianckim nawiązywanie łączności na najniższych szczeblach taktycznych, rewolucjonizując pod tym względem pole walki.  

„Radiotelefon ten uważany jest do dziś za najwybitniejsze dzieło wykorzystujące łączność bezprzewodową.”  

Polski udział w II WŚ ma nie tylko wydźwięk triumfalny, ale także głęboko tragiczny, choć zarazem pełen wzniosłości. Przykładem może być los rodziny Ulmów z Markowej. Ukrywali oni w swoim gospodarstwie ośmioro Ży*dów i zostali zadenuncjowani przez granatowego policjanta. 24 marca 1944 roku niemieccy żandarmi rozstrzelali rodziców i ich sześcioro dzieci, z których najstarsze miało 8 lat a najmłodsze 1,5 roku. Sama matka była w zaawansowanej ciąży. Podobny los był udziałem wielu naszych rodaków. Wspomnieć trzeba, że Polska poniosła proporcjonalnie największe straty ludnościowe i gospodarcze spośród wszystkich państw, jakie wzięły udział w globalnym konflikcie.  

„Liczbę obywateli polskich, którzy zginęli, szacuje się na 5,6-6 mln, co stanowi około 16-17% przedwojennej populacji kraju. (…) Z oficjalnych szacunków wynika, że (…) na każdy tysiąc przedwojennych obywateli (…) zginęło 220 osób. Dla porównania, w innych krajach identyczna proporcja kształtowała się następująco: w USA – 2, 9 os./tys., Belgia – 7, Wielka Brytania – 8, Francja – 15, Holandia – 22, ZSRR – 116.” 

Liczby mówią same na siebie, zadając kłam tezom, iż to Związek Radziecki był najbardziej dotknięty II Wojną Światową.  

W opisie książki wykorzystałam jedynie niewielką część historii przytaczanych w książce Autora. Zawiera ona znacznie więcej informacji i jest dużo bardziej szczegółowa w opisach. Warto do nich zajrzeć! 

„Polskie tajemnice II wojny światowej” Krzysztofa Drozdowskiego to fascynujące kompendium polskiego udziału w tym światowym konflikcie. Autor zabiera czytelnika w intrygującą podróż po związanych z tym sekretach i epizodach, skrywanych w przepastnych archiwach państwowych i często dopiero niedawno wydobytych na światło dzienne. Zakres książki jest bardzo szeroki - obejmuje całą gamę zagadnień, których wspólnym mianownikiem jest przedstawienie udziału naszych rodaków w wydarzeniach, jakie miały istotny wpływ na przebieg globalnego pandemonium. Składają się na to obrazy o wydźwięku zarówno tragicznym, jak i humorystycznym, a często nawet sensacyjnym. Wszystkie są ukazane w interesujący, barwny sposób, przy użyciu zaskakująco starannego i obrazowego języka. W tego rodzaju publikacjach nie jest to wcale częste zjawisko, za co Autorowi należą się wielkie ukłony! Na kartach pracy przewijają się niejednokrotnie zapomniane już postaci, nabierające dzięki piórze Twórcy życia i mocno przemawiające do wyobraźni. Wśród nich jest cała plejada niezwykle utalentowanych wywiadowców i szpiegów, którzy latami potrafili grać na nosie wszechwładnej Abwehrze. Wystarczy wspomnieć o Honoracie Skarbek – ulubionej agentce Churchilla, znanej z niezwykle brawurowych akcji na terenie okupowanej Francji, Kazimierzu Leskim, stanowiącym pierwowzór „Hansa Klossa”, który przez długi czas paradował w mundurze niemieckiego generała, wykradając plany umocnień Wału Atlantyckiego czy Mieczysława Słowikowskiego, zakładającego niezwykle skuteczną siatkę informatorów w Afryce Północnej, co ogromie przyczyniło się do zwycięstwa na tym teatrze operacyjnym nad państwami Osi. Polacy mieli także wielki udział w innych operacjach rodem z sensacyjnych powieści. Dzięki opisom Drozdowskiego czytający może uczestniczyć w imponującej rozmachem akcji Armii Krajowej, dzięki której do Londynu dostarczono egzemplarz pocisku balistycznego V2, będącego nową, „cudowną” bronią Hitlera, co pozwoliło na podjęcie skutecznych środków zaradczych, znacząco obniżających skuteczność jej użycia, czy w  działaniach wywiadowczych, jakich skutkiem było wykrycie i zbombardowanie przez brytyjskie samoloty tajnego ośrodka doświadczalnego broni rakietowych w Peenemünde, w zasadzie kończącego jego działalność. 

Wielbiciele teorii spiskowych będą mogli sprawdzić, czy śmierć gen. Sikorskiego była dziełem czystego przypadku oraz w jaki sposób doszło do zaginięcia legendarnego okrętu podwodnego ORP „Orzeł”. Pasjonujący się historią z uznaniem przyjmą rozważania nad dokładną godziną wybuchu II wojny światowej, meandrach wojny polsko–japońskiej (tak, była taka!), szczegółach słynnego zamachu na „kata Warszawy” Franza Kutcherę, przyczynach dla których Naczelny Wódz wydał brzemienny w skutki rozkaz „Z Sowietami nie walczyć”, tajemnicach „Goralenvolku” i bydgoskiej „krwawej niedzieli”, kulisach powstania słynnej pieśni „Czerwone maki na Monte Cassino” oraz sposobach ukrycia przed germańskimi rabusiami obrazów Jana Matejki.  Zdumiony czytelnik dowie się także, że i Polska miała swoich „Kamikadze”, zwanych bardziej swojsko „Żywymi torpedami”, choć nie użyła ich bojowo. Szukający zapierających dech w piersiach przygód z wypiekami na twarzy przeczytają o perypetiach niezwykle barwnych postaci pilotów słynnego dywizjonu 303 – Witolda Urbanowicza oraz Jana Zumbacha. Ten ostatni, malujący na swoim płatowcu symbol popularnej kreskówki „Kaczora Donalda”, był doskonałym asem myśliwskim oraz awanturnikiem rodem z najlepszych pozycji spod znaku „płaszcza i szpady”. Autor przytacza między innymi historię, w której kompletnie pijany lotnik po wychyleniu w kwietniu 1945 „kilku” kieliszków w kantynie, eskortując w powietrzu swego równie upojonego przyjaciela, pomylił kurs, dzięki czemu obydwa samoloty wylądowały po niemieckiej stronie frontu! Wzięty do niewoli i umieszczony w obozie na wyspie Terschelling, najpierw przekonał jego komendanta, by ten umieścił go w najlepszym hotelu, a już w maju przyjął samodzielnie kapitulację jego samego oraz podległego mu garnizonu. Prawdziwy Polak z krwi i kości! 😉  

Po wojnie został najemnikiem, uczestniczącym w wielu starciach w Afryce oraz przemytnikiem na dużą skalę. Zainteresowani militariami znajdą odpowiedź na pytanie, czy Rzeczpospolita miała szansę na stworzenie czołgu, mogącego przechylić szalę Kampanii wrześniowej oraz jaka była skuteczność zastosowanego w niej karabinu przeciwpancernego wz. 1935 „Ur”, stworzonego przez inż. Maroszka. Drozdowski zdecydował się także przeanalizować przyczyny i skutki „Rzezi Wołyńskiej” oraz kulisy najsłynniejszych ucieczek z obozu zagłady w Auschwitz. Książkę kończy bardzo wymowny wywód na temat polskich strat w II wojnie światowej. 

Duże uznanie budzi wykorzystanie bardzo szerokiej bibliografii - także tej najnowszej, w tym wychodzącej spod ręki obecnie największego znawcy polskiej wojskowości 1939 roku - Jędrzeja Korbala. Wartość pozycji literackiej podnos także: zamieszczenie szczegółowych biogramów bohaterów, którzy przewijają się na jej kartach oraz plastyczny sposób opisywania zachodzących wydarzeń, pozwalający na ich zwizualizowanie.  Praca podzielona jest na 33 przejrzyste rozdziały, co znacząco ułatwia poruszanie się po niej. Wydanie jest staranne, przy czym uwagę zwraca efektowna okładka z polskim orłem i klawiaturą Enigmy na czele. Wrażenie robią też liczne fotografie, a zwłaszcza dwie barwne wkładki zdjęciowe. Brawa dla Wydawnictwa, które zadało sobie dużo trudu, by nadać tak imponującą oprawę dziełu, jakie niewątpliwie jest ważnym głosem w dyskusjach nad udziałem Polaków w II wojnie światowej. To znakomita praca popularnonaukowa, napisana z polotem i widoczną pasją. Dla zainteresowanych przebiegiem konfliktu pozycja obowiązkowa! 9/10 

You May Also Like

0 comments

Serdecznie dziękuję za wszystkie opinie, wiadomości oraz czas poświęcony na czytanie mojej strony- tworzę ją dla Was! :-)